Co raz więcej osób pyta ile rozdziałów Amnezji planuję. Odpowiadam szczerze. Nie wiem :). Na początku opowiadanie to miało mieć maksymalnie dwadzieścia rozdziałów. Jak widać... Wyszło "trochę" więcej. Wszystko zbliża się ku końcowi. Najprawdopodobniej rozdziałów będzie 33-35. Jeśli uda mi się skończyć opowiadanie wcześniej na pewno was o wszystkim poinformuję. Wybaczcie, że nie daję wam gwarancji "na pewno będzie...", bo tak nie potrafię ;)
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania :)
Rozdział 31
Charlotta spała dobrze pierwszy raz
od dłuższego czasu. Kłamstwa zaczęły ją wyniszczać, trawić od środka żądając
uwolnienia. Wyjawienie prawdy rodzicom i ich akceptacja dały jej nadzieję i
spokój ducha. Oczywiście, miała poczucie winy z powodu tak długiego ukrywania
prawdy, ale wszystko sobie dokładnie wyjaśnili.
Mimo początkowych niejasności, jej
wieloletni opiekunowie zaakceptowali Ernesta i przeprosili go za to, co kiedyś
uczynili. Potrafili przyznać się do błędu i była im bardzo wdzięczna. Zaskoczyło
ją to, że chcieliby już planować jej ślub. Nie mieli nic przeciw. Jedyną
sprawą, która aktualnie ciążyła jej na sumieniu, to ta, którą sama sprowokowała
pomiędzy Thomasem, a Oliverem. Nadal czekała na ich odpowiedź i zaczynała się
denerwować, że się nie zgodzą przyjść.
Nie spodziewała się, że mimo tego co
dokonała jej narzeczony nadal ją wspierał i w końcu stwierdził, że miała rację
postępując w ten, a nie inny sposób. Dopiero po jego spotkaniu z Thomasem
wyjaśniła mu jeszcze kilka innych szczegółów, których nie poruszyła w emocjach.
Na szczęście w końcu się wyspała, więc nabrała nowych sił.
***
Oliver uśmiechnął się do zaspanego
Thomasa. Spędzali leniwy poranek w łóżku, mimo iż powinien niedługo zacząć
zbierać się do pracy. Nie miał na to ochoty, ale nie chciał rezygnować z
zarobku. Dobrze wiedział, jak szybko można stracić czterdzieści tysięcy, które
zamierzał przeznaczyć na studia. Na dodatek i tak mu zabraknie, chcąc zapłacić
za cztery lata studiów podyplomowych. Denerwowało go to, że studia
psychologiczne są tak drogie. Siedem czy osiem tysięcy za rok to ogrom
pieniędzy, który nie zawsze był w stanie oszczędzić, a co dopiero mieć za co
żyć. Na szczęście w tej kwestii pomagali mu rodzice.
Musnął dłonią czoło kochanka i
pocałował go w policzek. Potrzebował tych czułości, pieszczot, które były
niewinne, a wzbudzały zarazem ogień w sercu.
– Dzień dobry. Wyspałeś się? – Tom
uchylił jedno oko i ponownie je zamknął, ziewając szeroko po zadanym pytaniu.
– Hej. Nawet bardzo, a ty? – Nim się
zorientował, leżał pod cięższym od niego ciałem mężczyzny. – Co ro… – Koniec
jego wypowiedzi został przerwany przez pocałunek wyciśnięty przez wargi
partnera.
– Ja również. A teraz czuje się
jeszcze bardziej zrelaksowany. – Uśmiechnął się do studenta szeroko, pochylił
się i zaczął muskać wargami jego szyję, wcięcie zaraz obok obojczyka.
– Ej! – Śmiech Oliego rozszedł się
po małym pomieszczeniu, ponieważ miał w tym miejscu dość duże gilgotki, a
lekkie tarcie na skórze tylko go zaswędziało i rozbawiło. Wierzgnął nogami, gdy
partner zassał się na jego sutku, a zaraz potem jęknął głęboko.
–Hm? – Lekko rozmarzony uśmiech
Thomasa zahamował jego wyrywanie się.
– Muszę wstawać, idę do pracy. Mam
czterdzieści minut do wyjścia. – Ironiczny uśmieszek mężczyzny zaskoczył go. –
Co?
– Nic. Doskonale. – Thomas potarł
swoimi biodrami o jego i ponownie pocałował go głęboko. Nim się zorientował,
został pozbawiony bielizny.
– Tom, co zamie… – Jego wypowiedź
tym razem utonęła w głębokim jęku, zaraz po tym, jak jego erekcja została
polizana przez partnera. – Cholera! – Chwycił jego głowę, chowając palce we
włosach mężczyzny.
Thomas obniżył się i polizał jądra
Oliego, patrząc cały czas na niego. Zassał się na niewielkiej kulce ukrytej w
mosznie, a palce skierował do ściśniętej do tej pory dziurki. Polizał główkę fiuta,
a następnie zassał się na czubku. Poczuł na języku pierwsze krople ejakulatu.
Ponownie polizał erekcję Olivera po całej długości.
– Ja… za chwilę... – Student nie dał
rady nic więcej powiedzieć. Starał się nie dojść tak szybko, jak nastolatek.
Thomas wziął jego erekcję w usta, przesuwając ją dalej w dół, aż nie dotknęła
tyłu gardła. Delikatnie pieścił ją językiem i ssał chcąc wzbudzić w Oliverze
jeszcze większe podniecenie. Zagłębił palec czubek kciuka w rozetkę mięśni i
pomasował je od wewnątrz, ssąc intensywnie.
Tego dla Oliver była już za dużo.
Krople, które do tej pory sączyły się z jego penisa w końcu znalazły całkowite
uwolnienie pod postacią orgazmu. Student krzyknął cicho, blokując przy tym
gardło. Oddech uwiązł mu w płucach, pożądanie do tej pory płynące w jego
żyłach, roztopiło się niczym lawa, a kręgosłup wygiął się pod wpływem silnego
przeżycia.
Thomas przesunął się po ciele
studenta, ponownie całując głęboko jego usta. Języki splotły się ze sobą w
intensywnym tańcu, ocierając o siebie, próbując przejąć władze. Dłonie pieściły
drugie ciało, mimo iż nie doszło pomiędzy nimi do zbliżenia.
– A ty? – Jęknął ponownie. Miał
ochotę przespać się z Thomasem. Już teraz, zaraz. Nie mógł sobie jednak na to
pozwolić.
– Nieważne. – Thomas uśmiechnął się
nad nim, opierając się na ramionach spoczywających po bokach jego głowy. –
Musisz iść do pracy. – Lubił się z nim drażnić i doskonale zdawał sobie z tego
sprawę. Nie chciał jednak zostawić mężczyzny w takim stanie.
Przez to co się między nimi działo,
Oliver spóźnił się do pracy prawie piętnaście minut. Skłamał, że nie przyjechał
mu autobus, dzięki czemu był usprawiedliwiony. Przez to musiał zostać dłużej w
pracy o pół godziny, ale nie było to problemem. Dał znać Thomasowi, że pojawi
się później w domu, więc mógł spokojnie rozpocząć pracę.
***
Lilly uśmiechnęła się, widząc
wiadomość od Olivera, że między nim a Thomasem wszystko zaczyna się układać.
Rozmawiali o wszystkim rano, gdy student jechał do pracy, a ona miała na
późniejszą godzinę. Za chwilę miała się spotkać z Filipem, więc zapowiadał się
romantyczny wieczór. Do tej pory nie spała z mężczyzną, ponieważ wystarczyły im
randki. Co raz częściej jednak całowali się i pieścili. Znała się z nim krótko
i kiedyś byłoby to dla niej nie do pomyślenia, ale pożądanie co raz częściej
trawiło jej ciało. Chciała zbliżyć się do niego, kochać go i być kochaną.
Kończąc pracę, wysłała wiadomość do
przyjaciela by go pochwalić. W końcu zmądrzał i była z niego naprawdę dumna. Na
szczęście nie dbał już o opinie innych i słyszane zewsząd plotki. Po chwili
musiała ponownie sięgnąć do torebki by odebrać połączenie od swojego mężczyzny.
Po krótkiej rozmowie, uradowana dokończyła pracę i zebrała się do domu
Dwa dni później
Thomas był zadowolony z tego, że
Oliver miał w końcu dzień wolnego. Sam jednak rano musiał udać się do pracy by
spotkać się z kilkoma klientami. Na szczęście obowiązki dość szybko mu minęły i
mógł wrócić do siebie. Zamierzał posprzątać mieszkanie i przygotować wszystko
na spotkanie ich czwórki. Chciałby tę noc spędzić ze swoim kochankiem u siebie
w domu. Jeszcze półtorej miesiąca wcześniej nie mógłby sobie na to pozwolić,
nie znał swoich danych, ludzi, którzy tworzyli jego życie od podstaw. Teraz
powrócił jego komfort życia.
Po powrocie szybko odkurzył
mieszkanie, umył podłogi i nastawił coś lekkiego na kolację. Za pół godziny powinien
pojechać po Oliego, mimo że student planował wcześniej sam dostać się do jego
domu. Czuł silną potrzebę opieki nad nim, nawet w czynnościach tak
prozaicznych, nie zamierzał jednak robić z niego niepełnosprawnego. Nie na tym
to miało polegać. Jednak ze względu na kruchość ich ponownie zawiązującego się
związku, nie chciał na zbyt długo rozstawać się z chłopakiem.
Oliver wiedział, że jego partner
będzie chciał przyjechać do niego do domu, dlatego też postanowił zrobić mu na
przekór i wyszedł o wiele wcześniej z mieszkania. Chciał mu zrobić
niespodziankę i spędzić miło czas, zanim przyjdą goście. Zaskoczyło go to, że
byli ze sobą krótko, co chwilę coś ich rozdzielało, a mimo to, myślał o
wspólnej przyszłości. Pierwszy raz pragnął czegoś tak bardzo. Nie licząc
ukończenia studiów z psychologii.
Nad drzwiami w niewielkim domku
Thomasa rozbrzmiał dzwonek. Zaskoczyło go to ponieważ nie spodziewał się o tej
porze nikogo, a po Olivera miał jechać dopiero za godzinę. Przynajmniej tak
byli umówieni.
– Cześć, kochanie, niespodzianka. –
Roześmiana twarz partnera nie była dla niego niczym nowym, a on sam bezwiednie
odwzajemnił ten pozornie nieważny gest.
– Mogłem się tego spodziewać. –
Wciągnął go za próg i nim Oliver zdążył zareagować, został przyciśnięty do
ściany zaraz obok wejścia. Tył jego głowy ochraniała dłoń mężczyzny, tak przy
uderzeniu nic mu się nie stało, a zarazem jego wargi zostały zmiażdżone w
namiętnym, lecz stanowczo za krótkim pocałunku. Języki splatały się ze sobą,
walcząc o dominację, krew buzowała w ciałach i uszach, nie dopuszczając do nich
żadnych dźwięków. – Teraz będziesz mi pomagał w porządkach. – Oliver roześmiał
się na to stwierdzenie, całując lekko jego wargi i wyrywając się z uścisku.
– Ależ oczywiście! Pokazać mi mój przyszły
dom to nie łaska, ale zaprzęgać do porządków, to już bez skrupułów. – Objął go,
przyciskając mocno do siebie i uniósł lekko. – Co ty robisz, wariacie? –
Roześmiany głos kochanka dodawał mu sił. Tym razem zmienił ułożenie rąk i z
zaskoczenia chwycił studenta pod kolanami. Ten zareagował piskiem i objął go,
by zaraz po tym podgryźć jego wargi.
– Przenoszę pana młodego przez próg
kuchni. Musi w końcu znać swe miejsce. – I jemu udzielił się dobry humor. Nieważna
była w tym momencie czekająca ich rozmowa. Odkąd się poznali, to częściej on
gotował, ze względu na to, że chciał się studentowi odwdzięczyć za okazaną mu
pomoc, zresztą zawsze lubił to robić.
– No to pięknie! Już ja ci dam! –
Mimo swojej groźby wtulił się bardziej w mężczyznę, gdy ten przenosił go
bokiem. – Na dodatek jestem za gruby! – Udał, że zapłakał.
– Chyba za długi! Ale to dobrze. –
Podtekst zawarty w tym stwierdzeniu nie zadział jednak tak jak powinien,
ponieważ obaj zaczęli się śmiać.
Oliver został posadzony na dość wysokim, dębowym stole. Rozejrzał się
ciekawie po pomieszczeniu. Nie spodziewał się po samotnym mężczyźnie tego, że
będzie miał dość dużą, dobrze wyposażoną kuchnię, która na dodatek miała duży,
tradycyjny, dębowy stół na osiem osób. Trzeba przyznać, że by zachwycony i już
widział dla siebie miejsce.
– Jak ci się podoba? – Zapytał niepewnie Thomas. Widać było, że zależy
mu na jego opinii. To, co pierwsze rzuciło mu się w oczy to fakt, że dom
mężczyzny był ciepły. Kolory dodawały energii, a nie ją odbierały, nie były
chłodne, zimne. Nie mógł ocenić, jak to będzie wyglądało w kolejnych
pomieszczeniach, ale już sama kuchnia podbiła jego serce.
– Jest…– zawiesił na chwilę głos, by
dodać trochę napięcia w tej sytuacji – Idealna. – Uśmiechnął się lekko do
partnera, odgarniając mu kosmyk włosów z czoła. – Bardzo mi się podoba, chociaż
muszę przyznać, że nie tego się spodziewałem. – Umknął dłoni Thomasa, która
chciała mu rozburzyć fryzurę. Nie żeby ją specjalnie układał, ale wystarczyło,
że i tak każdy włos piał w inną stronę.
Starszy z mężczyzn musiał
stwierdzić, że słowa kochanka uspokoiły go. Chciał, by jego partner czuł się
dobrze w jego domu, który kiedyś, jeśli wszystko dobrze się m ułoży, będzie ich
wspólny. Dopiero po tych słowach mógł go spokojnie oprowadzić po reszcie
pomieszczeń, obserwując dokładnie mimikę i oczy Olivera, gdy mówił co mu się
podoba lub też co niekoniecznie trafia w jego gust w kolejnych pomieszczeniach.
Zapewne niejeden zakochany człowiek
od razu po wyjściu przyszłego partnera wyrzuciłby rzeczy, które mu nie
pasowały, on jednak nie zamierzał tego robić. Lubił te drobnostki, wybierał je
starannie, wydając wszystkie, ciężkie zarobione pieniądze. Jeśli kiedyś razem
zamieszkają, będą mogli wspólnie zdecydować o ich przyszłym przeznaczeniu i
miejscu. Wcześniej nie zamierzał tego zmieniać z tego względu, że zatraciłby
swoją indywidualność. Nie każde słowo Olivera miało być tym ostatecznym. Gdyby
jednak im nie wyszło, nie będzie sobie pluł w brodę za to, co zrobił.
Dla kogoś z zewnątrz mogłoby to
brzmieć dziwnie, że bierze pod uwagę to iż mogą się rozstać. Starał się myśleć
racjonalnie, mimo, że Oliver stawał się jego całym światem. Z czasem człowiek
zauważa wady partnera, które zaczynają mu przeszkadzać, to może rodzić co raz
częstsze konflikty i nieporozumienia. Nie chciał tego, ale był realistą.
– Za ile ma przyjść Charlotta z
Ernestem? – Już teraz zachowywali się jak młode małżeństwo, co zapewne jego
mama by mu wytknęła. Nie chciał, by ponownie przyjaciółka Thomasa ich
poróżniła. Teraz wiedział, że nie ma sensy wierzyć innym ludziom i lepiej
zapytać się wprost o pewne rzeczy, niż obrażać się i cierpieć z powodu czyjejś
intrygi. Tom spojrzał na zegarek wiszący na ścianie.
– Za pół godziny. Do tej pory… –
Objął pośladki Olivera i przyciągnął studenta do siebie.
– Kleją się panu ręce. Nie wiem, jak
tak można… – Zarzucił ręce na kark bruneta i przejechał po nim paznokciami.
Thomas wygiął lekko kręgosłup, czując nacisk na jednej z najwrażliwszych części
swego ciała. Uwielbiał jak Oliver pieścił akurat tę strefę erogenną na jego
ciele.
– Ja też nie wiem, ale musimy się…
och. – Wyrwał mu się jęk, gdy student pchnął swoje biodra i trącił udem jego
wzwód. – Nie mamy czasu. – Spojrzał mu prosto w oczy, na co Oli się roześmiał.
– Mamy. Tak jak przed moją pracą. –
Chłopak pociągnął go do sypialni i pchnął na ścianę. Tym razem to on zamierzał
dominować, pieścić mu ciało, zaczął jednak od wepchnięcia uda między jego nogi
i naciskając na erekcję.
Przycisnął się do ust mężczyzny by
chwycić między zęby jego wargę. Zassał się na niej i polizał lekko opuchnięty
fragmencik ciała. Zaczął składać na twarzy drobne pocałunki, drugą ręką
rozpinając szybko guzik i zamek w jego spodniach i opuszczając je wraz z
bielizną.
– Kurwa…– Głośny jęk wydostał się z
ust Thomasa, gdy jego erekcja została chwycona w mocnym uścisku. Główka była
już śliska, sączyły się z niej krople preejakulatu. Nieświadomie jego biodra
pracowały na udzie Olivera, poruszając się w rytm jego pociągnięć. Chciał już
dojść, kropelki wydostawały się coraz częściej z małej szczelinki, pierwszy raz
marzył o tym, żeby Oliver wsadził mu palce w coraz mocniej zaciskająca się
pustą dziurkę. Kurwa! Marzył o tym!
Widząc stan Thomasa, czując jak
przez jego ciało, co rusz przechodzą dreszcze, klęknął, chcąc polizać jego
erekcję. Otoczył kciukiem i palcem wskazującym miejsce zaraz pod główką, nie
pozwalając Tomowi na osiągnięcie orgazmu. Pochylił się trochę niepewnie i
wyciągnął język, by polizać czubek erekcji, zarazem zlizując pierwsze krople
nasienia. Objął wargami główkę i zassał się na niej. Wolną dłonią objął pośladki
mężczyzny, dociskając go mocniej do siebie. Poczuł, jak jego mięśnie pracują, a
przez ten ruch palce co chwilę przesuwały się o kilka milimetrów w stronę
wejścia mężczyzny. Instynktownie sięgnął do niego, pieszcząc je delikatnie, a
zarazem ssąc erekcję mężczyzny. Nie skupiał się tylko na główce, lizał go po
całej długości by po chwili objąć go głębiej wargami.
Thomas nie krępował się, wydając co
chwilę jęki i krzyki. Już dawno nie czuł się tak dobrze, tym bardziej, że tym
razem to Oliver wyszedł z inicjatywą zbliżenia. Nie zmuszał go do niczego,
chcąc dać mu czas. Na dodatek student kierował się instynktami, więc doskonale
wiedział, czego pragnął. Ciekawskie palce krążyły w około wrażliwej rozetki
mięśni, coraz częściej naciskając na nią. Erekcja znikała w chętnych wargach, a
ogień palił go od wewnątrz. Czuł zbliżający się orgazm, krew buzowała mu w
uszach, rozsadzała skronie. Nie kontrolował swego ciała, poddał się
zwierzęcemu, prymitywnemu popędowi, który dążył do spełnienia. Trzymał głowę
Olivera w mocnym uścisku, kierując jego ruchami, wbijając się aż do gardła
studenta, ten jednak nie protestował lecz dawał mu tego, czego potrzebował.
Opuścił głowę i jęknął głęboko. Zobaczył, że Oli także jest twardy i pobudzony.
Jęk, który wydostał się z jego gardła odczuł w całym swoim ciele, ale widok
zaspokajającego się chłopaka tylko go dodatkowo podniecił. Pchnął ponownie w
jego gardło, zatrzymując się tam na chwile. Oliver przełykał ślinę, pracował
językiem, próbując go pomieścić w swoich ustach. Puścił go i podciągnął na
nogi.
– Kocham cię. – Szepnął w wargi
studenta i wbił się pomiędzy nie językiem. Czuł swój smak na języku partnera,
dłonią sięgnął pomiędzy ich ciała, obejmując obie erekcje.
– Ja ciebie też. – Pod Oliverem
uginały się kolana, gdy Thomas pieścił ich obu. Ciała, ocierające się o siebie wzburzały
dodatkowo krew, westchnięcia, jęki i krzyki umykały z ust, a języki splatały
się ze sobą. W pewnym momencie Oli drgnął mocniej niż wcześniej w ramionach
partnera, jego kręgosłup wygiął się, a biała sperma ubrudziła ubranie Toma.
Dłoń studenta skierowała się na
główkę erekcji Toma i docisnęła się mocniej do niej. Zaraz po tym poczuł na
niej płyn, który spłynął wzdłuż jego nadgarstka by przesączyć się na ziemię.
Obaj oparli się mocniej o ścianę,
jednak to starszy mężczyzna trzymał partnera w ramionach. Musieli dać sobie
chwilę na odpoczynek, odetchnięcie, które pozwoli im nabrać ponownie sił.
– Musimy wziąć prysznic. – Mruknął
sennie Oliver. Thomas roześmiał się na to stwierdzenie.
– Sam to sprowokowałeś. Może
będziesz paradować nago? Skoro nie masz się w co przebrać. – Na widok
zszokowanej miny studenta, nie mógł powstrzymać głośnego śmiechu. – Za chwilę
mamy gości. Oby się spóźnili tak jak zazwyczaj.
Mieli niecałe siedem minut na
ponowne przygotowanie się na przyjście przyjaciół Thomasa. Bardzo mało, ale
obaj mieli nadzieję, że jednak zdążą. Potem będą mogli wszystko przygotować do
końca.
Na szczęście po dość szybkim
prysznicu starszy z mężczyzn spostrzegł wiadomość tekstową na komórce. To Charlotta
napisała mu, że spóźnią się pół godziny, ponieważ znów wymiotuje. Oli
podejrzewał, że tak naprawdę to Erni wysyłał im ową informację. Mieli szansę
odetchnąć głęboko, zrelaksować się i nacieszyć sobą.
Kolejne pół godziny minęło im w
lekkiej atmosferze. Żartowali i śmiali się z siebie nawzajem, flirtując
delikatnie i ciesząc się z lekkiego dotyku. Nie roztrząsali tego, co ma się
zdarzyć, nie chcieli niszczyć tej chwili radości między nimi.
***
Charlotta w rzeczywistości nie
wymiotowała swojego obiadu. Wyjątkowo. Przed samym wyjściem z narzeczonym do
przyjaciela, siadała na kanapie i najzwyczajniej w świecie się rozpłakała. Nie
mogła powstrzymać łez, emocje buzowały jej pod skórą, a dzięki temu dała im
upust. Nie była pewna czy ma siły na to spotkanie. Najchętniej przekazałaby
listy Ernestowi i została w domu. Dobrze wiedziała, że Thomas potrafi wyznawać
zasadę, że ,,skoro góra nie przyszła do Mahometa, Mahomet musiał przyjść do
góry*”. Wcześniej czy później, pojawiłby się na jej progu, a wtedy nie byłaby w
stanie tego uniknąć.
Ernest mógł tylko przypuszczać, co
się z nią dzieje. Była w ciąży, hormony jej buzowały, w końcu wyjaśniła
sytuacje z rodzicami, a teraz czekało ją kolejna ciężka rozmowa. Nie krytykował
jej, najzwyczajniej w świecie wspierał ją, dbał, by niczego nie zabrakło. Teraz
też siedział, tuląc ją do siebie, a ona moczyła mu koszulę. Gdy kończyła jej
się jedna chusteczka, druga lądowała od razu w dłoni. Nie pytał o pozwolenie
czy może to zrobić. Dopiero po dłuższej chwili potrafiła się uspokoić i
wyciszyć, dzięki czemu jej mężczyzna mógł się przebrać.
Poszła do łazienki, opłukała twarz,
pozwoliła na to, by opuchlizna trochę zeszła i dopiero wtedy poprawiła lekko
makijaż. Nie tuszowała mocno rzęs, ponieważ podejrzewała, że może dzisiaj
płakać. Podmalowała lekko cielistym cieniem powiekę i ponownie przepłukała
policzki lodowatą wodą. Dopiero po tych zabiegach mogła wyjść z domu,
wyglądając jak człowiek. Tak też zrobili. Do domu Thomasa wybrali się
samochodem, gdyby w razie czego Ernest musiał się nią zaopiekować. Zawsze była
bardzo emocjonalna, ciąża tylko to wzmagała i właśnie z tego powodu aż tak
obawiała się spotkania z Tomem i Oliverem. Nie chciała by obaj odeszli z jej
życia, chociaż podejrzewała, że partner jej przyjaciela może nigdy nie wybaczyć
jej czynu, który popełniła.
Ten rozdział był... taki uczuciowy!
OdpowiedzUsuńCiekawe co Szar ma do powiedzenia :3
Czekam na next i życze udanych wakacji !
ehh rozdział był tak cudowny ze nawet nie kapnęłam się kiedy skoniczyłyłam czytałam wszystko na jednym tchlę prawie się udusiłam ale dotrwałam do końca i ma jak zwykle niedosyt i jak ja mam teraz funkcjonować skoro będziesz mi teraz zajmowała wszystkie myśli pozdrawiam i życzę dużo weny i czasu na pisanie BAY BAY
OdpowiedzUsuńHah, Oliver i Thomas zawsze chcą wykorzystać każdą wolną chwilę x33 czekam na następny rozdział, kiedy zapewne wszystko się już ustatkuje ;3
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji!!
Wiesz. Oli i Thomas są młodzi, zdolni i... :D Czy wszystko się ustatkuje to się jeszcze okaże, nic nie planuję na tą chwilę, ale kto wie co mi odbije :P
UsuńPozdrawiam i dziękuję! Tobie również!
LM
Ahh, jak miło, że wszystko powoli zaczyna się wyjaśniać. Taki był ten rozdział spokojny. Świetny :).
OdpowiedzUsuńPozderki ;).
Cudne nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńMiło mi :) Dziękuję :)
UsuńJestem ciekawa jak chłopaki zareagują i co Charllota jeszcze ukrywa.
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Mam nadzieję, że już odkryłaś jak zareagowali :) Charlotta ma mało do ukrycia ;)
UsuńPozdrawiam
LM
Zrobiło się tak słodko bez tych całych dramatów... Lecę czytać dalej, co Szar ma im do powiedzenia, za dużo zaległości sobie narobiłam <3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńcoraz lepiej się między nimi układa, rozumiem Charlotte i jej strach, ale jak wyjaśni im wszytko to co wefy słyszała powinna być dobrze
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witaj Basiu!
UsuńTak. Na szczęście między Oliverem i Thomasem coraz lepiej się układa :) Jasne, że musi być już wszystko dobrze. Bez tego byłoby okropnie ;)
Pozdrawiam
LM