niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 23

Rozdział 23

            Thomas niechętnie obudził Olivera i powiedział mu, że za niedługo będzie jego przyjaciółka. Do tej pory był zaniepokojony, teraz jednak czuł przerażenie. Zaskoczyła go wiadomość od kobiety, nie wiedział, jak ją odebrać i zareagować. Czy rzeczywiście powinien nalać jej wódki? Cholera, czy oni w ogóle ją posiadali?
            – Spokojnie. Co ma być, to będzie. – Tym razem to student go uspokajał. Relacje się odwróciły, a jemu niekoniecznie to pasowało. W takiej sytuacji jak ta, wolał dominować, działać, a nie siedzieć bezczynnie i nie reagować.
            W tym momencie odezwał się głośno i przeciągle dzwonek do drzwi. Widział, jak ciało Olivera drgnęło zaskoczone, a chłopak potarł mocno powieki, chcąc się rozbudzić. Po niecałej sekundzie drzwi do mieszkania stały otworem, a Lill weszła z lekko opuszczoną głową. Przytuliła mocno do siebie Olivera i nie chciała puścić. Pierwszy raz uderzyło w niego to, jaką relację tworzyli. Jak potrafią współpracować, wspierać się, a jednocześnie wściekać. Kobieta chciała go chronić, a zarazem sama była bezbronna.
            – Wszystko dobrze? – Odgarnął jej kosmyki włosów z czoła.
            – Nie, Oliver, nic nie jest ok i cholernie chciałabym być teraz pijana, by mieć dla siebie usprawiedliwienie na to, co powiem. – Spojrzał na nią zaskoczony. Lilly gardziła pijaństwem. Nienawidziła ludzi, którzy byli uchlani do nieprzytomności.
            – Siadaj. Zrobię Ci kawy i dopiero wtedy pogadamy. – Nie chciał słuchać jej sprzeciwów, a sam potrzebował zająć przez chwilę czymś myśli. Może rozwiązanie nie było idealnie, ale akurat teraz mu ono odpowiadało. Spodziewał się, że najbliższe kilka godzin nie będzie ani miłe, ani kolorowe. Spojrzał przelotnie na Thomasa i jego mina utwierdziła go w tym przekonaniu.
            Czas oczekiwania potrzebnego na zagotowanie się wody dłużył mu się niemiłosiernie, starał się odwlec rozmowę, najdłużej jak się dało, a zarazem czuł ogarniającą go złość na samego siebie. W końcu jednak postawił filiżankę z cappuccino na stole. Thomas i Lilly siedzieli na narożniku, on jednak wolał zająć miejsce przy ścianie na ziemi. Oparł głowę o drzwi do łazienki i spojrzał na przyjaciółkę. Tworzyli trójkąt. Gdyby ta dwójka się kłóciła, mógłby być mediatorem.
            – Opowiesz nam co i jak, czy zamierzasz nadal trzymać nas w niepewności?  – Zapytał rudowłosą i skierował na nią uważny wzrok. Wiedział, że teraz mało co mu umknie.
            – Może zacznę od początku, żeby nie było niejasności. Kilka dni temu poznałam Filipa. Jest synem poprzedniej właścicielki mojego mieszkania. Szef ekipy remontowej znalazł złotą broszkę, przekazał ją mnie, a następnie ja zwróciłam ją prawowitej właścicielce. Wtedy też byłam na rozmowie o pracę, na którą on mnie odwiózł, żebym się nie spóźniła i w ramach wdzięczności zaprosił mnie na randkę, a ja nie potrafiłam odmówić. Powinieneś wiedzieć, dlaczego. – Jakaś myśl zaświtała w głowie Olivera, ale nie mógł jej jeszcze sprecyzować. Lilly co rusz poprawiała włosy, by po chwili dłonie położyć na udach.
            – Spodobał ci się i postanowiłaś się zgodzić, ale po kilku dniach. By nie myślał, że nie masz swojego życia. – Sprecyzował na widok niepewnej miny Thomasa.
            – Masz rację. – Rudowłosa zaśmiała się nerwowo. Tym razem poprawiła idealnie leżącą na jej kolanach sukienkę. –  W trakcie kolacji zadzwonił jego szef. Nie mógł nie odebrać, bo kończą jakiś ważny projekt. – Kobieta zarumieniła się lekko i ponownie zaczęła palcami przeczesywać swoje włosy.
            – Ale rozmowa tyczyła czegoś innego.
            – Masz rację. Dotyczyła ciebie, Thomasie, ale tego zdążyliście się domyślić. – Obaj kiwnęli głowami, jakby za sprawą tajnej synchronizacji. – Wiecie, że dość dziwnie to wyglądało? – Śmiech przyjaciółki zaczął go irytować. Cholera jasna, mogłaby w końcu przejść do sedna, ale nie mógł jej poganiać, bo się zatnie i nie uzyskają żadnych informacji. – Okazało się, że szef Filipa dzwoni w sprawie zaginionego syna. Nie miałam żadnych szczegółów, ale coś mi zaczęło świtać. Nazwijcie to, jak chcecie.
            – Intuicja kazała ci się o wszystko dopytać? – Tym razem to ruda kiwnęła w zamyśleniu głową.
            – W sumie sama nie wiem czemu. Tym bardziej, że z opisu wynikało jakby zaginął nastoletni chłopak. Musieliśmy poczekać na twoje zdjęcie. – Spojrzała nerwowo na Thomasa i ponownie zaczęła poprawiać sukienkę, po chwili sięgnęła po jaśka leżącego po jej prawej stronie, by móc na czymś zacisnąć ręce.
            –Lill… – Jego głos był bardziej ostry niż zamierzał. Widział rozpacz w spojrzeniu przyjaciółki, co niezmiernie go zdziwiło. O co w tym wszystkim, do jasnej cholery, chodziło?
            – Wiem. Przepraszam. – Sięgnęła po cappuccino i nawilżyła obolałe gardło. Gula, nie chciała pod żadnym pozorem się rozpuścić, a ona nie miała na tyle odwagi by powiedzieć o wszystkim Oliverowi. Cholera! – Zaczęłam rozmawiać z Filipem na temat zaginionego chłopaka, nie posiadając jeszcze dokładniejszych informacji. Ale zobaczyłam zdjęcie i to przesądziło sprawę. – Widziała, jak Oliver ją obserwował. Miotała się od środka pomiędzy poczuciem obowiązku, a tym, że powinna go chronić. Czemu to, do jasnej cholery, było takie ciężkie?
            – Czego nie chcesz mi powiedzieć? Widzę, jak cię aż trzęsie od środka. – Oliver wstał podszedł do niej i przytulił.
            – Masz narzeczoną, Thomas… – Poczuła, jak ramiona ją oplatające tężeją pod wpływem tej informacji. – Od dwóch lat. – Nie patrzyła na starszego mężczyznę, tylko na swojego przyjaciela. Dłonie do tej pory delikatnie ją oplatające, zacisnęły się w pięści, postawa całego ciała napięła się, a kręgosłup gwałtownie wyprostował.
            – Że co do kurwy nędzy? – Reakcja do tej pory nieodzywającego się Thomasa była dla ich dwójki zaskoczeniem. – Przecież to niemożliwe! Pamiętałbym! Zapomniałem tylko pół roku i imiona. Jak mógłbym…? Kurwa! Kim ona jest? – Gdyby nie gips najprawdopodobniej krążyłby intensywnie po pokoju. Wzburzenie paliło mu żyły, czuł się, jakby ktoś mu założył worek na głowę.
            – Charlotte. – Po całym mieszkaniu rozszedł się przeraźliwy wrzask mężczyzny. Jego ciało wygięło się w łuk, a krtań wydała dźwięki, które mroziły krew w żyłach. Thomas spadł całym ciałem na łóżko, trzymając się za głowę. Wrzeszczał, jakby go obdzierali ze skóry, w pewnym momencie jednak zaległa cisza, która aż parzyła w uszy.
            Oliver i Lilly stali jak sparaliżowani. Nie wiedzieli, co powinni zrobić, jak się zachować. Reakcja mężczyzny była nieadekwatna do sytuacji.
            – Co to, do jasnej kurwy nędzy, było? – Ruda nie mogła powstrzymać cisnącego się na jej usta przekleństwa. Student, nie czekając na jej reakcję, podbiegł do kochanka i sprawdził jego puls. W tym związku to on był tym bardziej racjonalnym i myślącym logicznie pod wpływem nagłych wydarzeń. Na szczęście tętno było dobrze wyczuwalne i silne, czyli Thomas najzwyczajniej w świecie zemdlał. Czemu tak wrzeszczał?
            – Nie zadawaj głupich pytań. Idź po wodę. Zimną. I jakąś szmatkę. Szybko. – Podniósł nogi mężczyzny do góry, by krew popłynęła do głowy. Trzymając je jedną dłonią, pochylił się nad partnerem i odgarnął z czoła jego włosy. Cholera, co mu się stało? Twarz Toma przybrała odcień bladozielony, a on nie wiedział, co powinien dokładnie zrobić. Wezwać karetkę, czy sobie to odpuścić? Przyjaciółka stanęła przy jego boku.
            – Pochlap mu delikatnie twarz wodą z samych opuszków. – Na szczęście podziałało. – Masz jakieś tabletki na ból głowy?
            – Przecież wiesz, że tak. Sama niedawno jedną zażyłam. – Skrzywił się na to stwierdzenie. Lill miała migreny, które potocznie nazywali napięciowymi. Odreagowywała w ten sposób ciężkie, stresujące sytuacje. Jej ciało samo się wykańczało i tylko naprawdę mocne tabletki były w stanie jej wtedy pomóc. Czasami, gdy zaczynała odczuwać lekki ból pod okiem bądź też w gałce ocznej, brała już coś na ból, ponieważ w ten sposób jakoś udawało się powstrzymać migrenę. Nie zawsze, ale kobieta uważała, że zawsze warto próbować. Za chwilę trzymał w ręce małą, białą pastylkę.
            – Zmocz go znowu. – Ruda zanurzyła palce w szklance i pokropiła nimi policzki Thomasa. Tym razem jednak mężczyzna na szczęście zareagował na te zabiegi. Jego powieki zaczęły drgać. Usłyszeli cichy jęk wydobywający się z jego ust.
            – Kurwa! Moja głowa. – Jeszcze nie w pełni świadom chwycił się mocno za pulsujące skronie. Czuł się, jakby ktoś mu przywalił siekierą w sam środek czoła, na dodatek dokładając ciosy baseballem w skronie. Oczy paliły go żywym ogniem. Co to było? Czołg go staranował, czy inne cholerstwo?
            – Co ci jest? – Głos Olivera był przytłumiony w jego głowie, a zarazem spowodował serię dziwnych błysków pod powiekami.
            – Nie wiem. Boli, jakbym dostał kopa w jaja. – Usłyszał stłumione parsknięcie. – Nie śmiej się, Lill. Powinienem ci to zafundować.
            – Nigdy ci się nie uda. – Poczuł ciepłą dłoń przytkniętą do czoła. – Jesteś w stanie się podnieść? – Spróbował ruszyć głową, ale ogarniająca go fala mdłości prawie odebrała mu dech.
            – Chyba się porzygam. – Słyszał jak, któreś z nich wychodzi z pokoju do łazienki by wziąć miskę, w razie gdyby zamierzał zrealizować swoje plany.
            – Poleż spokojnie. Staraj się nie ruszać i nie otwieraj oczu. – Już wiedział, jak są rozmieszczeni. To student trzymał jego nogi i położył mu właśnie zimny okład na czoło. – Możesz dostać światłowstrętu.
            – Postaram się, ale nie obiecuję. Mogę wody? – Położył sobie rękę na oczach, starając się je przysłonić. Nie zamierzał się ruszać, a co dopiero oddychać. Nie doczekał się odpowiedzi. Jego nogi zostały opuszczone na posłanie, a Oliver podtrzymał mu głowę, gdy na oślep sięgał do szklanki. Nie spodziewał się, że w trakcie tak krótkiej chwili można zedrzeć gardło.
            Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Oliver spojrzał na Lilly niepewnie, ale kazał jej otworzyć. Nikogo się nie spodziewał, w szczególności o tej porze.
            – Dzień dobry, policja. Dostaliśmy zgłoszenie o zakłócaniu ciszy nocnej. Czy możemy wejść? – Po postawie dwóch rosłych mężczyzn kobieta wiedziała, że chcą sprawdzić czy nikogo nie zamordowali. Dłonie mieli położone na broni, w razie czego gdyby chcieli ich zaatakować.
            – Proszę bardzo. Przepraszamy za bycie zbyt głośnymi, ale jak pan widzi kolega zemdlał. – Lill wprowadziła ich do pokoju. Mężczyźni zobaczyli, że nie gra żadna głośna muzyka, na stole nie leży alkohol, a jedynym zakłóceniem sielskiego widoku jest wysoki facet leżący prawie jak kłoda, który ledwo oddychał z bólu.
            – Proszę pana, czy trzeba panu pomóc? Wezwać karetkę? Czy tych dwoje zrobiło coś co naruszyło pańskie zdrowie? – Siwowłosy, krótko obcięty stróż prawa podszedł do Thomasa.
            – Nie, proszę pana. Proszę wybaczyć wrzask, ale niespodziewanie zabolała mnie głowa. Mam dość silne migreny, które przytrafiają się niespodziewanie. – Mówiąc te słowa, Tom nawet nie zamierzał się ruszyć, czy tym bardziej spojrzeć na gościa.
            – Czy mógłbyś na mnie spojrzeć? – Niespodziewanie przeszedł na ty. – Wolałbym się upewnić, że nic ci nie jest.
            – Przykro mi, ale nie. Nie jestem w stanie, jest mi nie dobrze, a od światła ból tylko się potęguje. Przepraszam. – Policjanci spojrzeli po sobie, komunikując się za pomocą samych spojrzeń.
            – Oczywiście, rozumiemy. Ze względu na taką okoliczność, nie dostaną państwo mandatu. Nie mamy do tego podstaw. Każdy może się gorzej poczuć, a przecież nie krzyczał pan specjalnie.
            – Dziękujemy. – Tym razem odezwał się Oliver. Nie uśmiechało mu się zapłacić koło sześciu stów za telefon jednej z sąsiadek. Czasami starsze panie potrafią być urocze, ale nie w tym przypadku. – Nie obiecujemy, że sytuacja się nie powtórzy, bo sami panowie wiedzą jak to jest ze zdrowiem.
            – Ma pan rację. W razie czego, proszę następnym razem dzwonić po karetkę. – Przyjaciele kiwnęli głowami, po czym Lilly odprowadziła stróżów prawa do drzwi.

***

            Thomas zasnął nie wiadomo kiedy. Oliver patrzył na niego zmartwiony. Zastanawiało go, co spowodowało tak okropny wrzask ze strony mężczyzny. Nie zdążyli o tym porozmawiać, bo po wyjściu policjantów prawie natychmiast odpłynął w krainę snów, by się zregenerować.
            – Okłamałeś mnie czy rzeczywiście nie pamiętałeś? – Szepnął do siebie i przeczesał jego kosmyki. Lill spojrzała na niego niepewnie.
            – Przepraszam, Oli. Wiedziałam, że cię to zaboli, ale nie chciałam ukrywać przed tobą prawdy.
            – I dobrze zrobiłaś, nie przejmuj się. Przynajmniej wiem, na czym stoję. – Jego strapione spojrzenie dokładnie powiedziało jej, o czym myśli. A co, jeśli był kolejnym eksperymentem powalonej pary? Chociaż jak mógłby udać wypadek i amnezję? Nie można mieć narzeczonej i być gejem. To wszystko nie mieściło im się w głowie.
            – Poprosiłam Filipa o to, by dał wam dzień. Ale Thomas musi się odezwać do rodziny następnego dnia przed dwunastą. Musiałam mu to przyrzec. – Pozycja przyjaciółki była skulona. Siedziała z podkulonymi nogami, nie przejmowała się tym, że widać jej bieliznę. Nikt i tak nie mógł jej zobaczyć.
            – Nie ma sprawy. Zajmę się tym, a Charlotte odzyska swojego faceta. – Przetarł zmęczone oczy. Co powinien zrobić?
            – Zakochałeś się. Wiem o tym. Dlaczego więc nie chcesz walczyć? – Spodziewał się tego pytania.
            – Bo on do mnie nie należy. Jest związany, to, co zrobi, to będzie tylko i wyłącznie jego decyzja. Nie chcę go naciskać. Jeśli wybrałby mnie, przynajmniej nigdy nie zarzuci mi, że go do tego zmusiłem. – Oparł policzek na dłoni i spojrzał na rudowłosą. – Chcesz herbaty? – Zaprzeczyła silnym ruchem głowy.
            – Czy ty zawsze musisz być tak suchy w emocjach? Zastanawia mnie to. Coś w tej całej sytuacji mi nie gra. Pamiętał przecież Charlottę, to co? Nie pamiętałby, że jest jego narzeczoną? Jakiegoś puzzla brakuje.
            – Muszę. – Uśmiechnął się krzywo. – W końcu jestem facetem. – Otrzymał lekkie uderzenie w ramię. – Też to zauważyłem. Być może nigdy się tego nie dowiemy, z drugiej strony chyba należą się nam wyjaśnienia.
            – Też mi się tak wydaje. Kochasz go? – Lill obserwowała rumieniec wpływający na policzki Olivera.
            – Chyba tak. I to mnie zgubi. – Przygarnęła go w swoje ramiona i przytuliła jego głowę do swego barku. Dzięki takiej pozycji mogła go swobodnie głaskać, nie przejmując się wyginaniem by sięgnąć dłonią we włosy.
            – Będzie dobrze. Zawsze to mówisz. Nawet jeśli sprawy się pokomplikują, musi tak być. Prawda?
            – Mhm. – Oli czuł się tym wszystkim zmęczony. Pogubił się. Ile mieli dni spokoju? Tydzień? Dwa? Zakochał się już wcześniej, do pewnego momentu się między nimi układało. A teraz co? Cholera by to wszystko wzięła.
            – Czekamy, aż się ocknie, by się wszystkiego dowiedzieć? – Krótkie kiwnięcie musiało jej wystarczyć za odpowiedź.

***

            Thomas obudził się dopiero po dwóch godzinach spokojnego snu. Czuł się odrobinę lepiej, chociaż marzył o czymś, co zredukowałoby chociaż trochę ból nadal rozsadzający mu czaszkę. Czego on się spodziewał? Że będzie zdrów tryskał energią?
            – O cholera. – Gdy tylko uchylił powieki, stwierdził, że był to zły pomysł. Kto wstawił słońce do pokoju? – Chcecie mnie zabić tym światłem? – Wychrypiał w końcu. – Już po chwili wszyscy w troję siedzieli w całkowitej ciemności. Oliver, nie pytając się przyjaciół o zdanie, podszedł do łazienki, przełączył pstryczek i uchylił drzwi. Wolał widzieć, chociaż kontur ich twarzy, gdy będą rozmawiać.
            – Lepiej? – zapytał. – Chcesz wody? Coś do zjedzenia?
            – Nie. Wszystko jest dobrze. Tylko… Chyba sobie wszystko przypomniałem. – Słyszał, jak Oliver wciągnął gwałtownie powietrze. – Nie jestem tego całkowicie pewien, ale wiem, kto, jak się nazywał, w końcu wspomnienia nabrały ostrości, nie są tylko przeczuciem.
            Student pochylił głowę i westchnął głęboko. Wiedział, że tak będzie, a jednak nie podobała mu się ta sytuacja. Nie chodziło o odzyskane przez Thomasa wspomnienia, a o ich treść. Obawiał się tego, co usłyszy, a także tego, że jego serce zostanie zmiażdżone.
            – Nie znam wszystkich kontekstów. Kilka rzeczy jeszcze mi umyka, ale jak porozmawiam z bliskimi, to pewnie się wyjaśnią.
            – Kim jest Charlotte? – Musiał zadać to pytanie. Nieustannie krążyło mu po głowie, wprawiając zamęt, wywijając jego żołądek w supeł. Oberwie jeszcze bardziej czy nie?
            – Wiem, że jest moją przyjaciółką od dzieciństwa. Jest w moim wieku. Ma kręcone włosy, średniego wzrostu i potrafi nieźle zapieprzać na szpilkach. – Może nie powinien być zazdrosny, ale jednak tak się stało. W głosie jego byłego kochanka słychać było uczucie, ciepło.
            – I jest też narzeczoną. – Sam sobie uświadomił, że jego głos jest zgorzkniały i nieszczęśliwy.
            – Nie pamiętam tego. Przepraszam.
            – Zapomniałeś czy wolisz udawać, że tak jest? – Nie był już tak pewny siebie jak wcześniej i zaczynało go to wkurzać.
            – Nie denerwuj się. Mówię ci prawdę. Nie zamierzam kłamać w tak ważnej sprawie. Wbrew pozorom, nie zamierzam cię zranić.
            – Wiecie co? Muszę już iść. Za niedługo zaczynam pracę i chcę wykorzystać ostatnie uroki wolności. – Puściła im oko i zaczęła się zbierać. – Nie pozabijajcie się. – Została odprowadzona przez Olivera, po czym uścisnęła go mocno. – Dasz sobie radę. – Szepnęła mu do ucha.
            – Oli. – Thomas zbliżył się do niego i objął ramionami. Czułe zdrobnienie jego imienia nagle zabolało jak cios pięścią. – Jakoś się ułoży.  Wymyślimy coś. Ja jej nie kocham.
            – Skąd wiesz do jasnej cholery? – Uderzył go pięścią w pierś. – Nie pamiętałeś jej, jesteście narzeczeństwem od dwóch lat, a ty mówisz, że jej nie kochasz?
            – Pomyśl logicznie. Mieszkałbym z nią, gdybym się zaręczył. Ona zgłosiła moje zaginięcie po takim czasie? Coś tu nie gra. Niby pamiętam, ale dużo rzeczy umknęło. – Jego ciało zostało przyciśnięte do klatki piersiowej mężczyzny, a dwie pary warg otarły się o siebie.
            – Czyli została mi tylko złudna nadzieja. Super. – Mruknął pod nosem i wpił się w usta Thomasa. Skoro tak, to zamierzał wykorzystać swój czas do końca. Straci go, ale wcześniej będzie czerpał z życia, ile tylko będzie w stanie. Miał na wszystko jeden dzień. Musiało wystarczyć.

19 komentarzy:

  1. W takim, kurrrrrna, momencie, no! Wstydź się! Tak się rozbudziłam, że teraz nise zasnę! Dzisiaj dorzuciłaś drewna do ognia... Zaraz sama zaczneę pisać jakąś alternatywną historię, byleby tylko zaspokoić swoją ciekawość...
    Czasem żałuję, że niektóre blogi odkrywam tak wcześnie, wiesz? Ten ból, kiedy nie mogę przeczytać od razu całości, tylko czekać na coraz to bardziej emocjonujący ciąg dalszy... ;A;
    Ale plusem jest to, że jesteś porządną autorką. Przez wszystkie roździały trzymasz dobry poziom, masz dopracowaną historię no i rozdziały pojawiają się regularnie (przez to nie muszę się martwić że nie dostanę kolejnego do przeczytania ;u;)!
    Ten tydzień czekania będzie naprawdę długi...
    Pozdrawiam!
    ~Copacati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jednak spokojnie zasnęłaś :) Wiem, że dorzuciłam drewna do ognia, ale mam nadzieję, że... Jeśli zaczniesz pisać coś alternatywnego chętnie poczytam! :D
      Znam ten ból, gdy człowiek odkrywa coś za wcześnie, a potem jest taki zniecierpliwiony. Tym bardziej współczuję. Co do regularności rozdziałów. Na razie mogę sobie na to pozwolić. A potem... Zobaczymy.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Bardzo intrygujący rozdział, nie myślałam,że Oliwer zareaguje tak spokojnie, gdy dowie się,że Thomas ma narzeczoną. Już czekam na kolejny rozdział :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i miło mi, że rozdział uważasz za interesujący i czekasz na ciąg dalszy :)
      Doceniam to :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Na początku cała się trzęsłam ^.^ .
    Ochh, nie sądzę, że Tom tak szybko opuści Oliwera. Nie mogę się doczekać następnej niedzieli T^T
    Dużo weny winszuję ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś okrutna kończąc w takim momencie. Ja już chcę następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem każdy musi być okrutny :D Następny rozdział, już za kilka dni :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Smuuuteeeeeek... Oli, nie poddawaj się tak szybko ;-; Też mi coś nie pasuje z tą Charlotte, ale nie jestem w stanie sprecyzować, co, tak wszystko zagmatwałaś D: Rany i żeby kończyć w takim momencie, niech to się szybko rozwiąże ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej *.* nie spodziewałam się, że Oli tak zareaguje. Myślałam, że będzie złość i tłuczenie talerzy ;) a on mimo, że smutny I zraniony postanawia wykorzystać pozostawiony mu czas z Tomem. Mam nadzieję, że mimo wszystko się nie podda. Przyszło mi do głowy, że to narzeczeństwo jest wymuszone przez ojca Toma. Nie wiem czemu o.O no ale. Już czekam na następny rozdział. Dużo weny <3
    Pozdrawiam OfeliaRose

    OdpowiedzUsuń
  7. BŁAGAM CIĘ TYLKO ICH NIE ROZDZIELAJ.
    Ja biorę pod uwagę aż 2 opcje, które spowodowały taką, a nie inną relację między Tomem a Charlotte.
    1. Wymuszone małżeństwo, jak wspomniała moja przedmówczyni :3
    2. Tom po prostu jest gejem, ale ojciec chcąc ukryć jego orientację, postanowił go ożenić.

    TAKIE MORE ROZMYŚLANIA XDDDD
    Także, weny życzę i całuję gorąco. ~♥

    *Hopie*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do rozdzielenia Thomasa i Olivera nie mówię tak i nie mówię nie :) A jak to jest ze związkiem Charlotty i Thomasa jeszcze się dowiecie :) Nic więcej nie zdradzę :)
      Dziękuję za wenę. Przyda się.

      Usuń
  8. ej, skoro nie pamiętał, że ma narzeczoną, to może w ogóle jej nie kochał i w ogóle byli razem tylko fikcyjnie, żeby ojciec się odchędożył? żeby tylko im się udało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy czy im się uda. Ale wasze pomysły przyprawiają mnie o duży uśmiech na twarzy. Same ciekawe idee :) A jak będzie... To się okaże :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Ej, niech wszyscy umrą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię, gdy moi bohaterowie żyją na sam koniec opowiadania :D Odpada. Przykro mi :D Chyba, że na świecie pojawiliby się obcy, którzy nas wymordowali w ciągu sekundy. Ale ta opcja też nie jest zbyt ciekawa :) Przynajmniej nie dla mnie :P
      Przykro mi :P

      Usuń
    2. Ja już chcę nowy rozdział. Oli ma być z Tomem koniec i kropka inaczej foch forever z przytupem

      Usuń
    3. Chyba nie chcę zobaczyć focha forver z przytupem :D A jak się zakończy opowiadanie to się jeszcze okaże. Muhahhahaa :P

      Usuń
  10. Witam,
    no to trochę dziwne, że po takim czasie dopiero zostało zgłoszone jego zaginięcie, coś tu nie gra, biedny Oliver ta sytuacja bardzo go zabolała
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Basiu, coś tu nie gra i to bardzo... Musiała go zaboleć. Ale co dalej to się jeszcze okaże :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń