niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 28

Kochani moi :)
Na szczęście jestem już po sesji, więc mogę wam zaprezentować rozdział 28 ;). Chciałam was jednak poinformować, żebyście nie mieli do mnie żalu, że... do 27 lipca nie będę w stanie odpowiadać na komentarze. Wyjechałam na wakacje :D. Notka, jak zwykle ustawiona została automatycznie. Jako, że wyjeżdżam wcześnie rano, to od 17 lipca nie jestem w stanie odpowiedzieć wam na komentarze, ponieważ pochłonie mnie pakowanie na te kilka dni nieobecności. Rozdział 29 pojawi się normalnie, ponieważ jest już napisany, tak więc do zobaczenia i mam nadzieję, że wybaczycie mi ten niecny występek nie odpisywania na wasze wiadomości pod notką. Nadgonię jak wrócę :D
Do napisania :)
P.S. Ucałowania należą się Luanie za to, że przez miesiąc zrzędziła mi, żebym pisała rozdział w trakcie, gdy miałam sesję przez co pisałam po dwa, trzy zdania dziennie - czasem po pół strony. Gdyby nie ona, ciężko by mi to poszło i najprawdopodobniej blog byłby zawieszony trochę dłużej :) Tym bardziej, że rozdział który prezentuję wam poniżej... Nie ma co ukrywać, strasznie mnie wymęczył.

Rozdział 28

            Lilly myślała, że widziała Olivera już w każdym stadium załamania nerwowego, bo wszystkim się one czasem zdarzają. Pierwszy raz mogła zauważyć u swego przyjaciela apatię i totalne zniechęcenie. Płakał, gdy był nastolatkiem i nieszczęśliwie się zakochał. Zazwyczaj, gdy coś mu się nie udawało, był bardziej ekspresyjny, sprzątał, gotował, czytał książki by odizolować się w pewien sposób od problemu. Twierdził, że sprzątając, układa w głowie plan, co powinien zrobić, jak się zachować, w jaki sposób może zażegnać sytuację kryzysową. Nigdy nie widziała go patrzącego beznamiętnie w ścianę, bez jakichkolwiek reakcji. I to ją cholernie martwiło.
            – Oli, przyniosłam herbatę. – Zastanowiła się nad tym. Może jednak lepsza byłaby kawa, pobudziłaby go. Na dworze nadal panował upał, więc ciepły napój może nie był najlepszym pomysłem, jednak podejrzewała, jak się teraz czuje w środku. Jego ciało jest wyziębione, umysł dryfuje w nieznane i ciągle w głowie pojawia się pytanie, dlaczego zdarzyło mu się coś takiego. Chłopak ocknął się z zamyślenia.
            – Dzięki. – Nawet na nią nie patrząc, wziął pierwszy łyk, nie bacząc na to, że w ręce ma wrzątek. Oparzenie języka musiało go zaboleć, ponieważ skrzywił lekko usta, ale mimo to nie zareagował w żaden inny sposób
            – Opowiesz mi wszystko dokładnie? – Spytała delikatnie, zaczęła głaskać go po ręce nie naciskając na odpowiedź. Tak naprawdę na razie nic nie wiedziała prócz tego, co powiedział jej na początku. Nie było tego zbyt dużo, tym bardziej, że gwałtownie zareagowała i to on musiał ją uspokajać.
            – Spotkałem się z nią, na początku było w miarę dobrze. Potem… – Oliver zaczął opowiadać dokładnie o tym, co przeżył. Uczucie palącej nienawiści w stosunku do Charlotty i Thomasa rozlało się w jej sercu. Wiedziała, że podstawy do takiego zachowania ma dość mocne. Cholernie źle potraktowali mężczyznę, którego ona zwała przyjacielem. Zastanawiające jednak dla niej było to, że Charlotta nie zareagowała, wiedząc, co robi jej narzeczony. Sypiała z nim, mimo wiedzy o tym, że zdradza ją z facetem. Sama myśl o tym powodowała u niej dreszcze obrzydzenia. Do czego kobieta jest w stanie się posunąć by mieć przy sobie mężczyznę? Dodatkowo pozwoliła mu mieszkać z Oliverem, rozbudzać jego nadzieję, a zarazem sama nie kontaktowała się z Thomasem wcześniej niż przed odnalezieniem go. Nie szukała zaginionego, pomimo tego, że dość długo byli parą. Szczegóły składające się na cały obraz sytuacji były strasznie dziwną układanką.Coś w niej dawało jej znać, że za tym stoi coś innego, w tej sytuacji jest jakieś drugie dno, którego oni nie dostrzegają. Zdawała sobie sprawę, że to co czuje jest dość dziwne, można to nazwać przeczuciem, intuicją, szóstym zmysłem. Jednakże w zachowaniu obcej kobiety wychwyciła brak logiki, słowa nie pokrywają się z czynami, co dla niej osobiście było dość dziwne. Tłumaczenia były z pozoru logiczne, można w nie uwierzyć. Jednak po zastanowieniu i przeanalizowaniu nic się nie trzymało. Oliver jej uwierzył, ponieważ zareagował w sposób emocjonalny, wcale mu się zresztą nie dziwiła. Wiedziała, że wyrzucił Thomasa z domu, nie spodziewała się jednak, że odbędzie się to tak gwałtownie.
– Na sam koniec kazałem mu wypieprzać z mojego mieszkania do narzeczonej. Wiedział o Johnym, a jednak zrobił to samo. Dopiął swego. Mam dość. Chcę od tego wszystkiego odpocząć, bo wymiękłem. – W końcu wyrzucił z siebie wszystkie swoje myśli i problemy. Zawsze magazynował je przez długi czas, spychał na bok świadomości, uznając za śmieci, którymi zajmie się dużo później, gdy będzie chciał się załamać emocjonalnie. Doskonale zdawał sobie jednak sprawę, że serce i umysł trzeba czasem oczyścić i to właśnie teraz zrobił. Ilość problemów i obowiązków go lekko przytłoczyła. Może byłoby inaczej, gdyby poznał Toma w innych okolicznościach, jednak nie mieli tej szansy. Niezmiernie zraniło go to, że dał się wykorzystać. Skulił lekko ramiona by następnie zatoczyć nimi małe kółko. Napięcie całego dnia kumulowało się zaraz obok łopatki pod postacią początku nerwobóla. Jeśli ból zaatakuje z całą siłą, jak to zazwyczaj miało miejsce, dobrą chwilę nie będzie w stanie oddychać.
Lilly patrzyła na swojego przyjaciela i zastanawiała się, co powinna teraz zrobić. Oliver nie zachowywał się tak jak zwykle i może to ją najbardziej zaskoczyło. Zazwyczaj miał dwa określone typy reakcji na sytuacje stresowe, do których była przyzwyczajona, to, co teraz miało miejsce, aż za bardzo odbiegało od normy. Była gotowa na pocieszanie, próbę załagodzenia bólu, ale aktualnie nie miałaby na to szans. Mimo wszystko Oli nie poddawał się emocjom, nie chciał pocieszania, głaskania po główce, tylko próbował jakoś to przemyśleć. Nie wiedziała do jakich wniosków dojdzie i chyba się tego obawiała.
Nie zamierzał poddawać się emocjom. Gdyby to zrobił rozpadłby się na kawałki, a nie czas i miejsce na to. Ktoś mógłby go nazwać słabeuszem, pedałkiem, ciotą, mazgajem. Nie przejąłby się tym. Każdy ma prawo odczuwać emocje w taki sposób, w jaki chce, nie zawsze bacząc na normy społeczne. Czy będąc facetem naprawdę nie powinien płakać? Zastanawiał się, kto mu tego zabroni i dlaczego?
Thomas go zranił. I nie ma sensu tego ukrywać. Nie zamierzał udawać, że on nic dla niego nie znaczył. Pokochał tego mężczyznę, chociaż on nie miał o tym do końca pojęcia. Zależało mu aż za bardzo, poświęcał się, bo Tom nie znał swojej tożsamości. Teraz będzie musiał wrócić w cztery puste ściany, ponownie przyzwyczaić się do pustki i samotności. Za pierwszym razem było mu dość ciężko przywyknąć, przypuszczał, że tym razem stanie się tak samo, być może jeszcze gorzej. W pewnym sensie starał się sam siebie okłamywać by złagodzić żal i odczucie wyblaknięcia świata. Był zły na Thomasa, ale także na siebie, ponieważ pomimo całej swojej racjonalności, którą deklarował nie potrafił przeciwstawić się zauroczeniu. Nie przypuszczał, że przerwanie związku może mieć tak poważne konsekwencje fizyczne. Serce go bolało, a to podsycało z kolei jego furię.
 Najgorsze dla niego było jednak to, że czuł się tak cholernie pusty. Jego organizm funkcjonował na autopilocie, nie chciał przestać działać. Nie potrafił zidentyfikować i przypisać kategorii swoim odczuciom, myślom, rozeznać się w nich. Znajdował się w stanie zawieszenie, gdzieś pomiędzy być, a nie być. Czuł się, jak gdyby jego ciało funkcjonowało niezależnie od niego, a umysł znajdował się we mgle. Nigdy wcześniej nie odczuwał czegoś takiego. Nie potrafił dosłownie wytłumaczyć, co zalegało w jego sercu. Może właśnie, dlatego nie zareagował na słowa Charlotty, ponieważ wyłączył się emocjonalnie. Przypuszczał, że także z tego samego powodu nie mógł zdenerwować się na Thomasa tak, jakby tego pragnął. To wszystko toczyło się gdzieś obok niego. Informacja, odzew, pustka, poczucie wyobcowania i stanie z boku. Kurwa! Czy on wariował? Może, dlatego zachowywał się jak kukiełka, konsekwencją było działanie w sposób wyuczony, bez właściwego odczuwania? W jego reakcjach można było wyczuć dojmującą czarną dziurę, która pochłaniała wszystko w około, ale nie jego. Musiał obserwować jak wszystko, co mu drogie, znika bez szansy na odzyskanie. Wypalił się. I nie wiedział, co w związku z tym powinien zrobić.

***

            Thomas siedział wkurzony w domku przyjaciółki, starając się pohamować gniew przy jej mężczyźnie. Nawet Ernest nie był w stanie powstrzymać jego gniewu, jego kark był mocno napięty, mięśnie napinały się i rozluźniały. Szczęka była mocno zaciśnięta, zęby tarły o siebie, prawie się miażdżąc.
            – Wytłumacz mi jeszcze raz. Jak możesz nie pamiętać, co mu powiedziałaś? – Thomas był niemiłosiernie zdenerwowany, uderzył w siedzisko, na którym spoczywał.
            – A ty co? Bawisz się w złego glinę? Odwal się ode mnie. – Charlotta pobiegła szybko do ubikacji, a obaj mężczyźni spojrzeli na siebie. To nie Thomas był przyczyną złego samopoczucia Szar. Słyszeli krótkie bulgotanie, a po chwili spuszczaną wodę. Kobieta wyszła z małego pomieszczenia blada i lekko spocona.
            – Kocham go. Rozumiesz? Dlatego chcę wiedzieć, co mu powiedziałaś! Chcę z nim być, dbać o niego, opiekować się, a dzięki tobie to wszystko nie będzie miało miejsca. Nawet nie wiem, czemu to robisz! Nie rozumiem! Wytłumacz mi to! – Erni chcąc go przystopować, położył mu rękę na ramieniu.
            – Thomas, spokojnie. Wiesz, że jestem w stanie nie wpuścić cię do domu, dopóki nie urodzi. Ty chcesz odzyskać swojego faceta, ja chcę, by moja przyszła żona i dziecko byli bezpieczni. Jeśli też tego chcesz, radzę ci się uspokoić! – Groźba w jego kierunku była doskonale wybrana. Nie tylko nie miałby dostępu do przyjaciółki, ale także do Olivera. Przetarł rękoma twarz i włosy.
            – A powiedz, mi jak ty byś się, kurwa, zachowywał, gdyby twój najlepszy kumpel poopowiadał jej kilka ciekawych rzeczy na twój temat? Zaraz potem zerwałaby z tobą i kazała się wyprowadzić i wracać do kogoś innego na przykład tego właśnie przyjaciela, bo namieszał? Motałbyś się, nie wiedząc co zrobić. – Mężczyzna spojrzał smutno na przyjaciela.
            – Zapewne zachowywałbym się tak jak ty. Ale teraz nie jesteś najważniejszy. Moje dziecko musi przeżyć. Stwarzasz zagrożenie. – Thomas parsknął śmiechem na to określenie. Bo co? Stresował ją? Sama sobie to zrobiła!
            – Tomi, nie mogę. – Charlotta zaczęła płakać. – W końcu ci powiem, ale nie teraz. Na razie nie jestem w stanie. Gdy ci powiem będziesz mógł zerwać naszą znajomość lub… – po tych słowach wciągnęła głośno powietrze jakby uświadomiła sobie błąd, który popełniła. Przewidziała tę konsekwencję. Pierwszy raz pomyślał, że możliwe jest, iż nie chce posiadać tej wiedzy. – Zdecydujesz, jak się wszystkiego dowiesz. – Miała smutny, a zarazem zmęczony głos. Nie potrafił jej uwierzyć. Namieszała, a on tego nie chciał.
            – Co chcesz tym osiągnąć? – Popatrzył w jej załzawione oczy.
            – Thomas, nie mogę stracić mojego dziecka, dlatego, że ty straciłeś swojego partnera. – Wiedziała jak wykorzystać przewagę, którą miała. Nie uważał, że ciąża była perfidnym zabiegiem, ale stała się również pretekstem do uniknięcia odpowiedzialności. Był zmęczony jej zagrywkami. Chciał wrócić do Olivera. Kochał go. Marzył o tym by go przytulić, pocałować, spędzić razem leniwe popołudnie. Niczego więcej nie pragnął.
            Kobieta siedząca przed nim uniemożliwiła mu to, a to powodowało w nim poczucie żalu i niespełnienia. Krew szybko buzowała mu w żyłach, rozsadzała skronie. Ból głowy potęgował się niemiłosiernie, przechodząc w migrenę. Lekarz przekazał mu, że natłok informacji, stres i odzyskiwanie wspomnień będzie wiązać się z czymś takim. Całe napięcie skumulowało się ostatecznie w karku, napinając mięśnie do granic możliwości, ból rozsadzał nie tylko tę część organizmu, ale również barki, stwardniałe jak kamień. Nie był fanem rozładowywania złości w sposób agresywny, a jednak potrzeba ta kryła się w nim po części podświadomie.
            Podniósł się wolno z siedziska i ruszył do drzwi. Odwrócił się ponownie do Charlotty i Erniego.
            – Cholernie się na tobie zawiodłem. – Pochylił lekko głowę jakby w ironicznym geście szacunku. – Skontaktuj się ze mną, gdy zmienisz zdanie. – Ponownie wykonał gest sprzed chwili i wyszedł z domu przyjaciółki. Przechodząc w pobliżu najbliższego drzewa uderzył w nie lewą ręką. Mimo wszystko prawa dłoń była mu potrzebna do pracy, więc nie zamierzał ryzykować jej uszkodzenia. Przeszywający ból dłoni otrzeźwił go trochę. W zakrwawionych kostkach znajdowały się drzazgi.
            – Thomas! – Usłyszał krzyk przyjaciela za sobą. – Zatrzymaj się do jasnej cholery. Nie będę za robą biegł! – Posłusznie zatrzymał się, chociaż trzymanie nerwów na wodzy bardzo dużo go kosztowało. Skierował twarz w jego stronę, gdy mężczyzna zrównał się z nim krokiem.
            – Nie tłumacz jej. Nie mam ochoty słuchać kolejnych wyjaśnień o niczym, bo tak jest lepiej. Od dawna jestem dorosły i podejmuję świadome decyzje, więc nie powinna robi tego za mnie.
            – Sam nie wiem, o co jej chodzi, ale musisz mnie zrozumieć, że muszę stanąć po stronie swojej narzeczonej, inaczej to ja będę miał przechlapane. – Obaj się roześmiali, doskonale rozumiejąc kontekst wypowiedzi mężczyzny.
            – Mam tego świadomość. Dbaj o nią. – Klepnął Erniego lekko po ramieniu i ruszył w dalszą drogę.
            – Odzyskasz go. Tyle jestem ci w stanie zagwarantować. – Kiwnął lekko głową, jednak nie dowierzał w jego słowa. W tym momencie nikt, niczego nie był w stanie mu zapewnić. Przede wszystkim to on powinien zadbać o to by odzyskać swojego przyjaciela, partnera i kochanka w jednym.

Dwa tygodnie później

            Thomas siedział zmarnowany przy biurku, kończył właśnie kolejny projekt i zastanawiał się co robić po powrocie do domu z pracy. Cisza go przytłaczała, tęsknił za Oliverem, a wszystkie próby ponownego nawiązania z nim kontaktu kończyły się klęską.
            Jedynym plusem całej tej sytuacji było to, że gips, który wcześniej spoczywał na jego nodze został już zdjęty. Zaczął uczęszczać na rehabilitację, by usprawnić osłabioną kończę. Nie przypuszczał, że będzie się to wiązało z takim bólem. Jego ciało było przeciążone przez to, że nie stosował się do zaleceń lekarzy, sforsował niepotrzebnie drugą nogę, w momencie, gdy mógł tego chociaż częściowo uniknąć. Sam sobie zrobił na złość.
            Odłożył ostatni dokument, który powinien podpisać jutrzejszego ranka i oparł łokcie o blat stołu. Zmęczenie dawało mu się we znaki, a mimo to po powrocie do domu, nie mógł zasnąć. Odkąd rozstał się z Oliverem, a właściwie został przez niego wyrzucony z mieszkania nie potrafił spać spokojnie, przez pół nocy przewracał się z jednego boku na drugi, nie znajdując dla siebie miejsca. Chciał ponownie mieć studenta  w ramionach. Może i większość ludzi powiedziała, że jest romantykiem, ale nie przeszkadzało mu to.
            Marcus upominał go codziennie, by wychodził wcześniej do domu, a nie siedział po nocy w firmie, ale co miał innego do wyboru? Ciszę, pustkę i samotność, której nie mógł znieść. Przyzwyczaił się do obecności Olivera w jego życiu. To, co miał teraz, zaczęło go przerażać, przytłaczać. Dźwięk telefonu wydawał mu się niewspółmiernie głośny przez to, że go zaskoczył.      
– Tak? – Odebrał, nie patrząc nawet na wyświetlacz i przetarł mocno zmęczone oczy.
            – To ja. – Usłyszał w odpowiedzi. Powinien wiedzieć z kim rozmawia, mimo to zerknął na imię migające na małym ekranie. Po odzyskaniu pamięci nauczył się sprawdzać takie rzeczy, bo nadal zdarzało mu się mylić w tak pozornie prostych aspektach życia. – Co robisz?
            – A jak myślisz, Ern? Próbuję zakończyć kilka projektów w pracy. – Po drugiej stronie słuchawki zaległa cisza. – Jeśli nie masz mi nic do powiedzenia, to kończę. Muszę wrócić do domu, bo w takim tempie za niedługo się wykończę. Rozłączam się. – Już miał nacisnąć czerwoną słuchawkę, gdy usłyszał słowa przyjaciela.
            – Poczekaj. Chodźmy na piwo, drinka. Chyba… – Słyszał zawahanie w jego głosie, więc postanowił go przycisnąć.
            – Co? Charlotta ci coś powiedziała, prawda? – Przedłużająca się w słuchawce cisza tylko potwierdziła jego przypuszczenia. – Będę tam gdzie zwykle za piętnaście minut, pasuje?
            – Tak. Dziękuję. – Nie wiedział, jak zareagować na jego wyzwanie.
            – Nie. Ja… – Nie dokończył myśli. – Do zobaczenia.
Będzie wdzięczny przyjacielowi dopiero wtedy, gdy w końcu pozna prawdę o powodach konfliktu między nim, a Oliverem i Charlottą. Po głosie przyjaciela rozpoznał, że jest on bardzo zmartwiony, a zarazem rozgniewany. Stało się tak, dlatego, że rzadko kiedy Erni przejawiał tak silne stany emocjonalne. Zazwyczaj był spokojnym, ale radosnym mężczyzną. Trudno go było wyprowadzić z równowagi, a jednak przyjaciółce udało się to zrobić. Czuł się tym bardzo zaniepokojony.
            Bar znajdował się niedaleko jego biura, więc zamierzał się tam przejść. Nie powinno mu to zająć więcej niż dziesięć minut, postanowił także, że do domu wróci taksówką. Nie zamierzał prowadzić nawet, jeśli wypije kieliszek wódki, ponieważ miał świadomość konsekwencji tego czynu.

            Odetchnął głęboko i wstał z krzesła. Nadal nie mógł szybko i sprawnie poruszać się na uszkodzonej wcześniej nodze, więc odetchnął głęboko. Do tej pory ból przeszywał jego ciało, gdy źle ułożył stopę, co na szczęście zdarzało się co raz rzadziej. Zamknął gabinet, a następnie włączył alarm w firmie i wyszedł. Za chwilę będzie czekała na niego bardzo ciężka rozmowa i nie był pewien, czy jest na nią gotów.

13 komentarzy:

  1. Kochana, rozdział bardzo Cię wymęczył, ale dałaś radę go napisać. Pokonałaś siebie i za to wielkie gratulacje. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Rozdział mnie wymęczył, staranował, jednakże w końcu... Się udało :) Pokonałam siebie z twoją wielką pomocą :) Dziękuję.

      Usuń
  2. świetny rozdział trzymał mnie w napięciu od początku do końca genialnie piszesz i szczerze mówiąc to tęskniłam za tym opem pozdrawiam i życzę miłego pisania następnych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie, że udało ci się jednak wrzucić rozdział, ale... Ugh, w końcu się niczego nie dowiedziałam ;-; Ale z drugiej strony średnio mnie interesuje, dlaczego Charlotta tak się zachowała, bo żaden powód jej według mnie nie usprawiedliwia. Bardziej mam nadzieję, że jakoś się to wyjaśni i chłopaki znowu będą razem, bo aż mi serce pęka jak o nich czytam takich załamanych ;3;

    OdpowiedzUsuń
  4. Wprowadziłaś więcej nie jasności, myślałam, że w tym rozdziale już się czegoś dowiem, mam wielki niedosyt.
    Nie rozumiem Charlotii, co chce osiągnąć. Mam nadzieję,że następny rozdział rozwiąże tą zagadkę, i że będzie trochę dłuższy.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Udanego wypoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że wprowadziłam więcej niejasności, ale będzie się to wszystko powoli rozwiązywać :) Nie może być tak łatwo i przyjemnie :P
      Co do Charlotty to wszystko się jeszcze okaże. Co do rozwiązania zagadki wszystko będzie wiadomo w kilku najbliższych rozdziałach. Dziękuję. Wypoczynek dał mi dużo spokoju, a od jutra wracam do pisania :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  5. Dziś zła jestem też na Lilly :P. Przynajmniej ona mogła w tej sytuacji pomyśleć. Kurde, zdenerwowała mnie. No i jeszcze czuje, że coś jest źle, ale sprawdzić - nie sprawdzi.
    Poza tym. Czo ta Szar ? W co ona się bawi ? Testera miłości czy co ?
    Ogólnie strasznie mi się podoba ta historia. No, ale jak boga kocham. Lilly mnie strasznie irytuje :/.
    Jak będziesz miała czas, to zajrzyj proszę na tego mojego nowego bloga. No i oczywiście spokoju i odpoczynku ci życzę na ten tydzień <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilly nie może przeżyć życia za Olivera i doradzać mu we wszystkich sprawach. Wiem, że cię zdenerwowała. Czasami posiadamy przeczucia, które nie pokrywają się z rzeczywistością. A co do Szar to wszystko się okaże. Wybacz, że dopiero teraz odpisuje, ale jak wspomniałam wyżej - wyjechałam. Chcąc zaglądnąć na twojego bloga pokazuje mi, że jest usunięty. Nawet nie miałam możliwości przeczytania.
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  6. A ja myślę, że może Szar ktoś przekupił? Np ojciec Thomasa. Może potrzebowała pieniędzy na jakieś leki, bo ciąża zagrożona, czy coś...Eh, normalnie czytam zakończone opowiadania, bo jestem bardzo niecierpliwa >.< ale po tym jak przeczytałam "Młodego" nie mogłam się powstrzymać i zabrałam się za "Amnezję". Teraz cierpię ;-; Ale będę dzielnie znosić te katusze, bo warto! Piszesz niesamowicie, prowadzisz akcję w taki sposób, że nie można się oderwać. No i przerywasz w takich momentach! Uwielbiam Twojego bloga za nieprzewidywalność, umiejętne rozwijanie różnorodnych wątków, ciekawie wykreowane postaci i za sam...charakter, styl Twojego pisania. Jest nie do podrobienia. Gratuluję Ci wytrwałości, rzetelności, doskonalenia swoich zdolności (widać różnicę pomiędzy poprzednim opowiadaniem :) ). Jesteś coraz lepsza i nie przestajesz się uczyć, czego bardzo Ci gratuluję. Mam taką malutką nadzieję, że razem z końcem "Amnezji" nie znikniesz z blogosfery i zastanowisz się nad kolejnym opowiadaniem. Ale domyślam się, że masz mało czasu dla siebie, poza tym, to opowiadanie się jeszcze nie skończyło, a ja wybiegam myślami za bardzo do przodu >.< Kończąc, kocham Ciebie, Twoje opowiadania i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)) Weny życzę i miłego wypoczynku!
    Dark Night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dark Night, co do przekupienia Szar to wszystko okaże się w kolejnym rozdziale :) Albo za dwa :) Do zakończenia jeszcze kawałek. Jeśli tylko skończę je wcześniej niż publikacja, na pewno dam znać ile notek możecie się jeszcze spodziewać. Cieszę się, że tak szybko zabrałaś się za Amnezję, chociaż zarazem ci współczuję. Miło mi, że podoba ci się mój styl pisania. Bardzo ci dziękuję za twoje słowa, ponieważ ja nie widzę w tekście tego, co ty czy inni czytelnicy. Co do wytrwałości, dużo dają wasze komentarze, bo czasem naprawdę mi się nie chce, ale mówię sobie "Muszę, wiele osób czyta i czeka na rozdział, muszę to napisać". Cieszę się, że zauważyłaś różnice, chociaż moja "nauka" jest dla mnie niewidoczna. Po prostu piszę :) Tak to odbieram :) Co do kolejnego opowiadania. Nie daję gwarancji. Myślę nad jednym tekstem, ale co raz częściej chodzi mi po głowie to by napisać je najpierw w całości, bo za dużo kosztuje mnie pisanie rozdziałów na zapas, a jeśli się skończą "na szybko". Jeszcze nie zdecydowałam co do końca zrobię, ponieważ w tym roku dużo rzeczy się pozmieniało. Dobrze, że wybiegasz myślami na przyszłość. Nie boisz się pytać ;) A ja to cenię :)
      Miło mi, że kochasz moje opowiadanie ;) Następny rozdział już jutro. Dziękuję. Wena i wypoczynek mi się przyda.
      Pozdrawiam
      Lady Makbet

      Usuń
  7. Pokomplikowało się. A najgorsze że cierpią niewinne osóbki, które chcę być razem do końca swych dni. Ale mam przeczucie że ktoś poważnie w tym musiał zamieszać. Prócz pani ciężarnej, oczywiście. Ale w końcu kobieta-ciąża-hormony jak tak pomyślę i powspominam to strach się bać ;) Ale jestem dobrej myśli! I nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Co napiszesz? Jak to się wyjaśni!? Pisz mi tu szybciutko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    taka wielka przyjaciółka, a tak bardzo namieszała, ciekaw co chciała tym osiągnąć... i jeszcze zasłania się ciążą, niz od razu powiedzieć, co tak naprawde Oliverowi powiedziała, a Oli bardzo cierpi, na miejscu Lili poszła bym do Thomasa i dała w pysk...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Basiu :)
      Co do Charlotty wszystko przeczytasz w kolejnych rozdziałach co mam nadzieję, rozjaśni ci sytuację :) Co chciała osiągnąć... miał cel. Konkretny. Ale tego dowiesz się czytając kolejne rozdziały :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń