sobota, 30 sierpnia 2014

Epilog

Kochani moi!

Dzisiaj przed wami ostatni rozdział "Amnezji". Muszę przyznać, że opowiadanie to będę darzyć dużym sentymentem ze względu na trudności z pisaniem tekstu. Pomysłów mi nie brakowało, gorzej z realizacją.
W pliku wordowskim, tekst osiągnął (jak dla mnie) rekordowe 210 stron ;) Odliczyłam stronę tytułową i spis treści. Muszę przyznać, że jest to dla mnie zaskoczenie.
Chciałam wam podziękować za to, że czytaliście i komentowaliście każdy rozdział lub tylko pojedyncze. Doceniam to, bo nie raz były motorem do tego by się nie poddać. 
O godzinie 21.25 dnia 29.08.2014 skromne progi "Amnezji" odwiedziło 64152 osób! Jesteście wielcy! 

Niestety nadal nie wiem czy stworzę kolejne opowiadanie. Przede wszystkim priorytetem byłoby dla mnie to, by je ukończyć przed publikacją. Dlaczego? Ponieważ dużo rzeczy się zmienia bądź zmieniło w moim życiu i nie wie czy będę miała tyle czasu na pisanie, ile bym chciała. To wiąże się z tym, że wtedy notki mogłyby się pojawiać nieregularnie, a tego chcę uniknąć.
Jeżeli tylko chcecie jeszcze poczytać coś mojego, o ile stworzę kolejny obraz mojej "wyobraźni", to poinformuję was o tym tutaj na blogu, a także na "Młodym".
Mam nadzieję, że...
Do zobaczenia!
P.S. Przyznać się kto pomyślał, że 12.00 to w godzina 00.00 w nocy? :D

Epilog

Październik
            Przed zakończeniem egzaminów Oliver nie mógł spodziewać się, że wakacje okażą się dla niego próbą charakteru. Widział wypadek, pomógł Thomasowi, zakochał się i zawalczył o swoje szczęście, po które wcześniej nie potrafił sięgnąć. Poznał kilka ciekawych osób, przeżył kryzysowe sytuacje i dał sobie z nimi radę.
            Kolejny rok akademicki, wydawać by się mogło, nadszedł niespodziewanie, zaczaił się na wszystkich. Student cieszył się, że wraca do rzeczy, które kochał robić, chociaż jego życie wzbogaciło się o dodatkową osobę zajmującą miejsce zaraz przy nim.
            W tej chwili szykował się do wyjścia na imprezę. Mimo iż Charlotta, Ernest, Filip i Thomas nie chodzi już na studia, zorganizowali wspólnie małą imprezę z okazji ostatniego etapu nauki Lilly i jego samego.
            Z przyjaciółką czekał ich rok wyrzeczeń, pisanie pracy magisterskiej, a właściwie jej kończenie, zajmowanie się życiem zawodowym jak i osobistym. Wiedział jednak, że podoła temu wszystkiemu, co sobie założył. Tak jak miliony przed nim i ci, którzy skończą studia po nim.
            Powinien za chwilę zadzwonić po taksówkę i pojechać do domu partnera, jednak z pełnym rozmysłem siadł na narożniku w swoim niewielkim mieszkanku. Tak niewielki okres czasu odmienił diametralnie jego życie. Wiedział, że mógłby zamieszkać u Thomasa, skoro miał tam kilka swoich rzeczy, zresztą mężczyzna sam mu to zaproponował. Wiedział jednak, że to wszystko jest jeszcze za wcześnie na taki etap związku. Uśmiechnął się lekko.
            Zapowiadał się miły wieczór pełen niespodzianek. W końcu wszyscy skwapliwie się do niego przygotowywali.

***

            Mała, towarzyska impreza była bardzo spokojna. Śmiali się, tańczyli, jedli i pili. Oliver obserwował wpatrzoną w swojego partnera przyjaciółkę, rejestrował każde drgnięcie warg w uśmiechu, szepty, odchylenie głowy i pocałunki.
            – Bo pomyślę, że się w niej zakochałeś. – Poczuł, jak Tom przysiada się do niego i głaszcze po ręce. Uśmiechnął się i obrócił w jego stronę.
            – Nie masz się czego bać. – Złączyli na chwilę wargi, by okazać sobie czułość. Mogłoby się to wydawać irracjonalne, że skoro znali się tak krótki okres czasu, nie całowali się namiętnie przy każdej okazji i nie pieprzyli jak króliki, a jednak to im wystarczało. Nie musieli wszystkim naokoło ogłaszać, ze są ze sobą. Jeśli już woleli robić, to w sposób subtelny, delikatny.
            – Wiem. – Roześmiał się Thomas i przytulił do siebie Olivera. – Kiedy? – Zadał cicho pytanie, ponieważ Lilly spojrzała na nich i uśmiechnęła się, tańcząc z Filipem.
            – Daję mu jeszcze dwie godziny na zebranie się w sobie. – Odszepnął student. I musnął jego policzek.
            – Przyjmuję zakład. Godzina. – Thomas puścił do niego oko i roześmiał się.
            – A co jeśli wyjdzie pomiędzy? I o co się zakładamy? – Został porwany do tańca i mocno objęty. Chwycił partnera za kark i pocałował.
            – Jeśli wygrasz, będę na dole. – Nie spodziewał się tych słów, tym bardziej, że po tamtej wspomnianej nocy, więcej nie wracali do tej sytuacji. – Jeśli to ja wygram, też to zrobię.
            – Strasznie nieuczciwy zakład, nie sądzisz? – Pogładził jedną ręką jego plecy. –Zgadzam się. Czy nie sądzisz, że ktoś powinien nas rozdzielić, żeby przypieczętować zakład? – Nie mógł powstrzymać swojej reakcji, gdy jego partner krzyknął odbijany taniec. Lilly i Charlotta zaczęły tańczyć ze swoimi przyjaciółmi, podczas gdy Ernest i Filip siedli, żeby coś zjeść. Nie odważyliby się ze sobą zatańczyć, wszystko miało swoje granice. Byli w pełni heteroseksualnymi mężczyznami i nie zamierzali sobie komplikować życia. Byli tolerancyjni, jeśli nie chodziło o nich. Oliver tańczył z Lill do jednego z popularniejszych utworów wakacyjnych, obracając co rusz przyjaciółkę w piruetach.
            – Bo w końcu zwymiotuję od tego kręcenia się. – Student nie chciał się sam przed sobą przyznać, że związek z Filipem jej posłużył. Ruda była szczęśliwsza, promieniała radością, o wiele częściej uśmiech gościł na jej ustach, stała się jeszcze bardziej żywiołowa, co wydawało mu się do tej pory niemożliwe.
            – Nie zrobisz tego. – Przygarnął ją w objęcia i poprawił kosmyk włosów.
            – Bo będę zazdrosny! – Krzyknął z kanapy Filip, jak gdyby miał jakiekolwiek szanse.
            – Nie obchodzi mnie to! Oddałeś mnie w odbijanym! Masz pecha, kochany! – Żadne z nich nie mogło powstrzymać śmiechu. Charlotta z Thomasem kołysała się wolno. Ciążowy brzuszek był lepiej widoczny, a kobieta nie chciała niepotrzebnie szaleć.
            Już po chwili muzyka się zmieniła, nim wszyscy się zorientowali, Filip szedł w kierunku Lilly z czerwoną różą w ręku. Oliver obrócił zaskoczoną kobietę jeszcze raz, po czym zostawił ją samą. Samoistnie rozdzielili się na pary, jakie tworzyli. Oli objął w pasie Thomasa i uśmiechnął się szeroko na widok zaskoczonej, a zarazem lekko przestraszonej miny przyjaciółki.
            – Kocham cię. – Filip nie owijał niczego w bawełnę. Do tej pory zastanawiał się, co powinien był zrobić. Chciał dalej spotykać się z Lilly, jednak przestało mu to wystarczać. Wiedział, że to co zamierza zrobić jest bardzo dziwne, tym bardziej, że zrealizował wszystko bardzo szybko, ale stwierdził, że jeśli ruda się na to zgodzi, będzie szczęśliwy.
            – Ja ciebie też. – Przyjęła wręczoną jej różę, jednakże student zauważył niepewny uśmiech na twarzy przyjaciółki. Nie była głupia, wiedziała co za chwilę nastąpi. Oni wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, na jak odważny krok zdecydował się mężczyzna. Tym bardziej, że mieli krótki staż za sobą, a Lilly mimo swojego charakteru, była dość niepewna siebie. On sam dawał mu osiemdziesiąt procent szans na niepowodzenie. I nie chodziło mu wcale o to, że czegoś Filipowi brakuje, ale znał doskonale rudą i ostrzegł faceta przed konsekwencją tego, co chce zrobić. Mężczyzna klęknął na prawe kolano.
            – Wiem, że to szalone, ale… Czy zechcesz uczynić mi ten zaszczyt i zostać moją żoną? – Pomimo świadomości tego, co może się stać, wszyscy zamarli. Oliver widział, jak oczy przyjaciółki nabiegają łzami, wargi i broda drżą - pytanie ze wzruszenia czy ze strachu. Cisza przedłużała się niebezpiecznie, a ukochany kobiety stawał się coraz bardziej niepewny. Ręka z pierścionkiem w pudełeczku zaczynała mu niebezpiecznie drżeć, chociaż było to na razie ledwie widoczne.
            – Cholera jasna! Tak! –Wiedział, jaką walkę stoczyła ze sobą, by to powiedzieć. Małżeństwo jej rodziców nie było zbyt udane to, co zrobiła jej własna matka było niewybaczalne, a na dodatek Filip… Nie chodziło o wątpliwości w kwestii wybranka, a raczej tego, że nie wiedziała, co może mu w stanie zagwarantować, dać od siebie. Czasem była idiotką, myśląc w ten sposób, ale inaczej nie potrafiła. W szczególności w sytuacjach stresowych.
            Lilly nie mogła powstrzymać emocji i się rozpłakała. Cieszyła się z tego, że Filip odważył się poprosić ją o rękę. Na dodatek przy bliskich jej osobach. Na jej palcu znalazł się złoty pierścionek ze średniej wielkości złotym oczkiem. Od dołu kamień otaczała delikatna, precyzyjnie wykonana złota siateczka, która oplatała podnóże oczka i odchodziła na zewnątrz tworząc półkolisty kształt.
            – Jest piękny. Dziękuję. – Szepnęła swojemu narzeczonemu na ucho i pocałowała go. Oliver spojrzał na Thomasa z szerokim uśmiechem na ustach.
            – Wygrałeś. – Jedno słowo, które wzbudziło w nich potrzebę, napięcie płynące w żyłach, opatulające zmysły.
            – Wiem. Mamy czas. – Nie zamierzał rezygnować z tego, co wcześniej ustalili. Coraz częściej nad tym myślał, a w końcu miał pretekst, by poprosić. W przekomarzaniu się, żartach, zwyczajnym poczuciu szczęścia.
            Zostawił Thomasa samemu sobie, by móc pogratulować przyjaciółce i wręczyć jej kolejne pudełeczko.
            – Gratuluję. – Uśmiechnął się na widok jej zarumienionej i lekko zapłakanej twarzy. Dobrze, że w końcu miała powód do łez radości. – I proszę. – Uśmiech kobiety znikł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
            – Oliver! Ty mendo jedna! – Uściskał ją mocno.
            – To od niego, nie ode mnie. – Pocałował jej policzek. – Nie mogłem ci nic powiedzieć. Nie umiesz udawać. Wyszłoby ci to strasznie nieautentycznie. – Dostał po głowie za te słowa. – Zachowuj się! – Parsknął śmiechem, gdy dostał z łokcia w żebra. – Ała. – W tej też chwili przechwycił go jego partner i również złożył powinszowania narzeczeństwu. Zgodnie z umową każde z nich miało coś do Lilly od Filipa. Pasujące do kompletu kolczyki, wisiorek, łańcuszek. Wszystko to było bardzo cenne, jednakże to w paczuszce od Olivera krył się najcenniejszy dla Filipa skarb. Klucze do jego mieszkania.
            – To za dużo. – Jęknęła z przejęciem Lilly. – Kochanie… – Dalsze słowa jej protestów zagłuszył pocałunek, który jest starą, i dobrą jak świat, metodą na uciszenie protestów.

***

            Wspólna zabawa trwała do trzeciej nad ranem. Ich goście mimo możliwości noclegu postanowili wrócić do swoich domów. Oliver wcale im się nie dziwił. Nie mieli daleko, a poza tym mogli zamówić sobie taksówkę. Wszyscy chcieli spędzić czas we własnym gronie, noc była ku temu najlepszą możliwością.
            Dwóch mężczyzn kończyło sprzątanie naczyń po spotkaniu. Przyjaciele zaoferowali im pomoc, jednak musieli im odmówić. Nie, żeby ich nie lubili, ale chcieli już odpocząć. O wiele lepiej pracowało im się we dwójkę, niż gdyby mieli to robić w piątkę czy szóstkę. Niepotrzebny tłum utrudniający sobie nawzajem pracę. Czas zaoszczędzony na tym sposobie był niewspółmierny do jakości sprzątania.
            – W końcu wolniiiiii. – Ziewnął przeciągle Thomas i podniósł ręce do góry, by się przeciągnąć. Coś w jego kręgosłupie wskoczyło na swoje miejsce, wydając specyficzny głos chrupnięcia.
            – Aż mnie zabolało. – Skrzywił się student i przytulił do swojego partnera. Oparł głowę na jego ramieniu i rozluźnił się.
            – Co jest? – Jego mężczyzna doskonale wyczuwał humory, które się w nim kłębiły. Był szczęśliwy, a zarazem zaniepokojony z tego powodu, iż jego przyjaciółka się zaręczyła. Przy drugim spotkaniu bardziej polubił Filipa. Spotykając się z nim na gruncie prywatnym, nie odbierał go jako wroga, który chce im zaszkodzić, a to oczyściło relację, która zaczęła między nimi kiełkować. Drugim powodem, dla którego chciał się starać zaprzyjaźnić z tym facetem, była Lilly. Nie zamierzał utracić przyjaciółki tylko, dlatego że niezbyt lubi jej faceta. Mężczyzna dbał o nią i szanował jej decyzje i wybory. Za to go cenił. Lilly w końcu mogła liczyć na poczucie bezpieczeństwa.
            – Nic. – Uśmiechnął się samymi kącikami warg. – Po prostu dzień był pełen wrażeń. Wiedziałem, że się oświadczy, a zarazem bardzo to przeżyłem. – Przymknął oczy, gdy poczuł dłoń przeczesującą jego włosy, paznokcie delikatnie drapiące skórę.
            – Bo ci na niej zależy. Chcesz ją chronić, ale jest już dużą dziewczynką. – Zamruczał w odpowiedzi na silniejszą niż dotąd pieszczotę. Thomas miał rację, ale nadal widział Lilly taką, jaką kiedyś ją poznał.
            – Idziemy spać? – Cichy śmiech kochanka wyjątkowo nie zrobił na nim wrażenia.
            – Kochanie, ty chyba nigdy nie odpoczniesz.
            –Yhym. Dopiero w grobie. – Pocałował lekko jego usta. – Idę pod prysznic.

***

            Szybki chłodny prysznic orzeźwił Olivera na tyle, że był zdolny poczekać na partnera. Umościł sobie ciepłe gniazdko w jego pościeli, plecy spoczywały na poduszkach, a kołdra zawinięta została wokół jego nóg. Na początku Thomas dziwił się jak może spać w lecie pod ciepłą, grubą kołdrą i znosić to bez najmniejszego problemu, czasem owijając się nią po czubek nosa, podczas gdy on sam, leżał rozwalony na łóżku takim, jak go pan bóg stworzył.
            Obaj zaakceptowali swoje „dziwne” nawyki. Tom, zazwyczaj, nie licząc zimy i choroby, spał nagi, a Oli, o ile mógł przejąć ten nawyk od swojego partnera, tak musiał być zawinięty w kołdrę. Tak też było teraz. Zawsze nie mógł nacieszyć oka w momencie, gdy mężczyzna wchodził do pokoju. Chciał się do niego przytulić i najzwyczajniej w świcie pójść spać.
            Nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy, gdy Thomas wszedł do pokoju.
            – Nie szczerz tak zębów, kochanie. Możesz mieć taki widok codziennie. – Na tę chwilę mężczyzna wsunął się obok niego pod pościel, przytulając do gorącego ciała studenta.
            – Czyżbyś proponował mi wspólne mieszkanie? – Roześmiał się na to stwierdzenie. W tym momencie jakoś tego nie widział. Dla niego i tak to wszystko działo się za szybko.
            – Czemu nie. Jeśli tylko będziesz gotowy. – Lekki uśmiech na twarzy Thomasa powiedział mu więcej, niż jego słowa. Nie oczekiwał tego tu i teraz, ale mogli spędzać ze sobą więcej czasu. Mógł u niego mieszkać dłużej niż noc czy dwie, dopiero po pewnym czasie wracać do kawalerki. W ten sposób uzależni się od niego, będzie miał drogę wyjścia, ale przetestują do końca swoje relacje. Czy nadają się do trwałego związku. Właśnie z tego względu, chociaż on sam nigdy nie weźmie ślubu, był za tym, by pary przed zawarciem małżeństwa przez okres minimum pół roku mieszkały ze sobą. Uważał, że przez maksymalnie miesiąc człowiek będzie się starał ukrywać pewne zachowania, a potem sobie odpuści takie zachowanie. W ten sposób druga osoba dowie się czy jest w stanie to zaakceptować.
            – Kocham cię. – Przytulił się do Tomasa i musnął wargami jego bark.
            – Jeśli kiedyś będzie możliwe… Chciałbym za ciebie wyjść za mąż? Tak to chyba powinno brzmieć prawda? – Student nie mógł powstrzymać śmiechu. Tylko ten facet potrafił aż tak sknocić nieoficjalne pseudozaręczyny.
            – Może ja za ciebie też. O ile do tego czasu nie uduszę się ze śmiechu. – Thomas popatrzył na niego z niebezpiecznym błyskiem w oku. Szybko obrócił chłopaka i siadł na jego biodrach.
            – Mogę ci zagwarantować, że tak się nie stanie. – Pocałował go głęboko, wdzierając się językiem pomiędzy jego wargi. Gdy już skutecznie rozproszył uwagę kochanka, musnął opuszkami palców jego żebra. Cichy bulgot wydostał się z ust Olivera podczas pocałunku. Przerwał ów akt, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
            – Cholera! – Oli wił się pod nim, ocierając zarazem. Śmiał się i próbował unikać nachalnych dłoni kochanka. Ową sytuację przerwał głęboki jęk, który uwolnił się z krtani Toma. Przy każdym ruchu ciała, student stymulował jego genitalia. Biodra trącały pośladki, penis Oliego pocierał od spodu jego jądra, budząc napięcie w całym ciele. Dłonie co rusz odpychające go, to przyciągające, do kolejnego złączenia warg.
            – Nie masz dość, co? – Lekko kpiący uśmieszek na wargach partnera tylko go zmotywował. Chwycił spód główki Olivera pomiędzy kciuk a palec wskazujący. Druga ręka spoczęła na podstawie penisa, stymulując ją szybko i intensywnie. Przejrzysty płyn pojawił się w małej szparce na czubku erekcji.
            –Oh. Ah. – Pomieszczenie rozbrzmiewało okrzykami i westchnieniami studenta. Biodra podrygiwały mu do góry, palce mięły prześcieradło, sutki stwardniały, pięty zaparły się lekko o materac, gdy kolana walczyły o przetrwanie w powietrzu pod naporem większej siły, jaką sprawował nam nim Tom.
            Thomas postanowił zabawić się trochę ciałem Olivera. Nie szli rano do pracy, więc mógł sobie na to pozwolić do woli. Zamierzał go wymęczyć, aż będzie go prosił o to, by go wziąć. Sam był na to gotowy. Biorąc gorący prysznic, przygotował swoje ciało do seksu z Olim. Zamierzał uczcić swą wygraną.
            Skierował dłoń na główkę fiuta i rozcierał trzema palcami płyn, który się z niej wydostawał. Miał ochotę lizać i ssać ten wrażliwy organ, ale zanim to zrobi, chciał poobserwować reakcje kochanka. Uwielbiał go widzieć w takim stanie. Zarumienionego, z biodrami pchającymi się ku górze, z rozchylonymi ustami łapiącymi gwałtownie powietrze. Postukał opuszką palca o krawędzie dziurki powodując drżenie na całym ciele Olivera.
            – O kurwa. – Pierwsza kropla spermy zwilżyła dodatkowo wrażliwy organ. Przytrzymując nadal spód główki tak, by kochanek nie mógł dojść, zbliżył swoją dłoń do jego dziurki i zagłębił w nim opuszki trzech palców. – To bo… – Słowa te utonęły w pocałunku. Wiedział, że nie jest to zbyt komfortowe dla ciała studenta, nie zamierzał jednak robić nic więcej. Pierwsze mięśnie były najtrudniejsze do rozluźnienia, dlatego zrobił tak a nie inaczej. Pieścił wrażliwe ścianki, blokując uwolnienie Olivera. Gdy poczuł rozluźnienie mięśni wyciągnął je i zaczął ponownie zanurzać w jego ciele.
            – Rób tak. Proszę, nie przestawaj. – Zamglony wzrok studenta dał mu jasno do zrozumienia, że ciało nie stawi mu oporu. Wcześniej też się kochali, więc będzie mu łatwiej go rozciągnąć w ten sposób.
            – Possiesz mnie? – Krótkie kiwnięcie wystarczyło mu za odpowiedź. Ponownie uwalniając dłoń spomiędzy rozluźnionych pośladków, obrócił się tak, by Oli mógł bez problemu dosięgnąć jego penisa. Gdy tylko znalazły się na nim ciepłe usta ssające go lekko, nie mógł powstrzymać ochrypłego okrzyku.
            – Mogę cię… – On również wykonał ten sam gest co student przed chwilą. Po chwili ponownie poczuł mokre, wilgotne ciepło i pchnął biodrami w dół. To było cudowne, chociaż powinien skupić się na rozciąganiu. Mógł poczuć wścibskie dłonie muskające jego pośladki, pieszczące je, a zaraz potem opuszek wślizgujący się bez problemu do wnętrza ciała. – Nieładnie…
            Kolejne słowa utonęły w krzyku wydobywającym się z gardła Oliego, gdy zassał się na jego główce. Wiedział, że jego partner jest bliski orgazmu, mięśnie brzuch pracowały intensywnie tak samo jak drżące uda.
            – Już… nie mogę… – dyszał Oliver. Pot skroplił jego ciało, oddech był urwany, a mięśnie całego ciała pracowały. Ponownie pochylił się i polizał główkę erekcji. Pomimo zacieśniającego się chwytu, nagle student doszedł w usta, które opatulały erekcję, głośno krzycząc imię kochanka. – Jestem wyczerpany… – Uśmiechnął się do niego sennie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co zrobił. Nadal ssał i lizał mięknącego lekko penisa partnera, by nie dać mu opaść. Gdy stwierdził, że jest zadowolony z jego stanu, usiadł na biodrach Olivera.
            Wiedział, czego chciał Thomas. Być uległym, a zarazem dominować. Nie miał nic przeciwko, dopóki będzie to dla nich komfortowe.
            – Podnieś się – szepnął – pomogę ci. – Tak też zrobił, nakierowując erekcję na wejście partnera, jednak nie pchnął bioder do góry, a jedynie muskał jego wrażliwe wejście. – Nawilżacz. – Nie chciał sprawić mu bólu. Wolał mieć lepszy poślizg, niż gdyby był za mało nawilżony, a to z kolei spowodowało niechciane konsekwencje. Pierwszy raz był bardzo ważny. Nawet jeśli chodziło po prostu o inną pozycję.
            – A teraz powoli, mamy czas. – Sapnął, czując ciasnotę wnętrza kochanka. Nie podejrzewałby, że może być to aż tak przyjemne. Musiał się skupić na tym, by nie pchnąć bioder do góry czy też chwycić mężczyznę w ramiona i obrócić ich.
            – Wiem. Muszę się… przyzwyczaić. – Rozciąganie po raz pierwszy nie było zbyt miłym uczuciem. Poczucie wypełnienia, ból i lekkie pożądanie nie współgrały ze sobą. Nie w tej sytuacji. Takie zachowanie wymagało pełnej akceptacji i zaufania do drugiej osoby, nie powinno odbyć się byle jak, by tylko zaspokoić swoje rządze.
            – Spokojnie. – Oliver wiedział, jak podczas tak intymnego aktu oddania się partnerowi jest potrzebny dotyk. Właśnie dlatego muskał i pieścił kochanka, całował i ssał, gdy ten się nad nim pochylał. Nie spieszyli się, wydawać by się mogło, że trwa to wieczności, jednakże upragniony koniec naszedł niespodziewanie szybko.
            – Cholera! Dziwnie mi. – Student nie mógł powstrzymać śmiechu. Użyłby różnych określeń na ten stan, ale nie „dziwny”.
            – Wiem, kochanie. – Owe słowa nie złagodziły jednak oddźwięku jego reakcji. – Będzie ci lepiej, jeśli się ruszysz. – Oliver nie mógł nic poradzić na to, że ma krzywy uśmiech, który można uznać za ironiczny. Na szczęście Thomas poznał się na nim i wiedział, jak to wygląda w rzeczywistości. Schylił się do pocałunku, obejmując dłońmi twarz studenta. Był za stary na takie krępowanie się. Zaczął poruszać delikatnie biodrami. Gdy upewnił się, że nie odczuwa bólu, jego ciało zaczęło poddawać się woli studenta. Czuł dłonie wspomagające jego biodra, unosił się i opadał, jęcząc cicho. Było mu zbyt dobrze.
            Nie mógł znieść tempa kochanka. Zamęczał go. Czuł, jak poddaje się jego wskazówkom, jednak wciąż to nie było to. Chwycił partnera w pasie i obrócił się gwałtownie. Krótki, urwany krzyk rozkoszy wydostał się z ust mężczyzny. Oparł ramiona koło głowy kochanka i schylił się po pocałunek.
            – To nie fair. – Wymruczał Tom, jednak zawinął uda wokół bioder studenta uniemożliwiając mu gwałtowniejsze ruchy. Jego penis był ściśnięty pomiędzy ciałami, ocierając się co jakiś czas o pępek kochanka, co wzmagało jego dreszcze. Czuł napięcie płynące mu pod skórą, kumulujące się w jądrach. Nie krępował się w braniu więcej od Olivera, gdy ten się wycofywał, on poruszał się do przodu. Ruchy współgrały ze sobą, ręce błądziły po ciele, pocałunki i języki wyznaczały trasę namiętności. W pewnym momencie do tej pory powolne i głębsze ruchy nabrały na intensywności, stały się szybsze i płytsze, wywołując w ich ciałach dreszcze, napięcie i chęć spełnienia.
            – Pieść się dla mnie. – Szepnął zachrypniętym od emocji głosem Oli. Nie czekał długo na realizację swojej prośby. Krzyk i głębokie westchnienie ujawniły światu ich spełnienie.
            Gdy ich oddechy się uspokoiły, przytulili się do siebie. Student zawinął się obok partnera w pozycji embrionalnej, zadowolony i spełniony. Thomas przyciągnął go do siebie, obejmując lewym ramieniem. Musnął jego włosy i uśmiechnął się. O to mu chodziło, Oliver odpłynął do krainy Morfeusza w oka mgnieniu, a on mógł mu się chwilę przypatrzeć zanim i jego zmógł sen.

Dwa lata później.

            Oliver wypadł pędem ze szpitala, by po chwili przytulić się do swojego partnera. Roześmiał się zadowolony.
            – Filip ma już dwie kobiety na głowie. Jedną bardziej krzyczącą od drugiej. – Thomas roześmiał się na to stwierdzenie i pocałował go lekko w usta. Był w pracy, gdy zaczęła się akcja porodowa, a Oli dał mu znać, że nie zamierza w tym czasie siedzieć w domu. Pojawił się w szpitalu chwilę po dumnym ojcu, który jak mu było wiadomo, zapewne trzyma teraz córkę w ramionach. On sam dostał zakaz zbliżania się, aż do czasu poinformowania go o tym jakiej płci jest dziecko rudowłosej.
            – Długo się męczyła. Ponad osiem godzin. – Stwierdził, patrząc na zegarek. Wiedział, jak bardzo jego kochanek przeżywa ciążę przyjaciółki, o której dowiedziała się tydzień przed ślubem. Okoliczności nie były zbyt miłe, ponieważ była wtedy z wizytą rodziców i kłóciła się z matką, gdy nagle zrobiło jej się niedobrze.
            – No wiesz, w sumie to i tak dość krótko. – Były student wiedział, że pierwsze porody trwają o wiele dłużej. Zdążył się na ten temat dość dużo naczytać, ponieważ szukał informacji o standardowych wymiarach niemowlaków. Tom nadal się z niego śmiał, że oboje będą bankrutami, łącznie z członkami rodziny Lilly i Filipa, ponieważ ich przyszłe dziecko ma więcej ubranek i zabawek niż niejeden malec.
            – Idziemy coś zjeść, a potem wrócimy do domu, co ty na to? – Posłał lekko oburzone spojrzenie w kierunku kochanka, by po chwili skinąć głową.
            – Masz rację. Nie przydam się im, a będę tylko przeszkadzał. Czasem zachowuję się w stosunku do niej jak matka kwoka.
            – Wcale nie. Co najwyżej jak stalker, ale do tego chyba już się przyzwyczaiła.

Przekomarzając się dalej, ruszyli objęci w powolną drogę do knajpki z wyśmienitym jedzeniem znajdującej się dwadzieścia minut od szpitala. Kto by pomyślał, że nieszczęśliwy wypadek może odwrócić los tak wielu osób. Zdarza się, że idąc ulicą, słyszymy z czyichś ust padające słowa „szczęście w nieszczęściu”. Tak też było i tym razem. Thomas i Oliver pokonali piętrzące się przed nimi trudności, co nie oznacza jednak, że nie było pomiędzy nimi zgrzytów. Kłócili się i godzili, darzyli szacunkiem i obdarowywali poczuciem bezpieczeństwa oraz miłością. Zgodnie z obietnicą daną pewnej nocy, Oliver wprowadził się do Toma, gdy tylko tego zapragnął i dzięki temu też lepiej się dogadywali.

Mogłoby się wydawać, że historia ta kończy się w ramach tej opowieści. Prawda jednak jest taka, że jeżeli zostanie ona w chociaż jednym umyśle, będzie ewoluowała. Oliver i Thomas będą dalej funkcjonowali w wykreowanym świecie, ale w jaki sposób… To już zależy od was.

18 komentarzy:

  1. No nie, napisałam długi komentarz i wywaliło mnie z karty, tak nie może być! ;-;
    W skrócie :C

    Nie jest aż tak smutno przy zakończeniach od autorów, którzy w pełni oddają się swojej pracy. Wiadomo w tedy, że po długim okresie czasu wytężonej pracy, wreszcie mogą odetchnąć i dumni oznajmić nam, że to koniec ich dzieła. Miło widzieć, że autor jest zadowolony, a tutaj jeszcze tylko trzeba pogratulować - nie tylko jakości i ilości stron, ale wytrwałych czytelników! :D
    Nie będę ukrywać, że zawsze najbardziej podobają mi się początki opowiadań - w tym przypadku szalona Lilly i amnezja Thomasa. Lubię czytać opowieści, w których autor ujmuje coś, na czym się dobrze zna - tutaj ty ujęłaś aspekt psychologiczny, w którym jesteś pewnie już nieco obeznana :3
    Poza tym życzę ci wytrwałości w tym co robisz i obyś robiła właśnie to co lubisz! Nie pisz na siłę, uznawaj to za przyjemność, a najwierniejsi fani poczekają tyle ile trzeba (o ile zdecydujesz się tworzyć coś nowego!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że wywaliło cię z karty.
      Odpisuję dopiero teraz, bo mnie samej żal było pożegnać się z "Amnezją". Fakt, złapanie oddechu pomaga - nawet bardzo. Nie trzeba myśleć opisaniu, frustrować się, ze nie można ruszyć, a zarazem tego brakuje.Gratuluję wam, czytelnikom wytrwałości :)
      Ja również lubię początki, bo poznajemy bohaterów :) Chociaż dużo satysfakcji przynosi skończenie tekstu. Dziekuję. Wytrwałość mi się przyda. Nie zamierzam pisać na siłę. Chociaż czasem jest to konieczność by nie rzucić tego co się robi :) Czasem trzeba na siłę napisać fragment, by ruszyć dalej do przodu, w końcu można go później poprawić :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  2. Witam. Opowiadanie świetne, aż szkoda że już koniec. Niech toczy się dalej w wykreowanym świecie, może kiedyś wydostanie się i inni przeczytają o dalszych losach bohaterów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Mnie również szkoda, że to już koniec. Ale czas najwyższy :) Może kiedyś się wydostanie, któż to wie:)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  3. Meh, dawno nie komentowałam. Co nie znaczy, iż nie czytam! Czytam na bieżąco tylko jestem leniwa i nie chciało mi się komentować. No ale to ostatni rozdział - epilog więc przydałoby się coś naskrobać, nieprawdaż?
    Ja może nie będę się rozdrabniać tylko napiszę o opowiadaniu jako całość, dobrze? Zapewne się będę powtarzać w stosunku do wcześniejszych komentarzy. No ale YOLO jak to się mówi xD

    Początek opowiadania jak dla mnie strasznie się przedłużał. Za mało było akcji i wszystko takie wolne. No ale rozumiem taka wizja twórcza, chociaż dla mnie trochę nudnawa.
    Potem (jakoś od momentu spotkania Oliviera i Toma) zaczęło być ciekawie. Miłe dialogi, bohaterowie spoko przedstawieni. Potem nastąpił moment gdy Oli z Tomem się unikali ich relacje były momentami wkurzające. Miałam ochotę potrąść Olivierem i zapytać "Jesteś facetem czy babą?" No ale potem dokładnie wyjaśniło się o co chodziło. W skrócie ten moment był miły, przyjemny, z kilkoma minusami, aczkolwiek było dobrze.
    Następnie doszliśmy do momentu gdy Tom dowiedział się, iż ma narzeczoną. I tutaj pojawiła się fajna akcja. Każdy rozdział czytało się z myślą "cóż będzie dalej". Poznanie Szar z Olim wywołało dużo emocji. Kłamstwo, intryga. Chwila zastanowienia dlaczego tak zrobiła? W sumie ten kawałek podobał mi się do momentu ponownego spotkania Oliviera i Thomasa..
    Dalej był moment milusi, gdzie para znowu jest razem. Wyjaśnienie cóż się stało, Szar mówiąca rodzicom, iż Tom nie jest jej narzeczonym. Troszkę mnie to nudziło. Za dużo szczęścia. I moim skromnym zdaniem dialogi troszkę nienaturalne, takie troche dziwne to było. Ale fabularnie mi się podobało. W sumie taki moment "płynięcia" ciągnął się do końca. Osobiście brakowało mi lepszego rozwiązania sprawy z ojcem Thomasa. Nie wiem może sprawa w sądzie? To takie moje odczucie. Ale epilog jako takie zakończenie fajny był i miło, iż wszyscy są szczęśliwi. mówię zabrakło mi zakończenia sprawy z ojcem.

    Podsumowując: jak zwykle kilka "ale", trochę się poczepiałam jednakże opowiadanie ciekawe, wciągające. I cóż pisz dalej, bo wiadomo podczas pisania wyrabia się styl i jest się co raz lepszym - czekam.


    Pozdrawiam i życze dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały tydzień czekałam i z przyzwyczajenia, na Twojego bloga weszłam dopiero teraz. Wyleciało mi z głowy, że to już dziś! >.< Ze strony technicznej, zgrzytnęło mi tylko: "Zawsze nie mógł nacieszyć oka...", gdzie, wg mnie, lepiej brzmi: "Nigdy nie mógł...". I tylko tyle. Uh, zawsze czerpię sadystyczną przyjemność z konstruktywnej krytyki, ale u Ciebie jest za mało do krytykowania! Podsumowując całość "Amnezji", moja punktacja przedstawia się następująco:
    Ortografia: 10/10 - a jestem bardzo wyczulona na tym punkcie.
    Interpunkcja: 9,5/10 - bo człowiek nie robot, zawsze coś umyka.
    Fabuła: 10/10 - oryginalny pomysł, brak powielania schematów.
    Akcja: 10/10 - wyraźnie zwalnia i przyspiesza. Widoczne punkty kulminacyjne i uspokojenie sytuacji.
    Realizacja pomysłu: 10/10 - to co siedziało Ci w głowie, zostało dobrze oddane słowami.
    Bohaterowie: 10/10 - nie zmieniają się co rozdział, pozostają sobą. Uczą się miłości i przywiązania. Pozwalają czytelnikom na poznanie swoich uczuć - dzięki temu, utożsamiamy się z nimi.
    Estetyka bloga: 10/10 - czasem "wystrój" strony, skutecznie odstrasza od czytania. Twój wystrój zachęca.
    Estetyka rozdziałów: 10/10 - spacje w odpowiednich miejscach, dialogi zapisane w odpowiedni sposób i odpowiednie używanie myślników.
    Osobiste zaangażowanie: 100/10 - aż tyle punktów mi tutaj wyszło, bo: rozdziały dodawane regularnie, bez znikania na pół roku bez żadnej informacji, wplatanie w treść wiedzy z zakresu psychologii, podejście indywidualnie do każdego czytelnika (tak, uwielbiam czytać jak odpisujesz mnie i innym na komentarze).
    W ogólnym rozrachunku wychodzi mi...jakieś 179,5/90. To fenomenalny wynik! Nie wiem, jak Ty to robisz o.O właśnie podważyłaś większość praw matematyki, rządzących światem.

    Skoro punktację mamy za sobą, przejdę do podziękowań.
    Dziękuję, że zalożyłaś tego bloga.
    Dziękuję, że poświęciłaś mu tyle czasu (dla niezorientowanych - napisanie 10 stron, to przynajmniej 2,5-3 godziny. A czasem trzeba i godzinę nad jedną stroną siedzieć, bo nijak przelać myśli na kartkę. Pomnóżcie to sobie razy 21), mimo że masz studia, swoje sprawy...
    Dziękuję, że nie odpuściłaś, zostawiając wszystko "w cholerę", tylko dokończyłaś opowiadanie.
    Dziękuję, że zaangażowałaś się w nie i pozwoliłaś nam na poznanie skrawka Ciebie, w Twoich bohaterach.
    Dziękuję...że po prostu byłaś, jesteś i może będziesz jeszcze kiedyś?
    Życzę Ci, żebyś znalazła taką miłość, jak Thomas i Olli. A jeśli ją już znalazłaś, to żebyście żyli w szczęściu, do końca świata. Życzę spełnienia w zawodzie (psycholog, tak?) i satysfakcji ze swoich osiągnięć. Spełniaj marzenia, realizuj się i...pozostań sobą.
    Mam nadzieję, że mnie jakoś zapamiętasz - nie koniecznie z nicku, bo masz setki czytelników - ale, że gdzieś tam, pod wpływem melancholii, pomyślisz o nieogarniętych komentarzach i uzależnieniu jednej z czytelniczek.
    Jestem fatalna w pożegnaniach, tym bardziej, że nie chcę się z Tobą żegnać. Dlatego: do zobaczenia! I wszystkiego co najlepsze.
    Pozdrawiam cieplutko,
    Twoja szczerze oddana, wspaniała i genialna (siebie też pochwalę, a co!),
    Dark Night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwal się do woli :) Uśmiałam się czytając twój komentarz :) Przyzwyczajenia niekiedy szkodzą :P Ok, dziękuję za wytknięcie błędu. Rzeczywiście zgrzyta.
      Cieszę się, że punktacja przedstawia się rewelacyjnie dobrze. Co do estetyki, niestety masz racje. Wiele blogów odstrasza przez sam wygląd. Ty uwielbiasz czytać komentarze, a ja odpisywać.
      To ja także muszę ci podziękować za to, że przeczytałaś mój tekst, komentowałaś go. Z tym nie odpuszczeniem "w cholerę" niekiedy było ciężko:P Czy będę... Całkiem możliwe :) Ale nic nie obiecuję. Jeśli napiszesz mi email to cię powiadomię o kolejnym opowiadaniu jak powstanie.
      Twoje życzenia są bardzo miłe:) Spełnienie w zawodzie za minimum 2 lata, tobie również życzę ci rozwijania swoich umiejętności :) Zapamietam, przez komentarze :) Czy mam setki czytelników, nie wiem :) Ale stałe grono nadal pamiętam :)
      Do zobaczenia Dark Night;)
      Do napisania
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  5. Szkoda, że już skończyło się to cudowne opowiadanie.
    Chciałam Ci bardzo podziękować za Twoją twórczość, bo dzięki Tobie poznałam przepiękną historię. Mam nadzieję, że wrócisz kiedyś z nowym opowiadaniem, bo piszesz cudownie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również szkoda, że opowiadanie się skończyło, dlatego dopiero teraz odpisuje na komentarze. Nie mogłam się rozstać z tym opowiadaniem :) Ja dziękuję, że czytałaś i skomentowałaś tekst :) Doceniam to.
      Czy wrócę, to się jeszcze okaże :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  6. Rzadko komentowałam bo co tu pisać o doskonałości? Jak dobrze wiesz od początku byłam fanką tego opowiadania i podziwiam twój talent do pisania. Myślę że Amnezja mogłaby trwać, trwać i trwać i nikt z nas nie miałby dość i do ciebie należała decyzja kiedy zakończysz. Miałaś fajny pomysł i podobało mi się jak go zrealizowałaś. Będzie mi bardzo brakowało sobót kiedy czekałam do północy by przeczytać kolejny rozdział. Mam nadzieje że nie porzucisz swoich fanów i stworzysz kiedyś coś jeszcze. Pisz, bo naprawdę umiesz to robić. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu koooniec... Ale przynajmniej dobry, jestem fanką happy endingów. Rany, czuję się jak po jeździe kolejką górską, trochę oderwana od rzeczywistości... Opowiadanie było świetne, takie... dojrzałe i solidnie napisane, postaci dały się lubić no i cieszę się, że Lilly wyszła za Filipa, byli słodką parą <3 Czekam na coś jeszcze od ciebie, bo umiesz pisać i szkoda to zmarnować :D Sama też się zabrałam do PnS i niedługo wrzucę nowy rozdział, jutro, może pojutrze. Wpadnij jak znajdziesz czas :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za miłe słowa :) wiersze mam w zeszycie, tylko przepisać więc jak byś chciała to moje gg : 4652589.
    Chętnie popisze :)
    KRK

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    wspaniałe zakończenie tego opowiadania, cieszę się, że się wszystko ułożyło między nimi, jak widać Lili znalazła szczęście u boku Filipa, choć trochę zabrakło mi słowa o Charlotte i Eryku...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniałe opowiadanie. Szkoda tylko, że trafiłam na nie dopiero następnego dawno. Dziewczyno masz prawdziwy talent! Żałuję, że się tak szybko skończyło, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że ci się podobało :) Z jednej strony szkoda, z drugiej to dobrze ;) Mogłaś je przeczytać w całości :) Dziękuję ci bardzo za miłe słowa. Nie wiem czy zauważyłaś, że wcześniej pisałam "Młodego". A najprawdopodobniej od 1 marca będę publikować "Spotkanie":)

      Usuń
  11. Bardzo dobrze napisane opowiadanie, niesamowita fabuła, kolorowe charaktery bohaterów, spójny przebieg wydarzeń i zadawalające zakończenie...
    Można by wiele jeszcze powiedzieć i powtórzyć się po innych... Jednak powiem wprost, pochłonęło mnie bez reszty... Mam nadzieje przeczytać jeszcze coś z pod twoich palców 😁

    OdpowiedzUsuń