niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 21

Rozdział 21
            Oliver nawet nie wiedział, kiedy zmęczony zasnął w ramionach Thomasa. Obu nie było im do końca wygodnie, zresztą pozycja, w której się znajdowali, gwarantowała ból całego ciała po obudzeniu, ale… Było dobrze. W ramionach mężczyzny czuł się spokojny, zrelaksowany. Napięcie, które trzymało ich ciała od kilku dni bez snu, w końcu się ulotniło. Dopiero telefon od przyjaciółki wyrwał ich z dość krótkiej drzemki. Już po tym czasie jego całe ciało bolało jak jasna cholera. Wstał z jękiem i podszedł do stolika po komórkę.
            Zaskoczyła go wiadomość otrzymana od Lill. Nie wspominała o żadnej rozmowie, ale cieszył się jej szczęściem. Sam zresztą rozmawiając z nią, cały czas patrzył Tomowi w oczy. Jakaś iskra ponownie przepłynęła między nimi, jedno spojrzenie przyciągało drugie, a żaden z nich nie zamierzał spuszczać wzroku. Wyciągnął rękę, chcąc pomóc wstać partnerowi, ten jednak pokręcił głową.
Musiał sam dać sobie radę, bo podniesienie się z ziemi było dość trudnym procesem. Po pierwsze zbliżyć się do narożnika, potem obrócić na czworaki i na podpartych o łóżku rękach dopiero się podźwignąć. Gdy już mu się to udało, podszedł do wciąż obserwującego się Olivera, który kończył właśnie rozmowę, więc gdy tylko student przycisnął czerwoną słuchawkę, jego wargi przylgnęły lekko do drugich ust. Nie chciał pogłębiać pocałunku, w zamyśle powinien być delikatny, subtelny. Widział, jak Oliver zamyka oczy. Pierwszy raz od pewnego czasu czuł się całkowicie błogo.

***

            Po dwudziestu minutach w kawalerce zabrzmiał dzwonek do drzwi. Olivera niezwykle to rozbawiło, chociaż nie miał ku temu konkretnego powodu. Chociaż, mogło mieć na to wpływ zachowanie Lilly. Kobieta zawsze wchodziła do jego domu bez pozwolenia albo waliła pięściami w drzwi. Ewentualnie pukała. Nigdy nie użyła dzwonka. Po chwili wpuszczał ją do małego salonu.
            – Przezorny zawsze ubezpieczony, co? – Pokiwała mu głową z szerokim uśmiechem na ustach.
            –Niestety muszę chwilę u was posiedzieć. Szampan powinien być chociaż trochę zimny, żeby go wypić. – Zaśmiał się na to stwierdzenie, ale kiwnął głową. Przytulił ją mocno do siebie. – Dzięki. – W sumie nie wiedziała za co. Chyba za ogół wsparcia, wiary w nią i wszystko inne.
            – Nie masz za co, głuptasie. Gratuluję pracy. To ta na drugim miejscu priorytetów? – Kiwnięcie głową tylko potwierdziło jego przypuszczenia. – Jesteś wielka!
            – Brzmisz, jakbyś prowadził darmowy trening motywacyjny dla youtube. – Wcześniej nie zwróciła uwagi na Thomasa, teraz jednak śmiech uwidocznił jego obecność.
            – Aleś mu dowaliła. – Sama zaczęła się głupkowato śmiać, ale taka była prawda. Oliver uśmiechał się krzywo.
            – Pan mądraliński się znalazł. – Uderzył go lekko w bok. – Zdążyłem zrobić kanapki. Wiem, że to nie łosoś i kawior, ale w tym domu takich rarytasów od dawna brakuje. – Lilly dostała głupawki. Szampan i kanapki z szynką i serem? Dość kiepskie zestawienie.
            – Nie przejmuj się. Na pewno będzie dobre.


***


            Gdy Lilly wróciła do domu, nigdy by nie przypuszczała, że po zwykłej paplaninie będzie tak zmęczona. Jednak wrażenia z całego dnia zrobiły swoje. Była cholernie zadowolona, że jej przyjaciel w końcu dogadał się ze swoim współlokatorem. Nie miała odwagi nazwać go inaczej. Gdzieś z tyłu głowy przypuszczała, że idylla, która nastała nie będzie trwała wiecznie, a tajemnice, które wypłyną na wierzch, będą miały siłę huraganu.
            Nikt nie mógł zbadać, na czym polega intuicja, szósty zmysł – jak zwał, tak zwał, a jednak wiedziała, że istnieje. Dzięki temu czuła, że wszystko posypie się już niedługo. Może i nie posiadała zdolności paranormalnych, ale coś znajdującego się w jej wnętrzu, właśnie w ten sposób pokazywało tę sytuację. A wtedy na jej barkach spocznie panowanie nad sytuacją. Oliver był silny, często miał rację, jednak w sytuacjach kryzysowych to ona go wyręczała. A właściwie starała się to robić na tyle, na ile jej pozwalał.
            Umyła się i została w stroju Ewy. Musiała pomyśleć nad wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło. Podświadomie w jej głowie cały czas pojawiało się pytanie o Filipa. Nie wiedziała dlaczego. Właściwie nawet za dużo z nim nie rozmawiała. Chyba, że mogła policzyć do tego rozmowę z jego matką. Mężczyzna ją zaintrygował, zresztą kiedyś jej się przyśnił.
            Wierzyła, że czasami w snach objawia się nasza przyszłość, mimo iż wiele osób twierdziło, że przedstawiona jest ona na odwrót. Poddawała to jednak wątpliwością. Nie było sensu okłamywać samej siebie – nie widziała wcześniej mężczyzny. Fakt, faktem nie stało się to na żywo. Przy sprzedaży mieszkania nie uczestniczył, zajmowała się tym jego rodzicielka i nie chciała żadnej pomocy, o czym jej wspominała.
            Położyła się do dużego, dwuosobowego łóżka. Nie kłopotała się z ubieraniem piżamy. Miała dobre rolety, zasłonięte w każdym pomieszczeniu, a fakt, że mieszkała sama, wszystko ułatwiał. Gdyby ktoś ją nagle odwiedził, na krześle zaraz obok posłania leżał szlafrok, więc nie musiałaby się kłopotać z szybkim ubieraniem. Odetchnęła głęboko i przykryła cienką kołdrą. Nim się obejrzała, zapadła się w krainę marzeń, wypełnioną snem bez snu.


***


            Po pożegnaniu z przyjaciółką Oliver poszedł wziąć szybki prysznic. Tym razem to Thomas miał zająć się ścieleniem łóżek. Doskonale wiedział, że musi wypocząć, odespać inne rzeczy.Na szczęście było mu to umożliwione. Po tym jak on opuścił małe, parne pomieszczenie, trafił tam Tom, a on wyłożył się z cichym jękiem na materacu.
            Thomas namydlił gąbkę i zaczął myć spięte ramiona. Już po chwili stres całego dnia zaczął z niego schodzić, jak ręką odjął. Pochylił głowę i pozwolił, by płynęła po niej woda. Cieszył się, że sytuacja między nim a Oliverem się wyjaśniła. Czuł się dzięki temu o wiele lepiej, ale musiał przyznać, że w tym wszystkim pomogła także Lilly. Kobieta rozśmieszała Oliego, dogryzała mu i widać było, jak dobre relacje ich łączą. Pomogła mu się zregenerować w sposób psychiczny, a jeśli student się wyśpi, będzie tylko lepiej. Martwił się o niego, nic na to nie mógł poradzić, ale dzięki temu nie zamartwiał się swoim stanem.
Nie wspominał Oliverowi o nawracających bólach głowy, wspomnieniach wydarzeń, które co raz bardziej dawały mu się we znaki. Od czasu do czasu można się tego było dowiedzieć przez sińce widniejące pod jego oczami. Męczyły go wtedy silne migreny, od których czasem wymiotował. Im więcej odzyskiwał wiedzy o swoim życiu, tym gorzej znosił stany bólowe, szpilki wbijające się w gałkę oczną, światłowstręt i uczucie goryczy w gardle.  Cholera. Od tego czasu zaczął szanować osoby, które były w stanie przeżyć kilka takich migren w przeciągu paru tygodni. On wymiękł po pierwszej, a co dopiero mieć takie stany regularnie? Skończył szybko kąpiel i wszedł do pokoju.
Oliver zasnął głęboko, leżąc na materacu. Jego plany wzięły w łeb, ponieważ chciał mu zaproponować spanie razem na narożniku. Nie musiałby się martwić o jego wygodę, a byłby im obu wygodniej. Nie chodziło przecież o podteksty. Nie zastanawiając się wiele, siadł na narożniku i po chwili zastanowienia poruszył lekko ramieniem studenta.
– Chodź do łóżka. Będzie ci wygodniej. – Oliver ledwie przytomny podniósł się i upchnął na miejscu Thomasa. Wykonywał czynności, a jednak nie zarejestrował ich. Przez oczy widział jak przez mgłę.
Thomas miał ochotę się zaśmiać, widząc nieporadność Olivera. No cóż, będzie musiał wziąć jego pościel po to by się czymś przykryć. Jakoś mu to nie przeszkadzało. Gdy już wszystko ułożył, tak by nie obudzić Olivera, położył się i przytulił lekko do jego pleców. Odetchnął głęboko i przymknął powieki. O tak. Teraz mógł odetchnąć. Światło jego świadomości zostało w tym momencie zgaszone.


***


            Rano obudził Olivera zapach świeżo parzonej kawy. Przeciągnął się niczym kot i ziewnął rozdzierająco. W końcu się wyspał.
            – Co ja robię na łóżku? – Zapytał Thomasa stojącego w kuchni. Mężczyzna nawet nie drgnął na jego słowa, był całkowicie świadom tego, że zdążył się obudzić.
            – Jak to, co? Śpisz. Przeniosłeś się, jak wyszedłem z kąpieli. Obudziłem cię, ale byłeś prawie nieprzytomny nawet wtedy, gdy się tarabaniłeś na moje miejsce. – Na jego usta mimowolnie wpłynął uśmiech, a na policzki rumieniec. Obserwował jego szerokie barki, mięśnie pracujące pod skórą.
            – Dzięki. Dawno tak dobrze nie spałem. – Nie spodziewał się propozycji, która padła z ust Toma, w czasie gdy obracał się w jego stronę.
            – To śpij ze mną codziennie. – Cóż zabrzmiało to dość dwuznacznie. Poczuł gorąco na całym ciele. Nie miał nawet jak pilnować tego czy nie widać jego porannego wzwodu. – Ty się będziesz wysypiał, ja nie będę miał wyrzutów, że okupuję twoje miejsce. – Uśmiechnął się lekko widząc reakcję studenta. Miał ochotę podejść do niego, zedrzeć kołdrę i sprawić mu przyjemność. Przygryzł lekko wargę, po czym oblizał delikatnie bolące miejsce.
            – Cholera, nie rób tak. Już wstaję i ci pomogę tylko muszę iść do wc. – Musiał przecież dać sobie radę. Co z tego, że śledzące go uważnie oczy nie pomagały w tej kłopotliwej sytuacji. Jak na złość właśnie ten moment wybrał Tom by podać mu praktycznie pod nos, kubek z parującą kawą. Wziął łyk i przymknął oczy. Była cholernie idealna. Na czuja odstawił naczynie na blat stolika, który znajdował się zaraz obok łóżka. Drgnął i jęknął, czując dłoń Thomasa na swoim fiucie.
            – Chcesz, żebym doszedł? To rób tak dalej. – Warknął ni to zły, ni podniecony. Krew krążyła szybciej w jego żyłach, oddech przyspieszał przy coraz mocniejszych pieszczotach. Usta zostały zmiażdżone w pocałunku, a ciało ulegle położyło się ponownie na pościeli. Czuł, jak jego spodenki są ściągane na siłę jedną ręką, a druga nadal bawi się twardym penisem. Syknął przez zęby, gdy Thomas zahaczył paznokciem o nabrzmiałą żyłę na spodzie.
            Widząc wysiłek, jaki wkłada Oliver by zahamować orgazm, spowodował na jego ustach lekki uśmiech. Zamierzał go doprowadzić na szczyt, a potem przedłużać jego przyjemność. Jego dłoń była śliska od preejakulatu, co ułatwiało mu tarcie. Zbliżając się do główki, zaciskał mocniej dłoń by kierując się ponownie do podstawy rozluźnić ją, jak gdyby chciał tylko muskać ciało studenta. Jego ruchy to były szybkie, by zaraz zwolnić i przedłużyć agonię Olivera. A ten dyszał przez zęby, pięściami co rusz miął prześcieradło, zacisnął mocno oczy i jęczał, co chwilę wyginając kręgosłup. Przycisnął mocno kciuki do główki i pomasował ją. Krzyk Oliego utonął w poduszce, która niewiadomo kiedy znalazła się na jego ustach. Pogładził lekko opuszkiem palca płaską dziurkę, czym wprawił studenta w drżenie. Tym razem głośny jęk wydostał się z jego ust.
            Poczuł coraz częściej przebiegające dreszcze przez ciało studenta i nachylił się by wziąć główkę erekcji do ust. Zassał się na niej i poczuł, jak do jego gardła spływa gorące nasienie. Nie przestawał jednak swojej czynności, chcąc dać chłopakowi jak najwięcej satysfakcji. Bawił się jego jądrami, lizał i ssał główkę, na długo po tym jak doszedł, przez co nie pozwalał opaść erekcji młodszego mężczyzny. Sam był diabelsko podniecony. Jego biodra ocierały się o wolną dłoń, którą sam się pieścił. Czuł, jak mocno drżą mu kolana. Śliska główka wystawa znad gumki za luźnych, opadających na biodra spodenek.
            – Zaraz znowu. – Nic więcej student nie był w stanie powiedzieć. Jego ciało zatrzęsło się gwałtownie, wysyłając setki impulsów do mózgu, a zaraz potem czuł, jakby się rozpadał.
Thomas doszedł chwilę po nim, z biodrami podrygującymi w takt jego ostatnich ruchów. Czuł się spełniony. Dawno już nie miał tak by sam sobie obciągał i czuł się tak błogo. Czasem wręcz pojawiało się uczucie zniechęcenia do samego siebie, a jednak teraz tego nie miał.
            – Jestem wykończony, a ledwo wstałem. – Oli uchylił jedno oko i przyciągnął większe ciało do siebie. – Podoba mi się to. – Nie brzydząc się, pocałował Thomasa, zagłębiając język w jego usta i przy okazji smakując siebie. Gdy w końcu zdołał uwolnić wargi mężczyzny, oboje mieli przyspieszone oddechy, nabrzmiałe usta i zarumienione z wysiłku policzki.
            – Mnie też. Nawet nie wiesz jak bardzo.

***

            Lilly obudził nieustannie dzwoniący telefon. Myślała, że to znowu Oliver, któremu ostatnio co chwilę coś się waliło i paliło. Pracę miała zacząć od przyszłego tygodnia, więc była pewna, że się nie spóźniła. Spojrzała na mały migoczący wyświetlacz. Nie znała numeru, spod którego dzwoniono, a to w zestawieniu z pobudką, czyniło ją niemiłą.
            – Tak, słucham? – Warknęła do słuchawki. Nigdy nie była uprzejma w takiej sytuacji, ale robiła to nieświadomie.
            – Słyszę, że jesteś strasznie miła rano. – Rozbawiony głos Filipa tylko niepotrzebnie jej podniósł ciśnienie. Co ten facet sobie myśli?
            – Oczywiście, w końcu nie co dzień odbiera się telefony od nadgorliwych mężczyzn. – Mimowolnie na jej usta wpłynął uśmiech. Nie musiał się za bardzo starać by poznać numer jej komórki. Czując się dziwnie skrępowana, rozmawiając z nim nago przez telefon, podeszła szybko do rozsuwanej szafy i wyciągnęła pierwszą z brzegu koszulkę. Nie zamierzała dzisiaj wychodzić z domu, więc nie ubierała stanika, jednak pod spód założyła czarne, bawełniane majtki.
            – Obiecuję poprawę, o ile umówisz się dzisiaj ze mną na kawę. – Roześmiała się na takie stwierdzenie.
            – Dlaczego ci nie wierzę? Poza tym właśnie piję kawę. – Niewinne kłamstwo.
            – Nie będę powtarzał przed chwilą wypowiedzianych przez ciebie słów, ale wiem, że kłamiesz. – Mogła się uzależnić od tego głosu. Głęboki, pociągający.
            – Skąd to niby wiesz? – Cholera, kiedy ostatnim razem rozmawiała z jakimś mężczyzną w ten sposób? Nigdy. Zawsze się hamowała, jednak nie w tej sytuacji.
            – Jest dziewiąta. Odebrałaś lekko wkurzona i miałaś zaspany głos. Dopiero wstałaś, a ja cię obudziłem. Nie zdążyłaś zaparzyć kawy. – Zaskoczył ją tym, co powiedział. Przez jej poprzedni związek zaczęła się zastanawiać czy w tym mieszkaniu nie ma ukrytej kamery. Chyba popadała w paranoję, ale wolała być ostrożna.
            – Em. Będę mogła się z tobą spotkać dopiero za dwa dni. Wcześniej jestem bardzo zajęta. – Musiała wezwać speca, żeby sprawdził czy nie ma tu urządzeń nagrywających. Cholera, przestraszyła się. Teoretycznie nic takiego nie powinno mieć miejsca. Zamki miała wymienione, cała elektryka była wymieniana, tynki od nowa robione.
            – Co powiesz w takim razie na obiad? – Zaraz potem usłyszała nazwę knajpy. Umówiła się z mężczyzną, że po nią podjedzie, w końcu i tak wiedział, gdzie mieszka. Zignorowała swoje lęki, ponieważ zdawała sobie sprawę, czym są spowodowane.
            Nie była to dla niej komfortowa sytuacja. Może powinna jednak odmówić, wyznawała jednak zasadę kto nie ryzykuje, ten nie żyje. Dlatego właśnie postanowiła się spotkać z Filipem. Jeśli wspólne wyjście im nie wyjdzie, nie będzie miała do siebie żalu, że nie spróbowała. A jeśli jej się poszczęści to też dobrze. Nie mogła się całe życie zamykać w mieszkaniu przez zwykłego dupka. Nie pozwoli sobie na to, choćby miała walczyć sama ze sobą. Nie raz już pokonywała przeciwności, dlaczego więc nie tym razem? Da sobie radę. Tylko w co ona się ubierze?

***

            Oliver i Thomas wykorzystali dzień wolny do końca. Wbrew pozorom poza porannym zbliżeniem nic więcej nie miało miejsca. Fakt, faktem całowali się od czasu do czasu, obejmowali. Student pierwszy raz od dłuższego czasu czuł się komfortowo, bezpiecznie. Mimo że nie wstawali z łóżka, cały czas ze sobą rozmawiali. Mimo okresu czasu jaki ze sobą mieszkali, wiedzieli o sobie niewiele. W pewnym sensie utrudniała to amnezję Toma, opowiadał tylko tyle, ile był w stanie. Oliver z natury był skrytym człowiekiem, otwierał się przy przyjaciołach, ale też nie umiał swobodnie opowiadać o swoich doświadczeniach. Na początku siedzieli na dwóch przeciwnych krańcach posłania, jakby dystans był im potrzebny do życia. Dopiero po pewnym czasie Oli zbliżył się do mężczyzny i położył obok niego. Nie chciał siedzieć w sposób konfrontacyjny, naprzeciwko siebie, patrząc jeden drugiemu w oczy. Nie o to tu chodziło. Czasem lepiej nie widzieć twarzy swojego rozmówcy.
            – A właściwie czemu mieszkasz sam? – W końcu Thomas zadał nurtujące go od kilkunastu minut pytanie.
            – Dostałem je w spadku od pewnej starszej kobiety. Jej mąż zmarł, a ona nie miała dzieci. Opiekowałem się nią kilka lat, czytałem, przynosiłem zakupy i w ten sposób mi podziękowała.
            – Ładny ten prezent. – Mruknął i pocałował bruneta we włosy. Głowa Oliego spoczywała na jego ramieniu, a student opierał policzek na jego klatce piersiowej. Błogi spokój.
            – To prawda. A teraz ty mi powiedz czy odzyskałeś jakieś wspomnienia. Ostatnio nic o tym nie wspominałeś, a szczerze wątpię, by nie miało to miejsca. Ilość środków przeciwbólowych, które spożywasz, o czymś świadczy. – Thomasa zaskoczyła ta wiadomość. Nie sądził, że student zauważył szybko znikające tabletki. Przecież prawie nie było go w domu, a jeśli już to nie zaglądał do szuflady z lekami.
            – Skąd wiesz?
            – Ja wszystko wiem, Thomas. Zauważam, nieświadomie rejestruję pewne rzeczy. Gdy cię boli głowa, jesteś bardzo blady i niemiły. Warczysz, jakbyś miał ochotę kogoś walnąć, a przy okazji szczerze mówiąc, wyglądasz jak jakiś upiór.
            – No tak. Lilly ostrzegała, że mało rzeczy ci umyka. – Mruknął do siebie pod nosem. Uśmiechnął się lekko do młodszego mężczyzny, gdy ten położył mu dłoń na policzku i pogłaskał go delikatnie. Miał dość szorstkie dłonie, które drażniły dodatkowo jego dwudniowy zarost.
            – Przypominam sobie tylko pojedyncze rzeczy, szczegóły niepasujące do siebie. Jest ich co raz więcej, no i częściej przez to mam migreny. – Czy przez to wyjdzie na mięczaka? Wątpił.
            – Myślałeś o tym by to spisywać? – Thomas pokiwał głową i powiedział Oliverowi gdzie jest notes. Nie chciał specjalnie kuśtykać by podać go mężczyźnie. Zazwyczaj notował w kuchni, więc wkładał go tam do szafki. Student oparł się o blat obok zlewu i zaczytał się w spisanych notatkach. Na początku miał problemy z rozszyfrowaniem takich liter jak u, n, w i m, ponieważ Tom pisał je praktycznie identycznie. Dopiero po chwili przyzwyczaił się do jego stylu i mógł na spokojnie poznać treść notatek.
            Zaskoczyło go to, że przede wszystkim we wspomnieniach Thomasa przejawiają się rzeczy. Nie ludzie, ale właśnie przedmioty, emocje, znaczenie. Dość dziwne. Fakt, że nie jest specjalistą w tej dziedzinie, ale coś mu w tej sytuacji nie pasowało. Sam nie wiedział dokładnie co. Jakiś element układanki nie wpasował się w całość. Zdawał sobie sprawę, że wcześniej czy później dowie się co to takiego, zapewne w najmniej odpowiednim momencie, ale…
            – Zastanawia mnie, jak mógłbym ci pomóc. – Starszy mężczyzna nie dowierzał w to, co słyszy. Przecież student zarzekał się, że nie będzie w stanie tego zrobić, dlatego, że studia są dla niego ważniejsze. Najwyraźniej zmienił zdanie.

            – Wszystko pójdzie swoim torem i ty dobrze o tym wiesz. Wątpię, by ktoś zaczął mnie szukać, chociaż to zapewne wiele by ułatwiło. –Był zmęczony tą sytuacją. Nie mówił Oliverowi, że nie widzi przed sobą żadnej perspektywy. Czuł się kiepsko, nie wiedząc, kim jest. Brakowało mu tożsamości i to był jego problem. Co z tego, że wiedział, jak ma na imię. To przecież nie wszystko. Nie miał pojęcia czy posiadał rodzinę, a jeśli tak, dlaczego się nie zainteresowali jego zniknięciem. Martwiło go wszystko, co się aktualnie działo, a także to, że jest zdany na łaskę Oliego. Nie chciał być pasożytem, a właśnie to go czekało w ciągu najbliższego miesiąca. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że tylko przez niego Oliver wziął drugi etat. Był głównym powodem przemęczenia chłopaka, a na dodatek czekała go rehabilitacja. Tyle dobrze, że rodzice studenta zaoferowali się by im pomóc finansowo. Mógł czekać na zabiegi opłacone przez państwo, chociaż nie było gwarancji, że wtedy wyzdrowieje.  Albo wybrać się prywatnie do specjalisty i szybciej stanąć na nogi. Jak tak dalej pójdzie, najbliższe pół roku spędzi na spłacie długów, bo zaczyna wpadać w spiralę zadłużenia. Cholera! Tyle dobrze, że ci ludzie nie oczekiwali od niego natychmiastowej spłaty, ani, że w ogóle o niej nie mówili. Był jednak człowiekiem honoru i zamierzał zrobić to co słuszne.

9 komentarzy:

  1. Nie mam pomysłu na pisanie o tej godzinie T.T
    Krótko mówiąc - rozdział jak zwykle świetny. Rozpływam się >.<
    Winszuję weny, no i jeszcze szczęścia oraz radości ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwsza! fajny rozdział choć nie ustrzegłaś się błędów

    powodzenia z egzaminami, trzymam kciuki

    Gusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie byłaś pierwsza:) Niestety moja beta była chora, ale i tak sprawdziła rozdział. Każdemu się może zdarzyć gorszy okres, a ja sama też nie miałam czasu go sprawdzać.
      Nie dziękuję, jeszcze czekam na wyniki.
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  3. O, Lilly rusza dalej z Filipem, jestem z niej dumna <3 Oczywiście nie wspominając o słodkich scenach z Tomem i Oliverem. Są taaacy szczęśliwi, że aż czuję katastrofę w powietrzu ;-; Jak na razie nie planuję zawieszać opka, tylko tak marudzę jak się demotywuję ^ ^" Ale fajnie, że ktoś się tym przejmuje ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku *.* ale się ciesze, że Olivier nareszcie dogadał się z Tomem <3 choć udzieliły mi się obawy Lilly co do kłopotów >.< Fajnie , że zgodziła się ona na spotkanie z Filipem. Powiem tak czekam już na następny rozdział a jeszcze bardziej na happy end . Dużo weny życzę <3
    Pozdrawiam OfeliaRose

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowonie, ze w końcu się dogadali :3
    Fragment z paranoją Lilly mnie rozwalił xD Początkowo naprawdę stresujące przemyślenia, zakończone chyba typowo kobiecym pytaniem "Tylko w co ona się ubierze?" xD
    Ale tak samo jak ona, mam wrażenie, ze coś się zaraz popsuje. Prawdopodobnie będzie to miało związek ze wspomnieniami Thomasa. albo może ktoś w końcu zacznie go szukać? Ktoś nieodpowiedni, czy coś.... Będzie mnie to teraz dręczyć ;-;
    No nic, nie umiem pisać komentarzy, więc po prostu życzę weny i pozdrawiam ^^
    Angella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, że się dogadali. Czy ja wiem... Lilly nie ma paranoi, co najwyżej małą obsesję :P Chyba każda kobieta ma problem z tym w co się ubrać. Gdyby się nie popsuło, nie byłoby tak kolorowo. Samo życie. Człowiek się wypala, męczy dręczy a problemy nie znikają i trzeba kombinować. Podręczycie się jeszcze trochę :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  6. Witam,
    Filip zaczął działać starając się o Lili, cieszę się, że między Thomasem a Oliverem zaczyna by dobrze, nie, nie, nie zgadzam się aby coś się tutaj pokomplikowało...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że dopiero teraz, ale... coś mi umknęło :) Tak, Filip zaczął działać, bo uznał to za ważne :) A między Oliverem, a Thomasem... Czytaj dalej :) Ja wiem, że się nie zgadasz :P Ale wszystko się okaże :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń