czwartek, 13 listopada 2014

Informacja - Nowy blog

Hej Kochani!
Jak już wcześniej wspominałam zanim zacznę publikować nowy tekst, zamierzam go skończyć, ale... stworzyłam już dla niego bloga. Nowe opowiadanie będzie nosiło tytuł "Spotkanie". 
Adres umieszczę poniżej by było wam łatwiej go znaleźć :)
O czym będzie? Na pewno o dwóch mężczyznach :)
Zapraszam was serdecznie i mam nadzieję, że do szybkiego napisania.
Pozdrawiam i ściskam.
Lady M

sobota, 30 sierpnia 2014

Epilog

Kochani moi!

Dzisiaj przed wami ostatni rozdział "Amnezji". Muszę przyznać, że opowiadanie to będę darzyć dużym sentymentem ze względu na trudności z pisaniem tekstu. Pomysłów mi nie brakowało, gorzej z realizacją.
W pliku wordowskim, tekst osiągnął (jak dla mnie) rekordowe 210 stron ;) Odliczyłam stronę tytułową i spis treści. Muszę przyznać, że jest to dla mnie zaskoczenie.
Chciałam wam podziękować za to, że czytaliście i komentowaliście każdy rozdział lub tylko pojedyncze. Doceniam to, bo nie raz były motorem do tego by się nie poddać. 
O godzinie 21.25 dnia 29.08.2014 skromne progi "Amnezji" odwiedziło 64152 osób! Jesteście wielcy! 

Niestety nadal nie wiem czy stworzę kolejne opowiadanie. Przede wszystkim priorytetem byłoby dla mnie to, by je ukończyć przed publikacją. Dlaczego? Ponieważ dużo rzeczy się zmienia bądź zmieniło w moim życiu i nie wie czy będę miała tyle czasu na pisanie, ile bym chciała. To wiąże się z tym, że wtedy notki mogłyby się pojawiać nieregularnie, a tego chcę uniknąć.
Jeżeli tylko chcecie jeszcze poczytać coś mojego, o ile stworzę kolejny obraz mojej "wyobraźni", to poinformuję was o tym tutaj na blogu, a także na "Młodym".
Mam nadzieję, że...
Do zobaczenia!
P.S. Przyznać się kto pomyślał, że 12.00 to w godzina 00.00 w nocy? :D

Epilog

Październik
            Przed zakończeniem egzaminów Oliver nie mógł spodziewać się, że wakacje okażą się dla niego próbą charakteru. Widział wypadek, pomógł Thomasowi, zakochał się i zawalczył o swoje szczęście, po które wcześniej nie potrafił sięgnąć. Poznał kilka ciekawych osób, przeżył kryzysowe sytuacje i dał sobie z nimi radę.
            Kolejny rok akademicki, wydawać by się mogło, nadszedł niespodziewanie, zaczaił się na wszystkich. Student cieszył się, że wraca do rzeczy, które kochał robić, chociaż jego życie wzbogaciło się o dodatkową osobę zajmującą miejsce zaraz przy nim.
            W tej chwili szykował się do wyjścia na imprezę. Mimo iż Charlotta, Ernest, Filip i Thomas nie chodzi już na studia, zorganizowali wspólnie małą imprezę z okazji ostatniego etapu nauki Lilly i jego samego.
            Z przyjaciółką czekał ich rok wyrzeczeń, pisanie pracy magisterskiej, a właściwie jej kończenie, zajmowanie się życiem zawodowym jak i osobistym. Wiedział jednak, że podoła temu wszystkiemu, co sobie założył. Tak jak miliony przed nim i ci, którzy skończą studia po nim.
            Powinien za chwilę zadzwonić po taksówkę i pojechać do domu partnera, jednak z pełnym rozmysłem siadł na narożniku w swoim niewielkim mieszkanku. Tak niewielki okres czasu odmienił diametralnie jego życie. Wiedział, że mógłby zamieszkać u Thomasa, skoro miał tam kilka swoich rzeczy, zresztą mężczyzna sam mu to zaproponował. Wiedział jednak, że to wszystko jest jeszcze za wcześnie na taki etap związku. Uśmiechnął się lekko.
            Zapowiadał się miły wieczór pełen niespodzianek. W końcu wszyscy skwapliwie się do niego przygotowywali.

***

            Mała, towarzyska impreza była bardzo spokojna. Śmiali się, tańczyli, jedli i pili. Oliver obserwował wpatrzoną w swojego partnera przyjaciółkę, rejestrował każde drgnięcie warg w uśmiechu, szepty, odchylenie głowy i pocałunki.
            – Bo pomyślę, że się w niej zakochałeś. – Poczuł, jak Tom przysiada się do niego i głaszcze po ręce. Uśmiechnął się i obrócił w jego stronę.
            – Nie masz się czego bać. – Złączyli na chwilę wargi, by okazać sobie czułość. Mogłoby się to wydawać irracjonalne, że skoro znali się tak krótki okres czasu, nie całowali się namiętnie przy każdej okazji i nie pieprzyli jak króliki, a jednak to im wystarczało. Nie musieli wszystkim naokoło ogłaszać, ze są ze sobą. Jeśli już woleli robić, to w sposób subtelny, delikatny.
            – Wiem. – Roześmiał się Thomas i przytulił do siebie Olivera. – Kiedy? – Zadał cicho pytanie, ponieważ Lilly spojrzała na nich i uśmiechnęła się, tańcząc z Filipem.
            – Daję mu jeszcze dwie godziny na zebranie się w sobie. – Odszepnął student. I musnął jego policzek.
            – Przyjmuję zakład. Godzina. – Thomas puścił do niego oko i roześmiał się.
            – A co jeśli wyjdzie pomiędzy? I o co się zakładamy? – Został porwany do tańca i mocno objęty. Chwycił partnera za kark i pocałował.
            – Jeśli wygrasz, będę na dole. – Nie spodziewał się tych słów, tym bardziej, że po tamtej wspomnianej nocy, więcej nie wracali do tej sytuacji. – Jeśli to ja wygram, też to zrobię.
            – Strasznie nieuczciwy zakład, nie sądzisz? – Pogładził jedną ręką jego plecy. –Zgadzam się. Czy nie sądzisz, że ktoś powinien nas rozdzielić, żeby przypieczętować zakład? – Nie mógł powstrzymać swojej reakcji, gdy jego partner krzyknął odbijany taniec. Lilly i Charlotta zaczęły tańczyć ze swoimi przyjaciółmi, podczas gdy Ernest i Filip siedli, żeby coś zjeść. Nie odważyliby się ze sobą zatańczyć, wszystko miało swoje granice. Byli w pełni heteroseksualnymi mężczyznami i nie zamierzali sobie komplikować życia. Byli tolerancyjni, jeśli nie chodziło o nich. Oliver tańczył z Lill do jednego z popularniejszych utworów wakacyjnych, obracając co rusz przyjaciółkę w piruetach.
            – Bo w końcu zwymiotuję od tego kręcenia się. – Student nie chciał się sam przed sobą przyznać, że związek z Filipem jej posłużył. Ruda była szczęśliwsza, promieniała radością, o wiele częściej uśmiech gościł na jej ustach, stała się jeszcze bardziej żywiołowa, co wydawało mu się do tej pory niemożliwe.
            – Nie zrobisz tego. – Przygarnął ją w objęcia i poprawił kosmyk włosów.
            – Bo będę zazdrosny! – Krzyknął z kanapy Filip, jak gdyby miał jakiekolwiek szanse.
            – Nie obchodzi mnie to! Oddałeś mnie w odbijanym! Masz pecha, kochany! – Żadne z nich nie mogło powstrzymać śmiechu. Charlotta z Thomasem kołysała się wolno. Ciążowy brzuszek był lepiej widoczny, a kobieta nie chciała niepotrzebnie szaleć.
            Już po chwili muzyka się zmieniła, nim wszyscy się zorientowali, Filip szedł w kierunku Lilly z czerwoną różą w ręku. Oliver obrócił zaskoczoną kobietę jeszcze raz, po czym zostawił ją samą. Samoistnie rozdzielili się na pary, jakie tworzyli. Oli objął w pasie Thomasa i uśmiechnął się szeroko na widok zaskoczonej, a zarazem lekko przestraszonej miny przyjaciółki.
            – Kocham cię. – Filip nie owijał niczego w bawełnę. Do tej pory zastanawiał się, co powinien był zrobić. Chciał dalej spotykać się z Lilly, jednak przestało mu to wystarczać. Wiedział, że to co zamierza zrobić jest bardzo dziwne, tym bardziej, że zrealizował wszystko bardzo szybko, ale stwierdził, że jeśli ruda się na to zgodzi, będzie szczęśliwy.
            – Ja ciebie też. – Przyjęła wręczoną jej różę, jednakże student zauważył niepewny uśmiech na twarzy przyjaciółki. Nie była głupia, wiedziała co za chwilę nastąpi. Oni wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, na jak odważny krok zdecydował się mężczyzna. Tym bardziej, że mieli krótki staż za sobą, a Lilly mimo swojego charakteru, była dość niepewna siebie. On sam dawał mu osiemdziesiąt procent szans na niepowodzenie. I nie chodziło mu wcale o to, że czegoś Filipowi brakuje, ale znał doskonale rudą i ostrzegł faceta przed konsekwencją tego, co chce zrobić. Mężczyzna klęknął na prawe kolano.
            – Wiem, że to szalone, ale… Czy zechcesz uczynić mi ten zaszczyt i zostać moją żoną? – Pomimo świadomości tego, co może się stać, wszyscy zamarli. Oliver widział, jak oczy przyjaciółki nabiegają łzami, wargi i broda drżą - pytanie ze wzruszenia czy ze strachu. Cisza przedłużała się niebezpiecznie, a ukochany kobiety stawał się coraz bardziej niepewny. Ręka z pierścionkiem w pudełeczku zaczynała mu niebezpiecznie drżeć, chociaż było to na razie ledwie widoczne.
            – Cholera jasna! Tak! –Wiedział, jaką walkę stoczyła ze sobą, by to powiedzieć. Małżeństwo jej rodziców nie było zbyt udane to, co zrobiła jej własna matka było niewybaczalne, a na dodatek Filip… Nie chodziło o wątpliwości w kwestii wybranka, a raczej tego, że nie wiedziała, co może mu w stanie zagwarantować, dać od siebie. Czasem była idiotką, myśląc w ten sposób, ale inaczej nie potrafiła. W szczególności w sytuacjach stresowych.
            Lilly nie mogła powstrzymać emocji i się rozpłakała. Cieszyła się z tego, że Filip odważył się poprosić ją o rękę. Na dodatek przy bliskich jej osobach. Na jej palcu znalazł się złoty pierścionek ze średniej wielkości złotym oczkiem. Od dołu kamień otaczała delikatna, precyzyjnie wykonana złota siateczka, która oplatała podnóże oczka i odchodziła na zewnątrz tworząc półkolisty kształt.
            – Jest piękny. Dziękuję. – Szepnęła swojemu narzeczonemu na ucho i pocałowała go. Oliver spojrzał na Thomasa z szerokim uśmiechem na ustach.
            – Wygrałeś. – Jedno słowo, które wzbudziło w nich potrzebę, napięcie płynące w żyłach, opatulające zmysły.
            – Wiem. Mamy czas. – Nie zamierzał rezygnować z tego, co wcześniej ustalili. Coraz częściej nad tym myślał, a w końcu miał pretekst, by poprosić. W przekomarzaniu się, żartach, zwyczajnym poczuciu szczęścia.
            Zostawił Thomasa samemu sobie, by móc pogratulować przyjaciółce i wręczyć jej kolejne pudełeczko.
            – Gratuluję. – Uśmiechnął się na widok jej zarumienionej i lekko zapłakanej twarzy. Dobrze, że w końcu miała powód do łez radości. – I proszę. – Uśmiech kobiety znikł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
            – Oliver! Ty mendo jedna! – Uściskał ją mocno.
            – To od niego, nie ode mnie. – Pocałował jej policzek. – Nie mogłem ci nic powiedzieć. Nie umiesz udawać. Wyszłoby ci to strasznie nieautentycznie. – Dostał po głowie za te słowa. – Zachowuj się! – Parsknął śmiechem, gdy dostał z łokcia w żebra. – Ała. – W tej też chwili przechwycił go jego partner i również złożył powinszowania narzeczeństwu. Zgodnie z umową każde z nich miało coś do Lilly od Filipa. Pasujące do kompletu kolczyki, wisiorek, łańcuszek. Wszystko to było bardzo cenne, jednakże to w paczuszce od Olivera krył się najcenniejszy dla Filipa skarb. Klucze do jego mieszkania.
            – To za dużo. – Jęknęła z przejęciem Lilly. – Kochanie… – Dalsze słowa jej protestów zagłuszył pocałunek, który jest starą, i dobrą jak świat, metodą na uciszenie protestów.

***

            Wspólna zabawa trwała do trzeciej nad ranem. Ich goście mimo możliwości noclegu postanowili wrócić do swoich domów. Oliver wcale im się nie dziwił. Nie mieli daleko, a poza tym mogli zamówić sobie taksówkę. Wszyscy chcieli spędzić czas we własnym gronie, noc była ku temu najlepszą możliwością.
            Dwóch mężczyzn kończyło sprzątanie naczyń po spotkaniu. Przyjaciele zaoferowali im pomoc, jednak musieli im odmówić. Nie, żeby ich nie lubili, ale chcieli już odpocząć. O wiele lepiej pracowało im się we dwójkę, niż gdyby mieli to robić w piątkę czy szóstkę. Niepotrzebny tłum utrudniający sobie nawzajem pracę. Czas zaoszczędzony na tym sposobie był niewspółmierny do jakości sprzątania.
            – W końcu wolniiiiii. – Ziewnął przeciągle Thomas i podniósł ręce do góry, by się przeciągnąć. Coś w jego kręgosłupie wskoczyło na swoje miejsce, wydając specyficzny głos chrupnięcia.
            – Aż mnie zabolało. – Skrzywił się student i przytulił do swojego partnera. Oparł głowę na jego ramieniu i rozluźnił się.
            – Co jest? – Jego mężczyzna doskonale wyczuwał humory, które się w nim kłębiły. Był szczęśliwy, a zarazem zaniepokojony z tego powodu, iż jego przyjaciółka się zaręczyła. Przy drugim spotkaniu bardziej polubił Filipa. Spotykając się z nim na gruncie prywatnym, nie odbierał go jako wroga, który chce im zaszkodzić, a to oczyściło relację, która zaczęła między nimi kiełkować. Drugim powodem, dla którego chciał się starać zaprzyjaźnić z tym facetem, była Lilly. Nie zamierzał utracić przyjaciółki tylko, dlatego że niezbyt lubi jej faceta. Mężczyzna dbał o nią i szanował jej decyzje i wybory. Za to go cenił. Lilly w końcu mogła liczyć na poczucie bezpieczeństwa.
            – Nic. – Uśmiechnął się samymi kącikami warg. – Po prostu dzień był pełen wrażeń. Wiedziałem, że się oświadczy, a zarazem bardzo to przeżyłem. – Przymknął oczy, gdy poczuł dłoń przeczesującą jego włosy, paznokcie delikatnie drapiące skórę.
            – Bo ci na niej zależy. Chcesz ją chronić, ale jest już dużą dziewczynką. – Zamruczał w odpowiedzi na silniejszą niż dotąd pieszczotę. Thomas miał rację, ale nadal widział Lilly taką, jaką kiedyś ją poznał.
            – Idziemy spać? – Cichy śmiech kochanka wyjątkowo nie zrobił na nim wrażenia.
            – Kochanie, ty chyba nigdy nie odpoczniesz.
            –Yhym. Dopiero w grobie. – Pocałował lekko jego usta. – Idę pod prysznic.

***

            Szybki chłodny prysznic orzeźwił Olivera na tyle, że był zdolny poczekać na partnera. Umościł sobie ciepłe gniazdko w jego pościeli, plecy spoczywały na poduszkach, a kołdra zawinięta została wokół jego nóg. Na początku Thomas dziwił się jak może spać w lecie pod ciepłą, grubą kołdrą i znosić to bez najmniejszego problemu, czasem owijając się nią po czubek nosa, podczas gdy on sam, leżał rozwalony na łóżku takim, jak go pan bóg stworzył.
            Obaj zaakceptowali swoje „dziwne” nawyki. Tom, zazwyczaj, nie licząc zimy i choroby, spał nagi, a Oli, o ile mógł przejąć ten nawyk od swojego partnera, tak musiał być zawinięty w kołdrę. Tak też było teraz. Zawsze nie mógł nacieszyć oka w momencie, gdy mężczyzna wchodził do pokoju. Chciał się do niego przytulić i najzwyczajniej w świcie pójść spać.
            Nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy, gdy Thomas wszedł do pokoju.
            – Nie szczerz tak zębów, kochanie. Możesz mieć taki widok codziennie. – Na tę chwilę mężczyzna wsunął się obok niego pod pościel, przytulając do gorącego ciała studenta.
            – Czyżbyś proponował mi wspólne mieszkanie? – Roześmiał się na to stwierdzenie. W tym momencie jakoś tego nie widział. Dla niego i tak to wszystko działo się za szybko.
            – Czemu nie. Jeśli tylko będziesz gotowy. – Lekki uśmiech na twarzy Thomasa powiedział mu więcej, niż jego słowa. Nie oczekiwał tego tu i teraz, ale mogli spędzać ze sobą więcej czasu. Mógł u niego mieszkać dłużej niż noc czy dwie, dopiero po pewnym czasie wracać do kawalerki. W ten sposób uzależni się od niego, będzie miał drogę wyjścia, ale przetestują do końca swoje relacje. Czy nadają się do trwałego związku. Właśnie z tego względu, chociaż on sam nigdy nie weźmie ślubu, był za tym, by pary przed zawarciem małżeństwa przez okres minimum pół roku mieszkały ze sobą. Uważał, że przez maksymalnie miesiąc człowiek będzie się starał ukrywać pewne zachowania, a potem sobie odpuści takie zachowanie. W ten sposób druga osoba dowie się czy jest w stanie to zaakceptować.
            – Kocham cię. – Przytulił się do Tomasa i musnął wargami jego bark.
            – Jeśli kiedyś będzie możliwe… Chciałbym za ciebie wyjść za mąż? Tak to chyba powinno brzmieć prawda? – Student nie mógł powstrzymać śmiechu. Tylko ten facet potrafił aż tak sknocić nieoficjalne pseudozaręczyny.
            – Może ja za ciebie też. O ile do tego czasu nie uduszę się ze śmiechu. – Thomas popatrzył na niego z niebezpiecznym błyskiem w oku. Szybko obrócił chłopaka i siadł na jego biodrach.
            – Mogę ci zagwarantować, że tak się nie stanie. – Pocałował go głęboko, wdzierając się językiem pomiędzy jego wargi. Gdy już skutecznie rozproszył uwagę kochanka, musnął opuszkami palców jego żebra. Cichy bulgot wydostał się z ust Olivera podczas pocałunku. Przerwał ów akt, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
            – Cholera! – Oli wił się pod nim, ocierając zarazem. Śmiał się i próbował unikać nachalnych dłoni kochanka. Ową sytuację przerwał głęboki jęk, który uwolnił się z krtani Toma. Przy każdym ruchu ciała, student stymulował jego genitalia. Biodra trącały pośladki, penis Oliego pocierał od spodu jego jądra, budząc napięcie w całym ciele. Dłonie co rusz odpychające go, to przyciągające, do kolejnego złączenia warg.
            – Nie masz dość, co? – Lekko kpiący uśmieszek na wargach partnera tylko go zmotywował. Chwycił spód główki Olivera pomiędzy kciuk a palec wskazujący. Druga ręka spoczęła na podstawie penisa, stymulując ją szybko i intensywnie. Przejrzysty płyn pojawił się w małej szparce na czubku erekcji.
            –Oh. Ah. – Pomieszczenie rozbrzmiewało okrzykami i westchnieniami studenta. Biodra podrygiwały mu do góry, palce mięły prześcieradło, sutki stwardniały, pięty zaparły się lekko o materac, gdy kolana walczyły o przetrwanie w powietrzu pod naporem większej siły, jaką sprawował nam nim Tom.
            Thomas postanowił zabawić się trochę ciałem Olivera. Nie szli rano do pracy, więc mógł sobie na to pozwolić do woli. Zamierzał go wymęczyć, aż będzie go prosił o to, by go wziąć. Sam był na to gotowy. Biorąc gorący prysznic, przygotował swoje ciało do seksu z Olim. Zamierzał uczcić swą wygraną.
            Skierował dłoń na główkę fiuta i rozcierał trzema palcami płyn, który się z niej wydostawał. Miał ochotę lizać i ssać ten wrażliwy organ, ale zanim to zrobi, chciał poobserwować reakcje kochanka. Uwielbiał go widzieć w takim stanie. Zarumienionego, z biodrami pchającymi się ku górze, z rozchylonymi ustami łapiącymi gwałtownie powietrze. Postukał opuszką palca o krawędzie dziurki powodując drżenie na całym ciele Olivera.
            – O kurwa. – Pierwsza kropla spermy zwilżyła dodatkowo wrażliwy organ. Przytrzymując nadal spód główki tak, by kochanek nie mógł dojść, zbliżył swoją dłoń do jego dziurki i zagłębił w nim opuszki trzech palców. – To bo… – Słowa te utonęły w pocałunku. Wiedział, że nie jest to zbyt komfortowe dla ciała studenta, nie zamierzał jednak robić nic więcej. Pierwsze mięśnie były najtrudniejsze do rozluźnienia, dlatego zrobił tak a nie inaczej. Pieścił wrażliwe ścianki, blokując uwolnienie Olivera. Gdy poczuł rozluźnienie mięśni wyciągnął je i zaczął ponownie zanurzać w jego ciele.
            – Rób tak. Proszę, nie przestawaj. – Zamglony wzrok studenta dał mu jasno do zrozumienia, że ciało nie stawi mu oporu. Wcześniej też się kochali, więc będzie mu łatwiej go rozciągnąć w ten sposób.
            – Possiesz mnie? – Krótkie kiwnięcie wystarczyło mu za odpowiedź. Ponownie uwalniając dłoń spomiędzy rozluźnionych pośladków, obrócił się tak, by Oli mógł bez problemu dosięgnąć jego penisa. Gdy tylko znalazły się na nim ciepłe usta ssające go lekko, nie mógł powstrzymać ochrypłego okrzyku.
            – Mogę cię… – On również wykonał ten sam gest co student przed chwilą. Po chwili ponownie poczuł mokre, wilgotne ciepło i pchnął biodrami w dół. To było cudowne, chociaż powinien skupić się na rozciąganiu. Mógł poczuć wścibskie dłonie muskające jego pośladki, pieszczące je, a zaraz potem opuszek wślizgujący się bez problemu do wnętrza ciała. – Nieładnie…
            Kolejne słowa utonęły w krzyku wydobywającym się z gardła Oliego, gdy zassał się na jego główce. Wiedział, że jego partner jest bliski orgazmu, mięśnie brzuch pracowały intensywnie tak samo jak drżące uda.
            – Już… nie mogę… – dyszał Oliver. Pot skroplił jego ciało, oddech był urwany, a mięśnie całego ciała pracowały. Ponownie pochylił się i polizał główkę erekcji. Pomimo zacieśniającego się chwytu, nagle student doszedł w usta, które opatulały erekcję, głośno krzycząc imię kochanka. – Jestem wyczerpany… – Uśmiechnął się do niego sennie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co zrobił. Nadal ssał i lizał mięknącego lekko penisa partnera, by nie dać mu opaść. Gdy stwierdził, że jest zadowolony z jego stanu, usiadł na biodrach Olivera.
            Wiedział, czego chciał Thomas. Być uległym, a zarazem dominować. Nie miał nic przeciwko, dopóki będzie to dla nich komfortowe.
            – Podnieś się – szepnął – pomogę ci. – Tak też zrobił, nakierowując erekcję na wejście partnera, jednak nie pchnął bioder do góry, a jedynie muskał jego wrażliwe wejście. – Nawilżacz. – Nie chciał sprawić mu bólu. Wolał mieć lepszy poślizg, niż gdyby był za mało nawilżony, a to z kolei spowodowało niechciane konsekwencje. Pierwszy raz był bardzo ważny. Nawet jeśli chodziło po prostu o inną pozycję.
            – A teraz powoli, mamy czas. – Sapnął, czując ciasnotę wnętrza kochanka. Nie podejrzewałby, że może być to aż tak przyjemne. Musiał się skupić na tym, by nie pchnąć bioder do góry czy też chwycić mężczyznę w ramiona i obrócić ich.
            – Wiem. Muszę się… przyzwyczaić. – Rozciąganie po raz pierwszy nie było zbyt miłym uczuciem. Poczucie wypełnienia, ból i lekkie pożądanie nie współgrały ze sobą. Nie w tej sytuacji. Takie zachowanie wymagało pełnej akceptacji i zaufania do drugiej osoby, nie powinno odbyć się byle jak, by tylko zaspokoić swoje rządze.
            – Spokojnie. – Oliver wiedział, jak podczas tak intymnego aktu oddania się partnerowi jest potrzebny dotyk. Właśnie dlatego muskał i pieścił kochanka, całował i ssał, gdy ten się nad nim pochylał. Nie spieszyli się, wydawać by się mogło, że trwa to wieczności, jednakże upragniony koniec naszedł niespodziewanie szybko.
            – Cholera! Dziwnie mi. – Student nie mógł powstrzymać śmiechu. Użyłby różnych określeń na ten stan, ale nie „dziwny”.
            – Wiem, kochanie. – Owe słowa nie złagodziły jednak oddźwięku jego reakcji. – Będzie ci lepiej, jeśli się ruszysz. – Oliver nie mógł nic poradzić na to, że ma krzywy uśmiech, który można uznać za ironiczny. Na szczęście Thomas poznał się na nim i wiedział, jak to wygląda w rzeczywistości. Schylił się do pocałunku, obejmując dłońmi twarz studenta. Był za stary na takie krępowanie się. Zaczął poruszać delikatnie biodrami. Gdy upewnił się, że nie odczuwa bólu, jego ciało zaczęło poddawać się woli studenta. Czuł dłonie wspomagające jego biodra, unosił się i opadał, jęcząc cicho. Było mu zbyt dobrze.
            Nie mógł znieść tempa kochanka. Zamęczał go. Czuł, jak poddaje się jego wskazówkom, jednak wciąż to nie było to. Chwycił partnera w pasie i obrócił się gwałtownie. Krótki, urwany krzyk rozkoszy wydostał się z ust mężczyzny. Oparł ramiona koło głowy kochanka i schylił się po pocałunek.
            – To nie fair. – Wymruczał Tom, jednak zawinął uda wokół bioder studenta uniemożliwiając mu gwałtowniejsze ruchy. Jego penis był ściśnięty pomiędzy ciałami, ocierając się co jakiś czas o pępek kochanka, co wzmagało jego dreszcze. Czuł napięcie płynące mu pod skórą, kumulujące się w jądrach. Nie krępował się w braniu więcej od Olivera, gdy ten się wycofywał, on poruszał się do przodu. Ruchy współgrały ze sobą, ręce błądziły po ciele, pocałunki i języki wyznaczały trasę namiętności. W pewnym momencie do tej pory powolne i głębsze ruchy nabrały na intensywności, stały się szybsze i płytsze, wywołując w ich ciałach dreszcze, napięcie i chęć spełnienia.
            – Pieść się dla mnie. – Szepnął zachrypniętym od emocji głosem Oli. Nie czekał długo na realizację swojej prośby. Krzyk i głębokie westchnienie ujawniły światu ich spełnienie.
            Gdy ich oddechy się uspokoiły, przytulili się do siebie. Student zawinął się obok partnera w pozycji embrionalnej, zadowolony i spełniony. Thomas przyciągnął go do siebie, obejmując lewym ramieniem. Musnął jego włosy i uśmiechnął się. O to mu chodziło, Oliver odpłynął do krainy Morfeusza w oka mgnieniu, a on mógł mu się chwilę przypatrzeć zanim i jego zmógł sen.

Dwa lata później.

            Oliver wypadł pędem ze szpitala, by po chwili przytulić się do swojego partnera. Roześmiał się zadowolony.
            – Filip ma już dwie kobiety na głowie. Jedną bardziej krzyczącą od drugiej. – Thomas roześmiał się na to stwierdzenie i pocałował go lekko w usta. Był w pracy, gdy zaczęła się akcja porodowa, a Oli dał mu znać, że nie zamierza w tym czasie siedzieć w domu. Pojawił się w szpitalu chwilę po dumnym ojcu, który jak mu było wiadomo, zapewne trzyma teraz córkę w ramionach. On sam dostał zakaz zbliżania się, aż do czasu poinformowania go o tym jakiej płci jest dziecko rudowłosej.
            – Długo się męczyła. Ponad osiem godzin. – Stwierdził, patrząc na zegarek. Wiedział, jak bardzo jego kochanek przeżywa ciążę przyjaciółki, o której dowiedziała się tydzień przed ślubem. Okoliczności nie były zbyt miłe, ponieważ była wtedy z wizytą rodziców i kłóciła się z matką, gdy nagle zrobiło jej się niedobrze.
            – No wiesz, w sumie to i tak dość krótko. – Były student wiedział, że pierwsze porody trwają o wiele dłużej. Zdążył się na ten temat dość dużo naczytać, ponieważ szukał informacji o standardowych wymiarach niemowlaków. Tom nadal się z niego śmiał, że oboje będą bankrutami, łącznie z członkami rodziny Lilly i Filipa, ponieważ ich przyszłe dziecko ma więcej ubranek i zabawek niż niejeden malec.
            – Idziemy coś zjeść, a potem wrócimy do domu, co ty na to? – Posłał lekko oburzone spojrzenie w kierunku kochanka, by po chwili skinąć głową.
            – Masz rację. Nie przydam się im, a będę tylko przeszkadzał. Czasem zachowuję się w stosunku do niej jak matka kwoka.
            – Wcale nie. Co najwyżej jak stalker, ale do tego chyba już się przyzwyczaiła.

Przekomarzając się dalej, ruszyli objęci w powolną drogę do knajpki z wyśmienitym jedzeniem znajdującej się dwadzieścia minut od szpitala. Kto by pomyślał, że nieszczęśliwy wypadek może odwrócić los tak wielu osób. Zdarza się, że idąc ulicą, słyszymy z czyichś ust padające słowa „szczęście w nieszczęściu”. Tak też było i tym razem. Thomas i Oliver pokonali piętrzące się przed nimi trudności, co nie oznacza jednak, że nie było pomiędzy nimi zgrzytów. Kłócili się i godzili, darzyli szacunkiem i obdarowywali poczuciem bezpieczeństwa oraz miłością. Zgodnie z obietnicą daną pewnej nocy, Oliver wprowadził się do Toma, gdy tylko tego zapragnął i dzięki temu też lepiej się dogadywali.

Mogłoby się wydawać, że historia ta kończy się w ramach tej opowieści. Prawda jednak jest taka, że jeżeli zostanie ona w chociaż jednym umyśle, będzie ewoluowała. Oliver i Thomas będą dalej funkcjonowali w wykreowanym świecie, ale w jaki sposób… To już zależy od was.

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 33

Kochani.
W przyszłym tygodniu pojawi się ostatni rozdział "Amnezji".
Wiem, że zapewne oczekujecie informacji o kolejnym opowiadaniu. Niestety nic nie mogę obiecać. Mam pewien pomysł na tekst, jednakże nie wiem czy go zrealizuję. Dużo się dzieje, a jeżeli zacznę pisać, to tekst opublikuję dopiero po jego zakończeniu, ponieważ nie wiem czy będę miała tyle czasu ile chcę na to by go zrealizować.
Na pewno dam wam znać :) Jeżeli nie odpisałam na jakiś komentarz, zrobię to w dniu dzisiejszym. Nie wyrobiłam się z powodów osobistych. Przykro mi.
P.S. Sknociłam czasowe dodawanie notki ;) Epilog w przyszłą sobotę o 12.00 :) Nie będę was tyle trzymać w niepewności :)

Rozdział 33

Od spotkania z ojcem Thomasa minęły dwa tygodnie, pełne stresu, napięcia i niepewności, co przyniesie jutro. Obaj wiedzieli, że mężczyznę stać na wiele, tym bardziej, że zdjęcia, które do tej pory znajdowały się na Internecie – zniknęły. Na szczęście Oliver miał kilka kopii tego samego pliku jak również wersję drukowaną trzymaną w teczce. Nieważne było czy ktoś włamie mu się na laptopa lub też do mieszkania. Mieli na niego haczyk, a ojciec jego partnera zawsze będzie miał w głowie, że to on go odkrył.
Obaj zastanawiali się jak rozegrać ową sprawę tak, by nikt za bardzo nie ucierpiał. Zdawali sobie sprawę z tego, że nie był to najmilszy człowiek świata, źle traktował ludzi, ale starali się racjonalizować jego zachowanie. Zadanie to okazało się niespodziewanie ciężkie i zajmujące.
Oliver tydzień wcześniej zwolnił swoje miejsce w pracy, którą wziął jako dodatkową. Chciał pracować na cały etat, zresztą przykro by mu było zostawić Jull, która się zakochała i tryskała energią. Ich wspólne uśmiechy biły ludzi po oczach, wzmacniały, ponieważ z daleka można było zaobserwować wypływającą radość. Na początku szef podejrzewał, że kwitnie tu cichy romans, ale przekonał się naocznie, o swoim błędnym myśleniu, zaraz po tym, jak dziewczyna przywitała się namiętnie ze swoim chłopakiem za drzwiami dla personelu. Kobieta wyszła z pracy, jednakże zapomniała o swetrze spoczywającym na oparciu krzesła. Właściciel wyszedł po chwili za nią, chcąc ją jeszcze dogonić i oddać zapomnianą rzecz. Wtedy też zobaczył, że jego tok myślenia był błędny.
W końcu wszystko zaczynało się powoli układać, nie licząc relacji rodzinnych Thomasa. Charlotta i Ernest nadganiali czas stracony z jej rodzicami, ponieważ ci, chcieli poznać narzeczonego córki. Skoro zgodziła się go przyjąć za męża, musiała go kochać. Musieli poznać człowieka, którego kochała.
Oliver w końcu dał się przekonać do spotkania z Filipem, do którego nie zapałał sympatią przy pierwszym spotkaniu. Wiedział jednak, że nie ma sensu posługiwać się ułamkiem sekund jako pretekstem dla nielubienia mężczyzny. Na szczęście odsunął od siebie swoje uprzedzenia, co pozwoliło mu docenić faceta i mimo wszystko obdarzyć go sympatią. Thomas udawał zazdrosnego, wiedział jednak doskonale, że powodem jego nadmiernej obserwacji była chęć, by nic nie stało się ukochanej przyjaciółce.
On sam zachowywał się podobnie, gdy Charlotta poznała Ernesta, z tym, że doskonale wiedział, iż nie była wtedy po takich przejściach jak druga kobieta. Nie chciał oddać przyjaciółki facetowi, który by jej nie szanował. Zresztą udało mu się jednego przegonić.
Za jakiś czas Oliver powinien dostać kilka dni wolnego, za przepracowane godziny. Na dodatek jeden z pracowników się zwolnił, więc każdy zostawał dłużej, gdy właściciel poszukiwał nowej osoby. Nie dość, że dostali nadgodziny, to mieli dodatkowe dwa dni dla siebie, na odstresowanie.
Zanim to jednak miało nastąpić, Oli musiał skończyć pracę i udać się na zakupy. Umówili się z Thomasem, że to on dzisiaj zrobi kolację. Owa codzienność w dziwny sposób koiła mu duszę. Była lekka, przyjemna. Zdarzyło im się już posprzeczać, o rzeczy pozornie nieważne, ale musieli dojść do porozumienia. Jakby to określiła jego mama – docierali się. Spędzali ze sobą całe popołudnia, noce lub poranki. U niego lub u Toma. Wszystko zależało od tego, jakie plany mieli na następny dzień.
Dzisiejszą noc chciał spędzić w łóżku Thomasa, mimo iż wtedy będzie musiał wstać wcześniej, żeby zdążyć na poranną zmianę do pracy. Jego plany miała jednak zrewidować przesyłka, która znajdowała się w skrzynce na listy. Zaskoczyła go oficjalna papeteria z siedziby ojca kochanka, na dodatek zaadresowana na niego z tym, że wysłana do syna. O co tu, do jasnej cholery, chodziło? Wszedł powoli do domu, wrzucił klucze do małego koszyka i postawił siatki na ziemi.
– Kochanie, jesteś? – Odpowiedziała mu cisza, która świadczyła o nieobecności kochanka. Wiedział, że dzieje się tak tylko wtedy, gdy ostatnie, zaplanowane na dany dzień, spotkanie się przedłuża. Ściągnął sandały i poruszał lekko palcami, czując na podeszwie chłód płytek. Zakupy ponownie wylądowały w jego dłoni, a on udał się do kuchni. To tam, gdy zaparzy kawę, zamierzał odpakować kremową kopertę z czerwono–czarnym logiem i nazwą firmy ojca Thomasa. Zapomniał jednak, że kilka składników, które posiadał w reklamówkach musiały zostać natychmiast schowane do lodówki. Po wykonaniu wszystkich tych drobnych czynności zaraz po przyjściu, w końcu mógł zająć miejsce w salonie. Nie był pewien czy chce czytać tę wiadomość. W końcu jednak przemógł się i rozciął kopertę.

Olivierze!
Jeśli zdjęcie, które pokazałeś mi przy ostatnim spotkaniu, pojawi się w jakichkolwiek mediach, to cię zniszczę. Uwierz mi na słowo, że tego dokonam. Na razie ty i mój nieudolny syn nie jesteście warci mojego czasu, więc wam odpuszczę. Przez najbliższy rok nie kontaktujcie się ani ze mną, ani z moją małżonką, która sobie tego nie życzy. Nie wierzy, że za syna ma pedała.
Bez poważania.

            Student uśmiechnął się krótko. Wiedzieli już, na co mogą sobie pozwolić, zaskoczyło go jednak to, że mężczyzna nadal uważał Thomasa za syna.Skoro był takim despotą, mógł zrobić o wiele więcej niż listowny zakaz zbliżania się. Roześmiał się, gdy owe sformułowanie pojawiło mu się w głowie i poszedł włączyć czajnik na kawę. Słyszał, jak jego partner podjeżdża pod dom, a to z kolei spowodowało wzmożone bicie serca.
            – Gdzie się ukrywasz? – Roześmiany głos kochanka, rozbrzmiał od progu. Pochylił lekko głowę i skrzywił wargi, w tym samym czasie skulił ramiona.
            – W kuchni! – Jego głos był poważny i smutny. Tom czym prędzej pojawił się w pomieszczeniu i przytulił od tyłu.
            – Co się stało? – Pocałował go w kark. – Nie kiwaj głową, że nic. Widzę. – Na te słowa Oliver nie mógł powstrzymać śmiechu. – Osz, ty mendo! – Zaczął go gilgotać, a właściwie wbijać palce, przez co student zaczął się wyrywać.
            – Puszczaj mnie! – Głośny śmiech studenta rozszedł się po całym domu. W końcu jednak został przyciągnięty w ramiona partnera i mocno pocałowany. Zaparł się dłońmi o jego ramiona, by nie uderzyć głową o szafkę, a jego biodra uderzyły o biodra kochanka. Jęknął cicho, pogłębiając pocałunek. Ich języki zaplatały się o siebie, co rusz trącały się, by po chwili rozłączyć. Ich wargi rozdzieliły się, by mimo tego wracać, co rusz, po „ostatni” całus. Pociągnięcie wargi, poczucie smaku. – Czuję się jak nastolatek. – Zarumieniony Oliver oparł czoło o ramię Thomasa i również go objął go w pasie.
            – To chyba normalne. – Poczuł pogryzienie ucha i zatrząsł się od wrażenia, które poraziło jego kręgosłup.
            – Nie wiem, ale… – poruszył sugestywnie biodrami.
Od rozstania się nie kochali. Pocałunki i pieszczenie się, przestało mu wystarczać. Chciał, by mężczyzna w końcu dał się porwać chwili, zdominował go, co może wydawać się dziwne. We wszelakich kulturach, mężczyźni mają problem z akceptacją homoseksualizmu właśnie z tego względu. Jak mężczyzna może chcieć być zdominowany przez innego faceta? A mimo wszystko dało się tak. A on w tej chwili właśnie tego pragnął. Teraz. Zaraz. W takiej, a nie innej formie.
 – Kochaj się ze mną Thomas. – Jęknął lekko w jego usta. – Proszę.
            Został przyciągnięty do silniejszych ramion, jego pośladki zostały mocno chwycone, a biodra lekko podciągnięte. Zaraz potem siedział na blacie kuchennym, a głowa była od tyłu obejmowana przez dłonie mężczyzny, by nie zdołał się uderzyć. Zdążył już zauważyć, że w najmniej oczekiwanych sytuacjach Oliver stawał się łamagą, której wszystko leci z rąk, bądź co chwilę się uderza. Zawsze kiwał na to głową i go całował. Wolał dmuchać na zimne, niż zniszczyć atmosferę. Do tej pory nie chciał naciskać na chłopaka, by zrobili coś więcej, ale od tej pory nie potrzebował większej zachęty.
            – Chodź do łóżka. – Mruknął mu w usta, ciągnąc lekko na siebie. Nie chciał, by po takim okresie czasu student kochał się z nim na blacie stołu. Będą to mogli zrobić kiedy indziej. Oliver zaplótł swoje dłonie na jego karku i przyciągnął mocno do siebie. Krew zaczynała wrzeć w żyłach, płynąc z zawrotną prędkością w dół. Muskali swoje wargi by po chwili się na nich zasysać, walczyć o dominację w tym małym akcie. Student sięgnął do koszuli i zaczął mu ją rozpinać. Przyciągnął go do siebie i obrócił tak, by ten nie zahaczył o krzesło. Zamierzał ich mniej lub bardziej bezpiecznie przetransportować do najbliższego pokoju, w którym znajduje się łóżko. Nie musiało to być jego, chociaż tak by było najwygodniej.
            Zanim zdążył zareagować, jego uda zaplotły się na wąskich biodrach kochanka. Nie potrafił, a zarazem nie chciał unieruchomić swojego nieposłusznego ciała, które poruszało się ocierając o erekcję partnera. Musiał przerwać na chwilę pocałunek, ponieważ coraz pewniejsze poczynania Thomasa odbierały mu nie tylko myśli, ale i oddech. Cholera! Jego ciało uderzyło o ścianę znajdującą się w przedpokoju. Ręce były podciągnięte w górę tak, by nie blokować mężczyźnie ruchów. Druga z dłoni, pieszcząca jego bok pod koszulką, kierowała się powoli w górę by tylko opuszkiem musnąć prawy sutek. Nie mógł powstrzymać jęku, który wydostał się z jego gardła.
            – Czego chcesz? – Głos kochanka był o wiele niższy niż normalnie, przenikał mu do kości, a on nie wiedział czy będzie w stanie się utrzymać na nogach, jeśli ten go puści. Spojrzał mu prosto w oczy. Oblizał lekko wargę i przygryzł, przyciągając wzrok Toma.
            – Ciebie. We mnie. – Nie spodziewał się tego, że zostanie chwycony w ramiona, a mężczyzna prawie biegiem ruszy do pomieszczenia na końcu korytarza, nie zważając na to, że jest dla niego za ciężki.
            Słysząc słowa Olivera, nie mógł się powstrzymać. Chwycił mocno studenta i zaniósł do ich sypialni. A tam stało się to samo, co w przedpokoju. Nie rzucił go od razu na łóżko, lecz przyparł do ściany, zdejmując zaraz potem koszulkę. Ręce Olivera spoczywały po bokach głowy, przytrzymywane przez jego dłonie, usta ponownie połączyły się w czułym, lekko namiętnym pocałunku, który pobudzał, ale nie dawał zaspokojenia. Chcąc poczuć więcej, sięgnął do sutków studenta, by lekko je potrzeć. Gdy te stwardniały, zrobił to jeszcze mocniej, a swoje usta przeniósł na brodę i grdykę Oliego. Lubił ten moment, gdy młodszy mężczyzna przełykał ślinę, jak gdyby niepewnie, a on lizał to miejsce, pieszcząc je wargami i chuchając na nie powietrzem. Tak też się stało i tym razem. Nie był zbyt cierpliwy, więc krążył rękami po całej klatce piersiowej studenta, pocierając ją, muskając, trąc.
            Oliver poczuł, jak jeden z palców Thomasa dotknął jego sfery erogennej na plecach, w pobliżu kręgosłupa. Z jego ust wydostało się głośne westchnięcie, a biodra niezależne od woli wygięły się do przodu. Potrzebował tarcia. Chociaż trochę, a ten złośnik mu na to nie pozwalał. Fakt, jakimś cudem udało mu się rozpiąć koszulę Toma, dzięki czemu mógł pieścić jego sutki, ale było mu mało. Nie chodziło o to.
            – Szybciej. – Wymruczał pod nosem, gdy poczuł usta na swoim sutku, gdy był kąsany i podszczypywany.
            – Nie wierzę, w to co słyszę. – Przekorny uśmiech kochanka dał mu jasno do zrozumienia, co zamierza zrobić. Na złość mu, jeszcze bardziej spowolni swoje ruchy. Póki miał go na nogach, mógł zaryzykować. Niczego niespodziewający się Thomas, został przyciągnięty do kolejnego pocałunku, walki o dominację w tym jakże nietrwałym akcie, jednakże nie wiedział, że w momencie, w którym się zatraci, Oliver popchnie go na łóżko.
            – Następnym razem uwierz. – Również jego wargi wygięły się lekko, gdy Tom obserwował go zaskoczony. Odpiął guzik dżinsów i rozpiął je. Bokserki, które miał na sobie były lekko obsunięte, tak, że kochanek miał doskonały widok na to, co chciałby teraz trzymać w  dłoniach lub… ustach. Siadł na nim okrakiem i potarł nabrzmiałą męskością o tę drugą, znajdującą się zaraz pod nim. Obniżył się, patrząc Thomasowi w oczy i zassał się na jednym z jego sutków. Gdy tylko stał on w gotowości, zajął się drugim, by zaraz potem muskać wargami jego brzuch i schodzić coraz niżej, do momentu, w którym mężczyzna nie przymknie oczu.
            Na jego spodniach wykonał te same ruchy co na swoich, z tą różnicą, że od razu zaczął je zdejmować. W celu pozbycia się całego odzienia z partnera, zszedł na chwilę z posłania, uwolnił jego nogi, co wywołało trochę śmiechu, gdy stopa Toma została lekko pogłaskana opuszkami palców. Oliver zdjął mu również skarpetki i wsunął się na niego, drażniąc sztywnym materiałem.
            – Czego chcesz? – Nie potrafił się powstrzymać przed patrzeniem partnerowi w oczy. Widział w nich całą gamę emocji, skrywanych pragnień, które musiały zostać wypowiedziane i zaakceptowane. Powinni poznać swoje granice, jeżeli chcieli ze sobą żyć.
            – Weź mnie w usta. – Spodziewał się tej odpowiedzi, jednak nie zamierzał się z nią do końca zgodzić.
            – Obróć się. – Skrzywione brwi kochanka dały mu jasno do zrozumienia, że nie tego się spodziewał, ale po chwili wahania wykonał jego polecenie. Musnął dłonią krzywizny pleców, pieszcząc delikatnie wgłębienia palcami, niektóre z nich całował, a na innych się zasysał zostawiając małe, lekko palące punkciki. Najbardziej kusiły go pośladki mężczyzny. Chciał je całować, pieścić, lizać, głaskać i ściskać. Tak też uczynił. Na początku Thomas spiął się lekko nienawykły do takiego zachowania. Nigdy zresztą nie rozmawiali o tym ze sobą czy mężczyzna zechce mu się oddać. Na to jednak był jeszcze czas. Pocałował dwie krągłe półkule, musnął jedną ustami, a następnie podgryzł ją mocniej niż zamierzał. Nie przewidział jednak, że aż tak zadziała to na mężczyznę, a ten dyszał i jęczał. Najwyraźniej miał bardzo wrażliwe pośladki, jego biodra pracowały intensywnie, gdy podczas pieszczot studenta, członek uwięziony został pomiędzy ciałem, a pościelą.
            – Oliver! – Jego głos, przez płonące w nim pożądanie, nie był zbyt karcący. – Przez ciebie zaraz dojdę.
            – Co kochanie, podoba ci się. – Odrzekł niewinnie. Jemu również. Erekcja zaczynała boleć. To on miał się oddać, teoretycznie powinien być pieszczony, rozluźniany, to co teraz robił, jednak bardziej mu się podobało. – Mnie to nie przeszkadza. Tym lepiej. – Wsunął się na Thomasa, podciągając mu jedną dłonią nogę tak, by znalazła się pod piersią. W tej sytuacji starszy mężczyzna był na niego całkowicie otwarty, widział kurczowo zaciśniętą dziurkę, która go przyciągała. Musnął ją lekko koniuszkiem palca, a jego kochanek westchnął głęboko. Druga dłoń podpierała ciężar ciała tak, by nie obciążać nim za bardzo partnera, miał jednak swoją misję. Skierował palce ku ciężkim jądrom, by chwycić je w dłoń i potrzeć lekko, gdy usłyszał kolejny jęk i poczuł drgnięcie bioder, objął całą erekcję i przesunął po niej ręką. Kciuk i palec wskazujący zajęły się pieszczeniem główki razem z napletkiem, muskały go, pocierały, zbierając pierwsze krople białej spermy i rozcierając ją na organie. Thomas nie mógł powstrzymać dyszenia, poruszania biodrami, zaciskania się i rozluźniania, a zarazem odczuwania pustki. Składał pocałunki na karku kochanka, kierując się również na jego barki, okazując czułość rozdygotanemu ciało partnera.
            – Wsadź mi palec. Potrzebuję. Proszę. Ja ni… –Słowa zostały zagłuszone przez muśnięcie ust o usta. Ufne oddanie się w ręce studenta było czymś o czym wcześniej powiedziałby, że jest niemożliwe. Nigdy nikt jednak, nie potrafił się aż tak dobrze zająć się jego ciałem, dbać o potrzeby, pieścić je, kochać i szanować. Tylko z tego względu był gotów na dużo więcej niż wcześniej. Uwielbiał mieć kontrolę nad wszystkim, co się dzieje, ale amnezja była dobrą nauczką i lekcją. Teraz chciał spróbować żyć inaczej, dlatego też pozwalał na śmiałe poczynania studenta.
            – Nawilżenie. – Usłyszał w uchu i aż się wzdrygnął, gdy ciepłe powietrze ogrzało i tak już delikatne miejsce.
            – Pod poduszką. – Był na to cały czas gotowy. Oliver uśmiechnął się promiennie, co tylko utwierdziło go w decyzji, którą podjął.
            Nie planował tego. Chciał doprowadzić go do orgazmu, by mogli dłużej się kochać, a doskonale wiedział,co kochanek chciał mu powiedzieć. Był doświadczony tylko w jednym aspekcie seksu homoseksualnego. Tak jak on. Sięgnął po żel, by za chwilę rozetrzeć go na palcach. Nie zamierzał robić nic szybko. Muskał opuszkiem palca wrażliwą rozetkę, czekając aż się rozluźni, a gdy to się stało, zagłębił w mężczyźnie koniuszek kciuka, pocierając wrażliwe ścianki. Nie wiedział, skąd dokładnie u niego taka wiedza, chciał jednak dać czas mężczyźnie. Gdy pierwsza partia mięśni, rozluźniła się pod wpływem ciepłego, cierpliwego dotyku, mógł sięgnąć głębiej.
            Już po chwili w ciele kochanka zagłębiał się drugi palec, powoli niespiesznie rozciągając jego mięśnie. Oliver nadal go całował, pieścił, co raz częściej na główce erekcji pojawiały się krople, głośne jęki także nie dawały możliwości umknąć uwadze studenta. Pod wpływem trzeciego palca, pieszczot, cierpliwości studenta Thomas w końcu się rozluźnił, jednakże, gdy Oliver sięgnął do pewnego splotu nerwowego starszy mężczyzna krzyknął i doszedł gwałtownie, krzycząc w pościel.
            Student uśmiechnął się usatysfakcjonowany. Właśnie teraz ciało partnera było najbardziej rozluźnione i uległe.
            – Chcesz tego? – Mruknął mu do ucha, całując delikatnie małżowinę. Kiwnięcie głową miało mu wystarczyć za odpowiedź, stwierdził jednak, że nie będzie miało to sensu. Jak na pierwszy raz za bardzo dominowałby nad kochankiem. Co innego w pieszczotach, a inaczej powinien się zachować, jeśli chodziło o seks. – To chodź do mnie. – Upadł obok niego na poduszki i przyciągnął do siebie, całując lekko w czoło.
            – Nie jestem aż tak delikatny. – Skrzywione brwi Thomasa nie wróżyły niczego dobrego.      
            – Wcale tak nie twierdzę. Chcę widzieć twoją twarz, ale najpierw musi ze mnie zejść trochę napięcie, bo nie wytrzymam nawet minuty. – Uśmiechnął się krzywo na widok lekko zszokowanej miny mężczyzny. O tak. Był twardy jak jasna cholera, a zarazem chciał dojść w ciele kochanka. Na jego słowa zareagowało także ciało Toma.
            Nigdy by nie przypuszczał, że da Oliverowi aż taką władzę nad swoim ciałem. Orgazm, który przeżył, był chyba najsilniejszym jego życiu. Czuł się tak, jakby ktoś mu wszystkie przełączniki w mózgu przepalił na kilkanaście sekund. Słowa Oliego podziały na niego, ciało ponownie zaczęło się pobudzać, chociaż wątpił, by aż tak szybko miał ponownie erekcję. Spojrzał w dół na fiuta partnera i oblizał się lekko. Czerwono–bordowa główka aż kusiła, gdy znajdowały się na niej krople preejakulatu.
            – Możemy dzisiaj… Razem. – Nie wiedział, czy chłopak zrozumie o co mu chodzi, ale ten tylko kiwnął głową. Przekazał mu żel nawilżający, by mógł go przygotować „w razie czego”. Rozsmarował lubrykant na palcach i przytknął je do dziurki kochanka. Dodatkowo obniżył głowę nad jego erekcją i polizał go po całej długości, przytrzymując lewą ręką.
            Olivera zaskoczyło to, że Thomas zaczął go rozciągać od razu trzema palcami. Fakt robił to powoli, ale mimo wszystko sprawiało ból. Nie narzekał jednak. Ten stan łączył się z przyjemnością płynącą z robienia loda, tworząc dziwną kombinację stanów emocjonalnych.
            Chwycił jego głowę w obie ręce, zaplatając palce we włosy. Poruszył mocniej biodrami, wbijając się erekcją trochę głębiej do ust partnera. Gdyby Tom w jakikolwiek sposób zareagował, przestałby natychmiast, ten jednak wziął go jeszcze więcej, a gdy główka uderzyła o tył gardła, jęknął głośno. Zasysanie i przełykanie doprowadziło go do orgazmu.
            – Cholera. – Rozluźnił ciało, puszczając kochanka, a ten wyjął z niego palce. Tom miał jednak inne plany, pocierał go nadal, lizał główkę doprowadzając powoli do kolejnej erekcji. Jeśli obaj dojdą przy następnym razie, nie był pewny czy wykrzesze z siebie siły by zagłębić się w ciało partnera.
            – Czy możesz dzisiaj trochę inaczej? – Wiedział, o co mu chodziło, dlatego też przyciągnął go pocałunku, smakując swoje własne nasienie i po chwili leżał już na brzuchu. Uniósł lekko biodra, podkładając dla głowy poduszkę. Wystawił się na widok, ale nie przeszkadzało mu to. Czuł lekki wstyd, ale wiedział, że jest to skutkiem tego, że musiał się przełamać. Sam chciał spróbować tej pozycji, jednakże do tej pory nie miał odwagi.
            Widok prezentującego mu się Olivera prawie go ogłupił. Musnął mu dziurkę i w porę przypomniał sobie o żelu. Rozsmarował go po całej długości erekcji i przystawił główkę do chętnego wejścia. Pocierał je, okrążał, jednak nie wchodził. Dopiero, gdy student całkowicie się rozluźnił, główka zagłębiła się lekko w jego ciele. Nie miał problemów z dostaniem się do ciała chłopaka, poruszał się powoli i płynnie, obejmując klatkę piersiową studenta, przykrywając jego plecy i muskając nosem kark.
            – Kocham cię. – Wyszeptał mu do ucha, przyspieszając ruchy. – Uwielbiam to, jak nie wstydzisz się swoich jęków i krzyków. – Słowa w połączeniu z głębszymi ruchami i dłonią na penisie wywołało cichy krzyk z ust Oliego. – Kocham to, jak poddajesz mi swoje ciało. Jesteś doskonały. –Już nie kontrolował swoich odruchów. Biodra nacierały na te drugie, jądra uderzały o pośladki, czasem powodując krzyki i wyładowania elektryczne w całym organizmie. Pot spływał im po ciele, dając jeszcze lepszy poślizg, usta spotykały się w żarliwych pocałunkach, by po chwili rozdzielać się i znów schodzić. Thomas czuł, że nie wytrzyma długo, zresztą jego partner również. Uda zaczynały im drżeć z wysiłku, ciała napierały na siebie, wychodząc naprzeciw każdemu odruchowi, płuca walczyły o każdy haust powietrza. To Oli pierwszy poddał się uczuciu, które prawie spaliło jego żyły, uniemożliwiło oddychanie, powodowało przyjemność i ból zarazem z powodu niemożności osiągnięcia szybszego orgazmu. Ręka Toma skutecznie mu to umożliwiła, w ostatnich momentach pieszcząc mocno główkę. Tuż za nim, spełnienia doznał starszy mężczyzna, ruszając się nadal w zaciśniętych mięśniach, pieszcząc nadal wrażliwą erekcję partnera. Gdy doszedł, ugryzł Olivera w kark, w miejscu, które było szczególnie wrażliwe na dotyk.
            Ich biodra opadły na przesłanie, klatki piersiowe unosiły się gwałtownie, próbując uzupełnić zapas brakującego tlenu, dłonie bez udziału woli nadal pieściły kochanka, a ciała nie miały ochoty się od siebie oderwać. Tom nie wyszedł od razu z studenta, mimo iż wiedział, że jest on tam w owym miejscu nadwrażliwy w tym momencie, obrócił ich na bok, dając mu rękę pod głowę dla wygody. Nieważne, że jak się obudzą, będzie miał ją całą ścierpniętą. Przyciągnął go jeszcze bliżej, tak by jak najmniejsza przestrzeń znajdowała się między ich ciałami i dopiero wtedy pozwolił im obu na odpoczynek.
            – Kocham cię. – Oliver obrócił do niego głowę i musnął wargi. – Muszę… – Nawet nie dokończył myśli, zasypiając natychmiast.

            – Też cię kocham. – Wyszeptał do niego i pozwolił sobie na odpłynięcie w krainę snów. 

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 32

Hej kochani.

Jestem w trakcie pisania trzydziestego czwartego rozdziału. Najprawdopodobniej jest to ostatni rozdział "Amnezji".
Miłego czytania :)

Rozdział 32

            Oliver nie ruszył się z wygodnej kanapy, słysząc dźwięk dzwonka do drzwi. Na tę chwilę Thomas musiał sam sobie dać radę, on nie musiał mu asystować przy każdej najmniejszej czynności, poza tym nie byli małżeństwem by razem witać gości. Przy wejściu nie obyło się bez małego szumu, jednak wstał z wygodnego siedziska dopiero, gdy para weszła do salonu. Przywitali się oficjalnie, a Oliver został przedstawiony Ernestowi.
            – Co chcecie do picia? – Zapytał Thomas, pełniąc funkcję gospodarza. Nie zamierzał od razu przechodzić do rozmowy o całym zdarzeniu. Ciastka leżały na stole, tak samo szklanki do soku czy wody, jednak nauczył się by zawsze proponować do picia coś, o czym sam by nie pomyślał.
            – Kawy. – Powiedział Ernest i spojrzał na swoją narzeczoną.
            – Zwykłą herbatę poproszę. – Dodała kobieta, bacznie obserwując Oliego. Czuła jego wrogość w stosunku do niej.
            – Ja również poproszę kawy. – Student miał ochotę dodać do tego wyrażenia słowo „kochanie”, ale mogłoby zostać źle odebrane, a nie zamierzał dać parze naprzeciwko przewagi. Zaskoczyło go to, że spotkanie to rozpatruje w ujęciu pewnego rodzaju rozgrywki.
            Kolejne pięć minut siedzieli w sztywnej, odrętwiającej ciszy. Partner Thomasa naprzeciwko jego przyjaciół. Obserwowali się nawzajem, chcąc poznać mocne i słabe strony. W końcu starszy mężczyzna wszedł do pomieszczenia z filiżankami dla gości, po czym wrócił się do kuchni po napoje dla siebie i partnera.
            – Proponuję nie pytać się o pogodę i inne pierdoły. Chciałbym załatwić to najszybciej, jak się da. – Tom nie ukrywał tego, jak widział ich towarzyskie pogaduszki. Nie zamierzał marnować czasu na rozmowy na nieważne tematy.
            – Chciałabym was przeprosić. – Charlotta spuściła głowę i spojrzała na swoje dłonie. Wcześniej w głowie przygotowywała tekst, którym mogłaby ich uraczyć, teraz jednak wydawał jej się nieodpowiedni. Nie chciała, by to, co czuła, zostało przedstawione w nieodpowiedni sposób, ponieważ powiedziała to z pamięci. Brzmiałaby wtedy sztucznie i od razu stwierdziliby, że wcale nie żałuje tego, czego dokonała ponad dwa tygodnie wcześniej.
            – To wiemy. – Spojrzała na Tomiego, który pierwszy raz w życiu niczego jej nie ułatwiał. Zresztą nie oczekiwała tego. Przypuszczała, jak bardzo czuł się zraniony, a to z kolei powodowało, że ją atakował i odpychał.
            – Proszę. Potrzebuję trochę czasu, by ubrać to wszystko w słowa. – Spojrzała mu prosto w oczy, nie mogąc, a zarazem nie chcąc ukryć łez. Nie było to z jej strony celowym działaniem, po prostu nie zamierzała ukrywać, że jej samej sytuacja ta prawie rozerwała serce.
            –Szar… – Razem ze swoim narzeczonym mogła zobaczyć, jak to ten, którego najbardziej zraniła, stopuje kochanka, by nie powiedział czegoś, czego nie chce. Do tej pory milczący Oliver, w końcu musiał się odezwać.
            – Możesz mówić nieskładnie, nielogicznie, przeskakując z tematu na temat. To nie ważne. Chcielibyśmy po prostu, żebyś nam wyjaśniła swoje motywy, bo wiemy o nich bardzo mało. – Zobaczyła w jego oczach, że mimo wszystko nie jest na nią zły. To pozwoliło jej odetchnąć głęboko, supeł w jej żołądku i gardle trochę zelżało, pozwalając mówić.
            – Wszystko zaczęło się od jednego dokumentu. Potrzebowałam go. Zresztą opisałam to w listach do was, które chciałabym wam dać. – Spojrzała błagalnie na dwóch młodych mężczyzn siedzących przed nią i uderzyło w nią poczucie, że idealnie do siebie pasują. Obaj wysocy, dobrze zbudowani, o szczerych, mądrych oczach, które potrafiły dać nadzieję. Nieświadomie wyobraziła sobie, jak się całują. Musiała otrząsnąć się z tych wyobrażeń, bo było to z jej strony bardzo niekulturalne.
            – Wolałbym to usłyszeć z twoich ust. – Dodał student. Wiedział, że dzięki temu będzie w stanie wychwycić o wiele więcej, niżby kobieta przypuszczała.
            – Tak też myślałam. – Twarz Charlotty była zmęczona i poszarzała, mimo chęci zakrycia, widać było, że przed przyjazdem tutaj płakała. Pomimo tego, że namieszała mu w życiu, chciał jej dobra. Kobieta była w ciąży, powinna odpoczywać, jak najmniej się stresować, a jednak siedziała przed nimi i łzy ponownie moczyły jej dość drobną twarz okalaną lokami.
            – Oni chcieli was rozdzielić. Oliverze, przepraszam cię. – Zaskoczyło go to, że wstała i przysiadła obok niego na oparciu. Nie do końca świadomie przyciągnął ją i objął tak, jak tego chciała. Gest ten był nieporadny i z daleka można by stwierdzić, że go krępował. Thomasa jednak nie zaskoczyło zachowanie przyjaciółki. Zazwyczaj reagowała w ten sposób, chcąc wynagrodzić całe zło, które wyrządziła. Nie zawsze jednak tak się dało. Kobieta siedziała twarzą w twarz ze studentem i mówiła tak, jakby zwracała się tylko do niego nie bacząc na towarzystwo. – Gdybyście się nie rozstali… Ojciec Thomasa chciał ci zarzucić gwałt na nieletnim. Jeżeli nie użyliby danych swojego syna, to kogoś innego, kto zgodziłby się na to za pieniądze. Dobrze przemyśleli sprawę. – Kiwnęła mu głową w podzięce za chusteczkę, otarła łzy i wysmarkała się. Gdy udało jej się złapać oddech kontynuowała swoją opowieść. – Mają dużo znajomych, wiele biednych dzieciaków kręci się po ulicy. Wcześniej czy później ktośby wyraził zgodę.
            – To nie wyjaśnia, czemu nic nam o tym nie powiedziałaś. – Wtrącił się jej przyjaciel bacznie ją obserwując. Na kobiecych policzkach wykwitły krwistoczerwone rumieńce wstydu.
            – Musiałam to wszystko przemyśleć. Za i przeciw. Przypomniałam sobie jedną rzecz już w domu, która wydawała mi się do tego wszystkiego nie pasować. – Kobieta przetarła dłonią włosy, odganiając kosmyk wpadający jej do oka.
            – Za dużo kryminałów się naczytałaś. – Prychnął oburzony Tom i zmierzył ją zdenerwowanym spojrzeniem. Nie podobało mu się to, że nadal starała się coś zataić.
            – Wynajął dwóch detektywów by was śledzić. – Na wydechu wyrzuciła z siebie Charlotta. Thomas wstał wściekły, ręce zacisnął w pięści. Miał ochotę komuś przypierdolić. Najchętniej swojemu ojcu. Oliver rzucił mu poduszkę do pościskania w dłoni. To rozładowało trochę napiętą atmosferę, która miała miejsce w salonie.
            – Właśnie dlatego chciałam was rozdzielić i ukryć przed wami powody. On i tak by się dowiedział, że jesteście ze sobą, a wtedy mógłby wam zaszkodzić. – Oliver zaczął intensywnie myśleć nad tym, jakby mogli zapędzić ojca partnera w kozi róg. Mężczyzna musiałby się do wszystkiego przyznać, a zarazem zablokować mu możliwość dalszej ingerencji.
            – Dla mnie to… – znów zaczął Thomas, ale Oliver mu przerwał.
            – Cieszę się, że mi to powiedziałaś. Dziękuję. – Posłał w stronę kobiety lekki uśmiech, dając jej przy tym odrobinę wsparcia. – Nic więcej nie jest mi potrzebne. – Mimo, że nie był zbyt długo ze swoim partnerem, uciszył go wzrokiem. Nie chciał by męczył niepotrzebnie kobietę swoimi nadgorliwymi pytaniami.
            – Czyli? – Nie mogła dokończyć, rozpłakała się z wrażenia, ale tym razem to Thomas ją mocno przytulił.
            – Nie stresuj się tak. – Pogłaskał włosy przyjaciółki, chowając ją w swoich ramionach. Jej łzy nie działały na niego, ponieważ zbyt wiele razy widział, jak je udawała. To, co świadczyło o jej szczerym żal było to, że nie starała się ich kontrolować, ruchy dłoni, gdy je ocierała były nerwowe, ale przesądziły trzęsące się ramiona. – Już jest ok. Nie martw się. Wymyślimy coś. Dziękuję. – Pocałował ją w skroń, patrząc na Olivera. Student uśmiechnął się lekko i kiwnął ledwie zauważalnie w stronę Ernesta, który uśmiechał się szeroko.
            – Kochanie, robisz postępy! – Roześmiał się mężczyzna. – Powiedziałaś im wszystko, twoi rodzice o nas wiedzą, to teraz nic tylko się pobrać. Skoro nie masz już żadnych tajemnic. – Widok miny Toma okazał się bezcenny. Kobieta płacząc, śmiała się tak radośnie jak nigdy. W końcu wszyscy trzej mężczyźni zastanawiali się czy płacze z żalu, skruchy, wstydu, radości czy szczęścia. Pogubili się w jej stanach emocjonalnych.
            – Nie próbujcie tego zrozumieć. – Powiedział cicho Oliver, przez co nie mogli powstrzymać głośnego śmiechu. Charlotta zajęła miejsce obok narzeczonego i wtuliła się w jego bok. Thomas wrócił na swoje miejsce i również objął swojego partnera.
            – Chyba musisz nam o wszystkim opowiedzieć. Za chwilę pomyślimy jak rozwiązać sprawę z moimi rodzicami, by nikomu nie stała się krzywda.
            W ten sposób spędzili prawie godzinę na różnego typu opowieściach, próbując się rozładować emocjonalnie. Dopiero po tym czasie ponownie wrócili do tematu, który ciągle zaprzątał ich umysły.
            – Wiem, że możemy to roztrząsać przez kolejne dziesięć godzin, ale może najlepszym wyjściem, będzie… – Ernest zrobił krótką przerwę w swojej wypowiedzi – powiedzenie mu, że o wszystkim wiemy?
            – Wyprze się tego. – Stwierdził trzeźwo Oliver. – Ale wytrącimy mu karty z ręki.
            – Mogę ci się nawet oświadczyć by uwierzył, że cię nie zostawię i nie zwiążę z kobietą. – Thomas puścił kochankowi perskie oko, za co dostał kuksańca w bok.
            – Nie szarżuj tak z obietnicami, kochany, bo jeszcze w nie uwierzę i będę oczekiwał spełnienia. – Najchętniej pocałowałbym krótko Thomasa, ale nie był wciąż pewien czy powinien. Mężczyzna na szczęście wyczuł jego poruszenie i niepewność. Przyciągnął go bliżej do siebie i złączył ich wargi.
            Ernest taktownie odwrócił lekko wzrok, chociaż mimo to widział parę siedzącą naprzeciwko nich. Zaskoczyło go lekko to, że Charlotta sapnęła i wtedy też spojrzał na nią. Jego narzeczona nie spuszczała z chłopaków wzroku i dość intensywnie się zarumieniła. To z kolei uruchomiło mu w głowie alarm.
            – Kochanie… – Mruknął jej do ucha, a kobieta w końcu na niego spojrzała z dziwnym błyskiem w oku.
            – Hm? – Doskonale zdawała sobie sprawę, że przyszły mąż odciąga swoim zachowaniem jej uwagę od dwóch cholernie gorących mężczyzn.
            – Nie gap się tyle, bo ci oczy wyjdą. – Roześmiał się w jej ucho, gdy dostał lekkie uderzenie po dłoni. – Sama prawda, kochanie. Bo jeszcze stwierdzę, że jesteś mężczyzną i ukrytym gejem.
            – Przeszkadzałoby ci to? – Pocałowała go lekko w usta, obserwując czy Thomas i Oliver nie będą im przeszkadzać.
            – Nie, ponieważ sprawdziłem, że to nie prawda. – Poklepał ją lekko po brzuchu i pocałował w policzek. – Kocham cię.
            – Ja ciebie też.
            – Skoro już skończyliśmy wszyscy sobie słodzić w parkach, zajmijmy się tym co najważniejsze. – Skomentował ich zachowanie Thomas.
            – Ale ty jesteś gruboskórny. – Mruknęła pod nosem Charlotta i uśmiechnęła się do przyjaciela.
            – Wcale, że nie! – Mężczyzna udał, że chce sprowokować kłótnie, które toczyli odkąd się poznali. Udał, że załamuje ręce po czym spojrzał na swoich towarzyszy. – Chociaż… Twój plan Ernest wydaje się najbardziej odpowiedni. – Po tych słowach zaczęli rozmawiać o szczegółach sytuacji, która miała rozegrać się następnego dnia.

***

            Thomas zadzwonił do ojca jeszcze przed południem.W rozmowie twierdził, że potrzebuje się spotkać w sprawie pewnego dokumentu, który jest już w posiadaniu mężczyzny. Ich niedoszły oprawca połknął haczyk i umówił się z synem u niego w biurze po godzinie szesnastej.
            Najdziwniejsze było to, że starszy z mężczyzn nie miał pojęcia, gdzie mieści się firma jego jedynego dziecka. Mimo iż Tom nie ukrywał tego, w jaki sposób pracuje, nigdy nikt z jego bliskich nie zainteresował się bardziej tym tematem. Facet miał naturalny talent, widzenia w wyobraźni każdego szczegółu przyszłego budynku czy pomieszczenia. Tylko kilka razy nie udało mu się zrealizować projektów tak, jakby chciał, jednak to ze względu na nadgorliwość właścicieli, którzy i tak wszystko zmieniali po drodze. Nie brał wtedy za to odpowiedzialności. Miał tupet, jak to mówili niektórzy z ludzi, którym świadczył usługi, ponieważ nie życzył sobie posługiwania się swoim nazwiskiem przy rozmowie na temat projektanta. Wyższe sfery… Nienawidził ich właśnie ze względu na pyszałkowatość. Nie zamierzał się podpisywać pod czymś czego nie uznawał za swój projekt.
            – Nie denerwuj się tak. Będzie ciężko, ale damy sobie radę. – Oliver siedział obok niego i muskał mu delikatnie dłoń, dodając otuchy. Nie chciał, by jego partner wyszedł przed ojcem na człowieka słabego, który nie jest pewny tego czego chce. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że również Tom podzielał w tej sprawie jego poglądy, dlatego też miał zamiar ukoić jego nerwy.
            – Staram się. Po prostu… On jest nieprzewidywalny. – Student zrozumiał, o co chodzi partnerowi i obrócił ku sobie jego twarz.
            – Kocham cię niezależnie od tego, co posiadasz. Rozumiesz? Poznałem cię w dniu twojego wypadku, opiekowałem się tobą i pokochałem. Z pamięcią czy bez. Nieważne jest dla mnie, jakie nosisz nazwisko. – Mówił twardo, patrząc mu intensywnie w oczy, nie pozwalając tym sposobem opuścić wzroku. – Ważne jest dla mnie, jakim jesteś człowiekiem, a ja już wiem, że dobrym. – Przycisnął swoje usta do jego pełnych warg i potarł lekko kark, naciskając na najbardziej spięte partie ciała.
            – Dziękuję. – Uśmiech rozpogodził twarz Thomasa, oddając jego wiek, pomniejszając zmarszczki gromadzące się w około oczu.
            – Nie masz za co. Za chwilę tu będzie. Chyba, że się spóźni. – Oliver tak naprawdę udawał pewnego siebie. Sam się bardzo stresował, ale starał się ukryć to przed wzrokiem kochanka, tylko uważny obserwator mógłby dostrzec w nim symptomy nadmiernego stresu. Lekkie pocieranie dłoni partnera koiło lekko jego nerwy, dając zajęcie ręce, która się trzęsła. W gabinecie rozbrzmiał dzwonek telefonu.
            – Przyszedł umówiony pan na godzinę szesnastą. – Głos sekretarki był niepewny i stłumiony.
            – Dobrze. Mogłabyś go przyprowadzić? A tak na przyszłość to mój ojciec. – Kobieta odpowiedziała i rozłączyła się. Po chwili zastukała do drzwi gabinetu i wpuściła o wiele starszego o siebie mężczyznę.
            – Proszę. – Thomas zmarszczył brwi. Dziewczyna była blada i coś w jej postawie mu nie pasowało.– Czy mogę coś jeszcze dla pana zrobić?
            – Liz, wszystko dobrze? Potrzebujesz iść do domu? – Złe samopoczucie kobiety było widoczne na kilometr.
            – Przecież nie możesz o tym decydować! Jesteś szeregowym pracownikiem, więc niby jakim prawem mówisz jej, co powinna, a czego nie?! Masz zostać w pracy. Na miejscu twojego pracodawcy bym cię wyrzucił! – Jego ojciec się zdenerwował, widząc zbolałą minę kobiety. Nie wierzył w to, co słyszał! Mimo wszystko tkwiła w nim dziecięca nadzieja, że mężczyzna się nim interesował, wiedział cokolwiek o jego życiu.
            – Idź do domu. Jeśli czujesz, że nie dasz rady wezwij taksówkę na mój koszt. Damy sobie ze wszystkim już radę. Jak będziesz potrzebowała leków, daj znać i idź jutro do lekarza. Powinien ci dać jakieś zwolnienie. – Thomas nie zareagował na słowa ojca, a przynajmniej tak by się wydawało.
            – Dziękuję, szefie. Może to coś jednodniowego. Jeśli mogę jutro rano zadzwonię czy przychodzę do pracy. – Po wyjściu kobiety, widać było, że oparła się na chwilę o ścianę.
            – Jesteś tutaj szefem?! I ja nic o tym nie wiem?! – Wykrzyczał dziadek.
            – Czy mógłby pan się uspokoić i nie krzyczeć? Nie jesteśmy tu sami, a to nie jest pański gabinet.
            – Twój też nie, szczylu. – Oliver otworzył szerzej oczy i uśmiechnął się szeroko. Był zdenerwowany i najchętniej zrobiłby temu człowiekowi krzywdę, ale nie zamierzał się zniżać do jego poziomu. Człowieka tak pustego i bezdusznego, że tylko siłą i znęcaniem potrafi wzbudzić szacunek.
            – Zamknij się wreszcie! – Powiedział nerwowo Thomas. – Mam tego serdecznie dość. Traktujesz ludzi jak śmieci! Gardzisz nimi, wywyższasz się chociaż tym, co robisz, udowadniasz, jak mało wart jesteś! Istniejesz dzięki przemocy, a ja nie zamierzam tego dłużej akceptować. Masz zakaz rozmawiania z moimi pracownikami. – Wstał by górować nad ojcem i oparł się rękami o biurko. – Mam dość twoich paskudnych gierek, wyzywania, braku szacunku. Nie życzę sobie tego. Od dawna jestem dorosły i samodzielny, mam własną firmę i nie zamierzam być więcej pod twoją kontrolą! – Starszy mężczyzna zbladł gwałtownie. Tego się nie spodziewał. Zawsze wszyscy podporządkowywali mu się. Nie dbał o ludzi, ponieważ wiedział, że ciężką pracą jest w stanie zdobyć wszystko, mógł to robić nawet po trupach. Pierwszy raz od bardzo dawna ktoś mu się sprzeciwił. Do tej pory każdy mu się podporządkowywał, budził postrach. A zbuntował się jego syn! Złość zaczęła palić mu żyły, gniew ogarniał umysł. Wstał gwałtownie i już miał uderzyć swojego pierworodnego, gdy jego cios został zablokowany przez drugą dłoń, a on pchnięty ponownie na siedzisko.
            – Jesteś żałosny. – Te słowa zabolały Toma niczym ugodzenie nożem. Nie zamierzał tego jednak po sobie pokazać. – Broni cię twój chłoptaś. Lubisz być na dole, pedale, że aż tak potrzebujesz ochrony? Pokraka pieprzona. Zawsze wiedziałem, że nic z ciebie nie wyrośnie. Brakuje ci jaj. A ciebie zniszczę. – Wskazał na Olivera. – Zawsze mogę powiedzieć, że kogoś zgwałciłeś, wykorzystałeś seksualnie jakieś dziecko. To mnie uwierzą, a nie tobie. Jesteś tylko biednym, marnym studentem. Żałosne, synu, żeby ruchała cię taka ciota.
            – Od tego momentu nie nazywaj mnie więcej synem. Dowiem się czy mogę wykreślić się z twego znakomitego roku. Wypierdalaj i więcej nie pojawiaj się w moim życiu. – Głos i całe ciało Thomasa trzęsły się od niepohamowanego gniewu. Rąbnął dłonią o biurko. – Wypierdalaj stąd. Nie masz już syna, skoro jest żałosny. Nigdy nie zasłużyłeś na miano ojca. –Był tak wkurzony, że przesunął całe biurko o kilkanaście centymetrów bez świadomości tego czynu.
            – Pożałujesz tych słów, gówniarzu. – Warknął mężczyzna i już miał wyjść, gdy spokojnym głosem odezwał się Oliver.
            – Zapomniał pan o kilku rzeczach. – Roześmiał się cicho. – Uważasz się za takiego specjalistę od ludzkich zachowań, a niepotrzebnie poddałeś się emocjom. – Specjalnie nie okazywał mu szacunku, by nie dać mu tej satysfakcji.
            – Tym razem mnie nie sprowokujesz. Wychodzę. – Stary tetryk, jak zaczął go w myślach nazywać student, ponownie odwrócił się do nich plecami. Złączył swe palce z dłonią kochanka.
            – Będziesz zbyt ciekawy by to zrobić. Za chwilę usiądziesz ponownie na miejscu, albo stwierdzisz, że był to największy błąd twojego życia. – Mrugnął okiem do Toma i pocałował go lekko w policzek. Przeanalizował całą sytuację, by szybko wyciągnąć wnioski.
            – Czego chcesz, gówniarzu?! – Oliver uśmiechnął się wrednie. Wiedział, że go sprowokuje. Mężczyzna za bardzo lubił posiadać informacje by zignorować jego zaczepkę.
            – Popełniłeś błąd. Powiedziałeś do mikrofonu, co chcesz zrobić. Zostałeś nagrany kamerą i mikrofonem. Nie masz prawa nam grozić. Następnym razem, jeśli będziesz chciał się spotkać ze swoim synem, postarasz się być dla niego miły i go szanować. – Kpina w jego głosie była jasno słyszalna. – Jeśli mnie zdenerwujesz, mam dostateczną ilość materiałów by cię zniszczyć i nawet wpływowi kumple ci nie pomogą. Czy to jest jasne? – Oli patrzył mężczyźnie cały czas w oczy. – A teraz przeprosisz swojego syna.
            – Nie będziesz mi dyktował warunków. Czcze groźby nie robią na mnie wrażenia. – Student sięgnął po kopertę leżącą na blacie biurka, a która wcześniej przyciągała wzrok kochanka. Rzucił ją ojcu partnera.
            – Zastanów się nad tym. – Mężczyzna wyciągnął z niej dokument, do którego było coś przyczepione spinaczem. – Przeproś swojego syna! – Warknął przez zaciśnięte wargi.
            – Nie zrobię tego! Nie zmusisz mnie. – Pobladła twarz starszego człowieka jasno dała mu do zrozumienia, że jego perswazja odniosła skutek.
            – Dobrze. Możesz wyjść i nas zostawić. – Thomas był zaskoczony tym, jak Oliver potraktował jego ojca, ale wcale się temu nie dziwił. Powiedział coś, na co sam miał ochotę od wielu lat, chociaż student znalazł na to metodę. Wyjątkowo mężczyzna posłuchał się go i opuścił budynek. Dane im było słyszeć trzaskanie drzwiami.
            – Co mu pokazałeś? – Thomas przytulił się do partnera, ściskając lekko.
            – Zdjęcie z Internetu. Jak… Całuje inną osobę. – Mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony.
            – Wiem, że ojciec często zdradzał moją matkę. Mogę jej nie kochać, ale sądzę, że w pewnym momencie zaczął przeginać. Nawet się nie ukrywał. Zdecydował się na to dopiero wtedy, gdy ona zagroziła mu rozwodem. – Objął go mocniej by dać swojemu partnerowi oparcie w tej trudnej dla niego sytuacji.
            – Nie o to chodzi. – Wziął głęboki oddech. – Jak miałem się zobaczyć z twoim ojcem po raz pierwszy, chciałem zobaczyć jego zdjęcie. – Odwrócił lekko wzrok. – Rozmawiałem wtedy z Lilly przez komórkę co i jak powinienem zrobić, a to wiąże się u mnie z tym, że nie do końca patrzę, co robię. Na samym dnie Google, znalazłem to zdjęcie, właśnie dlatego tak gwałtownie zbladł. – Na twarzy jego kochanka zagościł uśmiech.
            – Nie przejmuj się. Kiedyś przyłapali go na pocałunku z kobietą inną niż moja matka. Wywołało to skandal, ale ona stwierdziła, że się z nim nie rozstanie, bo ze związku z nim ma za duże korzyści. – Skrzywił się mocno i oparł czoło na jego ramieniu. Nie był pewien czy powinien zrzucić tą bombę. – Nie rozumiem w czym mu przeszkadzam, będąc gejem. – Oliver podniósł jego głowę tak by partner patrzył mu w oczy.
            – On jest Bi. Zdjęcie, które znalazłem, pokazywało jego, całującego się z mężczyzną. – Tom nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Tyle lat wyszydzania, gnojenia go za to, że nie dorasta ojcu do pięt. Podobno od zawsze wiedział, że jest gejem, a jednak nadal naciskał na jego związek z Charllotą. I nagle okazuje się, że jego ojciec sam pożąda facetów? To już wiedział czemu był takim homofonem.
            – Ja pierdolę. – Nie mógł powstrzymać śmiechu, uświadamiając sobie wszystkie przesłanki zachowania mężczyzny. – Co za debil. Stary, pieprzony idiota. – Oliver patrzył jak po trochu histeryczny, z drugiej strony świadczący o załamaniu dźwięk wydostaje się z ust jego mężczyzny. Nie chciał pozwolić mu na jakikolwiek kryzys. Pocałował mocno Thomasa, nie dając mu myśleć o niczym innym jak ich wspólny wieczór.