niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 27

WAŻNE:
Chciałam poinformować, że rozdział dwudziesty ósmy zostanie opublikowany tydzień później. Jeśli dobrze pójdzie, dzisiaj kończę sesję. Muszę jednak odpocząć chwilę od nauki, pisania, czytania, komputera, wszystkiego. Za kilka dni będę miała wyniki i może będę miała wakacje. Wolę was poinformować już teraz niż za tydzień wstawić notkę, że rozdział się nie pojawi. Do zobaczenia 20 lipca :) (OBY!)

W dniu dzisiejszym skończyły mi się rozdziały zapasowe, więc będę musiała je "szybko" nadgonić. Dwa egzaminy już za mną. O 12.30 mam (chyba) ostatni egzamin w tym roku akademickim - psychopatologię. Jeszcze trochę. Trzymajcie mocno kciuki. Ostatnia prosta (oby!)!
Zapraszam do czytania

Rozdział 27

            Thomas wiedział, że powinien siedzieć i dokładnie planować przebieg trzech dużych inwestycji, przynajmniej na takim poziomie, na jakim był w stanie, jednakże jego myśli co rusz uciekały w kierunku spotkania Olivera i Charlotty. Moneta nigdy nie ma dwóch stron, mimo powszechnej opinii. Zaryzykował, dając kobiecie wolną rękę w kwestii tego, co powinna powiedzieć studentowi, ale nie miał innego wyjścia.
            Nie miał pojęcia, o której godzinie zamierzają się spotkać, ani gdzie to będzie miało miejsce, a przez to czuł się jeszcze bardziej zdenerwowany. Szar zbyła jego pytanie milczeniem, chociaż wiedział, że odczytała wiadomość. Do Olivera nie było sensu pisać, ponieważ nie odpowie wcześniej niż przed końcem pracy, czyli za pół godziny. Połączył wszystkie fakty. Cholera! Że też wcześniej o tym nie pomyślał. Uświadamiając sobie swoją głupotę, odetchnął i oparł się wygodniej o fotel. Noga leżała na niskim stoliku, dostawionym zaraz obok jego biurka. Podczas spotkań siedział dość daleko odsunięty od mebla, jednakże gdy tylko klient opuszczał jego biuro ponownie usadawiał się wygodnie, wyciągając obie nogi na równej powierzchni.
            Zastanawiał się, czego może się spodziewać po powrocie do domu. Tak, mieszkanie Olivera stało się jego domem i nie potrafił sam przed sobą tego ukryć. Przywiązał się, zakochał, więc jego serce zostało dane Oliverowi na tacy. Jednak niepewność wkradła się w zakamarki umysłu i powinien dać sobie z tym radę. Na tę chwilę nie potrafił jednak tego zrobić. Zbyt wiele zależało od spotkania, które jak mógł tylko przypuszczać, zacznie się za piętnaście minut. Miał nadzieje, że wszystko pójdzie po jego myśli. Nie chciał stracić Olivera.

***

            Oliver starał się ukryć zdenerwowanie, które ogarnęło całego jego ciało. Kobieta dała mu znać, że spóźni się pięć minut przez korek na jednej z głównych ulic miasta. Miłe z jej strony. Większość ludzi, których znał nie zawracała sobie czymś takim głowy. Uważali oni, że tak niewielka ilość czasu, to nie spóźnienie, co zawsze doprowadzało go do szewskiej pasji. Może to on miał „fisia”* na tym punkcie, ale twierdził, że to brak szacunku spóźniać się na umówione spotkanie. Co innego sytuacje losowe takie jak teraz, czyli korek czy spóźniony autobus, chociaż on sam zawsze starał się przewidzieć takie rzeczy i wychodził wcześniej, niż to było konieczne.
            W końcu jednak drzwi do lokalu otworzyły się i pojawiła się w nich średniego wzrostu kobieta z mocno pokręconymi lokami. Rozejrzała się po lokalu i prawie od razu zwróciła w jego kierunku, gdy podeszła, podała mu rękę na przywitanie.
            – Charlotta. Miło mi. – Jej uścisk był pewny, a uśmiech nie opuszczał ust.
            – Oliver. Skąd wiedziałaś, że to ja? – Wskazał jej miejsce naprzeciwko siebie. Teoretycznie nie było to najlepsze rozwiązanie. Siedzenie w sposób konfrontacyjny, mogli się nawzajem cały czas obserwować.
            – Jesteś dość charakterystyczny, poza tym Thomas nie umawiałby się z kimś takim jak tamte chłystki. – Nie musiała wskazywać ręką drugiego skraju pomieszczenia, które zajmowała grupka nastoletnich chłopców.
            – W sumie masz rację. – Zaśmiał się. – Napijesz się kawy, herbaty, wody, soku?
            – Soku jabłkowego, jeśli możesz. Niestety kawę muszę ograniczyć w najbliższym czasie. – Wiedział o co jej chodzi, jednakże nie zamierzał drążyć teraz tego tematu.
            – Nie ma sprawy. Czy przeszkadzają ci jakieś zapachy? – Może nie było to zbyt dyskretne pytanie, ale nie zamierzał powodować u kobiety wymiotów z powodu kawy.
            – Nie musisz się o to martwić. Nic mi nie jest. Pij,co chcesz. – Charlotta doceniła otwartość, z jaką ją o to zapytał. Był pewny siebie, otwarty, ale nie w sposób grubiański. Wiedział, że jest w ciąży i nie zamierzał tego ukrywać, ale nie okazywał jej też wrogości. A mógłby to robić, biorąc pod uwagę to, że uważał ją za narzeczoną swojego faceta.

            Oliver stał przy barze z Jull i czekał na espresso, szklanka z sokiem spoczywała na blacie. Charlotta była bardzo ładną kobietą i nie dziwił się, że przyciągała męskie spojrzenia. Jego mama powiedziałaby, że ma coś w sobie, jakiś dziwny magnetyzm, który przyciąga wzrok. Potarł lekko spocone dłonie o dżinsy.
            – Wszystko ok? – Mina jego koleżanki wyrażała niepewność.
            – Tak. Oczywiście, trochę się denerwuję. Szybko minie. – Mimo swych słów był niepewny tego, co wydarzy się w ciągu następnej godziny. Miał niemiłe przeczucie i to go tylko niepotrzebnie irytowało. Wziął wszystko, co zamówił i zapłacił. Ruszył powoli w kierunku stolika i po podaniu kobiecie napoju, usiadł wygodnie. Nie zamierzał się niepotrzebnie spinać. Cisza, która zapadła między nimi była bardzo krępująca, wzbudzała niepotrzebne, negatywne odczucia, które nie miały możliwości ujścia.
            – Przepraszam. Zamyśliłam się – przyznała Charlotta. – Wybacz mi, ale nie mam czasu na miłą pogawędkę, gdy oboje wiemy, po co tu przyszliśmy. –Cała ta sytuacja była dziwna. W końcu to ona zamierzała się z nim spotkać i opowiedzieć mu o pewnych rzeczach. – Co chcesz wiedzieć najpierw? –Jej uśmiech był miły, ale Oliver czuł, że kryje się pod nim coś więcej. Nie było w tym nic pozytywnego. Poczuł do niej silną, instynktowną antypatię. Czuł się zagrożony, wiedział, że łączy ją silna i bliska relacja z Thomasem i to budził w nim wewnętrzny przeciw. Był zazdrosny, tym bardziej, że to ona była jedynym „nośnikiem” ich wspólnych wspomnień. Mogła wmówić mężczyźnie wszystko, co chciała, bez ujawniania prawdziwych informacji. Coś w nim krzyczało, by wyszedł z tego spotkania, nie zaspokajając swojej ciekawości, bez wiedzy, której tak mocno potrzebował do tego by pozbyć się wątpliwości.
            – Najważniejszym pytaniem jest: co takiego chcesz mi opowiedzieć? – Nie zamierzał zgrywać twardziela, wiedział jednak, że kobieta ma nad nim przewagę pod postacią niedostępnej mu wiedzy.
            – Nie wiem od czego zacząć. – Uśmiech miała łagodny, subtelny, ale nie budziła w nim poczucia sympatii, relaksu. Brakowało mu w niej tego czegoś.
            – Co cię łączy z Thomasem i od kiedy? – Musiał się upewnić. Czuł, że odpowiedź mu się nie spodoba, ale czasem lepiej poznać najgorszą prawdę niż słyszeć same kłamstwa. Jego myśli uciekały co rusz w innym kierunku. Spodziewał się uroczej opowiastki o tym, co było kiedyś, ale nie spodziewał się tego, co usłyszał.
            – Jest moim narzeczonym. – Cichy śmiech Charlotty na widok jego miny, rozszedł się w jego umyśle głośnym echem. Co za pieprzony oszust! – Czemu jesteś taki zdziwiony? Przecież wiedziałeś o tym wcześniej. Sam siebie próbowałeś oszukiwać, bo tak ci było wygodniej.  – Pieprzona psycholożka. Nagle posiadała tajemną wiedzę co myślał i co czuł. Słyszał w jej głosie sarkastyczne nuty, budzące w nim odrazę, ależ był naiwny!
            – Słyszałem, że to nie prawda. Każde z was przedstawia inną wersję wydarzeń. Jaki mi to wytłumaczysz? – Starał się być opanowany, nie poddawać się niechcianym emocjom. Na to będzie czas później. Powinien teraz zachować spokój.
            – Od kiedy wierzysz, że wszyscy mówią prawdę? Oliver, wszyscy kłamią**, każdy mówi to, co mu pasuje tak, jak jest mu wygodnie, także Thomas. – Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, a jednak informacja ta unicestwiła w nim nadzieję na lepsze jutro. Wiedział, do czego dąży. Chciała go pogrążyć, odciąć od Toma i miała do tego prawo. Podobno miała innego faceta, ale nadal kochała swojego przyjaciela. Właśnie przez to miała nad nim władzę. Wiedziała o wiele więcej o osobie, którą uważał za swojego partnera, zamierzała użyć tej wiedzy by się go pozbyć.
            – Skąd mogę mieć pewność, że to ty niczego przede mną nie zatajasz? – Zabrzmiało to nie tak, jak chciał, ale czasu nie cofnie.
            – To jego dziecko. – Pogłaskała lekko brzuch. – Nic innego nie jest ważne. – Oliver czuł, jak robi mu się słabo z wrażenia. Kurwa, czuł to, a zarazem ignorował przeczucie.
            – A amnezja? – Chwycił się ostatniej deski ratunku.
            – Przecież mnie pamiętał. On się tobą zabawił, kretynie. – Charlotta uśmiechnęła się perfidnie. – Miał dla siebie kobietę i mężczyznę. Nie uważasz, że dobrze to rozegrał?
            – Dla mnie to spotkanie jest skończone. Nie zamierzam więcej z tobą rozmawiać. Rachunek jest opłacony. – Podniósł się z siedzenia i nie oglądając się za siebie, wyszedł. Miał ochotę w coś walnąć, emocje buzowały mu pod skórą, czuł swędzenie pięści. Przyspieszył kroku tak, by marsz do domu go zmęczył. Przypuszczał, że zajmie mu ono około dwudziestu minut w takim tempie. Musiał znaleźć w sobie siłę, by wywalić Thomasa na zbity pysk, razem z jego romantyzmem, rzeczami i tą postawą macho. Kurwa! Kochał go, a ta sytuacja złamała mu serce. Jakiś czas temu zapomniał, jak się go używa, więc tym bardziej teraz bolało. Gardził sobą i swoją naiwnością, wierzył Thomasowi, a ten to perfidnie wykorzystywał. Na dodatek wyznał mu historię swojego byłego związku, a on nie wykonał żadnego gestu! Zero!
            Musiał przyznać, że jego działania były kunsztowne. Niczego nie zasugerował, nie dał po sobie znać. Cholera! Dobry był. Roześmiał się głośno. Jakim był naiwniakiem. W jego sercu rozgorzała nienawiść silniejsza niż miłość. Nigdy już taka sytuacja się nie powtórzy. Nie pozwoli sobie na to. Nie potrzebnie się przywiązał, a to teraz powodowało silny ból w jego klatce piersiowej. Thomas swoimi poczynaniami wyrwał mu serce.
            Być może czułby się inaczej, gdyby nie dziecko rozwijające się w jej łonie. Być może inaczej przeżyłby rozstanie i zdradę. Jednak to… Było dla niego za dużo.
            –Lill? – Nawet nie zorientował się, że do niej dzwoni. Jego ciało funkcjonowało na autopilocie, wcisnął przycisk szybkiego wybierania, nie będąc tego świadom.
            – Oliver, coś nie tak? Gdzie jesteś i co ci się stało? – W tle słyszał jakieś rozmowy. Zastanawiał się, gdzie teraz była. Ich relacja się trochę rozluźniła, a on nie chciał z każdym problemem przybiegać do przyjaciółki.
            – Nie będę ci przeszkadzał. Słyszę, że jesteś zajęta. – Przyjaciółka nie pozwoliła mu się rozłączyć i powiedziała do Filipa, że zaraz wróci. Przynajmniej wiedział, że przeszkodził jej w randce. Musiał zacząć się pilnować, cały czas umykało mu, że jest już w związku.
            – Uwierz mi, że on nie ma z tym problemu. Co twój kochaś znów wykombinował? – Słyszał, jak westchnęła. Czy to było aż tak proste do odkrycia?
            – Nic takiego. Wybacz, włączyłem przycisk szybkiego wybierania bez przemyślenia tego.
            – Nie obrażaj się na mnie. Nie mam nic złego na myśli, przecież o tym wiesz. – Ale doskonale zrozumiał także podtekst w jej wypowiedzi.
            – To jego dziecko, Lilly. Charlotta rzeczywiście jest jego narzeczoną, a on się mną zabawił. Idę, by go wyrzucić z domu.
            – Dobrze robisz. Jeśli chcesz, mój dom jest dla ciebie otwarty, jeśli będziesz tego potrzebował, będę tam za trochę ponad godzinę, bo w centrum są korki.
            – Dam sobie radę. Muszę spróbować sam naprawić swoje życie. – Nie czekając na odpowiedź, rozłączył się i jeszcze bardziej przyspieszył.

***

            Thomas siedział w kuchni i bębnił palcami w blat stołu. Czuł, jak boli go nie tylko noga, ale także kark od ciągłego pochylania, od którego zdążył się odzwyczaić. Czekał na Olivera i coraz mniej podobało mu się to wszystko. Sam nie wiedział, jak dokładnie wyjaśnić co ma na myśli. Coś źle poszło i zdawał sobie z tego sprawę. Charlotta nie odpisywała na jego sms–y, podejrzewał, że robiła to specjalnie. Komórka leżała przed nim, by mógł zobaczyć nadchodzącą wiadomość. Czuł dość duży niepokój, którego obiektywnie nie potrafił wytłumaczyć. W pracy wszystko szkło dobrze, klienci nie mieli nic przeciw jego dziwnemu strojowi, więc przypisywał swoje samopoczucie temu,co rozgrywało się kilka kilometrów od niego i od czego miała zależeć jego przyszłość z Oliverem.
            – Cholera, odpiszcie coś! – Warknął zirytowany, nie podejrzewając, że coś takiego zdoła go rozstroić emocjonalnie. Po kolejnej pół godzinie usłyszał klucz przekręcany w zamku. Wiedział, że coś poszło nie po jego myśli. Charlotta nie odpisywała tylko wtedy, gdy zrobiła coś, co mu się nie spodoba. Wstał powoli z krzesła, uważając na gips, który zaczął mu się ponownie kruszyć, ze względu na złamanie go w dolnej części stopy. Pokuśtykał do przedpokoju.
            – Cześć, kochanie… – Urwał, widząc morderczy wzrok kochanka. Nie spodziewał się zobaczyć w jego oczach nienawiści połączonej z czymś jeszcze. Twarz Olivera była wykrzywiona przez wściekłość, co rusz zaciskał i rozluźniał dłonie.
            – Nie mów tak do mnie. –Wysyczał. Był tak podminowany, że najchętniej by mu walnął. Zamierzał się jednak hamować. Nie zamierzał się uszkadzać dla tego dupka. Kurwa! Jaki on był głupi!
            – Oli, co tam się stało? – Może nie sformułował tego tak jak powinien, ale nie zamierzał zważać na słowa w momencie, gdy jego facet, który powinien wrócić szczęśliwy i zadowolony, najchętniej by mu walnął.
            – Już ty wszystko doskonale, kurwa, wiesz! Daję ci dwadzieścia cztery godziny na wyprowadzenie się z mojego domu. I masz się tu więcej nie pokazywać! – Thomas stanął jak wmurowany. Tego się nie spodziewał. Co ona mu nagadała? Chyba ją zabije! Będzie miał gdzieś jej uczucia, jak jej nogi z dupy powyrywa! Próbował jednak zachować spokój.
            – O niczym nie wiem. Opowiedz mi o tym kochanie, proszę. – Zarejestrował jak dłoń Olivera pędzi w jego stronę, ale nie był wstanie się obronić.
            – Nie nazywaj mnie tak więcej. – Głos jego partnera mógłby zamrażać. Wnętrzności skręciły mu się z żalu, a policzek bolał i piekł. Próbował odłączyć się od emocji, doskonale zdając sobie sprawę, że nie są teraz zbyt pomocne.
            – Dobrze. – Podniósł obie ręce do góry, pokazując, że się zgadza. – Więc?
            – Wypierdalaj! Nie chcę cię więcej widzieć. – Thomas czuł, jakby mu zabrakło powietrza. Nie spodziewał się, że tak mocno będzie przeżywał tę sytuację.
            – Nie odwracaj się ode mnie, Oliver! – Student zatrzymał się wpół kroku i oparł o drzwi głowę.
            – Nie mogę. Zniszczysz mnie, a ja nie chcę sobie na to pozwolić. Zdeptałeś moje serce, Thomas. – Odwrócił się w jego stronę, pokazując zbolałą twarz. W kącikach oczu czuł łzy, ale nie miały czasu wypłynąć. – Nie chcę tego, rozumiesz?!
            Nie spodziewał się zobaczyć mokrego dowodu żalu na twarzy kochanka. Przyciągnął go w swoje ramiona, nie zważając na uderzenia w klatkę piersiową i usilne wyrywanie się.
            – Ja po prostu tego nie zniosę. Nie po raz kolejny… – Głos studenta przycichł. Objął go lekko, po czym wyrwał się z jego ramion.
            – O czym ty mówisz do jasnej cholery?! – Wiedział, że niczego się dzisiaj nie dowie. Będzie musiał się spakować, odejść i dać mu czas. Wcześniej jednak zrobi krzywdę przyjaciółce. Czy powinien ją tak nadal nazywać po tym, jak zamieszała w jego życiu?
            – Zapytaj jej. – Położył nacisk na ostatnie słowo. Nie zamierzał wymawiać imienia tej, która zabrała mu partnera. Odwrócił się ponownie w stronę wyjścia.
            – Oli…
            – Nie utrudniaj tego. Wiedziałeś, że wcześniej czy później to nastąpi. A ja nie zamierzam walczyć. Nie dzisiaj i nie w przyszłości. Brak mi sił, a ty dobrze o tym wiesz. Nie chcę… –  Oliver nie dokończył swojej myśli, a Thomas zmuszony został do oglądania oddalających się pleców kochanka. Wkrótce drzwi zamknęły się za nim cicho, a Oli opuścił jego życie. Nie zamierzał jednak dawać mu odejść. Wyjaśni tę sprawę, da mu czas, by odpoczął od tych wszystkich zawirowań. Musiał panować nad sobą przez kolejne dwa, może trzy dni, zanim pójdzie do Charlotty. Nie wiedział czy nadal może nazywać ją przyjaciółką.

***
            Oliver stał przed klatką schodową do mieszkania Lilly. Ściskał mocno klucze, w dłoni, a te wrzynały mu się w rękę. Nie chciał wracać do domu rodzinnego. Jego matka zadawałaby za dużo pytań, na które teraz nie miał ochoty odpowiadać.
            – Nie stój tyle i się nie zastanawiaj. Wchodź. – Drgnął, słysząc za sobą głos Lill. Minęła go, otworzyła kluczem wejście. Puściła go w drzwiach. – Otwórz mieszkanie, ja jeszcze zgarnę pocztę ze skrzynki. – Posłusznie poszedł na górę i poczekał na nią.
            – Przepraszam. Nie powinienem był… – Jego usta zostały zatkane szczupłą dłonią.
            – Zanim dokończysz zdanie, zastanów się sto razy. Jeśli się pomylisz, wywalę cię za drzwi. – Oboje wiedzieli, że to jest kłamstwo. Lill mogła na niego liczyć, gdy miała zawirowania w swoich byłych związkach. Teraz on potrzebował jej. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że rzadko się zakochuje, ale nigdy jeszcze nikogo nie kochał. Być może wpływ na to miał fakt, że mieszkał z Thomasem przez pewien okres czasu. Znał jego dobre i złe strony, czuł się przy nim bezpieczny i szczęśliwy. Nawet nie zauważył, kiedy aż tak zaczęło mu zależeć i go pokochał.
            – Wiem. Mimo to przykro mi, że przerwałem twoją randkę. – Uśmiechnął się lekko, chociaż widział zmartwiony wzrok Lill.
            – Aktualnie jesteś ważniejszy. Co on znów zrobił? Czuję, że mam deja-vu.
            –Hm. Już kiedyś prowadziliśmy na ten temat rozmowę. – Próbował się do niej uśmiechnąć, jednak nie za bardzo mu to wyszło. Lill objęła go mocno i pocałowała w policzek.
            – Skopię mu dupę, jeśli jeszcze raz zobaczę cię w takim stanie.
            – Nie będziesz miała na to szans. Zniknął z mojego życia. Kazałem mu się wyprowadzić w ciągu najbliższej doby.
            – Oli! Co on ci zrobił do jasnej cholery?! – Decyzja, jaką podjął, zszokowała ją.
            – Charlotta naprawdę jest jego narzeczoną i nosi jego dziecko. – Poczuł jak całe ciało Lilly się spina.
            – Chyba mu wpierdolę! Lepiej mnie trzymaj, bo pójdę i mu zrobię taką krzywdę, że już żadnej kobiecie ani mężczyźnie się nie przyda!
            – Brzmisz groźnie. – Oli przytulił ją jeszcze mocniej. Wiedział, że kobieta nie rzuca słów na wiatr, jej ciało trzęsło się z wściekłości.
            Lill czuła, jak się spięła. Miała ochotę czymś rzucić, najlepiej w Thomasa. Jak ten ciul mógł tak go potraktować? Gdyby chociaż był stu procentowym gejem i zdradził go z innym, ale nie, bo po co? Lepiej zdradzić geja z kobietą i jeszcze ją zapłodnić. Przynajmniej było mu milutko. Cholera jasna!

***

            – Radzę ci, kurwa, wytłumaczyć mi, co mu powiedziałaś. – Jego plany wzięły w łeb, gdy zaczął warczeć do słuchawki telefonu.
            – Thomas, zostaw mnie w spokoju. Rzygam już pół wieczoru. Mam dość. – Nie czekając na jego odpowiedź, rozłączyła się. Ostatnie co usłyszał, to nowa fala wymiotów. Mógł być wściekły, ale zebrał ostatnie rzeczy z mieszkania Olivera i zamierzał pojechać do tej idiotki od siedmiu boleści. Wkurzyła go, ale znali się tyle lat, że nie zamierzał jej teraz zostawiać w takiej sytuacji.
            Marcus obiecał mu, że przyjedzie i pomoże znieść wszystkie rzeczy, a potem wniesie je do jego mieszkania. Musiał tylko trochę poczekać. Nic nie należało do niego, ale zamierzał oddać Oliverowi pieniądze za to, co mu dał. Był pomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony chciał chronić przyjaciółkę, z drugiej swojego partnera. Wybór był prosty, a jednak… Musiał dowiedzieć się, co powiedziała jego kochankowi, by mógł to jakoś zażegnać. Chwycił się za włosy i usiadł na narożniku. Czuł się przytłoczony niewiedzą. To było tak cholernie męczące, a żadne z nich mu tego nie ułatwiało. Będzie musiał walczyć nie tylko z Charlottą, ale także rodzicami, bo zamierzał im przedstawić Olivera. Nie wspominając o samym chłopaku, jego rodzinie i Lilly. Jęknął z frustracji. No to się wpakował…

*    Wyrażenie potoczne, określające zafiksowanie, uczepienie się jednej zasady, odnosi się także do innych sfer życia.

**  Główna idea w serialu „Doktor House”. Zgadzam się z nim. Wszyscy czasem kłamią.

14 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, I JA MAM CZEKAĆ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ DWA TYGODNIE? DLACZEGO TAK? Co ta Charlotta w ogóle?! Nie no, nie mam słów, co to ma być! A on jej uwierzył! Aaaa, płaczę, turlam się z bólu ;-; Idę przezimować do kolejnego rozdziału, bo już nie mam słów ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, i powodzenia na egzaminie, ty zła kobieto, ty ;-;

      Usuń
  2. Znęcasz się. Taki moment ... Właśnie w takich sytuacjach objawia się ludzka słabość. Wierzymy w coś, czego dowiadujemy się od osoby trzeciej, nie zwracają uwagi, na prawdziwy zbieg wydarzeń. Brakuje mi czasem takiej mądrości, aby porozmawiać i po prosty wyjaśnić co się stało. Ale, no cóż. To jest opowiadanie i gdyby nie takie prześwietne wątki nie byłoby zabawy :). Uwaga, tu jest cytat! "W przypadku artysty nic nie jest patologiczne. Artysta może wyrażać wszystko"
    Ale jak wcześniej pisałam - kobito, znęcasz si nad nami. Z tęsknoty uschnę bez ciebie :'(.
    Patrzyłaś na mojego bloga ? Jak tylko będziesz miała czas, to zajrzyj, bo dałam ważne info!
    No i oczywiście, powodzenia na tych wszyskich egzaminach <3 Sądzę, że zapewne się przyda.
    Do zobaczyska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jeszcze powiedz. Czemu ? Czemu ta k***a to zrobiła :) ?

      Usuń
  3. Jaka z tej Charloti wredna baba, jak tak mogła nakłamać, a może ona chce, żeby to Thomas był jej narzeczonym i ojcem jej dziecka, bo ma więcej kasy, a mogło być już tak pięknie.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S Powodzenia na sesji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj. Biedna Charlotta, wszyscy przestali ją lubić :) Co do Szar jeszcze wszystko się okaże co i jak z tą sytuacją. Nic nie zdradzę :) Mogło być pięknie, ale nie jest. Niestety. Wena mi się przyda.
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  4. Cooooo ja tu chyba zwariuje jak mogłaś skończyć w takim momencie i to jeszcze dobrze wiesz że długo cię nie będzie.
    Ale się u pisałam. Dużo weny. I odpocznij

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, musiałam skończyć w tym momencie :D Wena się przyda i odpoczynek :) A co do rozdziału jeszcze trochę :) Tylko 5 dni :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  5. Zatem moze byc, ze zdawalismy egzamin na jednej sali :)
    A rozdzial bardzo dobry, jak i poprzednie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo :) Super. Jeśli chcesz odezwij się na mojego emaila ladymakbetmlody@gmail.com :)
      Bardzo mi miło, że ci się podobało :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  6. Przeczytałam całe opowiadanie z zapartym tchem :) Strasznie mi się spodobało. Kiedy Oli miał spotkać się z Charlottą miałam nadzieję, że będzie dobrze. Z początku wzbudziła we mnie sympatię, wydawało mi się, że jest dla Thomasa kimś takim, jak Lill dla Olivera. Aż nie mogę uwierzyć w to co zrobiła. Wcale nie dziwię się Oliverowi, że tak zareagował. Miał prawo się zdenerwować. Mam tylko nadzieję, że jak już emocje mu opadną (a Tom obowiązkowo rozmówi się z Charlottą), to pozwoli Thomasowi wyjaśnić sobie wszystko. Z niecierpliwością czekam do niedzieli, żeby zobaczyć jak to wszystko się dalej potoczy :)
    Pozdrawiam
    Marcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marciu! Bardzo mi miło, że przeczytałaś moje opowiadanie z zapartym tchem. Jeśli byłabyś zainteresowana, wcześniej publikowałam inne opowiadanie "Młodego". Jeśli w linku wykazujesz amnezja i wpiszesz "mlody", wyświetli ci się blog :) Takie małe ułatwienie na przyszłość.
      Co do Charlotty, Thomasa i Olivera to wszystko się jeszcze dokładniej wyjaśni. Niestety nic wcześniej nie zdradzę :D Fakt, Oliver miał prawo się zdenerwować i nie ma się mu co dziwić. A jak to dalej będzie... To się jeszcze okaże :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  7. Witam,
    że co? że jak nosz dlaczego? Charlotte zrobiła coś takiego.... zrobiło to aby sprawdzić zachowanie Olivera, czy dlatego, że maja udawać przed wszystkimi, że są razem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) charlotta miała powód :) O którym dowiesz się w kolejnym rozdziale :)
      Czy u Ciebie wszystko dobrze?
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń