niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 10

Rozdział 10
           
            Thomas nudził się niemiłosiernie. Skończył kolejną książkę, swoją drogą ostatnią, jaką w tym momencie posiadał. Chciałby zobaczyć Olivera. Gdyby nie on, nie miałby z kim rozmawiać. Kobietę, którą położono w jego sali, przeniesiono, gdy tylko zwolniło się inne łóżko w dniu dzisiejszym. Gdyby miał komuś powiedzieć, o czym ciągle myśli, musiałby się porządnie zastanowić czy to ujawnić. W końcu, nie każdy chciał wiedzieć, że prawie każdą myśl poświęca nowemu przyjacielowi. Co tam utracone wspomnienia. To nie było takie ważne. Przynajmniej nie w tym momencie. Czuł się, jakby miał osiemnaście lat i po raz pierwszy… się zauroczył? Zakochał? Nie był pewny.
            Oprócz tego, zastanawiał się nad tym, czy nie popełnił błędu, mówiąc chłopakowi o dziewczynie, w której się zakochał. Można to było zinterpretować tylko w jeden sposób. Z tego powodu żałował tej krótkiej chwili słabości. Czy było możliwe, że w przeciągu trochę ponad dwóch tygodni, zaczęło mu aż tak zależeć? Dlaczego?
            Dodatkowo, od wczoraj nie dostał od mężczyzny żadnej wiadomości. Od kilku dni rozmawiali wieczorami przez telefon, a teraz nic. Próbował dzwonić, ale ten nie odbierał telefonu. Mógłby napisać wiadomość, ale tego nie zrobił. Cholera! Wariował.
            Ponownie próbował zadzwonić, tym razem zastał go komunikat o tym, że Abonent jest tymczasowo niedostępny.
            – Kurwa. – Thomas skrzywił się. Chciałby się z nim już zobaczyć. Postanowił napisać studentowi sms–a z prośbą o jakąś nową książkę i ponownie sięgnął po przeczytane wcześniej pozycje. Przejrzał kilka stron i jęknął sfrustrowany. Było źle. Może w końcu powinien skupić się na odzyskiwaniu wspomnień? W sumie i tak nie miał co robić.

***

Oliver siedział zmęczony na łóżku. Lilly zasnęła po piątej nad ranem, a on nadal nie dał rady. I tak nie miało to sensu, skoro za trochę ponad godzinę musiałby wstać i iść do pracy. Zmienił pozycję, w której siedział. Postawił nogi na ziemi i oparł na kolanach łokcie. Dłonie, chcąc nie chcąc, powędrowały do twarzy i roztarły mocno policzki. Nie był zmęczony fizycznie, a psychicznie. To pierwsze dopiero nadejdzie. Lilly opowiedziała mu wszystko to, co do tej pory przemilczała i o czym nikt nie wiedział. On sam nie chciał ukrywać przed przyjaciółką tego, co powiedziała jej matka. Nie mógł jej tego zrobić. Może brzmiało to egoistycznie, ale wolał, by cierpiała raz, a porządnie niż wiele razy po trochu. Mimo głośnego płaczu, po pewnym czasie powiedziała mu, że przypuszczała, iż jej matka zrobi coś takiego.
            Te kilka godzin było dla niego bardzo ciężkim doświadczeniem, ale również potrzebnym. Oboje z Lilly docenili ten czas, zrozumieli, że nie w każdej sytuacji byli ze sobą szczerzy. Uświadomienie sobie tego faktu, pozwoliło im rozwiązać pewne niesnaski. Można stwierdzić, że była to ich noc szczerości.
            Po kolejnych piętnastu minutach zebrał się w końcu w sobie i postanowił zrobić porządne śniadanie, z obowiązkową kawą. Na szczęście, miał wszystko, czego potrzebował. Tosty z szynką i serem oraz odrobiną majonezu, do tego jajka po wiedeńsku*, wyciągnął sok pomarańczowy z lodówki i do tego kawę. Obudził Lilly, żeby cokolwiek zjadła i po skończonym posiłku zebrał się do pracy, mówiąc jej, o której powinien wrócić.
Zmierzając na przystanek, nieustannie marszczył nos, myśląc nad tym, jak rozwiązać aktualnie najważniejszy dla niego problem. Zastanawiał się, jak na niewielkiej powierzchni zmieścić Thomasa, Lilly i siebie. Nie chciał prosić mamy o przenocowanie przyjaciółki, bo to byłoby niesprawiedliwe. W końcu znał ją o wiele dłużej niż mężczyznę i nie chciał odmawiać jej pomocy. Rozkładając narożnik, miałby miejsce dla dwóch osób. Tutaj jednak pojawiała się pewna niezręczność. Lilly nie będzie chciała spać z obcym facetem w jednym łóżku, a po usłyszeniu wczorajszych rewelacji, nie przeszłoby mu to nawet przez usta.
Dodatkowo wyznanie Thomasa sprawiło, że pogrzebał jakiekolwiek swe nadzieje na miłość. Na jaką miłość, do cholery! Zależało mu na jakimkolwiek uczuciu ze strony mężczyzny. Był żałosny. Wiedział o tym. A jednak zaczęło mu to ciążyć…
Wrócił myślami do rozmieszczenia łóżek, a właściwie materacy w porze nocnej. Nie miał wyjścia. Musiał pożyczyć od mamy dwa pojedyncze materace albo jeden większy. Thomas nie mógł leżeć gdzieś indziej niż na łóżku ze względu na złamaną nogę.
W głowie pojawiły mu się inne wątpliwości. Nie wiedział, czy powinien iść dzisiaj do szpitala, żeby odwiedzić Thomasa, czy też wrócić do przyjaciółki. Cholera!

***

Kolejne osiem godzin było bardzo męczące. Nieprzespana noc dawała mu się we znaki i nie zawsze słyszał za pierwszym razem zamówienia składane przez klientów. Na szczęście, znów na zmianie był z Jull i dziewczyna przejęła jego obowiązki na kasie. On natomiast musiał robić kawę, ale wyjątkowo bardziej mu to odpowiadało. Mając zapisane zamówienie, wiedział jak je zrealizować bądź też gdzie zerknąć, żeby się nie pomylić. Martwił się jednak, czy na początku zmiany nie pomylił się w wydawaniu pieniędzy z kasy. Jeżeli miałoby to miejsce, co okaże się dopiero za kilka godzin – to on poniesie koszty, a nie jego nowa znajoma. Miał nadzieję, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Wiadomo, zawsze są jakieś różnice na rachunku. Czasem jest się na plusie, czasem na minusie. Jeżeli były to większe kwoty, wtedy każdy z nich się składał. Ładna idea, która została mu przedstawiona na samym początku pracy.
Po sześciu godzinach nieprzerwanej pracy poszedł na przerwę. Jull zajęła się obsługą kasy i szykowaniem napojów, ponieważ nie było za dużo ludzi. W każdej chwili mogła go jednak wezwać. Zanim jeszcze opuścił stanowisko pracy, wsadził rękę do kieszeni spodni i włączył komórkę. Całkowicie wyleciało mu z głowy, że wczoraj mu padła. Podładował ją, ale zapomniał włączyć. Odczytał trzy wiadomości. Jedną od Thomasa, drugą od Lilly z informacją, że dzisiaj pójdzie z nim do szpitala, by poznać jego przyjaciela. Zaraz po przeczytaniu sms–a napisał do niej i poprosił o przyniesienie książek, które chciał zanieść mężczyźnie. Trzecia wiadomość była od jego mamy, żeby napisał jej kiedy będzie mógł przyjść do nich na obiad.
Niewiadomo, dlaczego nagle doznał uczucia przepełnienia. Nie miał ostatnio w ogóle czasu dla siebie. Gotował, pracował, odwiedzał Thomasa, spotykał się z Lilly, czasami szedł na pół godziny do domu i … nie miał na nic innego czasu ani ochoty. Ciekawe, co by było, gdyby do tego doszły jeszcze studia i nauka. Chybaby się nie wyrobił. Nim się zorientował, musiał wracać do pracy.

***

– Oliver! Czekaj! – Usłyszał krzyk Lilly za plecami. Na początku zdawało mu się, że ma omamy słuchowe. Przecież umówili się pod szpitalem. Najwyraźniej jednak, jego przyjaciółka zmieniła zdanie i przyjechała do niego, do pracy. Mógł tylko przypuszczać, że nie chce jej się siedzieć samej w domu, dlatego to zrobiła. Obrócił się i wykonał jej rozkaz. Kobieta widząc, że w końcu ją usłyszał, zwolniła z biegu i w końcu miała możliwość iść spokojnie, próbując złapać oddech. Oliver widząc to wszystko, podszedł do niej i wziął z jej ramion ciężką torbę.
– A ty, co? Kamienie tam zapakowałaś? Poprosiłem cię tylko o dwie książki. Co ty tam dźwigasz?
– Laptopa. Teraz mamy dwa, więc może pożyczyłbyś mu swojego na kilka dni. Facet przynajmniej będzie miał co robić i nie będzie aż tak odcięty od świata. Gdy cię nie było pościągałam kilka filmów i książek. – Uśmiech zadowolonej Lilly był zaraźliwy. Nawet, jeśli nie miał ochoty tego robić, musiał przyznać jej rację.
– Niech ci będzie. Ale jeśli mi go ukradnie, bo w końcu różni ludzie chodzą po świecie… To ty mi go odkupisz.
– Nie ma sprawy. Chcę go poznać.
– Nie zgadłbym – mruknął Oliver z przekąsem. – Chodź, bo spóźnimy się na kolejny tramwaj, a nie chce mi się czekać pół godziny. – Kobieta roześmiała się i ruszyła lekkim krokiem.

***

            Każdy z nas wie, że nuda bywa zabójcza. Thomas nigdy nie przypuszczał, że może być jednak aż tak męcząca. Godziny spędzane w szpitalu dłużyły mu się niemiłosiernie, a na dodatek, jak na złość, nie miał z kim porozmawiać. Oliver dał mu znać, że jest już w drodze i będzie za pół godziny razem ze swoją przyjaciółką. Cieszył się z tego powodu. Powinien także porozmawiać ze studentem, o tym co go tak męczy. Niekiedy można było w nim czytać jak z otwartej książki, co tylko dodawało mu uroku.
            Cholernie się cieszył, bo wczoraj pod wieczór odzyskał wspomnienie. O ile mógł to tak nazwać. Przypomniał sobie imię babci i jej wygląd oraz to jak zwracała się do niego, gdy był dzieckiem. „Cukiereczek” to może nie najlepsze określenie dla chłopca, ale mimo to robiło mu się cieplej na duszy, gdy o tym myślał. W końcu jakiś postęp! Nie siedział przygnębiony, nie zadręczał się, tylko działał. Fakt, faktem próbował manipulować swoim umysłem, ale zawsze to jakieś działanie.
            Spojrzał na zegarek i westchnął przeciągle. Musiał poprosić Olivera o wodę i jakieś owoce. Cholernie chciałomu się pić, non stop suszyłogo od tego gorąca. Źle wywietrzona sala dawała się we znaki. Było duszno i parnie, już chyba lepszym rozwiązaniem byłoby zamknięcie okien, ponieważ mury szpitala dawałyby wtedy przyjemny chłód.
            Przymknął oczy i stwierdził, że może jeszcze zdąży się zdrzemnąć. Dobrze mu to robiło. Przynajmniej nie czuł każdego bolącego miejsca na ciele. O swędząco–śmierdzącej nodze nie wspominając. Już nawet drapanie linijką nie pomagało!

***

            Oliver przytknął palec do ust, w tym samym czasie, obracając się do Lilly. Kobieta od razu zrozumiała przekaz i na paluszkach ruszyła w kierunku krzesła stojącego po lewej stronie łóżka. Przyjaciel podał jej siatki, a sam ściągnął plecak. Zanim tu dotarli, byli jeszcze na zakupach, więc zeszło im trochę dłużej, niż zamierzali. Teraz jednak wiedział, że nie miał powodu do wyrzutów sumienia, bo mężczyzna spał jak zabity. Nie spodziewał się jednak, że jego przyjaciółka tak niefortunnie położy reklamówki na podłodze, że trzy butelki z wodą, uderzające o siebie, dadzą aż taki hałas.
            – Co się stało? – Thomas wyrwany ze snu od razu usiadł na łóżku i potoczył po pokoju nieprzytomnym wzrokiem. Skruszona mina Lilly, rozbawiła jej przyjaciela.
            – Spokojnie, to ja i Lill. Wszystko jest okej. Tylko woda dla ciebie nam się przewróciła. – Wzrok mężczyzny stał się przytomniejszy i po chwili rozjaśnił się na ich widok.
– Cześć. Przepraszam, zasnąłem. – Student nie potrafił się nie roześmiać. Sytuacja stała się dla niego lekko komiczna, a to z kolei udzieliło się jego przyjaciółce. Pacjent szpitala także nie mógł powstrzymać śmiechu.
Po uspokajaniu się nawzajem, Oliver przejął funkcje „gospodarza” i zapoznał ze sobą dwójkę znajomych. Młody mężczyzna obawiał się, że Lilly nie znajdzie z Tomem wspólnego języka i, że przez to nie będą mieli o czym rozmawiać. Na szczęście tak się nie stało i nim się zorientował, rozmawiali i śmiali się z siebie nawzajem.

Po godzinnej rozmowie o filmach i książkach oraz przekomarzaniach, które powodowały głośne wybuchy śmiechu połączone z upominaniem przez pielęgniarki, Lilly musiała wyjść, by spotkać się ze swoim ojcem. Nie paliła się do tego tym bardziej, że znała go jak nikogo innego. Dodatkowo obawiała się, że będzie musiała się spotkać z matką, a to wywoływało u niej dreszcze obrzydzenia.
Oliver chciał ją wspierać w tak trudnym dla niej momencie, kobieta jednak nie pozwoliła mu na to. Stwierdziła, że jest dużą dziewczynką i da sobie radę sama, a on ma ważniejsze sprawy na głowie. Po zabraniu torebki wyszła z pokoju, zostawiając dwóch młodych mężczyzn samych.
– Polubiłem ją. Jest cholernie sympatyczna i zwariowana. – Thomasowi nie umknęło lekkie drgnięcie chłopaka, które starał się zamaskować i, gdy ten się odwrócił zobaczył, jak student sztucznie się uśmiecha.
– No nie? Czasem przydałoby się jej zrobić krzywdę, żeby się ocknęła. Ale… Właśnie. Mam dla ciebie propozycję. – Oliver przymknął lekko oczy i potarł mocno swędzące ramię. Zaraz potem palcami potarł nasadę nosa i przetarł mocno zmęczone oczy.
– Jaką propozycję? – Student w końcu popatrzył na leżącego mężczyznę i zastanawiał, się jak sformułować to, co miał zamiar powiedzieć.
– Wiem, że nic prawie nie pamiętasz i masz dwie alternatywy po wyjściu ze szpitala – albo ulicę albo ośrodek pomocy społecznej. Zastanawiałem się czy… – Nie potrafił dokończyć. Potarł mocno spięty kark i wbił w niego kciuk i palec wskazujący, próbując rozluźnić chociaż trochę mięśnie.
– Kark cię boli. Zastanawiałeś się czy..? – Młodszy mężczyzna przewrócił oczami sfrustrowany na to stwierdzenie.
– Trochę. A wracając do tematu. Może chcesz tymczasowo u mnie zamieszkać? Na czas twojej rekonwalescencji. Ewentualnie potem, gdy będziesz szukał pracy i mieszkania, to też masz dach nad głową zapewniony. – Cholera, źle to zabrzmiało. A może dobrze? Wolał chyba tego nie roztrząsać, zastanawiając się, co odpowie mężczyzna. Nie był świadom tego, że wyłamuje swoje palce i że napiął wszystkie mięśnie, jakby szykował się do ucieczki.
– Dziękuję. – Thomas odetchnął głęboko. – Nawet nie wiesz, jak jestem wdzięczny za twoją propozycję, którą oczywiście przyjmuję. – Zauważył, jak gwałtownie ciało młodszego mężczyzny się rozluźnia. – Miałem się spytać ciebie, czy nie znasz kogoś, kto mógłby mnie jakiś czas przenocować, ale… Będę ci się musiał potem odpłacić. W mieszkaniu też nie będę za bardzo pomocny, nie z tą nogą. Przynajmniej na początku.
– Tym się nie przejmuj. Dogadamy się jakoś później. Ostrzegam jednak, że mieszkam w kawalerce, więc zajmujesz łóżko, a ja wezmę od moich rodziców materac. – Lekkie uśmiechy wpłynęły na usta obu mężczyzn. Nawet nie byli świadomi tego, jak bardzo ciągnie ich do siebie. Nie wiedzieli, jak na siebie wpływają, ich myśli wciąż podążały w kierunku tego drugiego. Było to zarazem fascynujące jak, i przerażające. Obaj starali się blokować swoje odczucia, chociaż im obu to nie wychodziło.
            Przedłużająca się cisza w ogóle im nie przeszkadzała. Była trochę krępująca, ale zarazem w jakiś dziwny sposób dawała im czas na zastanowienie się nad tym, co właśnie się stało. W końcu, nie co dzień proponuje się obcemu człowiekowi zamieszkanie u siebie, a na dodatek utrzymywanie go. Oliver wiedział, że najbliższe wydarzenia nie będą dla niego ani łatwe, ani krótkie. Z pełną świadomością owego ryzyka, postanowił jednak podjąć się tego działania.
            – Za kilka dni stąd wychodzę. – Mężczyzna wolał nie ukrywać prawdy. Uważał, że student zasługuje naprawdę i czas na przygotowanie się do tego wszystkiego psychicznie. Tym bardziej, że miał świadomość, ile dla niego – obcego człowieka – poświęci czasu i energii.
            – W tym tygodniu, czy dopiero za tydzień? – Padło krótkie, lecz rzeczowe pytanie.
            – Lekarz wspominał coś o wtorku, ale nie wiem, na ile to prawda, bo co chwilę podaje inną datę.
            – Być może dlatego, że nie masz się gdzie zatrzymać? – Oliver mrugnął mu okiem.
            – Może. – Śmiech Thomasa był zaraźliwy. Gdyby nie to, że student musiał odebrać telefon, zapewne obaj dostaliby głupawki. Może powinni użalać się nad starszym mężczyzną, jednak nic takiego, nawet, nie przyszło im do głowy. Obaj byli w podobny sposób złośliwi i ironiczni. Zauważyli, że obaj walą prawdę między oczy, mimo że znają się bardzo krótko. A to powodowało jeszcze silniejsze przyciąganie ich do siebie.
            – Okej, spokojnie. Nie panikuj. Jest dobrze. – Tom wpatrywał się intensywnie w zmartwionego mężczyznę. – Kochanie, spokojnie. – Skrzywił się, słysząc te słowa. Czyżby się pomylił i chłopak miał jednak dziewczynę? – Kurwa, Lilly. Zbierz w końcu dupę w troki i nie rycz. – A jednak nie.
            Oliver dawał znaki pacjentowi, że to jedyne wyjście, jakie zna.
            – Tak, wiem. Nie płacz. Jeśli dasz mi pół godziny, to będę. Trzymasz się jakoś? – Ponowna chwila ciszy i intensywne przeczesywanie włosów palcami, dało niejako pojęcie brunetowi o tym, co czuje jego towarzysz. – Nakopię temu skurwielowi do dupy. Niech cię jeszcze raz tknie, to mu utnę jaja i włożę do pyska. – Zaczerwieniona lekko twarz i mięśnie drgające na szczęce oraz żyła pulsująca mocno na skroni wystarczyły, by zorientować się w sytuacji. – Tak, mam klucze. Zamknij się i nikomu nie otwieraj. Zrób sobie gorącej herbaty. – Thomasa świerzbiły palce. Poznał tą kobietę przed dwoma godzinami, a już miał ochotę komuś zrobić krzywdę, za to jak ją potraktował. – Lilly. Będę. Tak… Ale nie za pół godziny. Muszę komuś coś uświadomić. – Zbielałe kostki u palców, zaciśnięta pięść i szczęka u wydawać by się mogło słabszego mężczyzny – dawały piorunujący efekt. – Kończę. Czekaj na mnie. Dam znać po wszystkim.
            Nie czekając na odpowiedź, Oliver rozłączył się i wstał gwałtownie.
            – Jak znajdę tego skurwiela, to mu wpierdolę. Połamię mu gnaty. Kurwa! – Włosy studenta ponownie zostały zmaltretowane.
            – Okej. Co znów zrobił?
            – Uderzył ją na środku pierdolonej ulicy. Nikt nie zareagował. Cudem mu się wyrwała i uciekła.
            – Ten świat schodzi na psy. Kto to widział, żeby facet mógł uderzyć kobietę i nikt na to nie zareagował. Idź. I daj znać potem, czy wszystko u ciebie w porządku. Gdyby jej tak nie potraktował, nie pozwoliłbym ci tam pójść.
            – Wiem, dziękuję. Dam ci znać czy wszystko się udało. Mam pewien plan. Facet nie wie, z kim zadarł. A ja zamierzam mu to pokazać.
            Nie czekając na dalszą wypowiedź Thomasa, Oliver zgarnął plecak i wybiegł szybko z sali szpitalnej. Nie oglądał się za siebie. Adrenalina krążyła mu we krwi. Wiedział, gdzie szukać Daniela. Facet długo będzie się zbierał po tym, co zrobił. Już on mu w tym pomoże. Tylko potrzebował planu. Odłączył emocje i uczucia, a przełączył się w tryb działania. W tym momencie wiedział, jak sprawić, by ten fiut pożałował tego, że się urodził. A on z chęcią mu to udowodni.


 *  jajko na miękko rozdrobnione łyżeczką, wymieszane z solą, pieprzem i odrobiną masła – zazwyczaj podane w filiżance. Najlepiej spożyć wraz z kromką świeżego pieczywa z masłem. 

8 komentarzy:

  1. równieżpotrzebnym - brak spacji
    kasy.Jeżeli - brak spacji
    spytaćciebie - brak spacji
    Będę ci się musiał potem spłacić - chyba odpłacić
    – Wiem, dziękuj. - chyba dziękuje

    sory za czepialstwo :) fajnie się zaczyna rozwijać historia, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu nie mogę jak czytam o Thomasie i Oliverze, to jest taka chemia <3 Lilly też bardzo lubię, mam nadzieję, że Olli pokaże temu facetowi gdzie jego miejsce, co to ma być, żeby tak dziewczynę traktował. No i liczę, że Tom i Oliver szybko razem zamieszkają :D Zapraszam do mnie na nowy rozdział jak będziesz miała czas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę że Olivier w najbliższym czasie pokaże swoje pazurki! Ciekawi mnie co wymyśli, na tego damskiego boksera. Super że Thomas będzie mieszkał z Olivierem, może w końcu pokażą że obydwaj czyją do siebie miętę. I coś fajnego i nieocenzurowanego z tego wyniknie XD

    Dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniały rozdział... Thomas tęskni za Oliverem... no ciekawie jak to poprowadzisz dalej, aby razem.... niech Thomas da znać Oliverowi, ze to nim się najbardziej interesuje... Thomas od razu polubił Lilli, i gdyby nie leżał to pewnie poszedł by z Oliverem skopać tyłek Damiana...
    ach zapomniałabym dzięki za kontakt z Kirarin, już z nią rozmawiałam... ale skleroza ze mnie i dopiero teraz ki się przypomniało... wielkie dzięki... ;]
    przepraszam za taki jakiś dziwnie chaotyczny komentarz, ale przy prawie 39 stopniach gorączki, coś trudno mi wykrzesać z siebie jakoś bardziej kreatywnego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Basiu :)
      Cieszę się, że rozdział ci się podobał. Co do związku Thomasa i Olivera - okaże się wszystko w najbliższym czasie. A przynajmniej tak przypuszczam. Ja też bym chętnie skopała tyłek Damiana.
      Nie ma za co, mam nadzieję, że miło wam się rozmawia.
      Życzę ci zdrowia, żeby cię nie męczyła taka temperatura :( Współczuję i trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia.
      Pozdrawiam LM

      Usuń
  5. Oczywiście że warto poczekać! W końcu na dobre rzeczy zawsze warto czekać, cóż przynajmniej to moje zdanie. ;* Poza tym też uważam że doba ma za mało godzin! Szczególnie dzień. Ale z drugiej strony ze mnie straszny śpioch, i chyba nie byłabym w stanie wstać choć o godzinę wcześniej żeby wydłużyć swój dzień. Wiem to straszne ale każdy ma jakąś słabość. Niestety.

    Weny LunaLu

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział... o tak Thomas tęskni za Oliverem... niech no Thomas da znać Oliverowi, że to właśnie nim się najbardziej interesuje... o pięknie od razu Thomas polubił Lilli, i pewnie gdyby nie leżał to razem z Oliverem pewnie by poszedł skopać tyłek Damiana...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniały rozdział... o tak Thomas tęskni za Oliverem... niech no Thomas da znać Oliverowi, że to właśnie nim się najbardziej interesuje... o pięknie od razu Thomas polubił Lilli, i pewnie gdyby nie leżał to razem z Oliverem pewnie by poszedł skopać tyłek Damiana...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń