Hej kochani.
Jestem w trakcie pisania trzydziestego czwartego rozdziału. Najprawdopodobniej jest to ostatni rozdział "Amnezji".
Miłego czytania :)
Miłego czytania :)
Rozdział 32
Oliver nie ruszył się z wygodnej
kanapy, słysząc dźwięk dzwonka do drzwi. Na tę chwilę Thomas musiał sam sobie
dać radę, on nie musiał mu asystować przy każdej najmniejszej czynności, poza
tym nie byli małżeństwem by razem witać gości. Przy wejściu nie obyło się bez
małego szumu, jednak wstał z wygodnego siedziska dopiero, gdy para weszła do
salonu. Przywitali się oficjalnie, a Oliver został przedstawiony Ernestowi.
– Co chcecie do picia? – Zapytał
Thomas, pełniąc funkcję gospodarza. Nie zamierzał od razu przechodzić do
rozmowy o całym zdarzeniu. Ciastka leżały na stole, tak samo szklanki do soku
czy wody, jednak nauczył się by zawsze proponować do picia coś, o czym sam by
nie pomyślał.
– Kawy. – Powiedział Ernest i
spojrzał na swoją narzeczoną.
– Zwykłą herbatę poproszę. – Dodała
kobieta, bacznie obserwując Oliego. Czuła jego wrogość w stosunku do niej.
– Ja również poproszę kawy. –
Student miał ochotę dodać do tego wyrażenia słowo „kochanie”, ale mogłoby
zostać źle odebrane, a nie zamierzał dać parze naprzeciwko przewagi. Zaskoczyło
go to, że spotkanie to rozpatruje w ujęciu pewnego rodzaju rozgrywki.
Kolejne pięć minut siedzieli w
sztywnej, odrętwiającej ciszy. Partner Thomasa naprzeciwko jego przyjaciół.
Obserwowali się nawzajem, chcąc poznać mocne i słabe strony. W końcu starszy
mężczyzna wszedł do pomieszczenia z filiżankami dla gości, po czym wrócił się
do kuchni po napoje dla siebie i partnera.
– Proponuję nie pytać się o pogodę i
inne pierdoły. Chciałbym załatwić to najszybciej, jak się da. – Tom nie ukrywał
tego, jak widział ich towarzyskie pogaduszki. Nie zamierzał marnować czasu na
rozmowy na nieważne tematy.
– Chciałabym was przeprosić. –
Charlotta spuściła głowę i spojrzała na swoje dłonie. Wcześniej w głowie
przygotowywała tekst, którym mogłaby ich uraczyć, teraz jednak wydawał jej się
nieodpowiedni. Nie chciała, by to, co czuła, zostało przedstawione w
nieodpowiedni sposób, ponieważ powiedziała to z pamięci. Brzmiałaby wtedy
sztucznie i od razu stwierdziliby, że wcale nie żałuje tego, czego dokonała
ponad dwa tygodnie wcześniej.
– To wiemy. – Spojrzała na Tomiego,
który pierwszy raz w życiu niczego jej nie ułatwiał. Zresztą nie oczekiwała
tego. Przypuszczała, jak bardzo czuł się zraniony, a to z kolei powodowało, że
ją atakował i odpychał.
– Proszę. Potrzebuję trochę czasu,
by ubrać to wszystko w słowa. – Spojrzała mu prosto w oczy, nie mogąc, a
zarazem nie chcąc ukryć łez. Nie było to z jej strony celowym działaniem, po
prostu nie zamierzała ukrywać, że jej samej sytuacja ta prawie rozerwała serce.
–Szar… – Razem ze swoim narzeczonym
mogła zobaczyć, jak to ten, którego najbardziej zraniła, stopuje kochanka, by
nie powiedział czegoś, czego nie chce. Do tej pory milczący Oliver, w końcu
musiał się odezwać.
– Możesz mówić nieskładnie,
nielogicznie, przeskakując z tematu na temat. To nie ważne. Chcielibyśmy po
prostu, żebyś nam wyjaśniła swoje motywy, bo wiemy o nich bardzo mało. –
Zobaczyła w jego oczach, że mimo wszystko nie jest na nią zły. To pozwoliło jej
odetchnąć głęboko, supeł w jej żołądku i gardle trochę zelżało, pozwalając
mówić.
– Wszystko zaczęło się od jednego
dokumentu. Potrzebowałam go. Zresztą opisałam to w listach do was, które
chciałabym wam dać. – Spojrzała błagalnie na dwóch młodych mężczyzn siedzących
przed nią i uderzyło w nią poczucie, że idealnie do siebie pasują. Obaj wysocy,
dobrze zbudowani, o szczerych, mądrych oczach, które potrafiły dać nadzieję.
Nieświadomie wyobraziła sobie, jak się całują. Musiała otrząsnąć się z tych
wyobrażeń, bo było to z jej strony bardzo niekulturalne.
– Wolałbym to usłyszeć z twoich ust.
– Dodał student. Wiedział, że dzięki temu będzie w stanie wychwycić o wiele
więcej, niżby kobieta przypuszczała.
– Tak też myślałam. – Twarz
Charlotty była zmęczona i poszarzała, mimo chęci zakrycia, widać było, że przed
przyjazdem tutaj płakała. Pomimo tego, że namieszała mu w życiu, chciał jej
dobra. Kobieta była w ciąży, powinna odpoczywać, jak najmniej się stresować, a
jednak siedziała przed nimi i łzy ponownie moczyły jej dość drobną twarz
okalaną lokami.
– Oni chcieli was rozdzielić.
Oliverze, przepraszam cię. – Zaskoczyło go to, że wstała i przysiadła obok
niego na oparciu. Nie do końca świadomie przyciągnął ją i objął tak, jak tego
chciała. Gest ten był nieporadny i z daleka można by stwierdzić, że go
krępował. Thomasa jednak nie zaskoczyło zachowanie przyjaciółki. Zazwyczaj
reagowała w ten sposób, chcąc wynagrodzić całe zło, które wyrządziła. Nie
zawsze jednak tak się dało. Kobieta siedziała twarzą w twarz ze studentem i mówiła
tak, jakby zwracała się tylko do niego nie bacząc na towarzystwo. – Gdybyście
się nie rozstali… Ojciec Thomasa chciał ci zarzucić gwałt na nieletnim. Jeżeli
nie użyliby danych swojego syna, to kogoś innego, kto zgodziłby się na to za
pieniądze. Dobrze przemyśleli sprawę. – Kiwnęła mu głową w podzięce za
chusteczkę, otarła łzy i wysmarkała się. Gdy udało jej się złapać oddech kontynuowała
swoją opowieść. – Mają dużo znajomych, wiele biednych dzieciaków kręci się po
ulicy. Wcześniej czy później ktośby wyraził zgodę.
– To nie wyjaśnia, czemu nic nam o
tym nie powiedziałaś. – Wtrącił się jej przyjaciel bacznie ją obserwując. Na
kobiecych policzkach wykwitły krwistoczerwone rumieńce wstydu.
– Musiałam to wszystko przemyśleć.
Za i przeciw. Przypomniałam sobie jedną rzecz już w domu, która wydawała mi się
do tego wszystkiego nie pasować. – Kobieta przetarła dłonią włosy, odganiając
kosmyk wpadający jej do oka.
– Za dużo kryminałów się naczytałaś.
– Prychnął oburzony Tom i zmierzył ją zdenerwowanym spojrzeniem. Nie podobało
mu się to, że nadal starała się coś zataić.
– Wynajął dwóch detektywów by was
śledzić. – Na wydechu wyrzuciła z siebie Charlotta. Thomas wstał wściekły, ręce
zacisnął w pięści. Miał ochotę komuś przypierdolić. Najchętniej swojemu ojcu.
Oliver rzucił mu poduszkę do pościskania w dłoni. To rozładowało trochę napiętą
atmosferę, która miała miejsce w salonie.
– Właśnie dlatego chciałam was
rozdzielić i ukryć przed wami powody. On i tak by się dowiedział, że jesteście
ze sobą, a wtedy mógłby wam zaszkodzić. – Oliver zaczął intensywnie myśleć nad
tym, jakby mogli zapędzić ojca partnera w kozi róg. Mężczyzna musiałby się do
wszystkiego przyznać, a zarazem zablokować mu możliwość dalszej ingerencji.
– Dla mnie to… – znów zaczął Thomas,
ale Oliver mu przerwał.
– Cieszę się, że mi to powiedziałaś.
Dziękuję. – Posłał w stronę kobiety lekki uśmiech, dając jej przy tym odrobinę
wsparcia. – Nic więcej nie jest mi potrzebne. – Mimo, że nie był zbyt długo ze
swoim partnerem, uciszył go wzrokiem. Nie chciał by męczył niepotrzebnie
kobietę swoimi nadgorliwymi pytaniami.
– Czyli? – Nie mogła dokończyć,
rozpłakała się z wrażenia, ale tym razem to Thomas ją mocno przytulił.
– Nie stresuj się tak. – Pogłaskał
włosy przyjaciółki, chowając ją w swoich ramionach. Jej łzy nie działały na
niego, ponieważ zbyt wiele razy widział, jak je udawała. To, co świadczyło o
jej szczerym żal było to, że nie starała się ich kontrolować, ruchy dłoni, gdy
je ocierała były nerwowe, ale przesądziły trzęsące się ramiona. – Już jest ok.
Nie martw się. Wymyślimy coś. Dziękuję. – Pocałował ją w skroń, patrząc na
Olivera. Student uśmiechnął się lekko i kiwnął ledwie zauważalnie w stronę
Ernesta, który uśmiechał się szeroko.
– Kochanie, robisz postępy! –
Roześmiał się mężczyzna. – Powiedziałaś im wszystko, twoi rodzice o nas wiedzą,
to teraz nic tylko się pobrać. Skoro nie masz już żadnych tajemnic. – Widok
miny Toma okazał się bezcenny. Kobieta płacząc, śmiała się tak radośnie jak
nigdy. W końcu wszyscy trzej mężczyźni zastanawiali się czy płacze z żalu,
skruchy, wstydu, radości czy szczęścia. Pogubili się w jej stanach
emocjonalnych.
– Nie próbujcie tego zrozumieć. –
Powiedział cicho Oliver, przez co nie mogli powstrzymać głośnego śmiechu.
Charlotta zajęła miejsce obok narzeczonego i wtuliła się w jego bok. Thomas
wrócił na swoje miejsce i również objął swojego partnera.
– Chyba musisz nam o wszystkim
opowiedzieć. Za chwilę pomyślimy jak rozwiązać sprawę z moimi rodzicami, by
nikomu nie stała się krzywda.
W ten sposób spędzili prawie godzinę
na różnego typu opowieściach, próbując się rozładować emocjonalnie. Dopiero po
tym czasie ponownie wrócili do tematu, który ciągle zaprzątał ich umysły.
– Wiem, że możemy to roztrząsać
przez kolejne dziesięć godzin, ale może najlepszym wyjściem, będzie… – Ernest
zrobił krótką przerwę w swojej wypowiedzi – powiedzenie mu, że o wszystkim
wiemy?
– Wyprze się tego. – Stwierdził
trzeźwo Oliver. – Ale wytrącimy mu karty z ręki.
– Mogę ci się nawet oświadczyć by
uwierzył, że cię nie zostawię i nie zwiążę z kobietą. – Thomas puścił
kochankowi perskie oko, za co dostał kuksańca w bok.
– Nie szarżuj tak z obietnicami,
kochany, bo jeszcze w nie uwierzę i będę oczekiwał spełnienia. – Najchętniej
pocałowałbym krótko Thomasa, ale nie był wciąż pewien czy powinien. Mężczyzna
na szczęście wyczuł jego poruszenie i niepewność. Przyciągnął go bliżej do
siebie i złączył ich wargi.
Ernest taktownie odwrócił lekko
wzrok, chociaż mimo to widział parę siedzącą naprzeciwko nich. Zaskoczyło go
lekko to, że Charlotta sapnęła i wtedy też spojrzał na nią. Jego narzeczona nie
spuszczała z chłopaków wzroku i dość intensywnie się zarumieniła. To z kolei
uruchomiło mu w głowie alarm.
– Kochanie… – Mruknął jej do ucha, a
kobieta w końcu na niego spojrzała z dziwnym błyskiem w oku.
– Hm? – Doskonale zdawała sobie
sprawę, że przyszły mąż odciąga swoim zachowaniem jej uwagę od dwóch cholernie
gorących mężczyzn.
– Nie gap się tyle, bo ci oczy
wyjdą. – Roześmiał się w jej ucho, gdy dostał lekkie uderzenie po dłoni. – Sama
prawda, kochanie. Bo jeszcze stwierdzę, że jesteś mężczyzną i ukrytym gejem.
– Przeszkadzałoby ci to? –
Pocałowała go lekko w usta, obserwując czy Thomas i Oliver nie będą im
przeszkadzać.
– Nie, ponieważ sprawdziłem, że to
nie prawda. – Poklepał ją lekko po brzuchu i pocałował w policzek. – Kocham
cię.
– Ja ciebie też.
– Skoro już skończyliśmy wszyscy
sobie słodzić w parkach, zajmijmy się tym co najważniejsze. – Skomentował ich
zachowanie Thomas.
– Ale ty jesteś gruboskórny. –
Mruknęła pod nosem Charlotta i uśmiechnęła się do przyjaciela.
– Wcale, że nie! – Mężczyzna udał,
że chce sprowokować kłótnie, które toczyli odkąd się poznali. Udał, że załamuje
ręce po czym spojrzał na swoich towarzyszy. – Chociaż… Twój plan Ernest wydaje
się najbardziej odpowiedni. – Po tych słowach zaczęli rozmawiać o szczegółach
sytuacji, która miała rozegrać się następnego dnia.
***
Thomas zadzwonił do ojca jeszcze
przed południem.W rozmowie twierdził, że potrzebuje się spotkać w sprawie
pewnego dokumentu, który jest już w posiadaniu mężczyzny. Ich niedoszły oprawca
połknął haczyk i umówił się z synem u niego w biurze po godzinie szesnastej.
Najdziwniejsze było to, że starszy z
mężczyzn nie miał pojęcia, gdzie mieści się firma jego jedynego dziecka. Mimo
iż Tom nie ukrywał tego, w jaki sposób pracuje, nigdy nikt z jego bliskich nie
zainteresował się bardziej tym tematem. Facet miał naturalny talent, widzenia w
wyobraźni każdego szczegółu przyszłego budynku czy pomieszczenia. Tylko kilka
razy nie udało mu się zrealizować projektów tak, jakby chciał, jednak to ze
względu na nadgorliwość właścicieli, którzy i tak wszystko zmieniali po drodze.
Nie brał wtedy za to odpowiedzialności. Miał tupet, jak to mówili niektórzy z
ludzi, którym świadczył usługi, ponieważ nie życzył sobie posługiwania się
swoim nazwiskiem przy rozmowie na temat projektanta. Wyższe sfery… Nienawidził
ich właśnie ze względu na pyszałkowatość. Nie zamierzał się podpisywać pod
czymś czego nie uznawał za swój projekt.
– Nie denerwuj się tak. Będzie
ciężko, ale damy sobie radę. – Oliver siedział obok niego i muskał mu
delikatnie dłoń, dodając otuchy. Nie chciał, by jego partner wyszedł przed
ojcem na człowieka słabego, który nie jest pewny tego czego chce. Doskonale
zdawał sobie sprawę z tego, że również Tom podzielał w tej sprawie jego
poglądy, dlatego też miał zamiar ukoić jego nerwy.
– Staram się. Po prostu… On jest
nieprzewidywalny. – Student zrozumiał, o co chodzi partnerowi i obrócił ku
sobie jego twarz.
– Kocham cię niezależnie od tego, co
posiadasz. Rozumiesz? Poznałem cię w dniu twojego wypadku, opiekowałem się tobą
i pokochałem. Z pamięcią czy bez. Nieważne jest dla mnie, jakie nosisz
nazwisko. – Mówił twardo, patrząc mu intensywnie w oczy, nie pozwalając tym
sposobem opuścić wzroku. – Ważne jest dla mnie, jakim jesteś człowiekiem, a ja
już wiem, że dobrym. – Przycisnął swoje usta do jego pełnych warg i potarł
lekko kark, naciskając na najbardziej spięte partie ciała.
– Dziękuję. – Uśmiech rozpogodził twarz
Thomasa, oddając jego wiek, pomniejszając zmarszczki gromadzące się w około
oczu.
– Nie masz za co. Za chwilę tu
będzie. Chyba, że się spóźni. – Oliver tak naprawdę udawał pewnego siebie. Sam
się bardzo stresował, ale starał się ukryć to przed wzrokiem kochanka, tylko
uważny obserwator mógłby dostrzec w nim symptomy nadmiernego stresu. Lekkie
pocieranie dłoni partnera koiło lekko jego nerwy, dając zajęcie ręce, która się
trzęsła. W gabinecie rozbrzmiał dzwonek telefonu.
– Przyszedł umówiony pan na godzinę
szesnastą. – Głos sekretarki był niepewny i stłumiony.
– Dobrze. Mogłabyś go przyprowadzić?
A tak na przyszłość to mój ojciec. – Kobieta odpowiedziała i rozłączyła się. Po
chwili zastukała do drzwi gabinetu i wpuściła o wiele starszego o siebie
mężczyznę.
– Proszę. – Thomas zmarszczył brwi.
Dziewczyna była blada i coś w jej postawie mu nie pasowało.– Czy mogę coś
jeszcze dla pana zrobić?
– Liz, wszystko dobrze? Potrzebujesz
iść do domu? – Złe samopoczucie kobiety było widoczne na kilometr.
– Przecież nie możesz o tym
decydować! Jesteś szeregowym pracownikiem, więc niby jakim prawem mówisz jej,
co powinna, a czego nie?! Masz zostać w pracy. Na miejscu twojego pracodawcy
bym cię wyrzucił! – Jego ojciec się zdenerwował, widząc zbolałą minę kobiety.
Nie wierzył w to, co słyszał! Mimo wszystko tkwiła w nim dziecięca nadzieja, że
mężczyzna się nim interesował, wiedział cokolwiek o jego życiu.
– Idź do domu. Jeśli czujesz, że nie
dasz rady wezwij taksówkę na mój koszt. Damy sobie ze wszystkim już radę. Jak
będziesz potrzebowała leków, daj znać i idź jutro do lekarza. Powinien ci dać
jakieś zwolnienie. – Thomas nie zareagował na słowa ojca, a przynajmniej tak by
się wydawało.
– Dziękuję, szefie. Może to coś
jednodniowego. Jeśli mogę jutro rano zadzwonię czy przychodzę do pracy. – Po
wyjściu kobiety, widać było, że oparła się na chwilę o ścianę.
– Jesteś tutaj szefem?! I ja nic o
tym nie wiem?! – Wykrzyczał dziadek.
– Czy mógłby pan się uspokoić i nie
krzyczeć? Nie jesteśmy tu sami, a to nie jest pański gabinet.
– Twój też nie, szczylu. – Oliver
otworzył szerzej oczy i uśmiechnął się szeroko. Był zdenerwowany i najchętniej
zrobiłby temu człowiekowi krzywdę, ale nie zamierzał się zniżać do jego poziomu.
Człowieka tak pustego i bezdusznego, że tylko siłą i znęcaniem potrafi wzbudzić
szacunek.
– Zamknij się wreszcie! – Powiedział
nerwowo Thomas. – Mam tego serdecznie dość. Traktujesz ludzi jak śmieci!
Gardzisz nimi, wywyższasz się chociaż tym, co robisz, udowadniasz, jak mało
wart jesteś! Istniejesz dzięki przemocy, a ja nie zamierzam tego dłużej
akceptować. Masz zakaz rozmawiania z moimi pracownikami. – Wstał by górować nad
ojcem i oparł się rękami o biurko. – Mam dość twoich paskudnych gierek, wyzywania,
braku szacunku. Nie życzę sobie tego. Od dawna jestem dorosły i samodzielny,
mam własną firmę i nie zamierzam być więcej pod twoją kontrolą! – Starszy
mężczyzna zbladł gwałtownie. Tego się nie spodziewał. Zawsze wszyscy
podporządkowywali mu się. Nie dbał o ludzi, ponieważ wiedział, że ciężką pracą
jest w stanie zdobyć wszystko, mógł to robić nawet po trupach. Pierwszy raz od
bardzo dawna ktoś mu się sprzeciwił. Do tej pory każdy mu się podporządkowywał,
budził postrach. A zbuntował się jego syn! Złość zaczęła palić mu żyły, gniew
ogarniał umysł. Wstał gwałtownie i już miał uderzyć swojego pierworodnego, gdy
jego cios został zablokowany przez drugą dłoń, a on pchnięty ponownie na
siedzisko.
– Jesteś żałosny. – Te słowa
zabolały Toma niczym ugodzenie nożem. Nie zamierzał tego jednak po sobie
pokazać. – Broni cię twój chłoptaś. Lubisz być na dole, pedale, że aż tak
potrzebujesz ochrony? Pokraka pieprzona. Zawsze wiedziałem, że nic z ciebie nie
wyrośnie. Brakuje ci jaj. A ciebie zniszczę. – Wskazał na Olivera. – Zawsze
mogę powiedzieć, że kogoś zgwałciłeś, wykorzystałeś seksualnie jakieś dziecko.
To mnie uwierzą, a nie tobie. Jesteś tylko biednym, marnym studentem. Żałosne,
synu, żeby ruchała cię taka ciota.
– Od tego momentu nie nazywaj mnie
więcej synem. Dowiem się czy mogę wykreślić się z twego znakomitego roku.
Wypierdalaj i więcej nie pojawiaj się w moim życiu. – Głos i całe ciało Thomasa
trzęsły się od niepohamowanego gniewu. Rąbnął dłonią o biurko. – Wypierdalaj
stąd. Nie masz już syna, skoro jest żałosny. Nigdy nie zasłużyłeś na miano
ojca. –Był tak wkurzony, że przesunął całe biurko o kilkanaście centymetrów bez
świadomości tego czynu.
– Pożałujesz tych słów, gówniarzu. –
Warknął mężczyzna i już miał wyjść, gdy spokojnym głosem odezwał się Oliver.
– Zapomniał pan o kilku rzeczach. –
Roześmiał się cicho. – Uważasz się za takiego specjalistę od ludzkich zachowań,
a niepotrzebnie poddałeś się emocjom. – Specjalnie nie okazywał mu szacunku, by
nie dać mu tej satysfakcji.
– Tym razem mnie nie sprowokujesz.
Wychodzę. – Stary tetryk, jak zaczął go w myślach nazywać student, ponownie
odwrócił się do nich plecami. Złączył swe palce z dłonią kochanka.
– Będziesz zbyt ciekawy by to
zrobić. Za chwilę usiądziesz ponownie na miejscu, albo stwierdzisz, że był to
największy błąd twojego życia. – Mrugnął okiem do Toma i pocałował go lekko w
policzek. Przeanalizował całą sytuację, by szybko wyciągnąć wnioski.
– Czego chcesz, gówniarzu?! – Oliver
uśmiechnął się wrednie. Wiedział, że go sprowokuje. Mężczyzna za bardzo lubił
posiadać informacje by zignorować jego zaczepkę.
– Popełniłeś błąd. Powiedziałeś do
mikrofonu, co chcesz zrobić. Zostałeś nagrany kamerą i mikrofonem. Nie masz
prawa nam grozić. Następnym razem, jeśli będziesz chciał się spotkać ze swoim synem,
postarasz się być dla niego miły i go szanować. – Kpina w jego głosie była
jasno słyszalna. – Jeśli mnie zdenerwujesz, mam dostateczną ilość materiałów by
cię zniszczyć i nawet wpływowi kumple ci nie pomogą. Czy to jest jasne? – Oli
patrzył mężczyźnie cały czas w oczy. – A teraz przeprosisz swojego syna.
– Nie będziesz mi dyktował warunków.
Czcze groźby nie robią na mnie wrażenia. – Student sięgnął po kopertę leżącą na
blacie biurka, a która wcześniej przyciągała wzrok kochanka. Rzucił ją ojcu
partnera.
– Zastanów się nad tym. – Mężczyzna wyciągnął
z niej dokument, do którego było coś przyczepione spinaczem. – Przeproś swojego
syna! – Warknął przez zaciśnięte wargi.
– Nie zrobię tego! Nie zmusisz mnie.
– Pobladła twarz starszego człowieka jasno dała mu do zrozumienia, że jego
perswazja odniosła skutek.
– Dobrze. Możesz wyjść i nas
zostawić. – Thomas był zaskoczony tym, jak Oliver potraktował jego ojca, ale
wcale się temu nie dziwił. Powiedział coś, na co sam miał ochotę od wielu lat,
chociaż student znalazł na to metodę. Wyjątkowo mężczyzna posłuchał się go i
opuścił budynek. Dane im było słyszeć trzaskanie drzwiami.
– Co mu pokazałeś? – Thomas
przytulił się do partnera, ściskając lekko.
– Zdjęcie z Internetu. Jak… Całuje
inną osobę. – Mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony.
– Wiem, że ojciec często zdradzał
moją matkę. Mogę jej nie kochać, ale sądzę, że w pewnym momencie zaczął
przeginać. Nawet się nie ukrywał. Zdecydował się na to dopiero wtedy, gdy ona
zagroziła mu rozwodem. – Objął go mocniej by dać swojemu partnerowi oparcie w
tej trudnej dla niego sytuacji.
– Nie o to chodzi. – Wziął głęboki
oddech. – Jak miałem się zobaczyć z twoim ojcem po raz pierwszy, chciałem
zobaczyć jego zdjęcie. – Odwrócił lekko wzrok. – Rozmawiałem wtedy z Lilly
przez komórkę co i jak powinienem zrobić, a to wiąże się u mnie z tym, że nie
do końca patrzę, co robię. Na samym dnie Google, znalazłem to zdjęcie, właśnie
dlatego tak gwałtownie zbladł. – Na twarzy jego kochanka zagościł uśmiech.
– Nie przejmuj się. Kiedyś
przyłapali go na pocałunku z kobietą inną niż moja matka. Wywołało to skandal,
ale ona stwierdziła, że się z nim nie rozstanie, bo ze związku z nim ma za duże
korzyści. – Skrzywił się mocno i oparł czoło na jego ramieniu. Nie był pewien
czy powinien zrzucić tą bombę. – Nie rozumiem w czym mu przeszkadzam, będąc
gejem. – Oliver podniósł jego głowę tak by partner patrzył mu w oczy.
– On jest Bi. Zdjęcie, które
znalazłem, pokazywało jego, całującego się z mężczyzną. – Tom nie mógł uwierzyć
w to, co słyszy. Tyle lat wyszydzania, gnojenia go za to, że nie dorasta ojcu
do pięt. Podobno od zawsze wiedział, że jest gejem, a jednak nadal naciskał na
jego związek z Charllotą. I nagle okazuje się, że jego ojciec sam pożąda
facetów? To już wiedział czemu był takim homofonem.
– Ja pierdolę. – Nie mógł
powstrzymać śmiechu, uświadamiając sobie wszystkie przesłanki zachowania
mężczyzny. – Co za debil. Stary, pieprzony idiota. – Oliver patrzył jak po
trochu histeryczny, z drugiej strony świadczący o załamaniu dźwięk wydostaje
się z ust jego mężczyzny. Nie chciał pozwolić mu na jakikolwiek kryzys.
Pocałował mocno Thomasa, nie dając mu myśleć o niczym
innym jak ich wspólny wieczór.
Hejoo, powróciłam! Rano przeczytałam poprzednie rozdziały, a od 23.55 czatowałam i bez przerwy odświeżałam. Jeśli liczba wejść Ci gwałtownie wzrosła, to jestem za to częściowo odpowiedzialna XD Kocham! *.* Ojciec Toma dostanie za swoje, o! I znowu się potwierdza, że największymi homofobami są kryptogeje. (Chociaż to wymyślone opowiadanie...ale i tak się potwierdza!) Szar wybrała jednak dobrze. Gdyby nie oddzieliła chłopaków...nie mieliby dowodów przeciwko temu tetrykowi. Swoją drogą, gdzieś w tekście nazwałaś go dziadkiem. Chwilę mi zajęło zrozumienie, że facet jednak nie jest dziadkiem Thomasa XD Jedyny błąd (o ile można tak go nazwać), który znalazłam, to powtórzenie słowa "musiał" w jednym zdaniu, na początku tekstu. Ale nie przeszkadza to w niczym, czepiam się, żeby udowodnić, że wszystko wnikliwie przeczytałam ;D W końcu zaczyna się wszystko układać, chłopacy mieli tyle trudności i problemów, że należy im się to. Jeszcze tylko podróż do Francji, ładny ślub i noc poślubna ^^ Ale skoro już piszesz ostatni rozdział...ostatecznie pozwolę Ci wymyślić inne zakończenie ;p Jestem przekonana, że gdybyś nawet zakończyła opowiadanie jakimś tragicznym wypadkiem, w którym Oliver traci pamięć/ rękę/ ucho to i tak będę wniebowzięta. Uzależniasz swoimi historiami, tak jak Luana. Jestem poważną LadyMakbetoholiczką, ewentualnie MłodyiAmnezjoholiczką. Eh, taka poważna choroba, a brzmi dziwacznie ;-; Teraz nikt mi nie uwierzy. Później poszukam na glosbe jakiegoś ładnego tłumaczenia na łacinę, to może dostanę na to receptę? Dwadzieścia stron A4 gejowskich opowiadań na dwa tygodnie *.* Właśnie sobie wyobraziłam, jak proszę lekarza rodzinnego o taką receptę i dostaję skierowanie na badania psychiatryczne :c Nietolerancyjne to społeczeństwo, jak nie wiem! Dobra, chyba godzina daje mi się we znaki, a ja piszę ten komentarz prawie pół godziny. Może jeszcze zdążę opublikować pierwsza? Życzę weny i pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńDark Night :)
Helloł :) Cieszę się, że wróciłaś :)
UsuńZapamiętam sobie z tą ilością wejść :) Uwielbiam twój komentarz ;) Tak. Bardzo często największymi homofobami są kryptogeje, ale nie zawsze. A co do Szar miała powód, którego nie mogła od razu wyjaśnić. Brakowało mi kolejnego synonimu na tego faceta, więc tak jakoś mi się ten dziadek rzucił :P
Potwierdzam, przeczytałaś bardzo wnikliwie tekst ;) Też jestem zadowolona, że w końcu panowie zaczęli wychodzić na prostą. Co do końcówki :P Przykro mi. Twoja prośba o ślubie we Francji nie zostanie spełniona ;) Nie lubię tragicznych zakończeń, więc nie będzie wypadku :P Co do historii - osz cholera, jestem powodem uzależnienia? ;) Miło mi i dziwnie ;) Nie wiem czy lekarz dałby ci skierowanie do psychiatry, ale recepty na pewno by nie przepisał :P
Pozdrawiam
LM :)
Witam!
OdpowiedzUsuńZaczne od tego, ze nie umiem pisac komentarzy.
Uwielbiam Twoje opowiadanie, Twoj styl pisania. Swietnie oddajesz emocje bohaterow. Gdy czytam potrafie sobie to wszystko wyobrazic tak jakbym tam byla, jakby to sie dzialo obok mnie.
Co do rozdzialu. Dobrze, ze Szar w koncu powiedziala prawde glownym bohaterom. I rownie dobrze oni postapili z ojcem Toma.
Szkoda, ze powoli to dobiega konca. Przyzwyczailam sie, ze co tydzien czytam nowy rozdzial.
A tak w ogole to planujesz pisac kolejne opowiadanie?
Zycze weny i milego wypoczynku :)
~Sialala
Sialala, witaj :)
UsuńPotrafisz pisać komentarze ;) Cieszę się, że opowiadanie ci się podoba, tak samo jak mój styl pisania. Miło mi, iż uważasz, że umiem oddać emocje bohaterów. Co do opowiadania. Ja bardzo lubię mieć z wami kontakt:) Co do kolejnego opowiadania. Na razie się nad tym zastanawiam. Niczego nie gwarantuję :) Ale na pewno dam znać :)
Pozdrawiam
LM
Trochę smutno, że powoli zbliżamy się ku końcowi :/ Nawet jakoś teraz polubiłam Charlotte. Czuję, że będzie nas czekał happy end, chyba że nas jakoś niezmiernie zaskoczysz ;oo
OdpowiedzUsuńMnie również jest smutno z tego powodu, ale co zrobić? Kiedyś trzeba zakończyć opowiadanie, a nie ciągnąć je w nieskończoność. Fajnie, że jednak trochę polubiłaś Charlottę :)
UsuńCo do happy endu. Masz rację :P Niestety nie lubię braku szczęścia na koniec opowiadania czy książki.
Pozdrawiam
LM
Powoli się kończy :'(. Szkoda, świetnie się to czytało.
OdpowiedzUsuńGłupiutkiego ojca ma Tom, głupiutkiego =.=.
Iiiiiiiiiiiip świetne. Zaskoczyłaś mnie tym, iż jego "kochany" tatuś jest bi
OdpowiedzUsuńW pierwszej wersji rozdziału pisanej o pierwszej nad ranem, jego kochany tatuś był hetero. Ale o trzeciej nad ranem człowiek zmienia zdanie i stał się bi ;)
UsuńPozdrawiam
LM
Wróciłam z jednodniowym opóźnieniem, ale jestem. Nadrobiłam braki :)
OdpowiedzUsuńRozdział 31
Miła scena chłopaków na dobry początek i już banan na twarzy. Cieszę się, że Lilly układa się z Filipem. Mam nadzieję, że pomiędzy nimi dalej też będzie dobrze. Uśmiałam się na nazwanie Oliego "panem młodym" i ich droczenie się ;) Mimo wszystko żal mi Szar, że tak przeżywa. Chyba zaczynam ją lubić.
Rozdział 32
Rozmowa poszła chyba nieźle, a Szar zrechabilitowała się w moich oczach i widzę, że w Olivera także. Podobała mi się akcja z ojcem Thomasa i to jak Oliver to załatwił. Teraz nie może go już oskarżyć i chyba nie będzie tak głupi, żeby to zrobić, mimo oczywistych dowodów, że kłamie w rękach chłopaków. I naprawdę zaskoczył mnie fakt, że ojciec Toma jest bi. Hipokryta. Ojciec źle potraktował Thomasa, ale dobrze, że Oli nie dał mu się długo przejmować :)
Przepraszam, że komentarze takie nieco oszczędne, ale jestem padnięta po podróży, nie znoszę pociągów ;p. Informuję przy okazji, że pojawił się u mnie pierwszy rodział opowiadania, a także lista bohaterów. Zapraszam :)
Pozdrawiam
Marcia
Ale zaskoczenie, ojciec Toma jest bi? Tego się nie spodziewałam. Jak pięknie i cudownie się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Jak wspomniałam powyżej :P O pierwszej w nocy ojciec Toma był hetero, ale koło trzeciej nad ranem zmieniłam zdanie i stał się bi :P Lepiej pasowało :) Cieszę się, że ci się podobało.
UsuńPozdrawiam
LM
Ojciec widać sobie nieźle szaleje... Cóż, dobrze mu tak, zachował się jak ostatnia świnia, mam nadzieję, że więcej nie będzie się wtrącał. No, jeszcze jeden rozdział mi został :D
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, wszystko się wyjaśniło i ta akcja z ojcem Thomasa genialna... sam Thomas był zaskoczony mocno tym czego się dowiedział o swoim ojcu...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam Basiu. Cieszę się, że ci się podobało. Jak wspominałam powyżej, w którymś z komentarzy - koncepcja była zupełnie inna, a wyszło to co wyszło :)
UsuńPozdrawiam
LM