Rozdział 14
Tydzień
później
Oliver
nigdy by nie przypuszczał, że odzyskiwanie wspomnień może być tak bolesne.
Thomasowi, od czasu do czasu, coś się przypominało, a przy tym albo miał
migrenowe bóle głowy, albo mdlał. Bał się go zostawiać samego i udało mu się
wszystko tak zorganizować, że prawie zawsze ktoś z nim był. Cholera, zależało
mu na tym facecie. Zakochał się i nadal starał się chronić swoje serce.
Najgorsze
było jednak to, że Thomas niczego mu nie ułatwiał. Podpuszczał go, zawstydzał,
a zarazem jakoś pokrętnie zabiegał o jego uwagę. Codziennie starał się go
wkurzać, a zarazem nie chciał by się na niego nie gniewał. Nie rozumiał tego
mężczyzny i starał się nie dociekać, o co mu tak właściwie chodzi.
Do
tej pory, wracał myślą do chwili, gdy jego współlokator, a przynajmniej tak
wolał o nim myśleć, powiedział mu o pierwszym odzyskanym wspomnieniu. Nie było
to nic znaczącego, popołudnie ze znajomymi, jednakże najważniejsza w tym
wszystkim była data spotkania. Marzec. Tego roku. Thomas pamiętał ją z tego
względu, że siedział praktycznie naprzeciwko kawiarnianego zegara, który także
wskazywał ten, jakby się mogło wydawać, nieważny szczegół.
Za
dwa dni musiał wziąć wolne i jechać z mężczyzną na kontrolę. Będą mu zdejmować
gips, robić prześwietlenie i zapewne ponownie zakładać ten uprzykrzający życie
materiał. Nie spodziewał się, że ta sytuacja wywróci jego życie do góry nogami.
Świat legł tymczasowo w gruzach na rzecz entropii. Frustrowało go to i męczyło.
–
Oliver, nie myśl tyle, bo cię zjedzą motyle. Co jest? – Jego koleżanka ze
zmiany podeszła do niego płynnym krokiem. Plisowana, czarna spódnica poruszała
się w takt jej kroków. Pantofle na płaskim obcasie nie wydawały żadnego
dźwięku, a czarna bluzka podkreślała jej kobiece kształty. Spojrzał na jej
twarz.
–
Myślę o tym, że za dwa dni albo będę musiał wziąć wolne, albo przyjść na
popołudnie i mierzyć się z dupkiem numer jeden. – Tym jakże pieszczotliwym
przezwiskiem określał kolegę, z którym na szczęście, zmianę miał dosłownie trzy
razy do tej pory. Dwudziestodwuletni student był nieziemsko irytujący. Nic nie
wiedział, robił więcej szkód niż pożytku, a zarazem był namolny. Cholernie
kiepska mieszanka.
–
Pogadaj z szefem, na pewno się zgodzi, jeśli odpowiednio to umotywujesz. W
końcu nie chodzi ci o dwa tygodnie wolnego tylko o jeden dzień. Czekaj… Czy ty
czasem nie masz za cztery dni wolnej dniówki? – Oliver w tej chwili uwielbiał
Jull za to, że mu o tym przypomniała.
–
Mam. Tylko problem w tym, że wtedy nie ma lekarza bądź też terminu.
–
Czekaj, niech no pomyślę, kto w najbliższym czasie ma wolną dniówkę, to
będziesz się z nim mógł zamienić. – Zmarszczyła na chwilę nos. – Idę po grafik
i sprawdzę.
Oliver
poczuł, jak w jego kieszeni wibruje komórka. Mógłby odebrać już teraz sms–a,
jednak nie chciał tego robić. Thomas dość często do niego pisał, korzystając z
darmowego pakietu. Zanim odpisze, musiał wszystko ustalić ze znajomymi.
–
I jak? – zapytał, widząc niezadowoloną minę Juli.
–
Dupek numer jeden. – Oboje jęknęli cicho. Ten facet zawsze żądał czegoś w
zamian.
–
Ciekawe, czego znów będzie chciał? Ostatnio to była paczka fajek i piwo.
Dobrze, że tylko tyle.
–
Tak. Tylko teraz zauważ, że gdybyś częściej potrzebował przysług, to byś
wyszedł bez wypłaty, bo ten idiota zawsze czegoś chce.
Potwierdził
oburzenie znajomej i zabrał się za czytanie wiadomości od Thomasa. Ucieszyła go
wiadomość o treści:
Kiedy
będziesz? Ugotowałem obiad. Chyba musimy pogadać.
Wiedział,
że nie miał powodu do radości. Nic to nie wnosiło do ich znajomości. Po prostu…
Uznał za miłe zrobienie posiłku. Można to było zinterpretować jako chęć
odwdzięczenia się, a zarazem wyraz troski. Wszystko mu się mąciło w głowie. Nie
wiedział, jak się zachowywać przy Thomasie, a także nie pomagało mu to, że
Lilly nie odwiedzała go od jakiegoś czasu.
Rano
biegała na praktyki, potem do chorego ojca, następnie do domu by malować ściany
w swoim nowym mieszkaniu. Na razie, nie pozwalała sobie w niczym pomóc. Jej
ojciec załatwił ekipę remontową do zrobienia gładzi, a także wylewki, która
miała wyrównać podłogę. Mogli wejść tam po dwóch tygodniach, więc fachowcy
dopiero dwa dni temu ukończyli połowę remontu. Jego przyjaciółka codziennie
malowała wieczorem jeden pokój. Była to jej forma tymczasowego odstresowania, a
także pomagało szybciej zasnąć. Musiał ją namówić na szybkie odwiedziny.
Chyba
chciał mieć przyzwoitkę. Co raz częściej ciągnęło go do tego, by pocałować
Thomasa. Przycisnąć swoje usta do jego i przy okazji pieścić jego ciało. Nie
podobało mu się to, ile myśli poświęcał temu człowiekowi, a także to, że
ciągnęło go nie tylko do ciała, ale też chciał poznać jego wnętrze. Chociaż
brzmiało to tandetnie, nawet w jego głowie, była to sama prawda. Dlatego też
entuzjazmem napawało go to, że za pół godziny kończył pracę. Będzie mógł w
końcu porozmawiać z Thomasem, tym bardziej, że nie chciał mu powiedzieć, o co
mu chodzi. A może powinien się obawiać?
***
Thomas
spojrzał sfrustrowany na komórkę. Nie powinien był tego pisać. Nie powinien
jeszcze zdradzać tego, co poczuł. Z drugiej strony… Wyłożenie kawy na ławę
czasem pomaga. Przynajmniej będzie wiedział, na czym stoi. Co raz częściej
musiał brać lodowaty prysznic by ostudzić reakcje swojego ciała. Pamiętał to,
co powiedziała mu Lilly, jednak nie chciał sprawić, by to była prawda. Nie
zamierzał krzywdzić Olivera, chociaż wiedział, że nie będzie miał na to wpływu.
Nie chciał od niego odchodzić. Miał jednak nadzieję, że wrócą jego wspomnienia.
Na
razie, nie chciał przyznawać się Oliverowi, że coraz więcej rzeczy pamięta.
Powiedziałby mu to, gdyby uznał to za coś ważnego. Nie wydawało mu się jednak,
by przypomnienie sobie obrazu filiżanki czy jakiegoś pokoju było czymś
znaczącym. Wolał jednak taką sytuację, niż brak jakiegokolwiek punktu
zaczepienia. W końcu wszystkie obrazy stworzą całe wspomnienie.
Musiał
teraz tylko poczekać na Olivera. Nadal nie był pewny, czy powie mu o tym, co
czuje. Miał jednak temat zastępczy, gdyby stracił odwagę. Lilly. Zachowałby się
nie fair, ale wolał poruszyć temat przyjaciółki Oliego niż pocić się i głowić
nad nowym tematem, który pozwoliłby mu uniknąć odpowiedzialności.
***
Oliver
stał oniemiały w swoim salonie. Spodziewał się zwykłego obiadu. Fakt, o dość
późnej porze, jaką była godzina siedemnasta, ale nie tego, co miał przed
oczyma. Na stoliku znajdującym się w pokoju znajdowały się dwa kieliszki z
winem, gorący posiłek, na który składało się jego ulubione danie, a pomiędzy
tym wszystkim było kilka świeczek. Te same stały także w innych częściach
pokoju, nadając mu nad wyraz intymnego spokoju. Przełknął ślinę głośniej niż
zamierzał. Cholera. Thomas zorganizował dla nich randkę! A może zaprosił kogoś
i chciał go prosić o udostępnienie domu. Tylko gdzie mógłby poznać nową osobę?
Tylko w Internecie, a wtedy on nie mógłby się na to zgodzić.
–
Jak ci się podoba? – Ktoś mógłby powiedzieć, że Thomas był ubrany bardzo
nieodpowiednio jak na taką okazję. Luźne, krótkie spodenki i podkoszulek z
długim rękawem. Gdy Oliver wracał do domu rozpętała się burza, dlatego też
wrócił przemoknięty do suchej nitki.
–
Bardzo. Burzę też zaplanowałeś? – Zapytał lekko ironicznie. Świecie nadawały
delikatną poświatę na ścianach, a ciężkie, granatowe chmury na niebie tylko im
to ułatwiały. Gdyby był to zwykły, pogodny dzień plany Thomasa by się nie
udały.
–
Niestety nie, ale matka natura okazała się całkiem pomocna. Podnoś ręce. –
Oliver popatrzył na niego niezrozumiały wzrokiem do czasu, gdy mężczyzna lekko
przewyższający go wzrostem, podsunął mu jego własną koszulkę prawie pod nos.
Nie spodziewał się, że dotyk gorących dłoni, aż tak nim wstrząśnie. Zapach
mężczyzny wypełniał mu nozdrza. Wyjątkowo pachniał tylko mydłem i dezodorantem.
Zgodnie z poleceniem, podniósł ramiona w górę, dając Thomasowi możliwość
rozebrania go. Cholera. Nie powinien dać mu się dotykać. Nie chciał dreszczy
przeszywających jego ciało, chociaż mógł je usprawiedliwić zimnem.
Nim
się obejrzał, dżinsy, które miał na sobie zostały rozpięte i zsunięte z jego
bioder. Stał przed mężczyzną w samej bieliźnie i spodniach opuszczonych do
kostek. Krępowało go to, lekkie rumieńce paliły jego policzki, ale nie
opuszczał hardo wzroku spod spojrzenia Toma.
–
Co ci to dało? – Zapytał lekko drżącym głosem. Zimno mu było! Przemókł do
suchej nitki, a burza panująca za oknem nadała powietrzu w pomieszczeniu zimna.
Przynajmniej tak to sobie usprawiedliwiał.
–
Nic. Musisz wziąć prysznic by się rozgrzać. Dopiero wtedy zjemy. –Mimo swoich
zapewnień, Thomas nadal trzymał ręce na jego biodrach i gładził je kciukami.
Oliverowi nie umknęło także to, jak mężczyzna opuścił wzrok na jego bokserki i
oblizał swoje usta. Kurwa. Podniecał się.
–
Dobrze. Zaraz będę. – Przytrzymując palcami lewej stopy spodnie, wysunął prawą
nogę by zaraz wykonać tę samą czynność na odwrót. Musiał się schylić po
spodnie, chociaż wyjątkowo nie wiedział czego się spodziewać. Czuł, jak
atmosfera gęstnieje, elektryzuje się i właśnie z tego powodu miał ochotę rzucić
się na Thomasa. Ocierać się o niego, pieścić, całować, a nawet i pieprzyć.
Wyrzucił
z głowy przeklęte myśli i sięgnął po dżinsy leżące na ziemi. Poczuł, jak
mężczyzna gładzi jego kręgosłup. Wzdrygnął się. Gdy się podniósł, nie patrzył w
stronę swojego… No właśnie, kogo? Przyjaciela, kochanka, współlokatora, gościa,
znajomego? Nie odwracając się, poszedł do łazienki. Potrzebował chociaż pięciu
minut dla siebie. Będzie mógł to wszystko przemyśleć. Fakt, miał nie wiele
czasu, ale zawsze coś.
W
końcu był pewien, że Tom był nim zainteresowany. Nie zdecydował jednak jeszcze,
czy bardziej go to przerażało, czy cieszyło. Znał siebie, wiedział, że czasem
potrafił być emocjonalny. Właśnie z tego powodu unikał związków. Jeśli miał się
zaangażować, chciałby mieć, pewnego rodzaju, pewność. Tego niestety zawsze mu
brakowało, nikt w końcu nie mógł niczego zagwarantować i przez to większość
jego miłostek kończyła się nim, w ogóle, miała możliwość poważnie zaistnieć.
To,
że mężczyzna z nim mieszkał, niestety wszystko komplikowało. Nie mógł się tak
łatwo odciąć, odizolować. Codziennie wracając do domu, widział w nim Thomasa,
jego obecność zaznaczała się nic nieznaczącymi szczegółami, które w praktyce
nieświadomie odhaczały się w jego pamięci. Będzie mu cholernie ciężko się z nim
rozstać.
Po
dziesięciu minutach, Oliver ponownie był w pokoju. Thomas właśnie dokuśtykał z
patelnią w ręce do talerzy i skończył nakładać potrawę. Zapach chińszczyzny
rozniósł się po pokoju, a jemu naleciała ślinka do ust.
–
Daj. Odniosę to, a ty sobie usiądź. – Widział wdzięczną minę mężczyzny. Nie
powinien tyle chodzić i robić, ale był niezwykle uparty, przez co niekiedy go
nieziemsko denerwował.
–
Dzięki. Chyba muszę w końcu odpocząć z moją nogą. – Nie poczekał na niego, ułożenie
w wygodnej pozycji nogi w gipsie graniczyło z cudem. Powinien wepchnąć sobie w
gips trochę waty, bo zaczynała mu się obcierać kostka i strasznie go to
drażniło.
Oliver
zatrzymał się na chwilę w kuchni. Odłożył patelnię i przytrzymał się blatu. Musiał
coś zmiażdżyć, a przynajmniej niczego nie uszkodzi. Po chwili sięgnął do
szuflady po drewniane pałeczki do jedzenia. Thomas przyszykował widelce, bo nie
widział zestawu dziesięciu drewienek schowanych z boku. Wątpił by mężczyzna
umiał nimi jeść, ale sam nie zamierzał z tego rezygnować.
–
Przyniosłem jeszcze pałeczki, ale nie wiem czy umiesz nimi jeść, więc możesz
wybrać. – Podał mężczyźnie dwie pary pałeczek, jedne rozdzielone, a drugie nie.
Jeżeli nie umiał nimi jeść, mógł wybrać czy chce się nauczyć. On miał już dość
dużą wprawę w posługiwaniu się nimi, dlatego też było mu łatwiej.
–
To będzie komicznie wyglądało. – Ostrzegł go Tom i sięgnął po złączone
drewienka. – Chyba będzie mi prościej? – Potwierdził kiwnięciem głowy owe
stwierdzenie. Sam zaczął spożywać posiłek od kawałków marchewki i pojedynczych
ziarenek ryżu. Wiedział, że najłatwiej jest zjeść większe kawałki na początku,
ale potem nie sprawiało mu aż takiej frajdy jedzenie ziarenka po ziarenku ryżu.
Widział,
jak Oliver go obserwuje i co jakiś czas nieświadomie oblizuje usta. Nie zdając
sobie chyba z tego sprawy, zaczął powoli jeść, co chwilę pokazując mu jak się
zabrać za jedzenie tym ustrojstwem. To wcale nie było takie proste! Najwyżej,
jak się wkurzy to sięgnie po widelec i będzie miał z głowy naukę. Jego wzrok
zamiast skupiać się na posiłku, co chwilę uciekał do młodszego mężczyzny, który
go wręcz hipnotyzował.
–
Jak ci smakuje? – Musiał się odezwać. Jak tak dalej pójdzie, to pierwsza randka
skończy się szybkim seksem, a tego akurat nie chciał.
–
Dobre. Wyszło ci idealnie. – Uśmiech Olivera rozpromienił jego twarz, a jemu
zabiło szybciej serce. Kurwa! Miał się nie zakochiwać.
–
Cieszę się. Chyba pałeczki nie są na moje nerwy. – Słysząc śmiejącego się
studenta, sam także się roześmiał. Bez krępacji sięgnął po widelec i zaczął
normalnie jeść. Nie będzie się męczył, gdy jest głodny. Jedli posiłek w ciszy,
każdy zatopiony w swoich myślach. Co jakiś czas wznosili lekko kieliszki i pili
z nich trochę by dodać sobie otuchy. Thomas napiłby się teraz co najmniej
połowy butelki czystej, żeby zdobyć się na odwagę i rozplątać sobie język.
Tym
razem, to Oliver zebrał talerze ze stołu i odniósł je do kuchni. Mogły trochę
poczekać na mycie. Cholernie chciał wiedzieć, co powie mu jego towarzysz.
Ciekawość paliła go niczym żywy ogień i nie mógł się przez to skupić na
jedzeniu. Wyjątkowo chyba pięć razy spadło mu jedzenie do talerza, co do tej
pory prawie nie miało miejsca, a jeśli już, to nie w takiej ilości. Przez cały
posiłek obserwował Thomasa i starał się nie myśleć o tym, co zdarzyło się przed
prysznicem.
Niby
nic ważnego, ale zatrzęsło to jego światem. Rzadko kiedy stał przed innym
mężczyzną w samej bieliźnie, tym bardziej, że był lekko podniecony. Dawno już
nie chciał się z nikim wiązać, a tym bardziej rzucać się do całowania, a jednak
właśnie teraz miało to miejsce. Musiał wrócić do salonu.
Thomas
usiadł na narożniku i wyłożył swoją nogę na kocach, gdy tylko go zauważył,
poklepał miejsce obok siebie, jednak było ono w takiej odległości, że mógł się
czuć swobodnie. Nie będzie przytłoczony jego obecnością, co bardzo mu pasowało.
Ciało nie słuchało mózgu i nim się zorientował siedział na wygodnym łóżku.
–
Chciałeś o czymś porozmawiać? – Nie chciał tej ciągłej niepewności. Wolał się
od niej uwolnić i wiedzieć na czym stoi.
–
Tak, ale myślę jak to powiedzieć… – Oliver nie patrzył w jego stronę. Dopiero
po chwili jego uwaga została skierowana w kierunku Thomasa, gdy ten siedział
zaraz obok niego. Nie pozwalając na jakąkolwiek reakcję, pochylił się nad
studentem. Oliver poczuł dłoń mężczyzny na swoim karku i jego usta zostały
zmiażdżone w pocałunku.
Na
początku, nie dowierzał, że to się dzieje. Mimo iż w jego głowie pojawiła się
przez chwilę myśl by odepchnąć mężczyznę, jego ręce przycisnęły go bardziej do
siebie. Czuł lekką szorstkość zarostu na swoich policzkach, jednak cholernie mu
się to podobało. Dzięki temu przez jego ciało co rusz przechodziły nowe
dreszcze, krew do tej pory płynąca leniwie, rozpalała się, zaczynała szybciej
płynąć.
Usta
Olivera były spierzchnięte, ale ciepłe. Miażdżył jego wargi swoimi, podgryzał
je delikatnie i ciągnął między zębami. Jego język lizał delikatnie zranione
miejsce, by po chwili ich wargi miały możliwość ponownego połączenia się w
intymniejszym pocałunku. Nie spodziewał się tego, że student przyciśnie go
mocniej do swojego ciała, a wręcz wejdzie na niego i że otworzy swoje wargi. Jego
język zaczął niespiesznie badać ciepłe wnętrze ust młodszego mężczyzny. Lizał
język, badał policzki by po pewnym czasie dać się zdominować.
Oliver
czuł, że też chce go poznać w ten określony sposób. Nie naciskał na to jednak, wiedząc,
że na wszystko przyjdzie czas. Nie spodziewał się, że Thomas sam się wycofa,
dając mu taką możliwość. Jego dłonie wylądowały pod koszulką mężczyzny i
pieściły delikatnie plecy by za jakiś czas przenieść jedną z dłoni na kark Toma
i naciskać na kark starszego mężczyzny, pieszcząc włosy i gładząc delikatnie
mięśnie szyi. Jego ciało zaczynało się porządnie rozgrzewać, krew szybko
krążyła w żyłach, spiesząc do jednego miejsca.
Musiał
sobie jednak zadać pytanie, czy byłby w stanie akurat teraz kochać się z tym mężczyzną?
Znał odpowiedź. Nie był. Dlatego też nie starał się niczego przyspieszać.
Po
dość krótkim, namiętnym pocałunku Olivera, ponownie przejął nad nim kontrolę.
Chłopak nawet nie czuł, jak poddaje się dłoniom Thomasa, jak usiadł na jego
kolanach i się o niego ociera. Zatracił się w tym, co czuł, nie kontrolując
się. Zdawał sobie jednak sprawę, że jest jeszcze stanowczo za szybko na
wszystko inne.
Czuł
erekcję Olivera posuwającą się po jego nodze, co chwilę zahaczającą o jego
własne podniecenie. Ich biodra co rusz się o siebie ocierały. Chciał by Oli
doszedł, drżąc w jego ramionach. Na razie w ten sposób, później będzie się
starał o coś więcej.
Musiał
przerwać pocałunek. Brakowało mu powoli oddechu, a myśli krążyły niespokojnie.
Był mocno pobudzony, a jego oddech był przyspieszony. Zdążył nabrać dwa razy
powietrza, nim jego usta zostały ponownie wzięte w niewolę. Mógłby się od tego
uzależnić.
Mocniejsze
niż do tej pory potarcie erekcji spowodowało u niego gwałtowny dreszcz. Jak mógł
tego wcześniej nie zauważyć? Thomas ściskał mocno jego pośladki, dociskając go
do siebie coraz szybciej, a on trzymał obie dłonie na jego karku, wczepiając
dłonie we włosy mężczyzny. Dopiero teraz zorientował się, że jęczy bezwstydnie,
przyjmując rozkosz od mężczyzny.
–
Cholera. – Syknął przez zęby, gdy Thomas szybkim ruchem wsadził swoją dłoń pod
jego bokserki. Nie próbował się krygować, pytać o pozwolenie. Chwycił pewnie
trzon erekcji i zaczął pocierać kciukiem o główkę. – O kurwa! – Odrzucił głowę
do tyłu i jęknął. Było mu tak cholernie dobrze. Nie zauważył nawet, że sam
dociska się do ciała mężczyzny, porusza w górę i w dół, ocierając się. Jego dziurka
zaciskała się kurczowo z podniecenia, a przy tym czuł się pusty.
–
Co ty mi robisz? – Wyjęczał ochryple. Był bliski orgazmu. Jego ciałem co rusz
wstrząsały dreszcze. Sam umieścił dłoń na erekcji mężczyzny, jednak nie sięgnął
pod jego spodnie. Pocierał ją mocno, zaznaczając co rusz główkę i masując ją
intensywnie.
–
Nie chcesz? – Jego szyja została podgryziona by po chwili poczuć ponownie usta
Thomasa na swoich. Był rozpalony, drżący i na skraju orgazmu, a on nie chciał
mu go dać. Kiedy już prawie osiągał spełnienie, pieszczoty mężczyzny stawały
się delikatniejsze. Chciał dojść. Potrzebował tego. Cholera!
Widok
Olivera był czysto rozpustny. Wolał na razie sobie nie wyobrażać jakby wyglądał
nago, całkowicie zdany na jego łaskę. Opuchnięte wargi, przymknięte oczy i
ciche jęki wydobywające się z ust młodszego mężczyzny tylko go dodatkowo
nakręcały. Nie chciał na razie, by przeżył spełnienie, bo chciał mieć ten widok
dla siebie jak najdłużej. Czuł jednak, że on sam już niedługo dojdzie.
Wsunął
bardziej dłoń pod bieliznę Olivera i musnął palcami jego jądra. Ledwie
opuszkami zaczął je masować i pieścić przy tym dłonią trzon erekcji chłopaka.
Przez jego ciało przebiegały silne dreszcze, student obciągał mu mocno, niewiele
brakowało by wsadził mu dłoń pod bieliznę, chociaż ręka co rusz kierowała się
do jego jąder.
On
sam, co chwilę ściskał mu mocno wolną ręką pośladki. Chciałby go chociażby
dotknąć od tyłu. Pomasować jego wejście, nie mówiąc o wsunięciu palca. Jednego.
Na razie. Nie wiedział, jednak jak Oliver na to zareaguje i czy czasem nie
zostanie przez niego wyrzucony. Poczuł jednak jak mięśnie jego pośladków
pracują i stwierdził, że musi zaryzykować. Podsunął studentowi palec wskazujący
do possania. Ten nie zastanawiając się ani chwili, zaczął go ssać i lizać.
Kurwa. To było cholernie erotyczne, a oni się nawet nie rozebrali! Nie planował
tego aż tak rozkręcać.
Gdy
tylko uznał, że wystarczy wsunął drugą dłoń pod spodenki chłopaka i mocno
zacisnął dłoń na lewym pośladu przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Ich usta
odnalazły się, by ponownie wysysać z siebie powietrze.
Nim
jednak zdążył zrealizować swój plan, Oliver doszedł jęcząc głośno. Sperma
oblała jego dłoń i spodenki studenta. Postanowił zachować ten obraz w głowie do
końca życia. Nie ważna była amnezja, wypadek. Zakochał się. I to poważnie.
Uświadomienie
sobie tego, doprowadziło go do szczytowania. Czuł, jak
ejakulat moczy jego bokserki, ale przede wszystkim skupiał swoją uwagę na
Oliverze. Nadal się całowali, chociaż emocje puszczały. Ich ciała się
rozluźniały i obaj mieli ochotę iść spać.
–
Ja pierdolę. – Thomas zaśmiał się na to dziwne podsumowanie z ust Olivera i
dłonią odgarnął kosmyki jego włosów z czoła.
–
Jeszcze nie. – Nim student się zorientował, leżał na nim całkowicie
rozciągnięty i ponownie był całowany. Na razie gips utrudniał mu to, co
chciałby zrobić. Ale nie przeszkadzało mu to, że Oli na nim leży, chcąc go
całować, że otacza go w ten konkretny sposób ramionami. Jeszcze będzie go miał
pod sobą.
Musi
tylko trochę poczekać.
Oh! Nareszcie! Krążyli wokół siebie jak sępy nad padliną :) Wystarczyła malutka iskra, aby wpadli w pętle pożądania. Ciekawa jestem ich rozmowy, ale to dopiero a tydzień, eh :(
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje opowiadania, masz tak inny styl niż np. Luana. Czytałam Młodego a teraz to opowiadanie i sądzę, że można je polecić.
Pozdrawiam
pseudopisarka
Hej pseudopisarko (wybacz, że spytam, ale czemu taki nick?) To jest to, że czasem wystarczy iskra by coś rozpalić. Mam świadomość, że piszę inaczej niż Luana, ale to chyba domena tego, że każdy z nas jest inny więc też w różnych sposób opisuje świat - nawet jeśli jest wyobrażony. I to jest w tym najciekawsze :) Czytając czyjeś książki, blogi możemy chociaż troszkę poznać jego sposób patrzenia na rzeczywistość.
UsuńCieszę się iż uważasz, że moje opowiadania można polecić.
Również pozdrawiam
LM
Świetny rozdział<3 Pełen emocji, nadal mam wypieki na twarzy :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę
Pozdrawiam :)
Cieszę się, że ci się podobał :) Wypieki na twarzy jak najbardziej wskazane!
UsuńDziękuję i również pozdrawiam.
Zgadzam się, nareszcie zaczęło się dziać, tylko czemu w takim momencie musiałaś przerwać? Nie mogę się doczekać kolejnej części, chce więcej takich scen ;)
OdpowiedzUsuńPs. co do kontynuowania pisania, nie jesteś osobą która przerywa coś w połowie więc nie strasz :P
Po pierwsze nawet mi się nie waż tego przerywać, ja muszę wiedzieć jak się skończy ich historia, mam nadzieję że chociaż pewnie pojawi się całe mnóstwo przeciwności to będą ze sobą szczęśliwi ;_; A co do rozdziału to był świetny, w końcu przestali wokół siebie krążyć i coś w swoim kierunku zrobili...Bardzo konkretne coś xD Swoją drogą świetnie opisany seks, ja osobiście u siebie wolę nie ryzykować, bo jeszcze coś zwalę i będzie wtopa... Dzięki za polecenie książek i zapraszam na rozdział :D
OdpowiedzUsuńNo tak, bo po co coś mówić, skoro można po prostu pocałować? To było genialne ^^
OdpowiedzUsuńNie przerywaj pisania proszę, to opowiadanie jest zbyt fajne, żeby je przerywać!
Angella Avis niestety nie wiem czy masz bloga, bo te które przejrzałam na twoim profilu wydają się być innych autorów, dlatego wolę odpisać tutaj :) Cieszę się, że fragment z pocałunkiem ci się podobał. Nie zamierzam go przerywać, chociaż przyznaję, że czasem chodzi mi to po głowie. Lubię kończyć to co zaczęłam, dlatego nie przestanę go pisać.
UsuńCudo, cudo, cudo! :D
OdpowiedzUsuńPoważnie... uwielbiam twoje opowiadania. Widać, że od czasu Młodego poczyniłaś postępy w pisaniu ^^
Co do Amnezji, to teraz przez cały tydzień będę myśleć tylko o kolejnym rozdziale :D
Trochę niegrzeczny ten nasz Thomas... tyle czasu zwlekał, a teraz takie rzeczy.
Ciekawe jak wyglądało jego życie przed wypadkiem... coś czuję, że czeka na nas parę interesujących zwrotów akcji. ^^
Pozdrawiam i życzę duuużo weny <3
p.s. byłoby mi na prawdę smutno, gdybyś przestała pisać :<
Miło mi, że uważasz iż poczyniłam postępy :) Chociaż osobiście ich nie zauważam :P Ale też tematyka jest trochę inna i chyba łatwiej mi się pisze "Amnezję". Oj czeka nas kilka zwrotów akcji. Są nieuniknione :) Dzięki, wena bardzo się przyda. Co do pisania... Nie musisz się bać, że nie skończę amnezji, jednak jeszcze nie postanowiłam czy będę pisać dalej.
UsuńFantastyczny rozdział, przeczytałam już trzy razy a dalej uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Niesamowitą atmosferę potrafisz odmalować. Nie mogę się doczekać aż Thomas przypomni sobie coś więcej .... albo kogoś ....
OdpowiedzUsuńNie rób mi tego i nie przestawaj pisać. Amnezja to jedno z najlepszych opowiadań obecnie publikowanych.
Duuuużo weny
Pozdrawiam
Olga
Olga, dziękuję :) Bardzo mi miło, że uważasz moje opowiadanie za jedno z lepszych :) Zaszokowałaś mnie swoim wyznaniem, że czytasz rozdział po raz trzeci :) Co do atmosfery... Staram się ;) Nie przestanę pisać Amnezji. Lubię kończyć to co zaczęłam, ale czasem pojawia się w głowie ta myśli.
UsuńPozdrawiam
LM
Na wstępie powiem, iż bloga odnalazłam niedawno, z czego jednak wyjątkowo się cieszę. Po prostu nie wyrzymałabym tego czasu między rozdziałami, wypełnionego wszelakimi przypuszczeniami i, co pewne, irytacją. Jestem zbyt niecierpliwa, a ty piszesz cudownie! Po prostu niesamowicie. Potrafisz rozbudzić u czytelnika silne emocje, zafundować pokaźną dawkę dobrej historii do przeczytania i... no właśnie. To, co działo się w tym rozdziale było czymś genialnym! Sama nie wiem, czy spodziewałam się takiego "przedstawienia" sprawy przez Thomasa, czy oczekiwałam czegoś gwałtowniejszego... Mniejsza o to. Ten fragment był prawdziwie elektryzujący. Czytając go, człowiek sam zdaje się czuć tą spontaniczność i żar towarzyszący przedstawionemu zbliżeniu. Opisałaś to... cudownie.
OdpowiedzUsuńZ czystym sumieniem mogę powiedzieć, że podbiłaś moje serce swoją twórczością. Kiedy dziś, z resztą po raz nie wiadomo który, poszukiwałam jakiegoś godnego uwagi bloga, którego NIE czytałam, szczerze mówiąc nie spodziewałam się niczego odnaleźć, a co dopiero takie cudo, w dodatku z "żyjącym" autorem...
Podsumowując - zyskałaś wierną fankę. Człowieka cholernie wybrednego, który po byle co nie sięga. Ty jesteś właśnie tą cenną kroplą w morzu innych autorów tego typu opowiadań. Jesteś kimś na wagę złota, doprawdy...!
Pozdrawiam, życzę weny, czasu i z niecierpliwością oczekuję ciągu dalszego (´。• ω •。`) ♡
Witam,
OdpowiedzUsuńnie ma to jak przekazanie gestem niż słowem, Lili rzadziej się pojawia bo chce dać im czas tylko dla siebie, oby nie zamierzała używać młotka aby wbić im do głowy, że lecą na siebie ;] krążyli, krążyli wokół siebie, aż w końcu....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no i nie ma to jak przekazanie gestem..., krążyli, krążyli wokół siebie, aż w końcu... nareszcie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, krążyli, krążyli wokół siebie, aż w końcu... cudnie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza