Edit: Rozdział zbetowany.
Rozdział 30
Zaskoczył go pocałunek Olivera.
Spodziewał się gniewu, krzyku i nerwów, a nie czułego powitania, dlatego też
zareagował z dużym opóźnieniem. Musiał przetworzyć w umyśle sytuacje, która
wydawała mu się niestandardowa, przypuszczał, że jego wcześniejszy sen ciągle
trwa i nie zdążył się wybudzić. Objął lekko partnera, nie naciskając jednak na
niego. W końcu mógł poczuć go w swoich ramionach, oddać pieszczotę, którą
otrzymał i cieszyć się z niej.
– Kocham cię. – Mruknął cicho, odsuwając się
od studenta i spojrzał mu w oczy. – I jestem na ciebie wściekły, że uwierzyłeś
w jej kłamstwa.
– Przepraszam. – Uciekł wzrokiem,
dobrze wiedział, że był w połowie winny całemu temu zamieszaniu. – Chyba… Po
prostu nie byłem cię pewien. Nie potrafiłem ci zaufać. Nie tak, do końca. –
Jednakże tym razem postanowił zawalczyć i nie uciekać przed mężczyzną. Może
zostać odrzucony, ale sam fakt, że Thomas oddał pocałunek, dawał mu pewnego
rodzaju nadzieję. – Chwila, spalę naszą kolację. – Musiał przerwać ich
powitanie, ponieważ nie zdążyłby zrobić nowego posiłku.
Roześmiał się na to stwierdzenie.
Oliver całkowicie go zaskoczył, nie tylko wcześniej wykonanym gestem, ale teraz
ową kolacją i przeprosinami. To on przyszedł się tłumaczyć, a wyszło zupełnie
inaczej niż się spodziewał. Najchętniej podszedłby teraz do mężczyzny i
przytulił się do niego od tyłu, zaczął całować kark, wzbudzać w jego ciele
powolne napięcie, po chwili by go do siebie odwrócił i skubnął zębami wargi by
zaraz potem podgryźć jego szyję. Rozebrać go, doprowadzić do orgazmu, pieścić
całe jego ciało, głaskać, lizać i kąsać, a potem wziąć od tyłu. Musiał
otrząsnąć się z tych myśli. Zaczął reagować na te wyobrażenia, chęć
przyciągnięcia Olivera w swoje ramiona stawała się coraz silniejsza.
– Pomóc ci jakoś? Czy poradzisz sobie
sam? – Lubił widzieć podenerwowanego Olivera, wszystko wtedy się
sprzysięgało przeciwko niemu. Jednak w swej niezdarności był po prostu… uroczy.
Zabiłby go za to określenie, ale tak jawiła się rzeczywistość. Przyjrzał mu się
uważnie, włosy mu urosły jeszcze bardziej, więc mógł tylko podejrzewać, że
pokłócił się z fryzjerem lub maszynką, ramiona mimo pozornego wyprostowania były
lekko skulone, jednak cała postawa studenta biła dziwną pewnością siebie. Być
może z nutką zawahania, napięcia, ledwie wyczuwalnego, ale jednak to coś
istniało w całej postawie jego ciała. Chciał się z nim kochać, dbać, pieścić.
Zależało mu na nim.
– Nie dziękuję. Dam sobie radę.
Jeśli chcesz siądź w salonie, już kończę. – Czuł się jak panienka, która chce
zdobyć swojego mężczyznę. Gdy sobie to uświadomił emocje wzięły nad nim górę.
Pochylił się do przodu i oparł czoło o blat obok talerzy. Żołądek go rozbolał z
nerwów, strach wziął górę. Postarał się odetchnąć głęboko i zrelaksować.
Sięgnął po szklankę i napił się wody. Gdyby tego nie zrobił, nie był pewien czy
byłby w stanie zjeść cokolwiek. Nie jadł od dłuższego czasu i żołądek odmówił
mu posłuszeństwa. Zawsze tak miał, gdy nerwy brały nad nim górę. – Za pięć
minut skończę i będziemy mogli sobie wszystko wyjaśnić. – Powiedział, nie
odwracając się do tyłu. Uwadze Thomasa nie umknęło jego niestandardowe
zachowanie. Zaczął zastanawiać się jak mógłby pomóc studentowi. Nie ważne, że
nie tworzyli pary. Kochał Olivera i chciał o niego dbać niezależnie od tego czy
byli ze sobą czy też nie.
Po kilku minutach siedli obaj do
stołu. Thomas nienawidził tej krępującej ciszy, która zaległa się w mieszkaniu.
Widział, że Oliver czuł się zawstydzony, skrępowany, a zarazem smutny.
– To ja powinienem cię przeprosić.
Za siebie i za Charlottę. Uwierzyłeś jej, ponieważ ja jej ufałem. – Oliver
tylko spojrzał na niego, ale nic nie odrzekł na jego słowa. Kiwnął tylko głową
na potwierdzenie tego, że słucha. – Do wczoraj nie miałem pojęcia… Ona… Powiem
to dosłownie. Charlotta do tej pory nic mi nie powiedziała. Wysłała Ernesta by
przekazała mi jak namieszała w naszym życiu. To on jako pierwszy dowiedział się
jak w rzeczywistości wygląda prawda, a zaraz potem do mnie zadzwonił. Wypiliśmy
piwo, dlatego nie przyszedłem, chociaż… – Poczuł dłoń na swojej ręce, która
delikatnie głaskała skórę. Odetchnął głęboko, patrząc w oczy kochankowi. –
Chciałem, ale stwierdziłem, że mnie wyrzucisz z domu, gdy będę pod wpływem.
– Jest dobrze. Ja też nie powinienem
jej od tak zaufać, a mimo to, zrobiłem dokładnie tego czego chciała. Wolałem
uwierzyć kobiecie, której prawie nie znałem, niż mężczyźnie, z którym się
związałem. Rozwiążemy to razem, prawda? Zastanawia mnie czemu ona zachowała się
tak, a nie inaczej.
– Chciała nas ochronić przed moim
ojcem. – Thomas nie zamierzał ukrywać prawdy przed Olim. Chciał mieć czystą
kartę, jeśli mieli się znów związać. Gdyby zaczął kręcić, student od razu by
się zorientował, a on postanowił mieć jasne i klarowne położenie, bez
niepotrzebnych niedomówień. – Dobrze wiesz, że oboje nie pałamy do siebie
sympatią, a on cię… Delikatnie mówiąc nie lubi. Chciał cię ode mnie odciąć, w
sposób… radykalny. Będę ci to mógł wytłumaczyć dopiero jak porozmawiam z
Charlottą. Wiem tyle co Ernest mi powiedział, a ja wolałbym dostać wszelkie
informacje od niej, bo przypuszczam, że to nie wszystko. Zrobiłbym to dzisiaj,
ale się źle czuła, a ze względu na jej stan… Przepraszam. – Dobrze zrobiłeś. To jej pierwsze dziecko,
musi o nie dbać. My damy sobie radę bez tych wszystkich informacji. Nie życzę
jej by coś się stało, dlatego nie ma sensu na nią naciskać. – Uśmiechnął się
lekko do zdenerwowanego mężczyzny. W końcu odzyskał spokój ducha, który go
ostatnio opuścił. Żołądek zaczął się rozluźniać, nie towarzyszył mu ciągły ból.
Thomas nie czekając na dalsze słowa studenta wstał ze swojego miejsca, podszedł
do niego i pocałował jego usta.
– Jesteś zbyt idealny. Kocham cię. –
Będzie mu to powtarzał do znudzenia, aż Oliver mu uwierzy. Może kiedyś
odwzajemni jego uczucie, jednakże nie łudził się co do tego.
– Nie jestem, posiadam wady jak
każdy inny człowiek. Poza tym… też cię kocham Tom. – Powiedział to, patrząc mu
prosto w oczy, a potem uśmiechając się lekko ironicznie. Wiedział, że mężczyzna
czekał na te słowa. Nie mówił tego wcześniej, ponieważ chciał się upewnić czy
rzeczywiście to czuje. Ostatnie dwa tygodnie dały mu jednak do myślenia i doskonale
uświadomiły to jak bardzo się zaangażował.
Mimo lekko ironicznego, ale jednak pieszczotliwego uśmiechu, Thomas był
pewien tego, że wyznanie Olivera było szczere. Nie wiedział jednak jak je
podźwignąć, zareagować. Czekał na nie, a jednak nie przewidział tej
ewentualności.
– Wiem, od dawna wiem. – Złożył
czuły pocałunek na jego ustach, zasysając po chwili pełną, dolną wargę
studenta. Oliver zarzucił ramiona na kark Thomasa i wplątał palce we włosy.
Postanowił przejąć prowadzenie w tym czułym, a zarazem namiętnym akcie. Musnął
językiem usta mężczyzny by zaraz potem zagłębić się między nie śliskim organem.
Nie spieszył się, nie zamierzał tego robić, a jednak musiał poddać się woli
partnera. Nie minęło dużo czasu, a to on był całowany. W jego ciele wzbudzało
się napięcie, adrenalina buzowała we krwi. Przerwał pocałunek i musnął nosem o
nos Thomasa. Zaraz potem wtulił się w jego szyję, muskając ją lekko wargami.
– Czy odzyskałeś już wszystkie
wspomnienia? – Nie chodziło o jego podejrzliwość czy niepewność. – I jak tam
twoja noga? – Musnął ją dłonią, jakby chcąc zbadać jej nierówności. To
spotkanie pełne było czułych gestów, mimo początkowego stresu. Dobrze się czuli
w swoim towarzystwie.
– Dobrze. Chodzę na rehabilitację,
staram się odzyskać pełną sprawność. Co do mojej pamięci… Wydaje mi się, że
tak, ale też nie jestem tego do końca pewien. Dzięki sekretarce, która mnie nie
posłuchała zdobyłem kilka ciężkich projektów, właśnie nad nimi pracuje. Kilka
kończę, a ciągle dochodzą nam nowi klienci po tym jak wygraliśmy tych kilka
przetargów.
– Czyli spełniasz się zawodowo. –
Uśmiech studenta był smutny, oczy zmatowiałe, a on doskonale wiedział o co
chodzi. Ze względu na tok studiów, Oliver nie mógł znaleźć wcześniej pracy w zawodzie.
To częściowo uniemożliwiało mu spełnienie się w tym co kochał. Mógł odbywać
pracę w ramach wolontariatu, ale wtedy nie miałby za co żyć i studiować.
– Ty też w końcu będziesz miał taką
możliwość. Został ci rok nauki i kończysz studia, wtedy będziesz mógł zacząć
robić to co kochasz. – Przytulił mocniej jego ciało do siebie, chcąc jak gdyby
uchronić go o smutku. – Jeszcze tylko trochę. – Musnął ponownie jego wargi.
– Powinieneś jeść, wystygnie ci. –
Thomas roześmiał się na to stwierdzenie. Oliver zawsze dbał o niego, mimo, że wiązało
się to z czynnościami prozaicznymi.
***
Charlotta siedziała w swoim domu i zastanawiała
się jak rozwiązać sytuację między nią, a przyjacielem. Chciała z nim
porozmawiać, wyjaśnić czemu zachowała się tak, a nie inaczej. Nie wiedziała
jednak ubrać swoje myśli i emocje ubrać w odpowiednie słowa, które przedstawią
to jak się czuła.
Jakiś czas temu musiała porozmawiać z ojcem Thomasa. Potrzebowała
pilnie pewnego dokumentu, który tylko on mógł pomóc jej załatwić w aż tak szybkim
tempie. Zawsze ją lubił, dlatego zamierzała to wykorzystać. Ze względu na to,
że sekretarka poszła na przerwę bez problemu dostała się pod drzwi jego
gabinetu. Nie spodziewała się, że mężczyzna będzie miał gościa, a właściwie w
pracy odwiedzi go żona. Nie podsłuchiwałaby, gdyby nie usłyszała jak w jednym
zdaniu wypowiadane jest imię Olivera i jej. Coś mówiło jej by tam nie wchodzić,
a na zawsze starała się słuchać swojej intuicji.
W ciągu kolejnych piętnastu minut
dowiedziała się o planie rodziców Thomasa, który miał pogrążyć parę, którą
zaczęła uwielbiać. Od tego momentu intensywnie myślała jak powinna się
zachować, w jaki sposób mogłaby rozwiązać ową sytuację. Wyciągnięcie wniosków
zajęło jej dwa dni i jedyną opcją, która wydawała jej się najbardziej
odpowiednia była ta, którą wcieliła w życie. Musiała rozdzielić Thomasa i
Olivera na jakiś czas, by nikt nie miał możliwości uczynić tego na stałe. Prócz
nich.
Zdawała sobie sprawę, że wytłumaczenie
wszystkiego przyjacielowi będzie bardzo ciężkie, tym bardziej, że odkąd była w
ciąży, gdy się denerwowała wymiotowała rano jeszcze więcej. Zaskoczyło ją to,
że ojciec Thomasa aż ta go nienawidzi. Przez przypadek zorientowała się, że on
wie o ich małej intrydze. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że syn jest
gejem, dlatego tak go napiętnował. Podobno go kochał, ale chciał zmienić na
swój wzór, który wydawał mu się idealny. Nie chciał mieć syna o innej
orientacji seksualnej.
Mężczyzna powiedział żonie, że
jeżeli Oliver i Tom się nie rozstaną, za jakiś czas zgłosi sprawę na policję i
odpowiednio pokieruje przyjacielem prokuratorem, który ułatwi mu skazanie
chłopaka za gwałt na nieletnim. Chcieli przedstawić sprawę w ten sposób jak
gdybym brunet był nastolatkiem, który nie ukończył piętnastego roku życia. Poza
tym postanowił wykorzystać kilka przysług by wyrobić obcemu dzieciakowi
dokumenty z danymi syna, wpisać w rejestry i odstawić szopkę o wielkiej
tragedii. Sama nie rozumiała do końca wszystkich aspektów ich planu, ponieważ
nie wszystko zostało wyjaśnione. Musieli rozmawiać o tym już wcześniej, teraz omawiali
tylko pewne szczegóły, które ich zaprzątały.
Okłamanie Olivera wydawało się jej
jedyną możliwą opcją rozwiązania tego bagna. Nie chciała wtajemniczać w to
przyjaciela, ponieważ wtedy nie odegraliby swoich ról tak autentycznie jak
powinni. Gdyby spotkali się gdzieś na ulicy, a przy tym ktoś by to zobaczył,
mógłby bez problemu zauważyć uczucie jakim się darzyli.
W pewnym sensie miłość między nimi
była doskonale widoczna dla obserwatora z zewnątrz, coś ich do siebie
przyciągało. Fakt, nie widziała ich razem, ale na samo wspomnienie o drugim
partnerze można było wyczuć to coś w
powietrzu.
Sięgnęła po kartkę i długopis. Może
lepiej byłoby jej opisać wszystko co jej się przydarzyło i co odczuwała.
Mogłaby to dać potem im obu do przeczytania lub też sama by to zrobiła. Marzyła
by mieć to za sobą. Wyjaśnić im każdy motyw swojego działania tak by nie mieli
do niej pretensji o to czego dokonała.
Wbrew pozorom, zależało jej na ich szczęściu
i chciała im to za jakiś czas wynagrodzić. Dopiero teraz odkryła, że mogła
rozwiązać to inaczej, gdyby tylko poprosiła ich o pomoc. Nie byłoby przy tym
niepotrzebnej tragedii. Od dwóch tygodni zżerało ją poczucie winy, odbierało
siły, a musiała je mieć dla swojej fasolki. Nie chciała stracić dziecka i
dlatego aż tak walczyła ze swoim marazmem.
Przypomniała sobie spotkanie z ojcem
przyjaciela. Był dla niej miły i uprzejmy, bez problemu zgodził się jej pomóc,
ale coś w jego postawie biło w niej na alarm. Chwilę wcześniej udała przed
sekretarką, że dopiero wchodzi do hallu, który prowadził do gabinetu szefa.
Dobrze, że dzięki Thomasowi znała układ pomieszczeń biurowych i wiedziała, że
przechodząc korytarzem przez wyjście awaryjne, a następnie schodząc piętro
niżej bez problemu dostawała się w okolice wind, które ponownie zawoziły je w
odpowiednie miejsce. Gdy znalazła się w pomieszczeniu, sekretarka – młoda
dziewczyna, która stanowczo przesadza z solarium i utleniaczem do włosów –
zapowiedziała jej wizytę. Nie wiedzieć czemu podejrzewała starego zgreda o
romans z małolatą, która widząc mężczyznę wypinała swój sztuczny biust w obcisłej
bluzce. Zapewne liczyła na szybszy awans.
Rzeczywiście opisanie całej sytuacji
było dla niej znacznie prostsze niż się wydawało. Przynajmniej raz, nic nie
utrudniało się w jej życiu. Przekazała wszystkie szczegóły, które zdołała
zapamiętać, swoje motywy i odczucia. To jak się zachowała wzbudziło w niej
cierpienie, którego nie była w stanie znieść. Wydawało jej się jak gdyby coś
rozrywało ją od środka i nie mogła tego powstrzymać. Po długiej chwili wahania
napisała wiadomość do przyjaciela z prośbą o spotkanie, nie tylko z nim, ale
również w miarę możliwości z Oliverem. W tej krótkiej wiadomości wspomniała
także, że jeśli on nie będzie w stanie tego zrobić, sama skontaktuje się z
studentem.
***
Thomas i Oliver mimo później pory
siedzieli przy mrożonej kawie. Student rzeczywiście specjalizował się w
robieniu napojów z dodatkiem kofeiny. Mężczyzna nie wiedział na ile jest
obiektywny ze względu na zakochanie w chłopaku, jednakże dawno nie pił czegoś
tak dobrego. Nie wpadłby na to by dodać do napoju lody orzechowe. Wzbogaciły
intensywny smak, atakując kubki smakowe, oddając słodycz i gorzkość zarazem.
Nie zamierzał odbierać wiadomości
otrzymanej na komórkę, ponieważ miał w planach cieszyć się wizytą u partnera.
Uważał, że byłoby to odrobinę nie miłe z jego strony. To student kazał mu to
zrobić, widząc wiadomość od przyjaciółki poczuł się dziwnie. To było chyba
najodpowiedniejsze słowo. Zaczęła zżerać go ciekawość, a zarazem nie chciało mu
się odbierać sms–a.
– Nie masz ochoty zobaczyć kto do
ciebie pisze? Czyżby to była Szar – Krótkie kiwnięcie głową potwierdziło jego
podejrzenia. – Zrób to, bo będziesz się denerwował i nici z miłego wieczoru. –
Słyszał westchnięcie Toma, więc pocałował lekko jego szyję i brodę.
– Chce się z nami spotkać by
wyjaśnić czemu to zrobiła. – Nie zamierzał odpowiadać na jej wezwanie, ani też
prosić kochanka by uczynił coś, na co zapewne nie będzie miał ochoty.
– Dopiero za trzy dni mam wolne, a
chciałabym po spotkaniu mieć święty spokój. Chcę wiedzieć na czym stoję, więc
nie ma problemu.
– Skontaktuje się z nią jutro i umówię
nas. Masz rację, lepiej mieć to już z głowy.
Oliver obrócił się w ramionach
Thomasa i usiadł mu na kolanach, wtulając się w jego klatkę piersiową.
– Tęskniłem za tobą i za tym też. –
Westchnął, rozluźniając powoli ramiona. Napięcie kumulujące się w jego ciele w
końcu zaczęło opuszczać jego organizm. Zaczął całować szyję Toma, pocierając
lekko biodrami o ciało kochanka. Miał ochotę przespać się z nim, w pewien dziwny
dla niego sposób, odzyskać utracony spokój ducha. Fakt, że nie była to
najlepsza droga do tego by uzyskać to czego pragnął. Można to było nazwać aktem
desperacji, ale zbyt długo czekał na niego. Kochał Thomasa i chciał z nim być. Do tej pory obawiał się zawalczyć o swoje
marzenia.
***
Charlotta zajęła miejsce przy dużym
stole w domu swoich rodziców. Była blada i spocona. Chciało jej się wymiotować,
jednakże nie była pewna na ile to efekt ciąży, a na ile zwykłego stresu. Przed
sobą miała filiżankę jaśminowej herbaty, która samym zapachem burzyła jej
żołądek. Marzyła by Ernest był przy niej, jednakże na tą chwilę była pewna, że
musi wyjawić wszystkie kłamstwa sama. Miała dość ukrywania prawdy ze względu na
to, że tak będzie łatwiej, lepiej, bezpieczniej. Za dużo bólu i
cierpienia kosztowało to wielu bliskich jej ludzi.
– Co chciałaś nam powiedzieć
kochanie? – Jej mama jak zwykle uroczo miła, ale też nieświadoma starała się
poznać problem córki.
– Mam mało czasu, za chwilę muszę
iść do pracy, bo za dwie godziny mam ważną konferencję. – Jej ojciec był dość
autorytarnym typem człowieka, zbyt często żądał całkowitego podporządkowania,
nie zważając na konsekwencje. Odetchnęła głęboko, szykując się na sztorm w jej
życiu. Przypuszczała nawet, że tata ją wydziedziczy za to, że zrobiła coś nie
po jego myśli.
– Jestem w ciąży z moim narzeczonym.
Nie jest nim Thomas i nigdy nie będzie. – Nie przypuszczała, że ukrywanie
prawdy aż tak ciążyło jej na barkach. Gdy w końcu wydusiła z siebie te słowa,
na jednym wydechu poczuła się… lżejsza. Jej bliscy siedzieli, jakby nagle ich
wmurowało. Podejrzewała nawet, że przestali oddychać, ponieważ ich klatki
piersiowe nawet nie drgnęły. Pierwsza z tego stanu ocknęła się jej rodzicielka.
Wstała szybko z miejsca ze łzami w oczach, podeszła do niej i przytuliła mocno.
– Kim on jest? – Zadał rzeczowe
pytanie jej ojciec, patrząc córce prosto w oczy. Oboje z żoną podejrzewali, że
związek z Thomasem jest na pokaz nie tylko przed nimi, ale również przed jego
rodziną. W ich gestach można było wychwycić czułość, jednak trzeba było
wiedzieć na co patrzeć by zauważyć, że są tylko przyjaciółmi.
– Znasz go ojcze. Kiedyś zabroniłeś
mi się z nim spotykać, uważając, że nie jest wystarczająco dobry. Ernest
zostanie moim mężem czy ci się to podoba czy nie. Kocham go – Na jego usta
wpłynął mały uśmieszek. Widywał czasem tego mężczyznę, chociaż ten chyba nigdy
go nie zauważył. Gdy zobaczył go ze swoją córką nie był zachwycony. Nie ze
względu na to, że nie był dobrze sytuowany, ale z tego powodu, że jego mała była nim zbyt zafascynowana. Jedyne
czego się obawiał to przedwczesna ciąża, w nieodpowiednim do tego wieku,
dlatego postanowił ich rozdzielić.
– Dobrze. Będę z tego zadowolony
dopiero wtedy, kiedy przyjdzie do nas do domu. – Charlotta nie spodziewała się
takiej odpowiedzi. Dobrze zapamiętała powód, dla którego miała zerwać z
ukochanym i ile wtedy nocy przepłakała nie mogąc się z nim widywać.
– Chyba nie rozumiem. Powinieneś się
zdenerwować. – Jej matka przytuliła ją mocno, a ona w końcu uświadomiła sobie,
że płacze. Może nie będzie tak źle jak przypuszczała?
– Dlaczego? Bo jesteś szczęśliwa?
Kochasz go? – Kiwnęła głową na potwierdzenie, nie mogąc wydusić słowa. – To
jest dla mnie najważniejsze. Jeżeli tylko dobrze cię traktuje, chcesz z nim
być, do niczego cię nie zmusza to ja popieram twoją decyzję. – Charlotta
otworzyła szeroko oczy nie wierząc w to słyszy. Tyle lat ukrywania się,
utrudniania sobie i Thomasowi życia ze względu na „konwenanse”, a teraz
dowiaduje się, że to na darmo.
– Ja… – Nawet nie wiedziała jak
opisać mętlik panujący w jej głowie. Prawie nieświadomie odebrała dzwoniący
telefon. – Nie kochanie. Jestem u rodziców. Oni… Przyjedź. – Westchnęła i
rozpłakała się jeszcze bardziej. Łkała do telefonu próbując wytłumaczyć
Erniemu, że nic się nie stało. W końcu mały telefon został wyciągnięty z jej
dłoni, a ojciec, który powinien być wszystkiemu przeciwny, na spokojnie
poinformował narzeczonego córki co się stało.
– Będzie tu za pół godziny. Jest
gdzieś za miastem. – Ciepły uścisk w ramionach rodziców pozwolił jej się
uspokoić. Świat, w którym żyła nie rozpadł się na kawałki, ale musiał zostać
przewartościowany. Nie zamierzała nigdy więcej niczego ukrywać.
– Dlaczego wtedy? Jak… – Dobrze, że
znalazła pełne zrozumienie dla niewypowiedzianych słów.
– Nie chciałem byś wybrała złą drogę
i zaszła zbyt młodo w ciążę. Myślałem, że to będzie najodpowiedniejsza rzecz
jaką zrobię, ale dopiero teraz wiem, jak bardzo się myliłem. Zawsze byłaś
odpowiedzialną dziewczyną, chciałem byś zdała maturę, poszła na studia jeśli o
tym zamarzysz. Byłaś nim tak zafascynowana, że ja jako twój ojciec, ale i
mężczyzna bałem się, że zdecydujesz się zbyt szybko na dziecko, chcąc go do
siebie przywiązać. Źle cię oceniłem córeczko i popełniłem błąd, bo z całą
świadomością tego co robię zmusiłem cię do kłamstwa i ukrywania się. Tak nie
powinno być. – Dopiero po tych słowach, odezwała się jej matka.
– Twój tata mówi prawdę. Oboje
chcemy dla ciebie jak najlepiej, a tamta decyzja była podyktowana tym, że
chcieliśmy cię chronić przed głupotami robionymi w młodości. Zapomnieliśmy, że
na tym właśnie polega życie i nie ochronimy cię przed wszystkimi jego
konsekwencjami. Popełniliśmy błąd, bo cię kochamy. – Po tych słowach obie
kobiety płakały wtulone w siebie. – A teraz ty będziesz chronić swoje
maleństwo, jak pojawi się na tym świecie. Będziesz chciała oszczędzić mu
kłopotów, zmartwień, a zarazem nie obędzie się bez pomyłek.
Dopiero po wyznaniu największego
kłamstwa w swoim życiu Charlotta mogła odetchnąć swobodniej niż do tej pory. W
końcu dane było jej zrozumieć fakt, że rodzice wcale nie przejmowali się
pozycją społeczną jej narzeczonego, która dość znacznie się zmieniła. Chcieli
by była radosna, pełna życia i szczęśliwa, nie obciążona obowiązkami, na które
w młodym wieku nie była gotowa. Gdy Ernest pojawił się w domu, w którym się
wychowała, został ciepło przyjęty i zaakceptowany niezależnie od wszystkiego.
Cały wieczór rozmawiali o powodach tak nieprzyjemnej sytuacji, która miała
miejsce przed kilkoma laty. Już pod koniec spotkania, jej narzeczony, dostał po
głowie za pogwałcenie tradycji i nie poproszenie rodziców o rękę, a także
kolokwialnie rzecz ujmując „zapłodnienie ich córki przed ślubem”. W tym punkcie
wykazała się jednak jej mama, żartując ciągle z przyszłego zięcia. Widząc
jednak, że jej ukochana jedynaczka jest szczęśliwa, a jej mężczyzna nie mógł
oderwać od niej wzroku, wiedziała, że córka dokonała właściwego wyboru.
Poruszyłaś dziś dwie ważne rozmowy. Na szczęście z rodzicami Szar wszystko poszło gładko i miło. Jednak wciąż zastanawiam się, jak załatwią sprawę z rodzicami Thomasa.
OdpowiedzUsuńOww. Wrócili do siebie T^T.
W końcu Szar zmądrzała. Mam nadzieję, że rodzice Thomasa nie zrobią Oliverowi krzywdy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Masz rację. W końcu :) Co do rodziców Thomasa... Wszystko się okaże :)
UsuńPozdrawiam :)
LM
Nienawidzę takich perfidnych rodziców! Coś mi się wydaje, że będą czekać nas kolejne kłótnie :/
OdpowiedzUsuńRozmowa Oliego z Thomasem świetna. Tak właśnie miała nadzieję, że wyznają sobie miłość i się nie zawiodłam :) Szar się zrehabilitowała. Może nie zapałam do niej wielką miłością, ale jest w porządku. Może nie podjęła dobrych decyzji, ale intencje miała dobre. Nie znoszę takich ludzi jak ojciec Thomasa i nigdy nie zrozumiem co im w głowie siedzi. Fajnie, że rodzice zaakceptowali związek Szar z Ernestem. Szkoda tylko, że tak długo musiała czekać, żeby dowiedzieć się dlaczego ojciec tak naprawdę nie chciał tego zaakceptować. Lepiej późno niż wcale ;) W końcu wszystko powoli zaczyna się układać, choć jestem już ciekawa konfrontacji Thomasa z ojcem, która, jak sądzę, nadejdzie, i rozmowy chłopaków z Szar.
OdpowiedzUsuńChciałam jeszcze poinformować, że prawdopodobnie nie skomentuję następnego rozdziału, wyjeżdżam. Istnieje szansa, że wrócę wcześniej i wtedy napiszę komentarz, ale nic nie obiecuję :)
Pozdrawiam
Marcia
Ile przewidujesz rozdzialow tego opowiadania?
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze do końca nie wiem. Napisane mam już 32 rozdziały. Zapewne powstaną jeszcze 2, może więcej :) Ale gwarancji nie daję. Bo Amnezja była zaplanowana na 15 rozdziałów... A wyszło to co wyszło :D
UsuńOMG jak ja kocham te opowiadanie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału życzę dużo weny i czasu na pisanie BAY BAY
OdpowiedzUsuńPrzyznam się bez bicia, że to, że Twój komentarz nie pojawił się na moim blogu było moim błędem. Nie zauważyłam w ustawieniach, że mam włączoną moderację komentarzy. Teraz już oba pojawiły się pod rozdziałem :)
OdpowiedzUsuń"Nastoletnia miłość" jest opowiadaniem starszym i nie jestem zadowolona z przeprowadzonych przeze mnie kilku wątków, których nie dokończyłam, ale i tak ciekawa jestem Twojej opinii po przeczytaniu :) Teraz pracuję nad czymś nowym, a jednocześnie przepisuję z zeszytu jakieś starsze opowiadanie, żeby też wrzucić.
Cieszę się, że Cię to rozbawiło ;)
Ja mam inaczej, ckliwe momenty lubię pisać, kiedy mam doskonały nastrój. Za to momenty, kiedy moi bohaterzy się dołują, piszę zazwyczaj, kiedy sama mam ochotę usiąść i płakać :P
Wrcacam 18, więc skomentuję pewnie już rozdział 32, chyba, że coś się przesunie z moim powrotem. Teraz udało mi się dorwać do internetu, bo jestem chwilę w bardziej ucywilizowanym miejscu, choć pewnie się to przez następne dni nie zdarzy :P No, ale o to chodzi w wakacjach, żeby odpocząć od cywilizacji ;) Jestem ciekawa wątku ojca Thomasa i w ogóle tego co będzie dalej i trochę ubolewam, że nie przeczytam od razu jak tylko zamieścisz rozdział. Będę miała nad czym się zastanawiać ;)
Pozdrawiam
Marcia
– Pomóc ci jakoś? Czy poradzisz sobie sam radę? ( na początku) to jedyny błąd jaki znalazłam. Jak wszyscy czytelnicy czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńJak ja kocham to opko, jest boskie :)
OdpowiedzUsuńI po co były te kłamstwa? Prawda zawsze wyjdzie na wierzch :)
Pozdrawiam :)
Dużo weny :)
Miło mi, że opowiadanie ci się podoba :) Po co te kłamstwa? Być może dla lepszego jutra ;)
UsuńPozdrawiam
LM
Teraz z kolei rodziców Toma mam ochotę ukatrupić. Rozumiem, nie akceptować związku syna, to się zdarza raczej często, ale wrabiać kogoś w gwałt, to już lekka przesada... Poza tym rozdział kochany, Oliver i Thomas w końcu razem <3 Sorry, że tak późno komentuję, lecę nadrabiać zaległości :D
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, pogodzenie się to wspaniale wyszło, może teraz tak na nowo to Oliver byłby na górze ;] więc poznaliśmy całą historie tej awantury...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witaj Basiu! Wybacz, że dopiero teraz. Dawno nie zaglądałam na bloga. Potrzebowałam ochłonąć i chyba trochę się z nim pożegnać :)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się podobał. Może Oliver będzie na górze :P Nie wiem :P
Pozdrawiam
LM