niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 30

Hej Kochani.
Edit: Rozdział zbetowany.


Rozdział 30

            Zaskoczył go pocałunek Olivera. Spodziewał się gniewu, krzyku i nerwów, a nie czułego powitania, dlatego też zareagował z dużym opóźnieniem. Musiał przetworzyć w umyśle sytuacje, która wydawała mu się niestandardowa, przypuszczał, że jego wcześniejszy sen ciągle trwa i nie zdążył się wybudzić. Objął lekko partnera, nie naciskając jednak na niego. W końcu mógł poczuć go w swoich ramionach, oddać pieszczotę, którą otrzymał i cieszyć się z niej.
             – Kocham cię. – Mruknął cicho, odsuwając się od studenta i spojrzał mu w oczy. – I jestem na ciebie wściekły, że uwierzyłeś w jej kłamstwa.
            – Przepraszam. – Uciekł wzrokiem, dobrze wiedział, że był w połowie winny całemu temu zamieszaniu. – Chyba… Po prostu nie byłem cię pewien. Nie potrafiłem ci zaufać. Nie tak, do końca. – Jednakże tym razem postanowił zawalczyć i nie uciekać przed mężczyzną. Może zostać odrzucony, ale sam fakt, że Thomas oddał pocałunek, dawał mu pewnego rodzaju nadzieję. – Chwila, spalę naszą kolację. – Musiał przerwać ich powitanie, ponieważ nie zdążyłby zrobić nowego posiłku.
            Roześmiał się na to stwierdzenie. Oliver całkowicie go zaskoczył, nie tylko wcześniej wykonanym gestem, ale teraz ową kolacją i przeprosinami. To on przyszedł się tłumaczyć, a wyszło zupełnie inaczej niż się spodziewał. Najchętniej podszedłby teraz do mężczyzny i przytulił się do niego od tyłu, zaczął całować kark, wzbudzać w jego ciele powolne napięcie, po chwili by go do siebie odwrócił i skubnął zębami wargi by zaraz potem podgryźć jego szyję. Rozebrać go, doprowadzić do orgazmu, pieścić całe jego ciało, głaskać, lizać i kąsać, a potem wziąć od tyłu. Musiał otrząsnąć się z tych myśli. Zaczął reagować na te wyobrażenia, chęć przyciągnięcia Olivera w swoje ramiona stawała się coraz silniejsza.
            – Pomóc ci jakoś? Czy poradzisz sobie sam? – Lubił widzieć podenerwowanego Olivera, wszystko wtedy się sprzysięgało przeciwko niemu. Jednak w swej niezdarności był po prostu… uroczy. Zabiłby go za to określenie, ale tak jawiła się rzeczywistość. Przyjrzał mu się uważnie, włosy mu urosły jeszcze bardziej, więc mógł tylko podejrzewać, że pokłócił się z fryzjerem lub maszynką, ramiona mimo pozornego wyprostowania były lekko skulone, jednak cała postawa studenta biła dziwną pewnością siebie. Być może z nutką zawahania, napięcia, ledwie wyczuwalnego, ale jednak to coś istniało w całej postawie jego ciała. Chciał się z nim kochać, dbać, pieścić. Zależało mu na nim.
            – Nie dziękuję. Dam sobie radę. Jeśli chcesz siądź w salonie, już kończę. – Czuł się jak panienka, która chce zdobyć swojego mężczyznę. Gdy sobie to uświadomił emocje wzięły nad nim górę. Pochylił się do przodu i oparł czoło o blat obok talerzy. Żołądek go rozbolał z nerwów, strach wziął górę. Postarał się odetchnąć głęboko i zrelaksować. Sięgnął po szklankę i napił się wody. Gdyby tego nie zrobił, nie był pewien czy byłby w stanie zjeść cokolwiek. Nie jadł od dłuższego czasu i żołądek odmówił mu posłuszeństwa. Zawsze tak miał, gdy nerwy brały nad nim górę. – Za pięć minut skończę i będziemy mogli sobie wszystko wyjaśnić. – Powiedział, nie odwracając się do tyłu. Uwadze Thomasa nie umknęło jego niestandardowe zachowanie. Zaczął zastanawiać się jak mógłby pomóc studentowi. Nie ważne, że nie tworzyli pary. Kochał Olivera i chciał o niego dbać niezależnie od tego czy byli ze sobą czy też nie.
            Po kilku minutach siedli obaj do stołu. Thomas nienawidził tej krępującej ciszy, która zaległa się w mieszkaniu. Widział, że Oliver czuł się zawstydzony, skrępowany, a zarazem smutny.
            – To ja powinienem cię przeprosić. Za siebie i za Charlottę. Uwierzyłeś jej, ponieważ ja jej ufałem. – Oliver tylko spojrzał na niego, ale nic nie odrzekł na jego słowa. Kiwnął tylko głową na potwierdzenie tego, że słucha. – Do wczoraj nie miałem pojęcia… Ona… Powiem to dosłownie. Charlotta do tej pory nic mi nie powiedziała. Wysłała Ernesta by przekazała mi jak namieszała w naszym życiu. To on jako pierwszy dowiedział się jak w rzeczywistości wygląda prawda, a zaraz potem do mnie zadzwonił. Wypiliśmy piwo, dlatego nie przyszedłem, chociaż… – Poczuł dłoń na swojej ręce, która delikatnie głaskała skórę. Odetchnął głęboko, patrząc w oczy kochankowi. – Chciałem, ale stwierdziłem, że mnie wyrzucisz z domu, gdy będę pod wpływem.
            – Jest dobrze. Ja też nie powinienem jej od tak zaufać, a mimo to, zrobiłem dokładnie tego czego chciała. Wolałem uwierzyć kobiecie, której prawie nie znałem, niż mężczyźnie, z którym się związałem. Rozwiążemy to razem, prawda? Zastanawia mnie czemu ona zachowała się tak, a nie inaczej.
            – Chciała nas ochronić przed moim ojcem. – Thomas nie zamierzał ukrywać prawdy przed Olim. Chciał mieć czystą kartę, jeśli mieli się znów związać. Gdyby zaczął kręcić, student od razu by się zorientował, a on postanowił mieć jasne i klarowne położenie, bez niepotrzebnych niedomówień. – Dobrze wiesz, że oboje nie pałamy do siebie sympatią, a on cię… Delikatnie mówiąc nie lubi. Chciał cię ode mnie odciąć, w sposób… radykalny. Będę ci to mógł wytłumaczyć dopiero jak porozmawiam z Charlottą. Wiem tyle co Ernest mi powiedział, a ja wolałbym dostać wszelkie informacje od niej, bo przypuszczam, że to nie wszystko. Zrobiłbym to dzisiaj, ale się źle czuła, a ze względu na jej stan… Przepraszam.  – Dobrze zrobiłeś. To jej pierwsze dziecko, musi o nie dbać. My damy sobie radę bez tych wszystkich informacji. Nie życzę jej by coś się stało, dlatego nie ma sensu na nią naciskać. – Uśmiechnął się lekko do zdenerwowanego mężczyzny. W końcu odzyskał spokój ducha, który go ostatnio opuścił. Żołądek zaczął się rozluźniać, nie towarzyszył mu ciągły ból. Thomas nie czekając na dalsze słowa studenta wstał ze swojego miejsca, podszedł do niego i pocałował jego usta.
            – Jesteś zbyt idealny. Kocham cię. – Będzie mu to powtarzał do znudzenia, aż Oliver mu uwierzy. Może kiedyś odwzajemni jego uczucie, jednakże nie łudził się co do tego.
            – Nie jestem, posiadam wady jak każdy inny człowiek. Poza tym… też cię kocham Tom. – Powiedział to, patrząc mu prosto w oczy, a potem uśmiechając się lekko ironicznie. Wiedział, że mężczyzna czekał na te słowa. Nie mówił tego wcześniej, ponieważ chciał się upewnić czy rzeczywiście to czuje. Ostatnie dwa tygodnie dały mu jednak do myślenia i doskonale uświadomiły to jak bardzo się zaangażował.
Mimo lekko ironicznego, ale jednak pieszczotliwego uśmiechu, Thomas był pewien tego, że wyznanie Olivera było szczere. Nie wiedział jednak jak je podźwignąć, zareagować. Czekał na nie, a jednak nie przewidział tej ewentualności.
            – Wiem, od dawna wiem. – Złożył czuły pocałunek na jego ustach, zasysając po chwili pełną, dolną wargę studenta. Oliver zarzucił ramiona na kark Thomasa i wplątał palce we włosy. Postanowił przejąć prowadzenie w tym czułym, a zarazem namiętnym akcie. Musnął językiem usta mężczyzny by zaraz potem zagłębić się między nie śliskim organem. Nie spieszył się, nie zamierzał tego robić, a jednak musiał poddać się woli partnera. Nie minęło dużo czasu, a to on był całowany. W jego ciele wzbudzało się napięcie, adrenalina buzowała we krwi. Przerwał pocałunek i musnął nosem o nos Thomasa. Zaraz potem wtulił się w jego szyję, muskając ją lekko wargami.
            – Czy odzyskałeś już wszystkie wspomnienia? – Nie chodziło o jego podejrzliwość czy niepewność. – I jak tam twoja noga? – Musnął ją dłonią, jakby chcąc zbadać jej nierówności. To spotkanie pełne było czułych gestów, mimo początkowego stresu. Dobrze się czuli w swoim towarzystwie.
            – Dobrze. Chodzę na rehabilitację, staram się odzyskać pełną sprawność. Co do mojej pamięci… Wydaje mi się, że tak, ale też nie jestem tego do końca pewien. Dzięki sekretarce, która mnie nie posłuchała zdobyłem kilka ciężkich projektów, właśnie nad nimi pracuje. Kilka kończę, a ciągle dochodzą nam nowi klienci po tym jak wygraliśmy tych kilka przetargów.
            – Czyli spełniasz się zawodowo. – Uśmiech studenta był smutny, oczy zmatowiałe, a on doskonale wiedział o co chodzi. Ze względu na tok studiów, Oliver nie mógł znaleźć wcześniej pracy w zawodzie. To częściowo uniemożliwiało mu spełnienie się w tym co kochał. Mógł odbywać pracę w ramach wolontariatu, ale wtedy nie miałby za co żyć i studiować.
            – Ty też w końcu będziesz miał taką możliwość. Został ci rok nauki i kończysz studia, wtedy będziesz mógł zacząć robić to co kochasz. – Przytulił mocniej jego ciało do siebie, chcąc jak gdyby uchronić go o smutku. – Jeszcze tylko trochę. – Musnął ponownie jego wargi.
            – Powinieneś jeść, wystygnie ci. – Thomas roześmiał się na to stwierdzenie. Oliver zawsze dbał o niego, mimo, że wiązało się to z czynnościami prozaicznymi.

***

            Charlotta siedziała w swoim domu i zastanawiała się jak rozwiązać sytuację między nią, a przyjacielem. Chciała z nim porozmawiać, wyjaśnić czemu zachowała się tak, a nie inaczej. Nie wiedziała jednak ubrać swoje myśli i emocje ubrać w odpowiednie słowa, które przedstawią to jak się czuła.
Jakiś czas temu musiała porozmawiać z ojcem Thomasa. Potrzebowała pilnie pewnego dokumentu, który tylko on mógł pomóc jej załatwić w aż tak szybkim tempie. Zawsze ją lubił, dlatego zamierzała to wykorzystać. Ze względu na to, że sekretarka poszła na przerwę bez problemu dostała się pod drzwi jego gabinetu. Nie spodziewała się, że mężczyzna będzie miał gościa, a właściwie w pracy odwiedzi go żona. Nie podsłuchiwałaby, gdyby nie usłyszała jak w jednym zdaniu wypowiadane jest imię Olivera i jej. Coś mówiło jej by tam nie wchodzić, a na zawsze starała się słuchać swojej intuicji.
            W ciągu kolejnych piętnastu minut dowiedziała się o planie rodziców Thomasa, który miał pogrążyć parę, którą zaczęła uwielbiać. Od tego momentu intensywnie myślała jak powinna się zachować, w jaki sposób mogłaby rozwiązać ową sytuację. Wyciągnięcie wniosków zajęło jej dwa dni i jedyną opcją, która wydawała jej się najbardziej odpowiednia była ta, którą wcieliła w życie. Musiała rozdzielić Thomasa i Olivera na jakiś czas, by nikt nie miał możliwości uczynić tego na stałe. Prócz nich.
            Zdawała sobie sprawę, że wytłumaczenie wszystkiego przyjacielowi będzie bardzo ciężkie, tym bardziej, że odkąd była w ciąży, gdy się denerwowała wymiotowała rano jeszcze więcej. Zaskoczyło ją to, że ojciec Thomasa aż ta go nienawidzi. Przez przypadek zorientowała się, że on wie o ich małej intrydze. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że syn jest gejem, dlatego tak go napiętnował. Podobno go kochał, ale chciał zmienić na swój wzór, który wydawał mu się idealny. Nie chciał mieć syna o innej orientacji seksualnej.
            Mężczyzna powiedział żonie, że jeżeli Oliver i Tom się nie rozstaną, za jakiś czas zgłosi sprawę na policję i odpowiednio pokieruje przyjacielem prokuratorem, który ułatwi mu skazanie chłopaka za gwałt na nieletnim. Chcieli przedstawić sprawę w ten sposób jak gdybym brunet był nastolatkiem, który nie ukończył piętnastego roku życia. Poza tym postanowił wykorzystać kilka przysług by wyrobić obcemu dzieciakowi dokumenty z danymi syna, wpisać w rejestry i odstawić szopkę o wielkiej tragedii. Sama nie rozumiała do końca wszystkich aspektów ich planu, ponieważ nie wszystko zostało wyjaśnione. Musieli rozmawiać o tym już wcześniej, teraz omawiali tylko pewne szczegóły, które ich zaprzątały.
            Okłamanie Olivera wydawało się jej jedyną możliwą opcją rozwiązania tego bagna. Nie chciała wtajemniczać w to przyjaciela, ponieważ wtedy nie odegraliby swoich ról tak autentycznie jak powinni. Gdyby spotkali się gdzieś na ulicy, a przy tym ktoś by to zobaczył, mógłby bez problemu zauważyć uczucie jakim się darzyli.
            W pewnym sensie miłość między nimi była doskonale widoczna dla obserwatora z zewnątrz, coś ich do siebie przyciągało. Fakt, nie widziała ich razem, ale na samo wspomnienie o drugim partnerze można było wyczuć to coś w powietrzu.
            Sięgnęła po kartkę i długopis. Może lepiej byłoby jej opisać wszystko co jej się przydarzyło i co odczuwała. Mogłaby to dać potem im obu do przeczytania lub też sama by to zrobiła. Marzyła by mieć to za sobą. Wyjaśnić im każdy motyw swojego działania tak by nie mieli do niej pretensji o to czego dokonała.  
            Wbrew pozorom, zależało jej na ich szczęściu i chciała im to za jakiś czas wynagrodzić. Dopiero teraz odkryła, że mogła rozwiązać to inaczej, gdyby tylko poprosiła ich o pomoc. Nie byłoby przy tym niepotrzebnej tragedii. Od dwóch tygodni zżerało ją poczucie winy, odbierało siły, a musiała je mieć dla swojej fasolki. Nie chciała stracić dziecka i dlatego aż tak walczyła ze swoim marazmem.
            Przypomniała sobie spotkanie z ojcem przyjaciela. Był dla niej miły i uprzejmy, bez problemu zgodził się jej pomóc, ale coś w jego postawie biło w niej na alarm. Chwilę wcześniej udała przed sekretarką, że dopiero wchodzi do hallu, który prowadził do gabinetu szefa. Dobrze, że dzięki Thomasowi znała układ pomieszczeń biurowych i wiedziała, że przechodząc korytarzem przez wyjście awaryjne, a następnie schodząc piętro niżej bez problemu dostawała się w okolice wind, które ponownie zawoziły je w odpowiednie miejsce. Gdy znalazła się w pomieszczeniu, sekretarka – młoda dziewczyna, która stanowczo przesadza z solarium i utleniaczem do włosów – zapowiedziała jej wizytę. Nie wiedzieć czemu podejrzewała starego zgreda o romans z małolatą, która widząc mężczyznę wypinała swój sztuczny biust w obcisłej bluzce. Zapewne liczyła na szybszy awans.
            Rzeczywiście opisanie całej sytuacji było dla niej znacznie prostsze niż się wydawało. Przynajmniej raz, nic nie utrudniało się w jej życiu. Przekazała wszystkie szczegóły, które zdołała zapamiętać, swoje motywy i odczucia. To jak się zachowała wzbudziło w niej cierpienie, którego nie była w stanie znieść. Wydawało jej się jak gdyby coś rozrywało ją od środka i nie mogła tego powstrzymać. Po długiej chwili wahania napisała wiadomość do przyjaciela z prośbą o spotkanie, nie tylko z nim, ale również w miarę możliwości z Oliverem. W tej krótkiej wiadomości wspomniała także, że jeśli on nie będzie w stanie tego zrobić, sama skontaktuje się z studentem.
           
***

            Thomas i Oliver mimo później pory siedzieli przy mrożonej kawie. Student rzeczywiście specjalizował się w robieniu napojów z dodatkiem kofeiny. Mężczyzna nie wiedział na ile jest obiektywny ze względu na zakochanie w chłopaku, jednakże dawno nie pił czegoś tak dobrego. Nie wpadłby na to by dodać do napoju lody orzechowe. Wzbogaciły intensywny smak, atakując kubki smakowe, oddając słodycz i gorzkość zarazem.
            Nie zamierzał odbierać wiadomości otrzymanej na komórkę, ponieważ miał w planach cieszyć się wizytą u partnera. Uważał, że byłoby to odrobinę nie miłe z jego strony. To student kazał mu to zrobić, widząc wiadomość od przyjaciółki poczuł się dziwnie. To było chyba najodpowiedniejsze słowo. Zaczęła zżerać go ciekawość, a zarazem nie chciało mu się odbierać sms–a.
            – Nie masz ochoty zobaczyć kto do ciebie pisze? Czyżby to była Szar – Krótkie kiwnięcie głową potwierdziło jego podejrzenia. – Zrób to, bo będziesz się denerwował i nici z miłego wieczoru. – Słyszał westchnięcie Toma, więc pocałował lekko jego szyję i brodę.
            – Chce się z nami spotkać by wyjaśnić czemu to zrobiła. – Nie zamierzał odpowiadać na jej wezwanie, ani też prosić kochanka by uczynił coś, na co zapewne nie będzie miał ochoty.
            – Dopiero za trzy dni mam wolne, a chciałabym po spotkaniu mieć święty spokój. Chcę wiedzieć na czym stoję, więc nie ma problemu.
            – Skontaktuje się z nią jutro i umówię nas. Masz rację, lepiej mieć to już z głowy.
            Oliver obrócił się w ramionach Thomasa i usiadł mu na kolanach, wtulając się w jego klatkę piersiową. 
            – Tęskniłem za tobą i za tym też. – Westchnął, rozluźniając powoli ramiona. Napięcie kumulujące się w jego ciele w końcu zaczęło opuszczać jego organizm. Zaczął całować szyję Toma, pocierając lekko biodrami o ciało kochanka. Miał ochotę przespać się z nim, w pewien dziwny dla niego sposób, odzyskać utracony spokój ducha. Fakt, że nie była to najlepsza droga do tego by uzyskać to czego pragnął. Można to było nazwać aktem desperacji, ale zbyt długo czekał na niego. Kochał Thomasa i chciał z nim być. Do tej pory obawiał się zawalczyć o swoje marzenia.

***

            Charlotta zajęła miejsce przy dużym stole w domu swoich rodziców. Była blada i spocona. Chciało jej się wymiotować, jednakże nie była pewna na ile to efekt ciąży, a na ile zwykłego stresu. Przed sobą miała filiżankę jaśminowej herbaty, która samym zapachem burzyła jej żołądek. Marzyła by Ernest był przy niej, jednakże na tą chwilę była pewna, że musi wyjawić wszystkie kłamstwa sama. Miała dość ukrywania prawdy ze względu na to, że tak będzie łatwiej, lepiej, bezpieczniej. Za dużo bólu i cierpienia kosztowało to wielu bliskich jej ludzi.
            – Co chciałaś nam powiedzieć kochanie? – Jej mama jak zwykle uroczo miła, ale też nieświadoma starała się poznać problem córki.
            – Mam mało czasu, za chwilę muszę iść do pracy, bo za dwie godziny mam ważną konferencję. – Jej ojciec był dość autorytarnym typem człowieka, zbyt często żądał całkowitego podporządkowania, nie zważając na konsekwencje. Odetchnęła głęboko, szykując się na sztorm w jej życiu. Przypuszczała nawet, że tata ją wydziedziczy za to, że zrobiła coś nie po jego myśli.
            – Jestem w ciąży z moim narzeczonym. Nie jest nim Thomas i nigdy nie będzie. – Nie przypuszczała, że ukrywanie prawdy aż tak ciążyło jej na barkach. Gdy w końcu wydusiła z siebie te słowa, na jednym wydechu poczuła się… lżejsza. Jej bliscy siedzieli, jakby nagle ich wmurowało. Podejrzewała nawet, że przestali oddychać, ponieważ ich klatki piersiowe nawet nie drgnęły. Pierwsza z tego stanu ocknęła się jej rodzicielka. Wstała szybko z miejsca ze łzami w oczach, podeszła do niej i przytuliła mocno.
            – Kim on jest? – Zadał rzeczowe pytanie jej ojciec, patrząc córce prosto w oczy. Oboje z żoną podejrzewali, że związek z Thomasem jest na pokaz nie tylko przed nimi, ale również przed jego rodziną. W ich gestach można było wychwycić czułość, jednak trzeba było wiedzieć na co patrzeć by zauważyć, że są tylko przyjaciółmi.
            – Znasz go ojcze. Kiedyś zabroniłeś mi się z nim spotykać, uważając, że nie jest wystarczająco dobry. Ernest zostanie moim mężem czy ci się to podoba czy nie. Kocham go – Na jego usta wpłynął mały uśmieszek. Widywał czasem tego mężczyznę, chociaż ten chyba nigdy go nie zauważył. Gdy zobaczył go ze swoją córką nie był zachwycony. Nie ze względu na to, że nie był dobrze sytuowany, ale z tego powodu, że jego mała była nim zbyt zafascynowana. Jedyne czego się obawiał to przedwczesna ciąża, w nieodpowiednim do tego wieku, dlatego postanowił ich rozdzielić.
            – Dobrze. Będę z tego zadowolony dopiero wtedy, kiedy przyjdzie do nas do domu. – Charlotta nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Dobrze zapamiętała powód, dla którego miała zerwać z ukochanym i ile wtedy nocy przepłakała nie mogąc się z nim widywać.
            – Chyba nie rozumiem. Powinieneś się zdenerwować. – Jej matka przytuliła ją mocno, a ona w końcu uświadomiła sobie, że płacze. Może nie będzie tak źle jak przypuszczała?
            – Dlaczego? Bo jesteś szczęśliwa? Kochasz go? – Kiwnęła głową na potwierdzenie, nie mogąc wydusić słowa. – To jest dla mnie najważniejsze. Jeżeli tylko dobrze cię traktuje, chcesz z nim być, do niczego cię nie zmusza to ja popieram twoją decyzję. – Charlotta otworzyła szeroko oczy nie wierząc w to słyszy. Tyle lat ukrywania się, utrudniania sobie i Thomasowi życia ze względu na „konwenanse”, a teraz dowiaduje się, że to na darmo.
            – Ja… – Nawet nie wiedziała jak opisać mętlik panujący w jej głowie. Prawie nieświadomie odebrała dzwoniący telefon. – Nie kochanie. Jestem u rodziców. Oni… Przyjedź. – Westchnęła i rozpłakała się jeszcze bardziej. Łkała do telefonu próbując wytłumaczyć Erniemu, że nic się nie stało. W końcu mały telefon został wyciągnięty z jej dłoni, a ojciec, który powinien być wszystkiemu przeciwny, na spokojnie poinformował narzeczonego córki co się stało.
            – Będzie tu za pół godziny. Jest gdzieś za miastem. – Ciepły uścisk w ramionach rodziców pozwolił jej się uspokoić. Świat, w którym żyła nie rozpadł się na kawałki, ale musiał zostać przewartościowany. Nie zamierzała nigdy więcej niczego ukrywać.
            – Dlaczego wtedy? Jak… – Dobrze, że znalazła pełne zrozumienie dla niewypowiedzianych słów.
            – Nie chciałem byś wybrała złą drogę i zaszła zbyt młodo w ciążę. Myślałem, że to będzie najodpowiedniejsza rzecz jaką zrobię, ale dopiero teraz wiem, jak bardzo się myliłem. Zawsze byłaś odpowiedzialną dziewczyną, chciałem byś zdała maturę, poszła na studia jeśli o tym zamarzysz. Byłaś nim tak zafascynowana, że ja jako twój ojciec, ale i mężczyzna bałem się, że zdecydujesz się zbyt szybko na dziecko, chcąc go do siebie przywiązać. Źle cię oceniłem córeczko i popełniłem błąd, bo z całą świadomością tego co robię zmusiłem cię do kłamstwa i ukrywania się. Tak nie powinno być. – Dopiero po tych słowach, odezwała się jej matka.
            – Twój tata mówi prawdę. Oboje chcemy dla ciebie jak najlepiej, a tamta decyzja była podyktowana tym, że chcieliśmy cię chronić przed głupotami robionymi w młodości. Zapomnieliśmy, że na tym właśnie polega życie i nie ochronimy cię przed wszystkimi jego konsekwencjami. Popełniliśmy błąd, bo cię kochamy. – Po tych słowach obie kobiety płakały wtulone w siebie. – A teraz ty będziesz chronić swoje maleństwo, jak pojawi się na tym świecie. Będziesz chciała oszczędzić mu kłopotów, zmartwień, a zarazem nie obędzie się bez pomyłek.

            Dopiero po wyznaniu największego kłamstwa w swoim życiu Charlotta mogła odetchnąć swobodniej niż do tej pory. W końcu dane było jej zrozumieć fakt, że rodzice wcale nie przejmowali się pozycją społeczną jej narzeczonego, która dość znacznie się zmieniła. Chcieli by była radosna, pełna życia i szczęśliwa, nie obciążona obowiązkami, na które w młodym wieku nie była gotowa. Gdy Ernest pojawił się w domu, w którym się wychowała, został ciepło przyjęty i zaakceptowany niezależnie od wszystkiego. Cały wieczór rozmawiali o powodach tak nieprzyjemnej sytuacji, która miała miejsce przed kilkoma laty. Już pod koniec spotkania, jej narzeczony, dostał po głowie za pogwałcenie tradycji i nie poproszenie rodziców o rękę, a także kolokwialnie rzecz ujmując „zapłodnienie ich córki przed ślubem”. W tym punkcie wykazała się jednak jej mama, żartując ciągle z przyszłego zięcia. Widząc jednak, że jej ukochana jedynaczka jest szczęśliwa, a jej mężczyzna nie mógł oderwać od niej wzroku, wiedziała, że córka dokonała właściwego wyboru.

15 komentarzy:

  1. Poruszyłaś dziś dwie ważne rozmowy. Na szczęście z rodzicami Szar wszystko poszło gładko i miło. Jednak wciąż zastanawiam się, jak załatwią sprawę z rodzicami Thomasa.
    Oww. Wrócili do siebie T^T.

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu Szar zmądrzała. Mam nadzieję, że rodzice Thomasa nie zrobią Oliverowi krzywdy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. W końcu :) Co do rodziców Thomasa... Wszystko się okaże :)
      Pozdrawiam :)
      LM

      Usuń
  3. Nienawidzę takich perfidnych rodziców! Coś mi się wydaje, że będą czekać nas kolejne kłótnie :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozmowa Oliego z Thomasem świetna. Tak właśnie miała nadzieję, że wyznają sobie miłość i się nie zawiodłam :) Szar się zrehabilitowała. Może nie zapałam do niej wielką miłością, ale jest w porządku. Może nie podjęła dobrych decyzji, ale intencje miała dobre. Nie znoszę takich ludzi jak ojciec Thomasa i nigdy nie zrozumiem co im w głowie siedzi. Fajnie, że rodzice zaakceptowali związek Szar z Ernestem. Szkoda tylko, że tak długo musiała czekać, żeby dowiedzieć się dlaczego ojciec tak naprawdę nie chciał tego zaakceptować. Lepiej późno niż wcale ;) W końcu wszystko powoli zaczyna się układać, choć jestem już ciekawa konfrontacji Thomasa z ojcem, która, jak sądzę, nadejdzie, i rozmowy chłopaków z Szar.
    Chciałam jeszcze poinformować, że prawdopodobnie nie skomentuję następnego rozdziału, wyjeżdżam. Istnieje szansa, że wrócę wcześniej i wtedy napiszę komentarz, ale nic nie obiecuję :)
    Pozdrawiam
    Marcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile przewidujesz rozdzialow tego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jeszcze do końca nie wiem. Napisane mam już 32 rozdziały. Zapewne powstaną jeszcze 2, może więcej :) Ale gwarancji nie daję. Bo Amnezja była zaplanowana na 15 rozdziałów... A wyszło to co wyszło :D

      Usuń
  6. OMG jak ja kocham te opowiadanie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału życzę dużo weny i czasu na pisanie BAY BAY

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam się bez bicia, że to, że Twój komentarz nie pojawił się na moim blogu było moim błędem. Nie zauważyłam w ustawieniach, że mam włączoną moderację komentarzy. Teraz już oba pojawiły się pod rozdziałem :)
    "Nastoletnia miłość" jest opowiadaniem starszym i nie jestem zadowolona z przeprowadzonych przeze mnie kilku wątków, których nie dokończyłam, ale i tak ciekawa jestem Twojej opinii po przeczytaniu :) Teraz pracuję nad czymś nowym, a jednocześnie przepisuję z zeszytu jakieś starsze opowiadanie, żeby też wrzucić.
    Cieszę się, że Cię to rozbawiło ;)
    Ja mam inaczej, ckliwe momenty lubię pisać, kiedy mam doskonały nastrój. Za to momenty, kiedy moi bohaterzy się dołują, piszę zazwyczaj, kiedy sama mam ochotę usiąść i płakać :P
    Wrcacam 18, więc skomentuję pewnie już rozdział 32, chyba, że coś się przesunie z moim powrotem. Teraz udało mi się dorwać do internetu, bo jestem chwilę w bardziej ucywilizowanym miejscu, choć pewnie się to przez następne dni nie zdarzy :P No, ale o to chodzi w wakacjach, żeby odpocząć od cywilizacji ;) Jestem ciekawa wątku ojca Thomasa i w ogóle tego co będzie dalej i trochę ubolewam, że nie przeczytam od razu jak tylko zamieścisz rozdział. Będę miała nad czym się zastanawiać ;)
    Pozdrawiam
    Marcia

    OdpowiedzUsuń
  8. – Pomóc ci jakoś? Czy poradzisz sobie sam radę? ( na początku) to jedyny błąd jaki znalazłam. Jak wszyscy czytelnicy czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja kocham to opko, jest boskie :)
    I po co były te kłamstwa? Prawda zawsze wyjdzie na wierzch :)
    Pozdrawiam :)
    Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że opowiadanie ci się podoba :) Po co te kłamstwa? Być może dla lepszego jutra ;)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  10. Teraz z kolei rodziców Toma mam ochotę ukatrupić. Rozumiem, nie akceptować związku syna, to się zdarza raczej często, ale wrabiać kogoś w gwałt, to już lekka przesada... Poza tym rozdział kochany, Oliver i Thomas w końcu razem <3 Sorry, że tak późno komentuję, lecę nadrabiać zaległości :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    fantastyczny rozdział, pogodzenie się to wspaniale wyszło, może teraz tak na nowo to Oliver byłby na górze ;] więc poznaliśmy całą historie tej awantury...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Basiu! Wybacz, że dopiero teraz. Dawno nie zaglądałam na bloga. Potrzebowałam ochłonąć i chyba trochę się z nim pożegnać :)
      Cieszę się, że rozdział ci się podobał. Może Oliver będzie na górze :P Nie wiem :P
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń