Rozdział 13
– Cholera! Człowieku, muszę ci
obwinąć ten gips workiem od śmieci. Inaczej go zamoczysz. Chcesz jechać do
szpitala po to, by musieli cię znów zagipsować, bo tobie nie chce się chwilę
posiedzieć? – Oliver warknął zirytowany. – Czeka nas to codziennie, więc musisz
się przyzwyczaić. – Nie zamierzał być aż tak cierpliwy. Ciągłe wiercenie się na
narożniku mężczyzny tylko go niepotrzebnie denerwowało.
– Nie moja wina, że mnie tak noga swędzi,
a jak jeszcze wpychasz mi folię pod gips to tym bardziej. Nie bierz tego do siebie.
– Mężczyzna znów się ruszył, a Oliver zajęczał sfrustrowany. – Mam łaskotki, nic
na to nie poradzę.
– Jutro sam sobie foliujesz nogę. –
Warknął wkurzony student, nie dbając o to, że jest niemiły. Miałby się tak
codziennie męczyć? Mowy nie ma.
– Może być. Ale i tak będziesz mi
musiał pomóc przy stopie. Hahahahaha. – To wcale nie było zabawne. Ten kretyn
nie ostrzegał go, że ma aż takie łaskotki i przy okazji umieszczania folii pod
gipsem, zostanie nim skopany. Żebro go bolało, a Thomas śmiał się i wiercił,
jakby miał owsiki. Może zarazili go czymś w tym szpitalu?
–Lill, wróć do domu, zanim popełnię
czyn karany trzydziestoma latami więzienia bądź też dożywociem, bo za chwilę
przypierdolę temu człowiekowi. – Warczał zirytowanym głosem Oliver.
– Jak sobie poradzimy? Może udałoby
mi się stać i trzymać nogę na zewnątrz i wtedy byłbym w stanie się wykąpać.
Student przymknął oczy. Cholera.
Zastanawiał się, jak to rozwiązać. Gdyby dał Thomasowi ręcznik na stopień
znajdujący się w brodziku, mógłby wtedy postawić krzesło na zewnątrz, by nie
zamoczył nogi. Prysznic nie uszkodziłby wtedy gipsu. Oprócz tego mężczyzna
mógłby się sam umyć, o ile tylko pomoże mu się usadowić. Na wszelki wypadek
mógłby zostawić uchylone drzwi, gdyby ten go wołał.
– Chyba mam pomysł, ale będziesz
musiał tu chwilę poczekać. Muszę wszystko ułożyć. – No cóż. Czekało go
codziennie wirowanie ręczników, a następnie suszenie za oknem. Dzięki Bogu za
czterdziestostopniowy upał, dzięki któremu wszystko szybko będzie schło.
Podniósł się z ziemi i podszedł do wysepki między kuchnią a pokojem. Wziął
krzesło pod pachę, a przy okazji sięgnął też po ściereczkę do wycierania na
mokro. Jak Thomas już się wykąpie, będzie miał pewnie połowę podłogi mokrą, a
tak to przynajmniej szybko zbierze nagromadzoną na podłożu wodę.
Po wejściu do łazienki, zastanowił
się jak wszystko ułożyć i rozegrać. Jeśli Thomas usiądzie pod prysznicem, to
będzie musiał się myć w bokserkach, jeśli zdejmie je wcześniej… Mogą wyniknąć z
tego znaczne komplikacje. Przynajmniej dla niego. Przymknął oczy i oparł czoło
o zimną szybę. No to się wkopał. I to porządnie. Co go podkusiło wtedy, by iść
akurat tą drogą. Nie mógł poczekać na autobus? Nie miałby przynajmniej takiego
problemu z tą całą sytuacją.
Dopiero teraz zaczął doceniać co to
znaczy żyć samemu. Nie pomagało mu to, że zauroczył się w mężczyźnie.
Obserwował go, słuchał tego, co mówi i w
jaki sposób. Starał się dostrzec między wierszami coś, coś co nie istniało. I tego się właśnie
bał jak cholera. Wyobrażenia uczuć, miłości i szacunku. Bał się, że wkopie się
w większe gówno niż to wszystko warte. Widząc Thomasa, jego serce lekko
przyspieszało, czuł, jak się rumienił. Wiedział, dokąd uciekają jego myśli i
ile go kosztuje ściągnięcie ich ponownie na właściwy tor. Karkołomne zadanie.
Chciał go dotykać, tulić, całować. Przerażało go to, jak szybko uzależnił się
od mężczyzny, a także to w jaki sposób zawładnął jego życiem. Przywiązał go do
siebie, nawet tego nie zauważając. Nie musiał zwracać na to uwagi, skoro
gustował w płci pięknej. Wiedział, że nie wytrzyma długo z Thomasem pod jednym
dachem. Będzie go to co raz bardziej przytłaczało, męczyło, jego serce będzie
się wyrywać do tego mężczyzny. A on okupi to cierpieniem. Zapewne gdzieś
niedaleko czeka na niego piękna dziewczyna, z którą kiedyś się zwiąże i być
może będzie miał gromadkę dzieci. Może, od czasu do czasu, wspomni przyjaciela,
który mu pomagał, kiedy tego potrzebował.
Już teraz czuł, jak się rozsypuje na
kawałki. To go gnębiło. Może najlepiej by było, gdyby wyjaśnił mężczyźnie kim
jest, jak on na niego działa i dzięki temu pozbyłby się problemu z głowy.
Miałby złamane serce, mógłby go zwyzywać od dupków, dbać tylko o siebie, by
przywrócić się do stanu używalności społecznej. Wiedział jednak doskonale, że
tego nie zrobi. Nie mógłby tego uczynić. Nie w ten sposób bez pewności, że ma
rację. To mogłoby go zniszczyć. A nie wiedział, czy jest na to gotowy.
Aktualnie, musiał się zmierzyć z
tak, wydawałoby się, prozaicznym zajęciem jak kąpiel. Czemu złamania i gipsy
tak cholernie wszystko utrudniają? Wszedł ponownie do salonu, by zobaczyć
prawie nagiego Thomasa. Kurwa. Czemu ten facet wyglądał tak dobrze w samych
bokserkach? Ten obraz wyryje mu się w głowie do końca życia. Był zbyt seksowny,
piękny. Za bardzo męski i władczy. Działał na niego w sposób, którego nie
chciał.
– Pomóc ci wstać? Czy dasz sobie
radę sam? – Wolał mu się za długo nie przypatrywać. Mężczyzna,jego widok
działał na niego. Wiedział, że mało brakuje mu do podniecenia się.Może jednak
powinien rozpatrzyć kąpiel Thomasa w bokserkach? Przynajmniej nie musiałby go
oglądać nagiego. Już i tak widział za dużo. Mężczyzna był podniecony. Na razie
delikatnie, ale i tak będzie to niezręczna sytuacja. Przecież nie powie mu
„Chodź się ze mną kochać”. Kochać? Jakie, kurwa, kochać? To byłby zwykły seks
bez zobowiązań raz na jakiś czas.
Może jednak powinien rozważyć to, że
mężczyzna jest homoseksualny albo chociaż bi? Gdyby było inaczej, przecież nie
zareagowałby w taki sposób na to, co ma się zdarzyć. A właściwie, co będzie
miało miejsce? Zwykła kąpiel, a właściwie prysznic.
– Dam sobie radę. Dzięki. Jakoś
dokuśtykam, ale będę potrzebował pomocy, żeby wejść pod prysznic.
– Wiem – westchnął Oliver. Jako że
przestrzeń, którą miał do pokonania Thomas, była niewielka, obaj znaleźli się w
łazience szybciej, niż student by sobie tego życzył. Dopiero teraz zauważył
wszelkie wady swojego pomysłu. Może jednak powinien dać mężczyźnie miskę z
ciepłą wodą do mycia i ewentualnie pomóc mu w myciu nóg. Tak to tylko skazuje
się na jeszcze większe problemy i katusze.
– ... pomóc. – Oli ocknął się z
zamyślenia. Usłyszał tylko ostatnie słowo z wypowiedzi jego tymczasowego
gościa.
– Co mówiłeś? Wybacz, zamyśliłem
się.
– A nad czym to tak intensywnie
myślisz? – Oliver z chęcią starłby z ust mężczyzny ten pewny siebie, ironiczny
uśmieszek.
– Nad fizyką kwantową. To o co
pytałeś? – Przecież nie powie, że o nim. Niedoczekanie jego. Mowy nie ma.
Chociaż, co mu szkodzi?
– Musisz mi pomóc z bokserkami. To
znaczy chyba jestem w stanie sam je zdjąć, ale nie wiem, czy przecisnę je tak łatwo
przez gips. A z ziemi sam ich na pewno nie podniosę. Przykro mi. – Wcale nie
było mu przykro i on o tym doskonale wiedział. Dupek jeden. Czemu prysznic
mężczyzny wymagał od niego tak intensywnych analiz psychicznych,na co może
sobie pozwolić, a na co nie? Oprócz tego zastanawiał się nad postępowaniem
Toma. Powinno być prawnie zakazane, by się tak pastwić nad człowiekiem.
– Dobra. Lepiej to zrobić teraz,
zanim wejdziesz pod prysznic. – Po otrzymaniu potwierdzenia, Oliver klęknął koło
złamanej nogi. Nie chciał się postawić w sytuacji, gdy klęczał przed mężczyzną
i to mając przed nosem jego członek. Może kiedyś by mu się to podobało, ale nie
teraz. Jeszcze nie. Może kiedyś.
Thomas obsunął swoje bokserki z
bioder. Wiedział, że był podniecony. Nie miał w końcu na to wpływu. Oliver był
seksowny, a do tego rumieńce na jego twarzy tylko dodawały mu uroku. Widział,
że jest on skrępowany, niepewny tego co i jak powinien zrobić. Już sam fakt, że
klęknął obok niego, a nie naprzeciwko. To mogłoby być interesujące. Jakby go tu
dodatkowo zawstydzić? Może to nie było ani dojrzałe, ani odpowiedzialne, ale
jednak czerpał satysfakcję z tego, jak potrafi zawstydzić młodszego od siebie
mężczyznę. Z drugiej strony, biorąc wszystkie za i przeciw, jeszcze ową
możliwość będzie mógł przetestować. Lepiej nie wkurzać dzisiaj dodatkowo
swojego opiekuna, bo może się to dla niego źle skończyć.
Był egoistą. Wiedział o tym. Wolał
spać w cieple niż na ulicy. Zresztą szczerze wątpił w to, by Oliver go
wyrzucił. Nie był tym typem człowieka, który o nikogo nie dba. Nawet o
największego idiotę. Na szczęście, będzie mógł pobyć chwilę sam. Jemu także
będzie potrzebna chwila samotności. Obaj odetchną przez chwilę, będą mieli czas
by się zregenerować i odizolować.
***
Kolejna godzina minęła im bardzo
szybko. Thomas,siedział przez pół godziny w wodzie, więc obaj mogli opanować
swoje emocje. Na szczęście, także Lilly wróciła do domu, więc całe napięcie
między nimi wyparowało. Nie umknęły im jednak ukradkowe spojrzenia, które wiele
mówiły o tym, jak się między sobą czują.
W momencie, gdy Lill weszła do
mieszkania Olivera, wiedziała, że coś się tu wydarzyło. W powietrzu można było
wyczuć tę specyficzną, intymną atmosferę. Wiedziała, co to oznacza. Obaj się
sobie podobali. Oliver będzie uciekał i negował, a Thomas będzie go prowokował.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że mężczyzna rozgryzł jej przyjaciela, jednak
na razie się o niego nie bała.
Powinna
porozmawiać chwilę z Thomasem. Najprawdopodobniej zrobi to już jutro, gdy Oliver
pójdzie do pracy. Będzie miała dużo czasu by sobie wszystko zaplanować, być
może sprowokuje mężczyznę do powiedzenia pewnych rzeczy. Zanim to jednak zrobi,
powinna przemyśleć, jak zareaguje Oli na owe rewelacje. Zdawała sobie sprawę,
że jeżeli nie dogada się z Thomasem, to któreś z nich powie o wszystkim jej
przyjacielowi. Uśmiechnęła się prawym kącikiem ust, analizując, jak powinna
rozegrać tę potyczkę, bo tak to dla niej wyglądało.
Obserwowała
uważnie swojego przyjaciela. Cały czas był zarumieniony i uciekał wzrokiem
wszędzie, gdzie się dało, byleby tylko ominąć Thomasa. Zastanawiała się, co
dokładnie się wydarzyło, gdy jej nie było. Na pewno ze sobą się nie przespali. Nie
było też mowy o seksie oralnym. Cholera. Co tu się działo? Intrygowało ją to.
Zachowanie przyjaciela było zbyt nietypowe, jak na niego.
Cieszyła się, że
za dwa dni się wyprowadzi.W innej sytuacji, byłaby zapewne nieszczęśliwa, ale
obraz sytuacji, który miała przed oczyma dość jasno dał jej do zrozumienia, że
lepiej od tej dwójki uciekać jak najdalej. Trudnym i karkołomnym zadaniem
byłoby unikanie Thomasa i Olivera na tak małej przestrzeni, wiedząc, że są
gotowi w każdej chwili się na siebie rzucić. Widać to było po nich. Nie chciała
być świadkiem seksu. Jej psychika mogłaby zostać bardziej spaczona niż to
wszystko warte. I tak była już za bardzo zeschizowana.
***
Następny dzień przyszedł dla Olivera
stanowczo za wolno. Nie spał całą noc i nie wiedział, jak pozyskać dla siebie chociaż
trochę energii i entuzjazmu. Jeśli tak dalej pójdzie,to nie wyśpi się przez
kolejne pół roku, bo będzie przeżywał wszystko, co powiedział i zrobił Thomas.
Wyjątkowo, z samego rana spotkał swojego szefa za biurkiem. Zazwyczaj mężczyzna
przychodził koło dziesiątej, a nie ósmej. Do tej pory nie przypuszczał, że
trafił na tak dobrego człowieka. Mężczyzna zainteresował się,czy coś się stało,
że wygląda aż tak źle i pytał, czy czegoś nie potrzebuje. Pracował już w wielu
firmach typu: „jeśli wyglądałeś źle to najchętniej by cię wywalili z roboty,
byś nie zachorował i nie zepsuł im planów”.
Jednak nie w tej pracy. Zamiast
zrobić właścicielowi kawę, tak jak to było w zwyczaju, został usadzony na wygodnym
fotelu i to jemu została przyniesiona filiżanka z napojem. Jak tu nie kochać
takiego człowieka? Gdy tylko doszedł do siebie, wrócił do pracy. Z samego rana
i tak nie było dużego ruchu, więc Jill dawała sobie świetnie radę.
Po dziesięciu minutach spędzonych w
gabinecie szefa i wyjaśnieniu, że nic poważnego się na stało, tylko od kilku
dni nie spał, dlatego wyglądał tak źle, mógł wrócić do pracy. Komfortem w tej
firmie było to, że nie musieli cały dzień stać na baczność. Jeżeli nie było
ruchu, mogli siąść za barem na wysokich krzesłach. W wielu zakładach pracy
obowiązywał zakaz siadania przez całe osiem godzin pracy, można się było
jedynie podpierać na krześle, sprawdzając dane do zamówienia na komputerze czy
też tylko wtedy, gdy trzeba było sięgnąć po rzeczy na najniższą półkę, a nie
chciało się nikomu przesuwać krzesła.
Oliver wiedział, że pokochał tę pracę
i oddał jej całe serce, którego nie chciałby stracić, gdyby został zwolniony.
Nic nie mógł jednak poradzić, że zakochał się w tym wnętrzu, atmosferze.
Wchodząc do środka, od razu można było poczuć falę spokoju, braku
rozgorączkowania, spowolnienie tempa życia. Tutaj nikt się nie spieszył, nie
krzyczał i nie awanturował. Grała muzyka jazzowa lub filmowa, która wpadała w
ucho, ale nie zagłuszała rozmów. Niestety zbyt głośną muzykę można było spotkać
w zbyt wielu kawiarniach. Człowiek nie mógł się skupić na własnych myślach, a
co dopiero na konwersacji z drugą osobą.
Miał jednak inny problem. Znał Lilly
i to go martwiło. Przebywanie jego przyjaciółki i Thomasa w jednym
pomieszczeniu stanowiło zagrożenia dla życia i zdrowia. Nie tyle fizycznego, co
psychicznego. Przy tej kobiecie wszystko mogło się zdarzyć. Chwilę było dobrze,
a zaraz potem może rozpętać się piekło, jeśli kobieta palnęłaby coś, czego on
sam nie chciałby wyjawić. Nie wiedział, co zastanie w domu, a zdawał sobie
sprawę, że ta dwójka do niczego mu się nie przyzna, jakkolwiekby na nich nie naciskał.
Nie wiedział, jak tego uniknąć. I to powodowało u niego jeszcze większe
rozdrażnienie.
***
Thomas obserwował krzątającą się po
kuchni kobietę. Jej ruchy były pewne, doskonale wiedziała, co gdzie leży lub
ewentualnie gdzie mogła znaleźć brakującą rzecz. Nie wiedział, czy go to
cieszyło, ze względu na to, że Oliver miał z kim rozmawiać czy raczej martwiło.
Widział więź między tą dwójką i był skłonny stwierdzić, że nie była to zwykła
przyjaźń. Raczej podszyta lekką, platoniczną miłością. Być może
nieodwzajemnioną. Uniósł głowę z nad kubka trzymanego w rękach. Wpatrywanie się
to w Lilly, to w herbatę na nic mu się nie zda, jeśli jej w końcu nie zapyta o
to, co chciał wiedzieć.
– Kochasz go? – Spodziewał się, że
dziewczyna przerwie chociaż na chwilę robienie obiadu, ta jednak nie oderwała
się od wykonywanej czynności.
– Nie. Chyba, że chodzi ci o
braterskie uczucie, w co szczerze wątpię. – W końcu odwróciła do niego głowę i
się uśmiechnęła ironicznie.
– Nie zdziwiło cię to pytanie? – To
było raczej stwierdzenie faktu niż czekanie na odpowiedź.
– Nie. W końcu miałam szansę was
poobserwować wczoraj wieczorem. Musiałam tylko trochę poczekać, aż sam
zaczniesz mówić. – Thomas skrzywił się brzydko.
– Jestem aż tak przewidywalny?
Cholera. A co gdybym nie zaczął mówić?
– Dawałam ci jeszcze godzinę. Wtedy
ja bym zaczęła temat. – Po kuchni rozszedł się ich śmiech. On też dobrze
przypuszczał. – Jeśli go skrzywdzisz, nakopię ci do dupy. – Jej groźba nie
robiła takiego efektu, jaki powinna. Podbite oko kobiety wskazywało na brak
siły, nie dałaby sobie z nim rady, co nie przeszkadzało jej w wypowiedzeniu
tych kilku słów. Dzisiaj nie nałożyła na nie tony fluidu, by przykryć sińce.
Obróciła się w jego stronę i oparła biodrami o blat.
– To aż tak widać, że mnie do niego
ciągnie? – Krótkie kiwniecie głową musiało mu niestety wystarczyć. – Nie
zamierzam go skrzywdzić.
– Ale i tak to zrobisz. – W głosie
Lilly nie było ani cienia żalu czy złości.
– Skąd wiesz? Chyba nie jesteś
wróżką. – Parsknięcie kobiety dało mu jasno do zrozumienia, że uważa go za
idiotę. Przynajmniej w tym momencie.
– Pomyślmy. To normalne, jeśli nam
na kimś zależy, bądź jeśli kogoś znamy. Tak po prostu. Każdy czasem rani drugą
osobę. Poza tym, nie pamiętasz ostatniego pół roku swojego życia, żadnych
danych, imion prócz tego jednego, które podałeś, a ja nic na ten temat nie
znalazłam. Zranisz go czy tego będziesz chciał czy nie. Tak to już bywa.
– Nie jesteś o to zła? – Zauważył
wzruszenie ramion i to jak ponownie odwraca się do garnka na palniku.
– Niby czemu? Nie mam na to wpływu.
To normalne. Z tym, że to ja później będę musiała go zbierać do kupy, kiedy ty
zawiedziesz.
– Zadziwiasz mnie. – Mówił szczerze,
nie zamierzał tego ukrywać. – Chyba nikt nie zgadzałby się tak otwarcie na
zranienie swojego przyjaciela, a zarazem go chronił.
– Ja po prostu podchodzę do tego
racjonalnie. Nie mam wpływu na to, jak potoczą się wasze losy, nie zaglądam w
szklanką kulę, więc nie będę twierdzić, że wszystko, i o wszystkich wiem, ale
znam trochę życie.
– Zauważyłem.
– Mam tylko jedną prośbę. – Lilly
spojrzała na niego, obracając tylko lekko głowę w jego stronę. – Dbaj o niego
póki możesz, ale gdy będziesz odchodził, nie dawaj mu nadziei. Bo ja nie
wierzę, że wrócisz, a chcę by zaznał trochę szczęścia. Z tobą, bo właśnie
ciebie wybrał. Chciał ci zaufać. Ja jednak nie pozwolę ci go zniszczyć.
Thomas nie do końca rozumiał, o czym
mówiła Lilly. Wiedział, że jakiś sens jej wypowiedzi mu umyka i nie tyczyło się
to jej doświadczeń. Miał taką pewność, chociaż nie miał pojęcia skąd. Coś mu nie
grało, ale jeszcze nie wiedział co.
Po tej krótkiej, aczkolwiek dziwnej
rozmowie w kawalerce rozległa się cisza. Thomas i Lilly skupili się na swoich
myślach, analizach i problemach. Thomas próbował uchwycić sens, który gdzieś mu
umknął, a zarazem złapać w głowie wspomnienie, które jeszcze nie chciało mu się
ukazać.
Było tam. Zdawał sobie z tego
sprawę, a jednak nie mógł go dopaść. Czuł się, jakby jego myśli tworzyły istny
labirynt, który nie dane mu było jeszcze pokonać. Dlaczego? Przecież chciał
odzyskać swoje wspomnienia. Czyżby i tu umykał mu jakiś ogólny sens? Może
właśnie z tego powodu, w jego głowie kształtuje się myśl. Czuł się, jakby
dopiero przebijała się przez mgłę, ale miało jej to zająć jeszcze jakiś czas.
Nie umiał racjonalnie wytłumaczyć,
skąd o tym wiedział. To było dziwne uczucie, skomplikowane i proste, zarazem.
Jego wspomnienia idealnie obrazowała mgła. Niby coś wiedział, a zarazem coś się
ukrywała pod mlecznobiałą powłoką. Gdzie w tym wszystkim był sens? Co mu
umykało?
Lilly krzyknęła przestraszona, gdy
Thomas opadł głową na stół, mocno o niego uderzając. Co to, do kurwy nędzy,
było?! Spanikowała, spróbowała złapać szybki drżący oddech i podeszła do
mężczyzny. Nie żył?! Nie mógł jej tego, kurwa, zrobić. Nie teraz, i nie przy
niej. Oliver ją ukatrupi za zabicie jego faceta. Ale czym? Pogadanką? Nawet mu
nic do jedzenia nie dodała. Nachyliła się nad mężczyzną, odrzucając na plecy
swoje włosy, by jej nie przeszkadzały. Przyłożyła dłoń do ust mężczyzny. Czuła
na niej ciepły, mocny oddech. To co się, do cholery, stało?
Może powinna była wezwać karetkę?
Tylko co powiedzieć? Wie Pani, rozmawiałam z chłopakiem mojego przyjaciela i on
nagle uderzył głową o blat bez wyraźnej przyczyny? Niebył zdenerwowany,
rozmawialiśmy tylko o moim przyjacielu, a tak w ogóle to ten mężczyzna, który
zemdlał ma pieprzoną amnezję i złamaną nogę! Uratujecie mnie z tego domu
wariatów? A może wyślecie do jakiegoś innego, bo w tym, gdzie akurat przebywam
mam serdecznie dość!
Musiała oddychać, jak ona zemdleje,
nikt ich tu nie uratuje. Nie ważne, że nie lubiła nieprzytomnych osób i najchętniej
by od takich zwiewała. Oliver by ją zabił. Zakochał się w tym facecie. Musiała
działać. Ale co zrobić?
Poklepała Thomasa po policzku, by go
o ocucić. Miała nadzieję, że to poskutkuje, bo inaczej będzie kiepsko. Jeśli
jej się nie uda, wezwie karetkę. Na szczęście, mężczyzna zareagował na jej
zabiegi i już po chwili siedział w pełni wyprostowany na krześle.
– Czemu mnie klepiesz po policzku? –
Popatrzył na nią zirytowany.
– Ja ci tu ratuję życie, dupku, bo
zemdlałeś, a ty jeszcze na mnie warczysz, że cię budzę?! Super.
– Zemdlałem? O kurwa.
– Potwierdzam. Zawału prawie
dostałam. Boli cię coś? Dać ci lodu, bo chyba będziesz miał siniaka na czole.
– Nie trzeba. – Thomas pomasował
obolałe miejsce by następnie przyłożyć tymczasowo drżące palce do czoła. – Nic mi nie jest, ale odzyskałem jakieś wspomnienie…
fajny rozdział, ale właściwie nic się specjalnego nie działo, czekam niecierpliwie na rozwój sytuacji Olivera i Toma
OdpowiedzUsuńdużo weny :)
Komentarzyk będzie króciutki bo piszę z komórki i czasu nie mam. Rozdzialik wspaniały, gdyż uwielbiam rozmowy Oliego z Tomem. Trochę dziwi mnie zachowanie Lily.
OdpowiedzUsuńMiędzy głównymi bohaterami czuć chemię i mam wrażenie że w następnym rozdziale będzie wielkie "boooom"
Oj ja również mam nadzieję iż u mnie coś się pojawi.. Na szczęście mam pomysły więc tylko pisać xD no ale najpierw z klawiaturą muszę zrobić porządek :/
Pozdrawiam i życzę dużo weny! <3
To co się dzieje między Oliverem a Thomasem mogę jedynie nazwać wielkim sexual tension. Rany, takiej chemii dawno nie widziałam między bohaterami. Co więcej, jest to zupełnie słodkie. Ale słowa Lily złamały mi serce, nie chcę żeby oni się rozstali ;_; Dzięki za polecenie książek, chociaż Scarlett kręci mi na takie nosem to ja osobiście uwielbiam wszystko o takiej tematyce :D Pisz szybko następny rozdział i szybkiego powrotu do zdrowia :D
OdpowiedzUsuńOh, a co do worda to czemu nie, skoro uważasz że jest warta posiadania kopii :D
UsuńNo no no Thomas w końcu coś sobie przypomniał. Ale co? Swoje nazwisko? Numer konta w banku? To że ma jakiegoś dzieciaka? A może to że przed wypadkiem z kimś był? Jedno ci trzzeba przyznać umiesz trzymać czytelnika w niepewności.
OdpowiedzUsuńuch, nie jestem dobra w komentowaniu, ale że Twoje opowiadanie jest świetne i jest to jedno z moich ulubionych postaram się coś napisać.
OdpowiedzUsuńa więc rozdział jest świetny, nie umiem tego inaczej określić. czekam na dalszy ciąg wydarzeń jakie spotykają Olivera i Thomasa. ; )
życzę weny, czasu i chęci by dla nas pisać.
Cieszę się, że podoba ci się moje opowiadanie :) I że jest to jedno z twoich ulubionych. Bardzo mi miło.
UsuńDziękuję za życzenia weny. Przyda się :)
Pozdrawiam
LM
No ty chyba chora jesteś, na mózg!
OdpowiedzUsuńTak, właśnie Cię obrażam!
Ale i tak nic się nie będzie równać ze złem i spaczeniem Twej duszy, przeklęta!
Jak śmiesz przerywać w takim momencie?!
To jest zbyt dobre. Umrzyj, ale najpierw napisz mi z 76 książek yaoi. Tak.
Pozdrawiam, Paul.
Szczerze mówiąc, nie wiem jak zareagować na twój komentarz. Jedyne co mogę powiedzieć to hm... Dziękuję? Jak mam umrzeć skoro mam ci napisać 76 książek yaoi? Pół życia je będę pisać :P Albo i więcej w takim tempie jak teraz :P Chociaż nawet tylu pomysłów nie posiadam ;)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńtrochę z opóźnieniem, ale niestety wyjazd nagły, no i zaraz w zasadzie znowu wyjeżdżam.... :(
fantastyczny rozdział, jak można w takim momencie przerywać? Thomas odzyskał jakieś wspomnienie, te sceny między Oliverem, a Thomasem są rewelacyjne...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej Basiu. Nie przejmuj się :) Wiem,że ty zawsze nadganiasz komentowanie i czytanie, a jeśli nie piszesz to znaczy, że wyjątkowo cię nie ma :)
UsuńMam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze?
Cieszę się, że rozdział ci się podobał. Niestety muszę przyznać, można przerwać w takim momencie :P
Dziękuję za wenę, przyda się :)
Pozdrawiam
LM
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznir, jak można w takim momencie przerywać? och Thomas odzyskał jakieś wspomnienie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Thomas odzyskał jakieś wspomnienie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza