Miłego czytania :)
Rozdział 19
Wieczór
dnia poprzedniego minął Oliverowi na użalaniu się. Przecież każdy ma czasem do
tego prawo. Prawda? W pracy jakoś funkcjonował. Z naciskiem na jakoś. Na
szczęście, Julia ratowała sytuację i pilnowała, by wszystko było dobrze. Był
jej za to wdzięczny i będzie musiał coś jej za to kupić. Gdyby nie jej
zachowanie, nie podałby kilku kaw i zapewne wyleciał z pracy. Dziękował
niebiosom, gdy zegar wybił godzinę osiemnastą. Nie byłby w stanie dalej
funkcjonować. Wszystko zaczynało go drażnić i wylatywać z rąk. Był
podenerwowany tym, że będzie musiał przeprowadzić tak ciężką dla siebie
rozmowę, właśnie z tym mężczyzną. Prawda była jednak taka, że należały mu się
wyjaśnienia.
Nie ociągał
się z wyjściem z pracy. Wolał mieć już to wszystko za sobą. Im wcześniej Thomas
na niego nawrzeszczy, tym lepiej. Przynajmniej będzie miał powód by znów iść do
Lilly. Może nic z tej rozmowy nie wyjdzie? Byłoby dobrze. Poznał jednak na tyle
Toma, iż wiedział, że nie zostanie mu odpuszczone. Był na to zbyt uparty.
Gdy w końcu
dotarł pod drzwi mieszkania, zawahał się czy powinien tam wejść. Oparł głowę o
drewno i przymknął oczy. W dłoni mocno ścisnął klucze, a drugą puścił luźno
wzdłuż boku. Toczył walkę ze sobą, a także z tym, co powinien zrobić. Był
cholernie niepewny siebie, jeśli chodzi o sprawy miłosne. W każdej innej
dziedzinie mógł działać spokojnie i rozważnie, kierować się przeczuciem lub
wiedzą, mylić się i śmiać z własnych błędów. Udawało mu się to do tej pory we
wszystkim innym, ale nie w tym aspekcie życia. Miał ochotę wrzeszczeć na cały głos,
by uwolnić się od tego pogrążającego go uczucia. Do tej pory wolna ręka
zacisnęła się w pięść i oparła nad głową.
Czuł jak
przez jego ciała płynie złość, frustracja, lęk. Zastanawiał się czy od samych
uczuć można zemdleć. Próbował krzyczeć, otworzył nawet szeroko usta, jednak z
gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Cholera. Czuł się rozbity, złamany. Furia
płynęła w jego żyłach, starając się zamienić je w lód, lęk napędzał mętlik w
głowie. Coś ściskało go w piersi z przerażenia. Nie powinien przypłacać
jednego, krótkiego związku takim zachowaniem, emocjami, złym nastawieniem.
Niech to wszystko szlag trafi.
– Wchodzisz
czy zamierzasz sterczeć tam przez kolejne dwadzieścia minut? – Głos Thomasa
pochodzący zza drzwi wprawił jego ciało w drżenie. Napięcie groziło wybuchem
wściekłości, a on nie był na to gotowy. Nie będzie potem, co po nim zbierać.
Ostatnio wyszło mu to na złe. Nie czekając na jego odzew, brunet postanowił
zaryzykować i otworzyć. Jak gdyby nigdy nic, Oliver wszedł do mieszkania.
Ściągnął buty i poszedł umyć ręce. – Ugotowałem obiad. Proponuję najpierw
zjeść, a potem porozmawiać. Wyjdzie nam to na dobre. W końcu stare prawidła
głoszą, że jak człowiek głodny to zły. Wszystko już czeka.
– Dzięki. –
I jak takie zachowanie miało go nie przytłaczać? Ostatnio… To jeszcze nie czas
na to myślenie. Później. – Zjadłbym konia z kopytami. – Słychać to było zresztą
od wejścia. Jego brzuch wydawał dźwięki jak buldożer, trudno było to
zignorować. – Pozwolisz, że się jeszcze przebiorę? – Po krótkim kiwnięciu
głową, które otrzymał zabrał krótkie, materiałowe spodenki i luźną koszulkę. Po
całym dniu w długich spodniach i zapinanej na guziki koszulki, miał dość.
Potrzebował trochę luzu. Zrzucił z siebie ciuchy i wsadził do pralki. Później
będzie musiał wyprać kilka rzeczy, bo zrobiło się niezłe kłębowisko odpadów.
Spojrzał w lustro. Zobaczył
młodego, bladego człowieka z podkrążonymi oczami i lekko zapadniętymi
policzkami. Stres, niewyspanie i lekka głodówka robiły swoje. Przyjrzał się
swoim oczom. Czemu widział w nich zrezygnowanie i porażkę? Nie! Mowy nie ma.
Musiał zawalczyć o siebie! Nie ma, że chce, ale się boi. Roztarł mocno policzki
i zmierzwił lekko włosy. Niewiele mu to dało, ale nie wyglądał przynajmniej
jakby za minutę miał zejść z tego świata. Wszedł ponownie do pokoju, po którym
roznosił się zapach zupy pomidorowej. Ślinka nabiegła mu do ust.
– Nie miałem pomysłu, więc
zrobiłem podstawę. W piekarniku robią się steki, twoja mama je przyniosła, bo
stwierdziła, że zapewne głodujemy. I zaprosiła nas jutro na obiad, o ile
będziesz chciał, a ja będę w stanie dokuśtykać. Jednak zrozumiem, jeśli zechcesz
odwiedzić rodziców beze mnie. – Oliver słyszał w jego głosie gorycz. Wcale mu
się nie dziwił. Był uziemiony, rzadko kiedy się z kimś widział, a on zamiast
się nim zajmować, to pozostawił go sobie samemu. Zaczęły go zjadać wyrzuty
sumienia.
– Dziękuję. – Skosztował posiłku
i przymknął oczy. Dawno nie jadł czegoś tak dobrego. Zazwyczaj Thomas
ograniczał się do jednego dania, ale bardziej pożywnego. Smak prawdziwych
pomidorów, smażonych na lekko przyrumienionym maśle uwięziły jego zmysły.
Przepis był lekko zmodyfikowany, ponieważ czuł bazylię i troszkę oregano. –
Pyszne. – Nie mógł się powstrzymać przed szybszym jedzeniem. Był głodny, a zupa
była wyśmienita. Na dodatek, mężczyzna nie dodał do niej śmietany, więc dla
niego tym lepiej.
– Cieszę się, że ci smakuje. Postanowiłem
trochę poeksperymentować z przyprawami. Nie spodziewałem się otrzymania takiego
efektu.
– Rób tak częściej, to będę jadł
za dwóch. – Ostatni czas odbił się na jego zdrowiu, był pełny. A przecież
kiedyś mógł zjeść o wiele więcej.
– Mięso będzie za pół godziny
minimum. Nie wiem czy nie za późno je nastawiłem, ale zawsze lepiej trochę
poczekać niż być przejedzonym. – Oliver cały czas unikał patrzenia na
mężczyznę, chociaż w sumie nie miał już jak uniknąć konfrontacji.
– To ja zaniosę naczynia i…
– Możesz to zrobić później? – Subtelnie
wydany rozkaz. Mowy nie ma i tak zrobi po swojemu.
– Nie. Wolę rozmawiać, gdy będzie
czysto na stole. Zrobię nam herbaty i wtedy sobie wszystko wyjaśnimy. Nie będę
tego dłużej spowalniał, ponieważ też chcę mieć to z głowy. – Wziął ze stołu
naczynia i będąc w kuchni spakował do zmywarki. Włączył wodę i wyciągnął dwa
kubki. Nie miał ochoty na lodowatą wodę czy sok, wolał coś ciepłego,
wystarczyło mu, że w jego wnętrzu wiało arktyczną zimą. Musiał się czymś
rozgrzać, chociaż wątpił by akurat ten sposób mu pomógł. Gdzieś z tyłu głowy
nadal szukał wyjścia, możliwości ucieczki. Wyciągnął z kieszeni komórkę i
napisał do przyjaciółki sms–a
W razie czego… ratuj.
Puszczę strzałkę.
Wiedział, że na kobietę mógł liczyć, a to, że zachowywał się
teraz dość nieodpowiedzialnie, miał, szczerze mówiąc, gdzieś. Na odpowiedź nie
musiał długo czekać.
Nie. Nie dzisiaj.
Musisz to przejść, inaczej będziesz żałował. W każdej innej sytuacji, ale nie
dziś.
Czyli nawet ona miała więcej rozsądku od niego, czego kiedyś
za nic w życiu by nie przyznał. Potarł uchem o ramię. Dziwny nawyk, który
pozostał mu z dzieciństwa, gdy jego emocje nadmiernie brały górę. Chcąc nie
chcąc, wziął kubki w obie dłonie i ruszył do pokoju, który nagle wydawał mu się
cholernie mały. Thomas nadal siedział na łóżku, zwrócony w jego stronę, czyli
obserwował go przez cały ten czas. Cholera.
– I jak?
Lilly zapewni ci posiłki? – Czemu przejrzał go tak łatwo? To nie powinno mieć
miejsca. Czyżby był aż tak przewidywalny? Nie zamierzał jednak kłamać w tej sprawie.
– Nie.
Kazała mi… zawalczyć. – Lewa brew bruneta powędrowała do góry. – O moje życie.
– Doprecyzował.
– Aha. –
Thomas nie zamierzał mu tego wszystkiego ułatwić. Widział to i wcale mu się nie
dziwił. Byli dorośli, a skoro on mógł okazywać swoją złość i zniechęcenie, to i
mężczyzna miał do tego prawo. Ostatnimi czasy, nie traktował go dobrze. Nie
będąc jeszcze pewnym gdzie usiąść, stał jak debil na środku pokoju z dwoma,
ceramicznymi narzędziami w ręce. Chcąc nie chcąc, postawił je na stoliku i
usiadł pod ścianą. – Nie wolisz siedzieć na narożniku?
– Nie.
Potrzebuję dystansu, by zebrać myśli i powiedzieć ci o… tym wszystkim. –
Machnął ręką jakiś dziwny znak w powietrzu i zawinął ręce na klatce piersiowej.
Po chwili ciszy zorientował, się co uczynił. To on powinien zacząć tę rozmowę,
a pozycja zamknięta* na rozmówcę mu tego nie ułatwiała. Wyprostował się i
opuścił dłonie na podłogę po obu stronach ciała.
– Oli?
Wyrzuć to z siebie. Nie chcesz mnie tu już, prawda? – Głos Thomasa był cichy i
niepewny, a zarazem współczujący. Facet, zamiast martwić się sobą, na co
wskazywałoby jego pytanie, cały czas dbał o jego samopoczucie, o to czego mu
potrzeba. Och jakim był zasranym egoistą.
–Yhym. Nie
wiem od czego zacząć. Co jest istotne, a co nie. Te sytuacje…
– Po prostu
mów. Słowa same się znajdą, tylko musisz zacząć. Wiem, że to trudne, ale za
chwilę wszystko ci się przejaśni.
– Jako
dziewiętnastolatek zakochałem się w pewnym mężczyźnie. Różnica wieku była taka,
jak między nami. – Thomas oparł jeden łokieć na kolanie i ułożył na dłoni
brodę. Musiał się jakoś podeprzeć. – To chyba brzmi fatalnie. Nie powinienem
porównywać tych dwóch sytuacji, przepraszam.
– Nie masz
za co. Nie bój się, że cię ocenię. Nie zamierzam tego zrobić. – Pierwszy raz nie widział przed sobą
dwudziestoczteroletniego mężczyzny, a tamtego zagubionego nastolatka, który nie
potrafił sobie z czymś poradzić. Dał mu chwilę na zebranie myśli.
– Ale
jednak to uczynisz. Nieświadomie. Zresztą, nieważne. – Oliver przymknął powieki,
jak gdyby przed jego oczami rozgrywała się cała traumatyczna dla niego
sytuacja. Odchylił głowę na ścianę i oparł się o nią całym ciałem, tylko jego
szyja była wyeksponowana, a przez to Thomasowi zrobiło się lekko gorąco. –
Byłem na pierwszym roku studiów, jak go poznałem. Myślałem, że chwyciłem boga
za nogi. John był idealny. Wysoki, przystojny, wysportowany, z nienagannymi
manierami. Dobrze mnie traktował i nie naciskał na kontakty seksualne. – Na te
słowa zarumienił się lekko. No cóż, w końcu dopiero niedawno przestał być
prawiczkiem, miał do tego prawo. Jakoś nie ciągnęło go do ruchania na prawo i
lewo jak niektórych jego kumpli, a potem wielkie zdziwienie, że załapali
jakiegoś syfa. – Cholera. Nie powinienem ci tego mówić. – Spojrzał na Thomasa,
który patrzył na niego uważnie. Miał poważny wyraz twarzy, delikatne zmarszczki
uwydatniły się na jego twarzy, gdy marszczył czoło i mrużył oczy.
– Właśnie,
że powinieneś. Ulży ci w końcu. Ktoś cię powinien wysłuchać, a ja chcę to
zrobić. Możesz mi zaufać.
– Tego się
właśnie obawiam, Thomas. Niczego więcej. Zaufam i znów skończy się, jak wtedy.
– Czyli
jak? – Zastanawiało go, co się zdarzyło pomiędzy tymi dwoma, że Oli tak chciał
uniknąć tego tematu. Czego się wstydził, bał?
– Stwarzał
doskonałe pozory, Tom. Był doskonałym kandydatem na faceta, prawie każda
dziewczyna się za nim oglądała. Nigdy jednak na zewnątrz nie wziął mnie za rękę
czy nie pocałował. Traktował mnie jak kumpla, a ja nie wiedziałem jak sobie z
tym radzić. Nigdy z nikim przed nim nie byłem, więc nie miałem o niczym
pojęcia.
– Bi, ukryty
gej, czy hetero który chciał spróbować?
– Sam nadal
nie wiem. Wydaje mi się, że to ostatnie. Byłem jego odskocznią, zabawką. Miał
od kilku lat dziewczynę. Ona wiedziała, że chciałby spróbować z facetem,
przyznał jej się do tego po pijaku.
– I nie rzuciła
go? – Thomas podrapał się w zamyśleniu po głowie. Naprawdę popaprana sytuacja,
a nie pomagało to, że Oliver wcześniej nie zaznał innego rodzaju miłości.
– Chciała
zobaczyć go w akcji. Popierdolony związek. Gdy dowiedziałem się, że ma kogoś…
Prawie się załamałem. – Wiedział, że chłopak kłamie. Zachowywałby się inaczej,
gdyby prawda była inna. Nie uciekałby, nie tłamsił w sobie emocji. – Związałem
się z nim na pół roku. Za niedługo chciałem mu zaproponować wspólne mieszkanie.
Przecież byliśmy dorośli. – Nie umknął mu powód zamknięcia przez Olivera oczu.
Podniósł się po cichu i pod kuśtykał do studenta. Dywan na szczęście tłumił
jego kroki, a samo zamyślenie chłopaka dawało mu też przewagę.
– Ale tego
nie zrobiłeś. – Poczuł oddech Thomasa na swoim policzku i jego usta scałowujące
łzę po nim płynącą.
– Nie, po
tym czego się dowiedziałem, nie mogłem. Miałem swój honor. Nie chciałem błagać,
by ją dla mnie zostawił. – Oliver otworzył oczy, które błyszczały od łez.
Thomasowi zrobiło się cholernie żal studenta. Teraz sytuacja była dla niego
przejrzysta. – Na szczęście, nigdy nie udało mu się mnie zaciągnąć do łóżka.
Przynajmniej nie do… – Przyłożył mu palec do ust. Wiedział, co chciał mu
powiedzieć, ale nie chciał wprawiać go w niepotrzebne zakłopotanie. – Gdybym
był inny… Może on… – Ponownie nie dopuszczając Olivera do wypowiedzenia swoich
myśli, przyłożył swoje usta do jego. Był to delikatny pocałunek, pełen ciepła i
wsparcia. Po krótkiej chwili odsunął się od niego.
– Nie. To
nie była twoja wina i musisz sobie to w końcu uświadomić. John – niech
skurwiela spotka, a mu serce wyrwie – by się nie zmienił i nigdy by cię nie
chciał. – Widział przebłysk bólu w pięknych oczach młodszego mężczyzny. Jego
ciało zadrżało lekko. – Nie byłeś kobietą, ale to nie oznacza, że jesteś
gorszy. – Nie mogąc się już utrzymać, praktycznie przeturlał się do pozycji
siedzącej. Zaraz potem objął Olivera ramieniem i przytulił jego głowę do
swojego barku. Pocałował go lekko we włosy. – Nie miałeś wpływu na tę sytuację.
Może gdybyś wiedział wcześniej, podjąłbyś inną decyzję.
– Nie, nie
lubię się dzielić moim facetem. – Thomas nie mógł, nie roześmiać się na to
stwierdzenie. – Poza tym… rozstaliśmy się w dość niemiłych warunkach. – Oliver
na samo wspomnienie się zatrząsł. Cholera, jak mógł się z nim spotykać. Czasami
nocować pod jednym dachem?
– Co masz
na myśli? – Alarm odezwał się w jego głowie. Coś tu nie grało. Okej, zdrada,
dziewczyna. To jeszcze było dla niego do przejścia, ale Oli jakiś fragment
swego życia ukrywał. I chyba w końcu dorósł by komuś o tym powiedzieć. Zaufał
mu.
– Gdyby nie
Lilly, która wpadła z niezapowiedzianą wizyta, on… – A miał nie płakać. Czuł
się ponownie tak źle, jak wtedy. Całe ciało bolało od zadanych ciosów, nie
tylko fizycznych, ale też psychicznych. Nie raz słowa bolą bardziej niż czyny.
Przeciął w końcu wrzód znajdujący się w jego psychice. Nie zamierzał ukrywać,
że płacze. Thomas mógł odejść w każdej chwili, ale on potrzebował to z siebie
wyrzucić. Dłużej już nie potrafił trzymać tego w sobie. – Prawie mnie zgwałcił.
– Zacisnął dłonie w pięści i pochylił lekko głowę. Nieświadomie przyjął pozycję
bardziej skuloną, jak gdyby miała go chronić przed złem tego świata. – Miała
klucze, ale wiedząc, że mam kogoś, nauczyła się pukać. Broniłem się, ale przed
tym pobił mnie i nie miałem siły. Po wszystkim zacząłem chodzić na kurs
samoobrony. Ona była moją ostatnią nadzieją. Próbował mnie uciszyć, zatykając
mi usta, ale Lill i tak wszystko usłyszała, oprócz tego kopnąłem w stolik kilka
razy. Prawie od razu udało jej się wejść, zaczęła dzwonić po gliny, a on zwiał.
Powstrzymałem ją, czego teraz żałuję. – Smutny uśmiech wpłynął na jego usta.
Kąciki warg były wygięte w dół.– Nie chciałem go więcej na oczy oglądać. Teraz
tego żałuję, bo mógł przez ten czas skrzywdzić kogoś innego. – Jego ciało
trzęsło się od wyrzucanych przez słowa i łzy emocji. – Nie myślałem wtedy
racjonalnie. Lill zrobiła mi zdjęcia sińców, by mieć go czym szantażować, w
razie gdyby mnie znów próbował napaść. – Thomas nie wierzył w to, co słyszy.
Jego całe ciało spięło się. Naprawdę miał ochotę coś rozpierdolić. Najlepiej
tego sukinsyna. Gdyby już go pobił, najchętniej uciąłby mu jaja i wsadził
głęboko do gardła za karę. Kurwa! A on się wściekał, że Oliver uciekł po tym,
jak się z nim przespał? Jakim trzeba być debilem! Przecież przypuszczał, że był
dla niego pierwszym partnerem! – Zrozumiem, jeśli zechcesz teraz odejść. Wcale
bym ci się nie dziwił.
– Chyba
zidiociałeś? Myślisz, że to twoja wina? – Krótkie kiwnięcie głową potwierdziło
jego przypuszczenia. – No, to jednak jesteś kretynem. Nic, co się tam stało,
nie było twoją winą. To on zachował się jak ostatni skurwysyn! – Złość go
rozsadzała od środka, jednak musiał się opanować dla dobra studenta. – Masz
prawo odmówić seksu. A tym bardziej, jeżeli ktoś chce się tylko zabawić twoim
kosztem!
– To
dlatego od ciebie uciekałem. Nie masz wspomnień. – Teraz prawda uderzyła go
między oczy. Nie chodziło o to, że porównywał ich w każdym aspekcie życia. A o
sposób rozstania. –Nie możesz być pewny, że gdzieś tam nie czeka na ciebie
narzeczona, dziewczyna, żona. Różne rzeczy się dzieją, gdy masz wypadek i
tracisz wspomnienia. Mózg lubi płatać figle. A ja… Nie wiem czy ponownie dam
sobie z czymś takim radę.
– Spójrz na
mnie. – Chwycił jego brodę pod palce i uniósł ją lekko. – Jesteś
najsympatyczniejszym, najfajniejszym facetem, jakiego poznałem. Masz cholernie
dobre serce, przygarnąłeś pod swój dach obcego człowieka, zaopiekowałeś się w
potrzebie. Zacząłeś pracować na drugim etacie by na wszystko starczyło. Jesteś
odpowiedzialny, wiesz, co chcesz osiągnąć, dbasz o innych. I ty masz jeszcze
sobie coś do zarzucenia? Jesteś cholernie seksowny i mi się podobasz. – Widząc
jego rumieńce, skomentował to krótko. – Nie zamierzam tego ukrywać. I
zapamiętaj sobie… W tym wszystkim, nie było twojej winy.
– Skąd wiesz, że nie znałeś
wcześniej takiego faceta? – Wolał pominąć cały stos komentarzy na temat jego
zachowania, wyglądu, sposobu bycia. I tak czuł się skrępowany bardziej, niż
wymagała tego sytuacja.
– Bo wiem,
co czuję. Za nikim nie tęsknię, a przecież nieraz serce zna większe prawdy niż
rozum. – Chyba jednak mu się nie uda. Poczuł, jak dłonie Thomasa kierują się na
jego pośladki. Zadrżał lekko, co nie umknęło im obu. – Chodź, przytul się. Obu
nam się polepszy humor. – Więcej razy nie trzeba mu było tego powtarzać. Niby
siedzieli objęci, ale nie o to im chodziło. Przesunął się lekko i przerzucił
lewą nogę przez biodro mężczyzny. Umiejscowił się tak, by nie siedzieć na nim
centralnie, tym bardziej, że mógłby wtedy uszkodzić gips, a tego nie chciał.
Jego pośladki delikatnie wisiały w powietrzu, starał się stworzyć pozory
siedzenia. Thomas zauważył jego starania, dlatego bez zbędnych ceregieli
przysunął blisko siebie studenta. Ich krocza otarły się o siebie, ale
przynajmniej student nie musiał niczego udawać.
– To chyba
nie jest najlepszy pomysł. – Przecież nie powie Tomowi, że zaczął się podniecać
od samego przytulenia. Weźmie go jeszcze za jakiegoś erotomana. Poruszył się
lekko, by odciążyć prawą nogę, która źle się ułożyła, a przy tym sapnął ciężko.
– A mnie
wydaje się inaczej. – Starszy mężczyzna oparł swoje czoło o ramię Olivera i
przyciągnął go najbliżej, jak się dało. – Chcę cię po prostu chwilę potulić.
– Czemu ci
nie wierzę? – Szepnął mu na ucho, by następnie lekko je pocałować. Sam też
ułożył dłonie na plecach mężczyzny. To nie było jednak to, o co mu chodziło,
dlatego też podciągnął lekko do góry jego podkoszulkę i ponownie zrobił to samo.
Czuł ciepło buchające ze skóry swojego… partnera? Kochanka? Nieważne.
Przynajmniej nie teraz. W końcu wyrzucił z siebie złość, ból i poczucie
poniżenia. Oddał Thomasowi serce. Teraz musiał mieć nadzieję, że nie zostanie
zmiażdżone i posiekane na kawałki.
* pozycja
zamknięta, czyli właśnie z założonymi rękami na klatce piersiowej. Pozorny
kontakt, słuchamy, co druga osoba do nas mówi, ale tego nie chcemy, nie
przetwarzamy, ignorujemy tekst wypowiedzi.
Rozpływam się *p* Tak mi się nagle humorek poprawił. Choć historia Olivera nie była zbyt kolorowa T.T. No cóż, ważnie, że jest z nim Thomas i wyjaśnili sobie kilka spraw.
OdpowiedzUsuńWeny winszuję ^^.
P.S. Ja się nie lenię ^.*
Piękny rozdział *u*
OdpowiedzUsuńSię aż popłakałam *O*
Weny życzę i czekam na next <3
*Hopie*
Miło mi, że ci się podobało :) A tym bardziej się cieszę, że udało mi się wywołać takie emocje :)
UsuńPozdrawiam
LM
Cowny... Zdecydowanie cudowny rozdział! Po przeczytaniu go czuję ogromny niedosyt. Cóż, cholernie się cieszę, że tak to się wszystko skończyło~ W końcu faceci sobie wszystko wyjaśnili, Oli pozbył się tego ciężaru, a Thomas zrozumiał jego dotychczasowe postępowania. Już nie będą sobie sami przeszkadzać, ne? ;u;
OdpowiedzUsuńRozdział, jak już wspomniałam, strasznie mi się podobał... *^* Po tym wszystkim aż ciężko będzie wyczekać w miarę spokojnie do następnej niedzieli! :'D
Pozdrawiam, weny no i czasu życzę!
~Copacati (⌒▽⌒)☆
Copacati cieszę się, że ci się podobało ;) Ja też się cieszę, że w końcu sobie wszystko wyjaśnili, bo wiem, że zachowanie Olivera było dość męczące ;) Czy ja wiem czy nie będą sobie przeszkadzać... To się okaże :) Tydzień szybko minie :P
UsuńPozdrawiam
LM
O Boże *.* biedny Oli. Jak bym dorwała tego dziada co go skrzywdził to musiał by się pożegnać ze swoimi klejnotami >.< mam nadzieję, że stosunki Tom'a I Olivier'a będą lepsze I będzie piękny happy end. Dużo weny !!
OdpowiedzUsuńP.S. planujesz już jakieś następne opowiadanie ?
P.S.2 przypominam o rozdziale 3 u mnie, a I jak byś nie widziała mojego komentarza z wczoraj to nominowałam cię do Liebster Award także zajrzyj do mnie.
Pozdrawiam OfeliaRose
Przepiękny rozdział, pełen emocji. Wspaniale go napisałaś. Mam nadzieję, że teraz się już ułoży pomiędzy chłopakami.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję :) Cieszę się, że ci się podobało :) To wiele dla mnie znaczy :) Czy się ułoży to jeszcze zobaczymy ;)
UsuńDo zobaczenia za tydzień!
Pozdrawiam
LM
Aaa, wspaniały rozdział, taki czuły i w ogóle, rany a już się bałam, że Thomas zrobi coś głupiego i ucieknie albo co...Na szczęście jest dojrzalszy ;_; A tego Johna to bym udusiła i starła o chodnik, cholerny dupek =,= Mam nadzieję, że wszystko zacznie się układać, chociaż jestem święcie przekonana, że przeszłość Toma jeszcze kopnie ich w tyłek...Cóż, zobaczymy :D A u nas to jest tak, że chociaż ja piszę opko a Scarlett tylko je sprawdza pod względem zarówno gramatycznym jak i treści, to PnS wymyślamy wspólnie od trzech lat. Ja tylko ubieram je w słowa, wiele pomysłów trzeba przypisać jej :D
OdpowiedzUsuńDobra... Stwierdzam, że jesteś niesamowita XD przedwczoraj zaczęłam "młodego". To było... Niesamowite *o* pokochałam to opowiadanie. Kiedy zobaczyłam, że piszesz teraz nowe opowiadanie wpadłam w jakiś szał radości XD Na początku nie byłam przekonana do "Amnezji". Nie ukrywam, że nieco ciężko czytało mi się taki ciąg tekstu. Ale... Kiedy już nadszedł czas akcji, to się zakochałam. Cały czas kibicuję ich związkowi i aby wszystko się ułożyło.
OdpowiedzUsuńDziękuje za tak świetne opowiadania:* Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Szybko ci poszło czytanie "Młodego" :) Miło mi, że pokochałaś to opowiadanie, wiele to dla mnie znaczy :) Czy jestem niesamowita? Wątpię. Ja po prostu piszę ;). Wydaje mi się, że ogólnie "Amnezja" jest innym tekstem niż "Młody". Może dlatego też się go ciężej czytało. Skupiłam się na analizach, by łatwiej mi było potem opisywać akcję. Cieszę się, że i to opowiadanie pokochałaś.
UsuńDo zobaczenia za tydzień :)
Pozdrawiam
LM
nie mam w zwyczaju słodzić, najlepszy rozdział jaki na tym blogu napisałaś, brawo :) oby tak dalej, twórz i zarażaj mnie weną :P
OdpowiedzUsuńPrzyszłam pozostawić po sobie ślad! Hmm dlaczego nie komentowałam chociaż zawsze czytałam? Powody były różne albo czasu nie miałam albo mi się nie chciało albo za bardzo wkurzałam się na Oliviera.
OdpowiedzUsuńW sumie nadal mam do niego żal. Rozumiem przeszłość itp. Ale... mógłby się ogarnąć i najpierw pogadać z Thomem a potem pójść z nim do łóżka... (wiem łatwo powiedzieć) Dla mnie zachował się jak baba
A Thom z kolei... cóż, ja bym na jego miejscu opuściła mieszkanie. Ale rozumiem, noga, amnezja...
Czasami zachowania bohaterów mnie zaskakują i dziwią. Jednakże to Twoje opowiadanie, a mi się ono w gruncie rzeczy podoba. Nie wiem co napisać oprócz tego iż cieszę się że mężczyźni nareszcie się dogadali no i współczuję Oliemu. Zobaczymy co z ich związku wyjdzie, a przeszłość Thoma na pewno da się we znaki xD
Pozdrawiam i życzę dużo weny!<3
Witam,
OdpowiedzUsuńaa cudowny rozdział... w końcu Oliver wykrztusił to z siebie, nie ciekawa sytuacja.. zachowanie Thomasa cudowne
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Miło mi, że ci się podoba :) Oliver musiał chyba zaufać komuś innemu, a nie tylko Lilly. A Thomas był do tego odpowiednią osobą :).
UsuńPozdrawiam i do napisania :)
Pozdrawiam
LM
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział... no i w końcu Oliver wykrztusił to z siebie, mamy tutaj bardzo nie ciekawą sytuację.. a zachowanie Thomasa cudowne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Oliver w końcu wykrztusił to z siebie, jest tutaj bardzo nie ciekawa sytuację.. zachowanie Thomasa cudowne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza