Rozdział 22
Kolejne dwa dni minęły Oliverowi i
Thomasowi na ponownym zawiązywaniu relacji. Nie unikali przy tym cięższych
tematów czy narzekania na swoje zachowania. Woleli sobie wszystko od razu
wytłumaczyć niż gdyby miały się rodzić pomiędzy nimi kolejne konflikty, nieporozumienia
i spięcia. Nie o to w końcu chodziło. Obaj chcieli świętego spokoju i normalnej
atmosfery, o ile przyciąganie pomiędzy nimi można tak nazwać. Ustalili też
zasady, których powinni się trzymać. Nie chodziło o przysłowiowe wynoszenie
śmieci, ale o wzajemny szacunek do swojego czasu, potrzeb i relacji z innymi.
W tej chwili Oli siedział w kuchni i
co chwilę zerkał na komórkę. Był lekko podenerwowany, martwił się o przyjaciółkę
i o to czy nic jej się nie stało.
– To, że próbujesz telepatycznie
przez to urządzenie nawiązać kontakt z Lilly nic ci nie da, wiesz o tym? –
Lekko ironiczny głos Thomasa wyrwał go z zamyślenia.
– Nie moja wina, że traktuję ją jak
młodszą siostrę. Zawsze tak robię.
– Patrzysz się jak ślepa kura w ziarno?
–Uśmiechnął się krzywo do mężczyzny i pokiwał głową. Wiedział, że zapewne
dziewczynie nic nie jest, w końcu szła do jakiejś restauracji, ale nie
oznaczało to, że nie ma prawa do zamartwiania się. – Wiesz, że zachowujesz się
jak matka kwoka, która chce chronić swoje młode?
– Wiem. – Potargał jedną ręką włosy
by zaraz potem oprzeć na niej policzek. Spojrzał na Toma czytającego książkę.
Miał ochotę go pocałować, ale z drugiej strony nie chciało mu się podnosić z
krzesła.
– Musisz myśleć o czymś bardzo
przyjemnym, skoro ciągle przygryzasz wargę. – Nawet nie zauważył, że tak robi.
Dobrze wiedzieć.
– Masz rację. Ma to związek z tobą.
– Lekki uśmiech na twarzy Thomasa i ten specyficzny błysk w oku pokusiły go.
Podniósł cztery litery i udał się w stronę leżącego mężczyzny.
– Co takiego sobie wymyśliłeś? –
Cholera. Jak tak dalej pójdzie, to znów będą się kochać. Nie powinien teraz
tego robić. Nie słuchając jednak obaw mózgu, pochylił się i musnął lekko wargi
Toma. Po chwili siedział na brzegu narożnika, a jego kark był przytrzymywany.
To on powinien dominować w pocałunku, jednak ta rola szybko została mu
odebrana. Powinien się oburzyć! Ale to później!
***
Lilly ubrana w prostą, koktajlową
sukienkę koloru jasnozielonego siedziała razem z Filipem w restauracji. Dawno
nie czuła się tak skrępowana, a to wszystko z powodu ciągłej adoracji ze strony
mężczyzny.
Wyszła z domu pięć minut przed
umówioną godziną by móc odetchnąć świeżym po deszczu powietrzem, a on już na
nią czekał. Gdy tylko ją zauważył, wręczył jej bukiet kwiatów. Może i nie były
to wykwintne róże, ale ona osobiście wolała goździki leżące zaraz obok jej
prawej dłoni. Były piękne, idealne letnią porą. Dawno już nie dostała od nikogo
kwiatów, a tym bardziej takich jak lubiła. Nie będzie wymagała tego od
przyjaciela.
Spojrzała ponownie na Filipa.
Niestety musiał odebrać telefon od szefa. Kończyli jakiś wielki projekt, więc
nie mógł uczynić inaczej. Był prawą ręką dyrektora, a to niestety
zobowiązywało. Rozglądnęła się dyskretnie po sali, przy okazji przysłuchując
toczącej się rozmowie.
– Rozumiem. Jutro prześlę informacje
do wszystkich mediów wraz ze zdjęciem. – Mężczyzna westchnął i potarł lekko
kark, patrząc na nią. Kiwnął jej głową w ramach przeprosin. – Tak, za chwilę
zobaczę na komórce czy doszło. Nie, panie dyrektorze, nie jestem. Tak, mam
spotkanie. – Lekki uśmiech wpłynął na jego usta. – Dokładnie tak. – Na policzku
pojawił mu się dołeczek. Cholera. Uwielbiała facetów z dołkami w policzkach. –
Sprawdzę i prześlę panu wiadomość czy dotarło. – Gdyby mogła, przewróciłaby
oczami. Jego szef dobrze odgadł na jakiego rodzaju jest spotkaniu, dlatego im
nie przeszkadzał.. – Dziękuję. Do widzenia. – Pełna kultura. Jak nic. –
Przepraszam. Czasem zdarza mu się dzwonić w najmniej odpowiednim momencie.
– Nie ma problemu. Coś poważnego?
– Nie wiem czy mogę o tym mówić, ale
skoro jutro i tak informacja trafi do wszystkich mediów, to te kilka godzin nie
zrobi różnicy. – Mężczyzna podrapał się delikatnie po nasadzie nosa, by zaraz
potem spojrzeć na nią. – Syn szefa zaginął jakiś czas temu. Nie powiem ci, o co
dokładnie chodzi, bo sam nie mam pojęcia, ale wiem, że zdarzało mu się już tak
znikać.
– A ta sytuacja czymś się różni? –
Lilly podświadomie czuła, że powinna wypytać o jak najwięcej szczegółów. Może
uda jej się zobaczyć zdjęcie zaginionego syna, chociaż z wypowiedzi Filipa
można było wywnioskować, że to ktoś bardzo młody.
– Okres zniknięcia. Za długo to
trwa. Facet nie odbiera telefonów, w domu go nie ma i już jakiś czas nie opłaca
rachunków. To jest dziwne. Ale wybacz, nie rozmawiajmy o mojej pracy. To nie
jest na to odpowiedni czas.
– Może i nie jest. Wybacz pytanie,
ale czy twój szef ma ci wysłać jego zdjęcie? – Filip spojrzał na nią
zaskoczony. Coś mu nie pasowało w jej zachowaniu. Wiedziała, że trybiki w jego
głowie intensywnie pracują, nie posiadała podstaw do takiego wypytywania.
Chyba, że pracuje jako dziennikarka, chociaż to z kolei nie zgadzało się z tym
co widział w trakcie ich ostatniego spotkania. To co powiedziała, mogło
wzbudzić jego obawy.
– Tak, dlaczego pytasz? – Spojrzał
na nią poważnie. Zdała sobie sprawę, że zaprzepaściła szanse na związek, ale
jej przyjaciel był ważniejszy.
– Ze względu na Olivera. –
Zmarszczone brwi Filipa dały jej jasno do zrozumienia, że nie wie, o co chodzi.
– Jeśli pozwolisz, chciałabym zobaczyć fotografię, którą wyśle ci twój szef.
Wtedy opowiem ci dokładnie całą historię. Co ty na to? – Wyciągnęła w jego
kierunku rękę.
– Niech będzie. O ile ty
przyrzekniesz, że wcześniej żadna informacja nie trafi do mediów. – Obiecała,
po czym uścisnęli sobie dłonie na znak porozumienia.
Kolejne pół godziny minęło im w dość
przyjemnej atmosferze. Nie roztrząsali telefonu od dyrektora, ponieważ nadal
czekali na e–mail z wszelkimi informacjami. Rozmawiali o ciekawych filmach,
okazało się zresztą, że oboje są ich pasjonatami. Wymieniali się oglądanymi
tytułami i zaskoczyło ich to, że aż tyle mają wspólnego. W połowie prowadzonej
rozmowy Filip dostał sms–a od szefa, że za chwilę na poczcie będzie informacja,
którą musi jutro puścić w obieg.
Lilly uważała, że w
dziewięćdziesięciu procentach nie ma racji, jednak przeczucie, które miała w
sobie… Nie umiała go określić inaczej niż jednym słowem prawdziwe. Dobrze, że nie zignorowała intuicji. Ze zdjęcia w
telefonie spoglądała na nią trochę młodsza twarz Thomasa. Zaskoczenie, które
odczuła musiało odbić się w mimice jej twarzy
– Coś się stało? Znasz go? – Kobieta
przytaknęła tylko głową. W gardle wyrosła jej wielka gula. Nie wiedziała, co
dokładnie powinna zrobić. A właściwie co powinna zrobić jako pierwsze. Była
między młotem, a kowadłem. Obietnicą, a przyjaźnią.
– Czy bardzo się pogniewasz, jeśli
najpierw napiszę mojemu przyjacielowi sms–a? Musi wiedzieć, ale wyjaśnię mu to
później. Znam twojego zaginionego i wiem gdzie przebywa. – Obydwoje byli w
dużym szoku. Nie spodziewali się, że to spotkanie wypadnie tak fatalnie, a
zarazem przyniesie tyle niespodzianek.
***
Oliver nie dowierzał przeczytanemu
sms–owi. Jak to możliwe? W co Lilly się wpakowała? Gdzie teraz była? Cholera!
Niepokoił się, na dodatek stwierdziła, że wie, kim jest Thomas. Poprosiła go
jednak o czas. Zaskakujące. Kiedyś, już dawno znajdowałaby się w tym samym
pomieszczeniu opowiadając mu o wszystkim, ewentualnie robiłby coś w kuchni z
komórką przytkniętą do ucha. A teraz? Coś mu w tym wszystkim nie grało.
– Coś się stało? – Thomas spojrzał
na jego niespokojną twarz. – Marszczysz się strasznie.
– W sumie to… – Zastanawiał się jak
ubrać to w słowa. Sam jeszcze nic wiedział, więc może nie powinien informować o
tym Toma?
–Hm? Coś poważnego? – Mężczyzna
oparł się o framugę.
– Jakby to powiedzieć. Lilly wie…
Odkryła twoją tożsamość, jednak będzie w stanie to wyjaśnić dopiero za godzinę
lub dwie. Wcześniej musi porozmawiać z Filipem, od którego ma informacje. Nie
pytaj mnie, kto to, bo nie mam pojęcia. Strasznie mnie to wkurza.
Obaj wiedzieli, że szczęście bywa
kruche, nie przypuszczali jednak, że aż tak. W tej chwili wydawało im się, że
jedynym plusem owej sytuacji, będzie poznanie przez Thomasa swojej tożsamości.
W końcu dowie się kim był wcześniej, jak żył. Ponownie pozna swoich bliskich, i
może to oni odpowiedzą mu na pytania, na które nie znał odpowiedzi.
Thomas miał ogromny mętlik w głowie.
Nie był pewien czy chce wiedzieć jakim był wcześniej człowiekiem. Ci ludzie z
jakiegoś konkretnego powodu go nie szukali, a on nie wiedział czy jest gotów je
poznać.
– Czyli co? Musimy czekać? – Uśmiech
wpłynął na jego usta. Zbliżył się do Olivera i pocałował lekko. Zaraz po
skończeniu dość krótkiego całusa, przytulił go mocno do siebie.
– Obawiasz się. Czemu? – Oli
nieświadomie zaczął głaskać kark mężczyzny. Widział, jaki jest spięty i
niezadowolony. On także był przerażony całym zdarzeniem, ale musieli sobie dać
radę.
– Nie wiem, co usłyszę, ale będzie
dobrze. – Zmusił się do uśmiechu.
– Musi. – Oliver sam wątpił w swoje
słowa, więc jakim cudem jego głos zabrzmiał tak pewnie?
***
Lilly patrzyła prosto w oczy Filipa.
Mężczyzna opowiadał jej to, co usłyszał od przełożonego, ni mniej, ni więcej.
Kobieta popijała po trochu gorącą herbatę, próbując ogrzać dłonie. Skostniała.
Czuła się, jakby wszystko w niej zamarzło z powodu wypowiedzianych słów.
Kurwa! Thomas miał narzeczoną. Bardziej się wszystko
zepsuć nie mogło. I ona miała to przekazać Oliverowi? A ten dupek twierdził, że
za nikim nie tęskni. Jasne. Przestała mu wierzyć i nie zważała na to, że ma
amnezję. Wykorzystał jej przyjaciela! Urwie mu głowę przy samej dupie! A to i
tak będzie najmniej dotkliwa kara.
– W sumie to Charlotta nam powiedziała, że Thomas nie
kontaktował się z nią od ponad miesiąca. To zaniepokoiło mojego szefa, ponieważ
wiedział, że dla narzeczonej zawsze znajdował czas. Co innego, gdy znikał i ją
o tym informował, a zawsze tak… Ech, nie powinienem tego mówić.
– Po awanturach? – Ledwie zauważalne kiwnięcie głową
musiało wystarczyć jej za odpowiedź. – Czasem tak się zdarza. Nie musimy się
zgadzać ze wszystkim, czego chcą dla nas rodzice. – Nieświadomie pomasowała
lekko opuchnięty policzek. – Jest dorosły i ma swój rozum, nie potrafię
dostrzec w zachowaniu twojego szefa logiki.
– Nie doszukuj się, bo jej nie znajdziesz. Czasami w
stanie furii zdarzało mu się nie odbierać telefonów tydzień, może dwa, ale nie
więcej.
– I wtedy zaczęliście się zastanawiać, co go do tego
skłoniło. – Zmarszczyła brwi. – Jak długo ma narzeczoną? I na kiedy planują
ślub? – Musiała zadać te pytania, by wiedzieć jak sobie z tym wszystkim
poradzić. Wiedziała, że nie będzie to tak łatwe, jakby chciała. O ile łatwiej
by było, gdyby Thomas w ogóle się nie pojawił w ich życiu. Ona nie zyskałaby
kolejnego przyjaciela, a Oliver miłości. Nie tęskniliby za czymś, czego nie
znali. O ileż łatwiej nie wiedzieć o niż cierpieć.
– Jest z nią od sześciu lat, narzeczeństwo od dwóch.
Ślubu na razie nie planują. Coś ci jest? Zbladłaś. – I miała ochotę
zwymiotować. Nie wiedziała, że wszystko potoczy się aż tak kiepsko. Na szybko
myślała, co powinna zrobić. Jak to rozwiązać.
– Wybacz. Nic mi nie jest tylko… Wiele rzeczy się
pokomplikowało i nie spodziewałam się tego. – Potarła delikatnie szyję.
Cholera.
Filip zobaczył jej dziwną reakcję i wiedział, że kobieta
nie wyjawi mu całej prawdy. Przeprosił ją na chwilę i poszedł do ubikacji. Dał
jej chwilę dla siebie, poza tym zmoczył materiałową chusteczkę lodowatą wodą.
Nie chciał, by czuła się słabo. Zdawał sobie sprawę, że historia ta dość mocno
ją zaskoczyła. Pewna myśl wpadła mu do głowy, więc postanowił wrócić do
stolika, gdy już zajął miejsce podał jej mokry materiał. Spojrzała na niego
zaskoczona.
– Połóż na kark. Powinno ci pomóc. – Uśmiechnęła się
blado i wciągnęła głęboko powietrze. Zanim jednak spełniła jego prośbę, napiła
się wody, a on poprosił kelnerkę do stołu. Już po chwili mieli na stole dzbanek
pełen wody z lodem.
– Dziękuję. – Widział, że zaczęły drżeć jej dłonie.
– Zakochałaś się. – Uwielbiał zadawać pytania retoryczne.
Podniosła do tej pory opuszczony wzrok i spróbowała rozluźnić ramiona.
– Nieprawda. – Nie uwierzył jej. Postawa jej ciała była zbyt
spięta, ale dlaczego w takim razie umówiła się z nim na randkę?
– Przecież widzę to, jak zareagowałaś na moje słowa o
jego narzeczonej. Teraz twoja kolej na prawdę. – Usiadł wygodnie i napił się
wody z kieliszka.
– Mam nadzieję, że masz trochę czasu, bo to dłuższa
historia. Niestety muszę pominąć kilka szczegółów. – Słowa Lilly w jego
mniemaniu potwierdziły zakładaną teorię. Kobieta poza jego zasięgiem, uświadamiając
sobie to, skrzywił się. Wydawała mu się odpowiednia dla niego, ale nie chciał
się wiązać z kimś, kto już jest zakochany.
– Dlaczego? – Złączył dłonie i położył je na stole,
pochylając się w jej stronę.
– Ponieważ ta historia nie jest moja, a inne zobowiązania
mnie do tego zmuszają. – Kiwnął głową na znak, że rozumie jej argumenty i nie
będzie jej naciskał.
Lilly spojrzała na mężczyznę siedzącego przed nią. Nie
miała pojęcia, ile powinna wyjawić, w jaki sposób to powiedzieć. W jej głowie
panował chaos, uczucia i wydarzenia mieszały się niepotrzebnie. Musiała je
odciąć. Przynajmniej na razie. Będzie miała czas na to by sobie poradzić z
konsekwencjami działań Thomasa. Miała tylko nadzieję, że przy okazji go nie
zabije. Co za skurwiel! Uczuć nie da się zapomnieć!
– Wszystko zaczęło się od tego, że… – Przez kolejne pół
godziny opowiadała mu dość pokrótce historię, która przydarzyła się dwójce
mężczyzn. Pominęła jednak typ relacji, jaki ich łączył, ta wiedza nie była
potrzebna Filipowi. Zastanawiała się na szybko, jak powinna poprosić mężczyznę
o to, żeby nie informował na razie szefa o odnalezieniu jego syna. Jaki
argument by pasował?
– Cholernie dziwna sytuacja. Po co Thomas tam wtedy
szedł? Dobrze, że ktoś się nim zajął. Zwrócimy wszystkie koszty twojemu
przyjacielowi, o to nie musi się bać. Tak samo dowiemy się o rachunek w
szpitalu, no i dostarczymy ubezpieczenie.
– Przekażę te informacje Oliverowi, bo to on się nim
zajmował. Wiem, że proszę o zbyt wiele, ale… czy mógłbyś poinformować swojego
szefa o odnalezieniu Thomasa dopiero za dwa dni? – Przymknęła lekko oczy. Głowa
zaczęła pulsować tępym bólem. Cudownie, kochała migreny. To dlatego jakiś czas
temu dostała lekkich mdłości. Nie miną póki nie przejdzie ten przeklęty ból.
– Powtórzę się, ale dlaczego? – Filip był zaniepokojony
jej prośbą. Zazwyczaj rodziny chcą jak najszybciej ponownie nawiązać kontakt.
Mógł tylko przypuszczać, że z Thomasem będzie tak samo.
– Ponieważ chcę im obu dać czas na dostosowanie się do
sytuacji. Wiele razy rozmawiałam z Tomem i nie potrafił zrozumieć, czemu nikt
go nie poszukuje. Martwił się tym, w pewnym momencie zaczął nawet myśleć, że
jego bliscy nie żyją. Chcę im dać dzień luzu. A za dwa dni, on sam się do
ciebie odezwie.
– Teraz rozumiem. Chcesz po prostu, by mógł się
przyzwyczaić do myśli, że jego rodzina żyje i nie szukali go, bo wcześniej też
tak znikał.
– Dokładnie tak. – Przecież nie musiał wiedzieć, że
chciała dać im czas na rozstanie, pogodzenie się z tak niekomfortowym stanem
rzeczy. Zastanawiało ją, co zrobi jej przyjaciel, otrzymując od niej takie, a
nie inne informacje.
– Lepiej ci trochę? – Dobrze przypuszczała, że mężczyzna
się o nią niepokoi. Cały czas na nią zerkał i marszczył brwi.
– Tak. Przepraszam, ale muszę zażyć tabletkę na ból
głowy. – Sięgnęła po torebkę wiszącą na oparciu. Zawsze posiadała przy sobie
cholernie mocne leki. Tym bardziej, że rozrywający ból zdarzał jej się w
najmniej odpowiedniej sytuacji. – Wolę zapobiec zbliżającej się migrenie,
chociaż już i tak nie jest dobrze.
– Mogę? – Spojrzała niepewnie na mężczyznę nie wiedząc, o
co mu chodzi. Prawą dłonią przetarł delikatnie jej policzek. – Rzęsa. –
Uśmiechnął się lekko, pokazując jej palec.
– Dziękuję. – Ten gest ją rozczulił. Poza tym nie
spieszyło jej się do wyjścia. Wiedziała, że powinna jak najszybciej wytłumaczyć
wszystko Oliverowi, ale zarazem chciała jak najdłużej odwlec chwilę, gdy złamie
mu serce. Wybór okazał się bardzo trudny. Chwila przyjemności kontra lojalność
wobec przyjaciela i zranienie jego uczuć. – Niestety będę musiała już iść. –
Filip poprosił kelnera o rachunek i nie pozwolił jej nawet sięgnąć po torebkę,
mówiąc, że to on zaprosił ją na randkę. Zanim wyszli z lokalu, poszła do
łazienki opłukać delikatnie twarz. Czuła, jakby ją coś od środka paliło. Za
dużo i za szybko się działo, ale wiedziała, że pewne rzeczy muszą się wydarzyć,
by wszystko się ułożyło. Czas najwyższy by wytłumaczyła chłopakom, co się
dzieje. Ciężko to widziała. Mogła mieć nadzieję, że nie stchórzy przed
wyznaniem przyjacielowi prawdy.
***
Oliver co rusz zerkał nerwowo na
zegarek. Zadziwiał go spokój Thomasa, budziło to w nim niepotrzebne
podejrzenia. Mężczyzna cierpliwie czytał książkę, chociaż robił to dość wolno.
– Zerkając co chwilę, nie
przyspieszysz czasu. – Został przygarnięty w ciepłe ramiona. Nie jego wina, że
miał złe przeczucie. Wolał by się nie sprawdziło.
– Wiem, ale nie potrafię inaczej.
Jak ty możesz być taki spokojny? – Brał pod uwagę, że to pozory, ale i tak czuł
się z tym mało komfortowo.
– Nie mam wpływu na to, kiedy Lill
się pojawi, dlatego zajmuję się czymś konstruktywnym. Chociaż muszę przyznać,
że koncentracja mi szwankuje. – Poczuł na swojej skroni lekki pocałunek. W
ramionach mężczyzny czuł się bezpiecznie i komfortowo. Nie musiał uciekać,
oszukiwać czy chronić swoich uczuć.
– Nie myśl tyle. Na pewne rzeczy i
tak nie mamy wpływu. Najwyżej okaże się, że mieszkam nie wiadomo gdzie i nie
mają ze mną regularnego kontaktu. – Nic gorszego przecież nie pomogło się
przytrafić, prawda?
– Tak sądzisz? – Podniósł lekko
głowę i pocałował lekko brodę Toma. Przymknął oczy i odetchnął głęboko. Miał
cichą nadzieję, że się nie mylili. Nie wiedząc kiedy, odpłynął w krainę snów.
Thomas słyszał, jak Oliver zasypia.
Jego oddech stawał się głębszy, a zarazem spokojniejszy. Pogłaskał go
delikatnie po głowie. Udawał. Martwił się jak cholera, strony w książce
przewracał mechanicznie, nawet nie zwracając uwagi na to, co czyta. Coś go
niepokoiło w tej sytuacji. Wiedział, że jego słowa były czystą ułudą. Gdyby
mógł, chciałby mieć dzień na poukładanie myśli. Przypuszczał jednak, że tak się
nie stanie. Jeśli zaczęli go szukać, a Lilly odbyła jakieś tajne spotkanie,
spotka swoją rodzinę już jutro. Nie wiedział, co sądzić na ten temat. Niepokoił
się. Coś nagle przestało mu dawać spokój. Jakaś myśl, sytuacja. Nie wiedział,
co to było, a to rodziło w nim frustrację.
Kurwa! Ruda mogłaby już przytaszczyć
swoje szanowne cztery litery. Wiedziałby na czym stoi i przed czym powinien się
bronić. Bardzo by mu to pomogło, a ta cholera się nie pojawiała! Sięgnął na
oparcie narożnika i wziął telefon. Napisał krótką wiadomość.
Kiedy będziesz? Zwariuję tu!
Nie musiał
czekać długo na odpowiedź.
Nie wróżyło
to niczego dobrego.
;-;
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jestem w stanie napisać coś bardziej konstruktywnego, bo ta emotka wyraża chyba większość moich myśli ;-;
Jak to? Dlaczego? czemu? Nieeeee ;-; Przecież Thomas mówił kiedyś, że pamięta, że jedyną kobietą, którą kochał była jakaś tam dziewczyna z dzieciństwa i na tym koniec ;-; Więc dlaczego? Było już tak pięknie ;-;
To chyba najbardziej nieskładny komentarz jaki napisałam,a le biorąc pod uwagę godzinę i to co właśnie przeczytałam.. Nieeee ;-; (Chyba zbyt emocjonalnie to przeżywam ;-;)
W każdym razie pozdrawiam i życzę weny, bo ja nie przeżyj,ę jak to się jakoś nie naprawi ;-;
Przykro mi, że ta emotikonka wyraża wszystko. Wszystko się dokładnie okaże co między nimi jest. Dlaczego? Bo musiało tak być. Niestety. Nie przejmuj się, ja też czasem piszę nieskłądne komentarze. Nie przejmuj się, ja to bardzo przeżywałam jak pisałam :)
UsuńPozdrawiam
Skostniałam. Na serio, musiałam szczelnie przykryć si kołdrą. Oby tylko się między nimi nie popsuło. Nie wiem czemu, ale jak zaufam przeczuciu, to się o nich tak bardzo nie martwię^^. Chociaż w głowie jest płomyk, lecz nie dobry i z pewnością nie nadzieji, że jednak im się nie uda T^T.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam pozdrowienia i winszuję weny ^^
Bardzo mnie zaskoczyłaś tym,że Lili jako pierwsza poznała tożsamość Thomasa, w ogóle się tego nie spodziewałam. Rozdział był pełen emocji, co bardzo mi się podobało. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, jak zareaguje Oliwier jak dowie się,że Thomas ma narzeczoną i co zrobi Thomas?
OdpowiedzUsuńJa chcę już kolejny rozdział, ale jak mus to mus.
Dużo weny :)
Pozdrawiam:)
No cóż. Cieszę się, że cię zaskoczyłam. Zależało mi na tym by oddać emocje siedzące w bohaterach. A co do następnego rozdziału... Wszystko się jeszcze okaże :)
UsuńPrzepraszam, ale.... KURRRR!
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że nie będzie różowo, ale aż tak? Cholera... Oliver, biedaku, co ty zrobisz? Co z Thomasem?
Przyznam szczerze, że przez cały czas, począwszy od momentu oczekiwania na przesłanie zdjęcia, serce waliło mi niemiłosiernie szybko. Nie oszukiwałam się co prawda, że dane nam będzie przeczytać o reakcjach naszej parki jeszcze w tym rozdziale, bo to ewidentnie dłuższy materiał, ale... ALE...! Muszę, po prostu muszę wiedzieć jak to się dalej potoczy; jak dalej pokierujesz akcją.
Tak więc, w podsumowaniu: rozdział genialny, pełen emocji... Nie wiem, jak wysiedzę do kolejnej niedzieli ;_;
Pozdrawiam!
~Copacati
Dobrze, że wiedziałaś, że nie będzie różowo. Oliver i Thomas to dziwna para. To dobrze, że miałaś aż tak duże emocje w sobie. Będziesz wiedziała jak to się dalej potoczy od następnego rozdziału i jeszcze następnego aż do końca opowiadania.
UsuńPozdrawiam :)
Dobre opowiadania nigdy nie mogą być do końca sielankowe, bo nie byłyby tak wciągające, dlatego podoba mi się wplecenie w akcję czegoś tak szokującego, wyrazistego jak ta cała narzeczona~
UsuńCo do moich emocji to jestem dość uczuciowym i wrażliwym stworzonkiem, ale, mimo to, niewielu autorów potrafi obudzić we mnie te rzeczywite, 'prawdziwe' emocje, które czuję zawsze całą sobą. Ty to potrafisz; świetnie kierujesz akcją i przedstawiasz sytuacje w sposób realny i jednocześnie niezwykle fascynujący. Znajdujesz się na mojej liście ulubionych autorów (swoją drogą przeraźliwie krótkiej =u= ), do których opowiadań zawsze wracam, mogąc je czytać praktycznie w nieskończoność i z niecierpliwością oczekuję na kolejne rozdziały (z natury jestem cholernie wybredna. Często, na przykład właśnie w opowiadaniach czy książkach, wystarczy jeden szczegół - dla innych często drobny - a ja już po prostu za Chiny nie jestem w stanie się przemóc, by dalej zabrnąć w historię. A twoja twórczość jest dla mnie i-de-al-na! ....I chwali ci się, że odpowiadasz na komentarze~ )
Haha, no więc skoro tak mówisz, to jeszcze bardziej nie mogę się doczekać ciągu dalszego~
Zgadzam się z Tobą. Gdyby było zbyt sielankowo, to byłoby nudno. Strasznie mi miło, że potrafię wzbudzić w tobie aż tak silne emocje. Ja też jestem z natury wybredna, ale mam autorów których czytam w ciemno :) Że tak to określę. Tym bardziej doceniam fakt, że moje opowiadania ci się podobają. :)
UsuńLubię odpowiadać na komentarze, chociaż nie zawsze mam na to czas :) Ale wtedy zazwyczaj o tym informuję. Ciąg dalszy niestety na razie istnieje tylko w mojej głowie i nie chce się przenieść do worda :(
O rany o.O narzyczona !? Tom ma narzyczoną ? No i teraz z Olivierem ? Chyba nie chce wiedzieć >.< No ale rozdział mi się bardzo podobał *.* Dużo weny życzę <3 pozdrawiam OfeliaRose
OdpowiedzUsuńHoly motherfucker, Satan on a pogo stick. Serio? SERIO?! NARZECZONĄ?! TOM MA PIEPRZONĄ NARZECZONĄ?!!!! I SĄ RAZEM OD 6 LAT?! Jprdl. Gorzej już chyba nie mogło być (no jakby byłą żona z dziećmi to duuuużo gorzej, ale przynajmniej na szczęście nie jesteś AŻ taką sadystką). I jeszcze są tak długo razem, to raczej im na sobie zależy, a tak to była jeszcze szansa, że to może być jakieś aranżowane małżeństwo, żeby połączyć jakieś dwie wielkie korporacje czy coś, a teraz...! Miałam nadzieję, że Tom nikogo nie ma lub przynajmniej jego rodzice wiedzą, że jest gejem. Nie miła niespodzianka, bardzo nie miła. I to jeszcze na dzień dziecka! ;-; Trageeedia. Aż mam ochotę coś ci zrobić za to co napisałaś ale jestem świadoma tego, że tak to nie miałby kto dodawać nowego rozdziału. :( Ach te dylematy....
OdpowiedzUsuńPisz szybko i oby było szybko HAPPY END! Bo nie ręczę z siebie ]:-/
Weny (na szczęśliwą akcję między Tomem, a Olim)!
Serio, serio. Narzeczona :D Thomas ma narzeczoną. Fakt, gorzej być nie mogło :) Czasem trzeba być sadystką. No niestety, zależy im na sobie, ale wszystko okaże się w następnych rozdziałach :). Wiem, że nie miła niespodzianka. Ale czasem są one potrzebne. Nie rób mi nic. Bo nie będzie rozdziałów i jak wtedy poznacie zakończenie? :D
UsuńNie będzie szybko happy endu. To znaczy na pewno nie do 6 lipca.
eetto... nani?... yyy... what?... że narzeczona?... że 6 lat razem?... co?... tak bardzo cieszyłam się na rozdział, że mi chociaż humor poprawi, czy coś, a tu coś takiego... no gorszego dnia mieć nie mogłam, serio.
OdpowiedzUsuńTak, narzeczona od 6 lat. Przykro mi, że zepsułam Ci dzień, niestety nie może być zawsze miło i kolorowo :)
UsuńEj no... Ja nie zasnę tak roztrzęsiony!!
OdpowiedzUsuńZaśniesz :) Będziesz musiał :)
UsuńŁo matko, przecież komentowałam, a teraz patrzę, że komentarza ni ma, głupi blogspot. Cóż, ale i tak nie jestem w stanie wyrazić niczego poza wielkim "NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE" ;-; Spodziewałam się, że ta Charlotte to będzie jakaś jego kunegunda, ale to wciąż łamie mi serce... Mam nadzieję, że Oliver się nie załamie, już się przemógł a tu takie coś ;-;
OdpowiedzUsuńCoooo jak to???? Nie on ma być z Olivierem i koniec inaczej foch forever z przytupem.ㄹㅈ
OdpowiedzUsuńNie może być zbyt sielankowo :D Nie byłoby takich emocji :) A czy będą ze sobą... To się okaże.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńno i już wiemy kim jest Thomas, pokomplikowało się i to strasznie... i co teraz będzie... Oliver znów będzie miał złamane serce... Thomas udawał takiego spokojnego tylko przed Oliverem
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Tak. Niestety musiało się pokomplikować. Co będzie? :P Okaże się w najbliższych rozdziałach :)
UsuńPozdrawiam
LM