Rozdział
8
Wizyta w domu była dla Olivera wyjątkowo męcząca. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie czuł się tak okropnie
zmęczony. Poza tym pół godziny po jego przybyciu, u rodziców pojawili się
goście, a dokładniej jego ciotka z dwójką rozwrzeszczanych bachorów, które działały
mu na nerwy. Najgorsze jednak było to, że rodzicielka usilnie chciała z nim o
czymś porozmawiać i odciągała go od wyjścia. Po godzinie takiej męczarni,
stwierdził, że ma ich wszystkich serdecznie dość. Nie miał serca im tego
powiedzieć, dlatego też obiecał pojawić się nazajutrz rano.
Gdyby nie to, że jechał do Thomasa,
nie pojawiłby się tam przed pierwszą popołudniu. Zależało mu jednak na
zrobieniu jakichkolwiek zakupów i zaopatrzeniu mężczyzny w najpotrzebniejsze
rzeczy, dlatego też postanowił skrócić swój sen.
Teraz jednak miał w końcu czas dla
siebie. Problem w tym, że po przeczytaniu stu stron książki, stwierdził, że nie
pamięta około połowy treści. Na początku czytania skupiał swoją uwagę na tym
procederze, dopiero później rozproszył się porównując głównego bohatera do –
wydawać by się mogło – całkowicie obcego mu człowieka. Nie widział sensu w
dalszym marnowaniu czasu nad książką skoro i tak nie wyciągał nic z jej treści.
Leżąc na łóżku zaczął analizować
dokładniej to, co wie o mężczyźnie i o tym, co się wydarzyło. Wyjaśnienia
Thomasa dodatkowo były zbyt mętne, rozmyte. O wiele łatwiej można by było
stwierdzić, że to amnezja wsteczna, gdyby mężczyzna nie pamiętał filmów czy
książek. Orientował się w tym, co wchodzi do kin czy na półki w księgarni. To
ten fakt tak go dręczył, gdy był u mężczyzny. Nie będąc świadomym tego, o co mu
chodzi, zaczął przeglądać stronę internetową w poszukiwaniu książki, którą miał
zamiar kupić. Dodatkowo przeglądnął kategorię kryminał i wtedy się zorientował, czego mu brakowało w całej –
nielogicznej – układance. Spostrzegł tytuł, o którym wspominał mu Thomas, a po
sprawdzeniu daty wydania – delikatnie mówiąc – zdziwił się. Premiera utworu
miała miejsce dwa tygodnie przed wypadkiem mężczyzny, a ten opowiedział mu jej
treść.
Zastanowiło go to. Dlatego też
stwierdził premiery dwóch filmów i innej powieści. Początkowo sądził, że
mężczyzna może po prostu pracować w wydawnictwie, ale po uzyskaniu kolejnych
danych – odrzucił tę możliwość.
Okazało się, że nieznajomy,
potrącony przez samochód stał się dla niego zagadką. Ze względu na swą przyszłą
profesję – chciał ją rozwiązać. Nie wiedział jednak, jak to zrobić. Nie mógł
prowadzić z mężczyzną żadnej terapii, bo mógłby mu zaszkodzić. Już nawet nie
chodziło o niego samego i jego morale. Cały czas upominał się, że psychika, a
także mózg, są tak wrażliwe, że wiele pozornie nieistotnych czynników może je
uszkodzić.
Weźmy chociażby pod uwagę to, że
wystarczy silniejsze uderzenie w skroń, by zabić człowieka. Jest to tak
wrażliwy ośrodek, mimo kości czaszki, że często nie zdajemy sobie z tego
sprawy. A nawet jeśli posiadamy taką wiedzę, to staramy się ją ignorować i nie
zwracamy na nią uwagi. Tak samo jest z naszym ciałem. Wykonujemy znane nam
czynności z dużą swobodą, jednak gdy zostaniemy unieruchomieni np. poprzez
skręcenie ręki – nagle okazuje się, że czynności pozornie proste wzrastają do
rangi sportów ekstremalnych.
Mimo tego, że Oliver był zmęczony –
nie mógł dzisiejszej nocy zasnąć. Specjalnie poszedł wcześniej do łóżka, by się
wyspać – a nie robił nic innego niż przekręcanie się z boku na bok i ciągłe,
wytężone myślenie. Na szczęście po dwóch godzinach takich męczarni zasnął.
***
Thomas także tego wieczoru nie mógł
zasnąć. Jak nigdy, na oddziale panował dość intensywny ruch. Z tego, co zdążył
usłyszeć przywieziono trzy osoby z wypadku. Niby nic groźnego, ale trzeba je
było poddać obserwacji. Jedna z ofiar miała złamane obie ręce, a druga tylko
skręconą prawą dłoń. Trzecia osoba walczyła o życie.
Zaczęła go zastanawiać ta bezmyślność
kierowców – nie przewidywanie swoich ruchów czy zachowań pieszych. Wydawało mu
się, że inaczej jest, jeżeli ktoś prowadzący samochód nagle traci przytomność
czy ma zawał. Gdy ginęła przy tym inna osoba – nie można było porównywać doświadczeń.
Jednakże, gdy ktoś wsiadał do samochodu
po spożyciu alkoholu czy zażyciu narkotyków – nie mógł tego zrozumieć. Jak
można być takim debilem? Czasami najprostsze rozwiązania są tymi najlepszymi.
Nie masz na taksówkę – nie idź na imprezę. Nie ma cię kto odebrać – nie idź.
Uważał, że jeżeli ktoś po zażyciu substancji psychoaktywnych* wsiadał za kółko
i został przy tym złapany – powinien mieć odebrane prawo jazdy bez możliwości
ponownego jego zdobycia.
Zastanawiał się także nad odmową
Olivera. Starał się zrozumieć jego decyzję, przyjmując jego punkt widzenia. Nie
udawało mu się to jednak. Był poszkodowany w tym wszystkim, dlatego też nie
mógł do tego podejść jakoś tak… bezosobowo.
Chciałby po prostu odzyskać wspomnienia. Czy to tak wiele? Poza tym
chciałby, żeby już było jutro. Nie nudziłoby mu się aż … – ziewnął głęboko –
tak. Byłoby lepiej.
***
Wizyta Oliego w domu była dość… interesująca. Meredit nadal była w szoku
po odkryciu, że jej córka ma chłopaka. Na szczęście dobre wychowanie dało górę
i chciała go przyprowadzić do domu, a nie „szlajać się gdzie popadnie”.
Mężczyzna słuchając opowieści matki śmiał się tak bardzo, że w ramach
podziękowania dostał trzepnięcie ręką w ramię i głowę. Jakby go to miało
zaboleć… Nie jego wina, że kobieta uważała ich ciągle za małych kurduplów i
ciężko jej było z myślą, że jej dziatki rosną.
– Ale jak to jest? Ja nic nie
zaważyłam, a ona się z nim umawia dwa miesiące!
– Najwyraźniej dobrze to ukrywała. –
Nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu na ustach. Dla niego całe to zajście
było bardzo zabawne. Ciekawe jak tam jego młodsza siostra, która aktualnie była
w kinie ze swoim chłopakiem.
– I tak powinnam była to widzieć! Co
ze mnie za matka? – Oliver nie mógł nie objąć rodzicielki w ramach pocieszenia.
Tłumaczenie jej, że nie jest złą matką nie miało sensu. Kobieta musiała się jak
zwykle wygadać, by w końcu się opanować. Obejmując rodzicielkę jedną ręką,
drugą sięgnął po herbatę leżącą przed nim na blacie. Wypił łyk zimnego napoju i
odłożył z powrotem.
– Ona dorasta. I ma do tego prawo,
tak samo jak ja miałem. Musisz to przeżyć. – Nagle przypomniał sobie, że o
jedenastej miał przesłuchanie na policji. – Wiesz co, mamo, muszę lecieć.
Kompletnie zapomniałem o tym, że mam złożyć zeznania. – Jego rodzicielka
spojrzała na niego i kiwnęła głową na znak, że wie, o co chodzi. – Daj znać,
kiedy dokładnie przyjdzie chłopak Alex, bo z chęcią go poznam. – W myślach
dodał, że przynajmniej będzie wiedział, komu ma obić mordę, jeżeli skrzywdzi
jego księżniczkę.
Jeszcze za dziecka przybrała taki
przydomek, ponieważ często bawiła się z koleżankami w królowe i ich córki. Był
jej starszym bratem, więc nie zamierzał nikogo oszczędzić, jeżeli stanie jej
się coś złego. Matka, jak gdyby rozumiała tok jego rozumowania, powiedziała mu,
że wyśle z dokładniejszymi informacjami sms-a, ale całkiem możliwe, że chłopak
przyjdzie w niedzielę na obiad.
Mimo wszystko mężczyzna zaczął mu
współczuć. To będzie cholernie oficjalne i krępujące dla wszystkich. Z drugiej
strony uważał to za dobry pomysł, ponieważ nie zaskoczą go małym posiedzeniem rodzinnym, gdy wpadnie z Alex
któregoś popołudnia.
– Poczekaj. Odwiozę cię, szybciej ci
zejdzie i nie będziesz musiał biec przez pół miasta w takim upale.
– Mówiłem ci, że jesteś wielka?
– Duchem, a nie wzrostem. Coś
wspominałeś. – Uśmiechnęła się do niego. – Zresztą nie raz. A teraz zbieraj
rzeczy, a ja pójdę po torebkę, dokumenty i kluczyki.
***
Po dwudziestu minutach udało mu się
dostać na komisariat. Niedaleko budynku wylewano asfalt, chcąc się dostać na
komendę, trzeba było obejść dość spory kawałek osiedla od tyłu. Najważniejsze,
że zdążył. Powiedział policjantce siedzącej przy biurku, w jakiej sprawie
przyszedł, a ta kazała mu zająć miejsce. Powinien przyjść po niego policjant,
jednakże aktualnie był zajęty inną sprawą. Już po tym Oliver wiedział, że
przesiedzi tu jakiś czas.
Jak on mógł zapomnieć o czymś tak
ważnym? Gdyby nie spojrzał na zegar ścienny nadal siedziałby – jak gdyby nigdy
nic – u siebie w domu. Musiał sprawdzić, czym grozi nie stawienie się na
przesłuchanie. Znał część przepisów prawa, ale nie orientował się we wszystkim.
Zresztą uważał, że taka wiedza w przyszłości może mu się przydać. Gdyby nawet
nie był czegoś pewien, mógł to w łatwy i dostępny sposób sprawdzić.
Po półgodzinnym marnowaniu czasu
został zaproszony do małej sali z lustrem weneckim. Uniósł brwi. No cóż, nie
interesowało go za bardzo, czy ktoś się im przysłuchuje. Nie bał się
bezpodstawnych oskarżeń. Kilka dni po wypadku Thomasa ponownie szedł tą samą
trasą. Zauważył, że niedaleko skrzyżowania znajdowała się kamera miejskiego
monitoringu. Nie miał jednak pewności, że obejmowała zasięgiem miejsce
zdarzenia, ale mógł mieć taką nadzieję.
– Witam. Sierżant Michael Ostrowski,
zapraszam. Niestety nie mam żadnego innego pomieszczenia aktualnie wolnego,
więc muszę z panem tutaj poprowadzić rozmowę.
– Dzień dobry. Oczywiście. Nie ma
problemu. – Nie przedstawiał się. Mężczyzna wiedział, z kim ma do czynienia, a
nie sądził, by nadmierna kurtuazja była tutaj potrzebna.
– Panie Oliverze… Mogę się tak do
pana zwracać? – Kiwnął głową. Czuł się, jakby grał w jakimś serialu. – Wie pan,
w jakim celu się tutaj znalazł?
– Oczywiście. W sprawie Thomasa.
– Em. Tak, dokładnie. – Policjant
zmarszczył lekko brwi. – Czy mógłby mi pan powiedzieć dokładnie, co się
zdarzyło, gdzie się pan wtedy znajdował i dlaczego właśnie tam?
Student nie mógł powstrzymać lekko
ironicznego uśmiechu. Tak już miał, gdy się denerwował. Nie był winny, a jednak
podświadomie wyczuwał zagrożenie. Takie przeżycie zawsze bywa stresujące.
– W dniu wypadku… – Opowiedział
wszystko, nie pomijając niczego. Zresztą nie trwało to długo. Po skończeniu
opowieści, dowiedział się od policjanta, że kobieta, która chciała wtedy
dzwonić po karetkę, złożyła podobne wyjaśnienia. Ich wersje pokrywały się,
chociaż nie mieli ze sobą kontaktu. Na sam koniec zaoferował swoją pomoc w
razie ewentualnej potrzeby. Zresztą policja posiadała jego dane osobowe, adres
i telefon komórkowy. Policjant był mu za to wdzięczny, tym bardziej, że dzięki
podaniu końcówki numeru rejestracji najprawdopodobniej znaleźli winnego.
Oliver podziękował za te informacje,
jednak nie zamierzał dzielić się nimi z Thomasem. Wolał nie robić mu
przedwczesnej nadziei na rozwiązanie sprawy, bo wiedział jak te czasem lubią
się ciągnąć.
***
Thomas czytał bez zainteresowania
książkę. Już wszystko było lepsze od lenistwa i nudy. Problem pojawił się w
tym, że cztery na pięć lektur już skończył, a aktualna pozycja literacka, którą
zajmował swój czas… nie była tego warta. Nudna, do bólu przewidywalna i
niewnosząca nic do jego życia prócz spotęgowanego uczucia irytacji.
– Kurwa. Jakie nudy! – powiedział to
głośniej niż zamierzał.
– Panie Thomasie, proszę nie
przeklinać! To jest szpital. – Przechodząca siostra oddziałowa zwróciła mu
uwagę. Wszyscy zwracali się do niego po imieniu.
Super jest nie pamiętać swojego
nazwiska. Ile jeszcze?! Do jasnej, pierdolonej cholery, chciał odzyskać pamięć!
Chciał wiedzieć, kim jest, czym się zajmuje, kto jest jego rodziną i czemu ich
tu nie ma! Ale nie ma na to pierdolonych szans! Bo, co? Bo jakiś jebany debil
jechał za szybko samochodem na odcinku z ograniczeniem prędkości do trzydziestu
kilometrów na godzinę. Był wkurwiony! Chciał wiedzieć! A nie mógł nic z tym
zrobić.
Głowa mu pękała! Czuł się, jakby mu
ktoś chciał rozłupać czaszkę siekierą! Oko pulsowało mu tępym bólem, jakby
chciało wypłynąć, cały oczodół był nadwrażliwy i nawet lekki dotyk powodował
takie uczucie, jakby miał się za chwilę porzygać od tego wszystkiego. Przymknął
oczy i pomasował skronie. Od tego bólu naprawdę było mu niedobrze. Dziesięć
minut temu wezwał pielęgniarkę, ale ta jeszcze nie przyszła. Najchętniej
napiłby się lodowatej wody. Nie zważając już na to, że może sobie zaszkodzić,
opuścił złamaną nogę w gipsie na podłogę, by zaraz po tym oprzeć się mocno na
tej zdrowej. Zaparł się dłońmi o łóżko, wysunął daleko do przodu uszkodzoną
kończynę i podniósł się lekko. Komuś z zewnątrz mogłoby się to wydawać dziwne,
ale tylko w ten sposób nie ranił dodatkowo brzucha. Na szczęście w pokoju miał
dwa kubki. Jeden na szafce, a drugi zaraz przy umywalce. Woda w butelce była
ciepła, a jemu potrzebna była lodowata. Do tego idealnie nadawała się kranówka,
chociaż nie była najzdrowsza. Po trzech minutach starań w końcu dotarł na
miejsce i opróżnił dwie szklanki. Jaka ulga! Teraz tylko musiał ponownie
przemieścić się w kierunku łóżka.
***
Oliver przez kolejną godzinę chodził
po mieście, zdobywając wszystkie potrzebne rzeczy dla Thomasa. Część miał w
domu, więc nie musiał wydawać za dużo pieniędzy, cieszył się jednak, że będzie
w stanie zapewnić mężczyźnie chociaż odrobinę komfortu psychicznego. Po
kupieniu wszystkich potrzebnych artykułów, wrócił do siebie i zapakował
wszystko do dużej, sportowej torby. Oprócz tego, co wczoraj zaplanował wziął
także trzy książki, które mogłyby się spodobać pacjentowi. Myślał tylko nad tym,
jak zapewnić Thomasowi trochę więcej rozrywki. Nie był w stanie przebywać u
niego zbyt długo, a wiedział, jak samotność może być przykra.
Gdy zaczął mieszkać sam – czuł się
bardzo niekomfortowo, cisza była przytłaczająca i nawet muzyka nie mogła jej
zagłuszyć, dlatego nie chciał zostawiać mężczyzny samego. Mama wiedząc, do kogo
chodzi, dała mu przenośne radio na baterie i wszystko, o co ją poprosił. W
pewnym sensie dobrze się stało, że się o tym dowiedziała. Odczytał wiadomość od
Lilly, czy się z nią spotka. Wyjątkowo, nie przyszła do niego z samego rana.
Może połączyła stos faktów, które jej przekazał, albo w przeciwieństwie do
niego, pamiętała o jego przesłuchaniu. Nie wiedział, co jej napisać. Z jednej
strony mógł to zrobić, ale z drugiej… Nie wiedział, czy tego chciał. Postanowił
dać sobie dzień odpoczynku od rudej i kulturalnie poinformował ją o tym.
Zarazem obiecał, że spotkają się jutro, by nie miała powodu, żeby na niego
wrzeszczeć.
Po wypiciu drugiej kawy tego dnia i
odłożeniu mięsa do rozmrożenia, pojechał do Thomasa. Gdy wszedł musiał się
zachowywać wyjątkowo cicho. Mężczyzna spał głęboko i pochrapywał. Gdyby tak nie
było, mógłby na spokojnie przenieść krzesło obok jego łóżka, jednak w takim
przypadku musiał siąść niedaleko umywalki. Przesuwając bardzo powoli zamek w
plecaku wyciągnął czytaną książkę i zagłębił się w jej treść. Gdyby Thomas
przyłapał go na gapieniu się – mogłoby to się dla niego źle skończyć. Właśnie,
dlatego wolał zajął się lekturą. Nie chciałby Thomas odkrył o nim tę prawdę.
Po godzinie czytania został
przywitany cichym pomrukiem, ziewnięciem i dopiero na sam koniec cichym…
– Cześć. Długo tu siedzisz? Mogłeś
mnie obudzić. – Mężczyzna przeciągnął się lekko i potarł dłońmi twarz, by się
rozbudzić.
– Cześć. Chyba godzinę. Potrzebowałeś
się wyspać, dlatego tego nie zrobiłem. – Uśmiechnął się lekko.
– Już nie wiem, czy zasypiam, żeby
mój organizm sam się podleczył. czy też dlatego, że aż tak mi się nudzi. Chyba
jedno i drugie.
– Też mi się tak wydaje. – Nie
wiedząc czemu, parsknął śmiechem. – Przyniosłem ci kilka rzeczy. Nie wiem, czy
ci się to przyda, ale… – Oliver zauważył, że mężczyzna poczuł się skrępowany.
On zresztą też. Może jednak nie powinien tego robić?
– Dzięki. Nie musiałeś. To pewnie
był dla ciebie duży kłopot. – Czuł się zaskoczony gestem studenta. W końcu nie
prosił go o nic więcej, niż zegarek, a ten przytachał do szpitala całą torbę
rzeczy. Gdy zobaczył radio i krzyżówki wraz z innymi lekturami niż te
przyniesione przez Kate, uważał się za najszczęśliwszego człowieka na ziemi.
Niby nic, a jednak wiele to dla niego znaczyło.
– Przyniosłem też laptopa. Jeżeli
będziesz miał ochotę mogę ci go zostawić do jutra, żebyś pooglądał filmy,
poprzeglądał strony internetowe, czy też cokolwiek innego będziesz chciał
zrobić. – W końcu zdecydował się to zrobić. Cały dzień myślał nad tym, czy
powinien to uczynić. W końcu Thomas mógł zniknąć w każdej chwili ze szpitala
wraz ze wszystkimi jego rzeczami, ale wyjątkowo sądził, że warto zaryzykować.
– Jak ja ci się odwdzięczę? – Był
zaskoczony taką ofiarnością. Większość ludzi unikałaby takiego zachowania, a on
mimo to mu zaufał. Przecież mógłby sam się wypisać ze szpitala, sprzedać
wszystkie rzeczy i zyskać pieniądze na życie, wynajęcie mieszkania - cokolwiek.
– Nie musisz. Kuruj się i zdrowiej.
Jeżeli masz ochotę, to odwiedzę cię jutro albo pojutrze i dopiero wtedy odbiorę
laptopa. Dla mnie to nie problem, żeby go nie mieć przez taki okres czasu.
Wyniki z egzaminów sprawdzę na komórce. – Od słowa do słowa, skończyło się na
tym, że przez kolejne dwie godziny oglądali „Drzewo życia”, o które dzień
wcześniej poprosił Thomas.
Oliver nie przypuszczał, że tak
zafascynuje go film stworzony nie z akcji i słów, a obrazów i dźwięków. Widział
w nim całą głębię odczuć, emocji, przedstawionych w tak subtelny sposób, że aż
pochłania. Sam miał w planach oglądnąć ten film, ale nigdy nie znajdował na to
czasu. Wiele niepochlebnych opinii także nie działało zbyt pozytywnie na jego chęć
sięgnięcia po krążek DVD. Był pozytywnie
zaskoczony, co zdarza się niezwykle rzadko.
Po zakończeniu seansu rozmawiał z
Thomasem o ich wrażeniach.
– Jak dla mnie początek był nudny.
Próba przetrwania dla wytrwałych.
– W pewnym sensie masz rację, ale
jako całość – dla mnie genialne.
– Dla mnie… zaskakujące. Podobał mi
się, chociaż mam dość mieszane uczucia. Nie umiem tego sprecyzować.
– Sorry, za taką nagłą zmianę
tematu, ale wiesz, kiedy wychodzisz? – Thomas spojrzał na niego zaskoczony tym
pytaniem.
– Nie wiem. Za jakiś czas będę miał zmieniony
gips. Będę go miał tylko do kolana. Pewnie wtedy stąd wyjdę.
– Też mi się tak wydaje. – Nie
wiedział, co dokładnie na to powiedzieć. Od razu pojawiły mu się w głowie
pytania o to, co się stanie z Thomasem. Nikt go nie szukał, więc zapewne
lekarze będą wnioskować o tym, że nie ma nikogo bliskiego. Zastanawiało go,
czym to będzie skutkować. Musiał przejrzeć zapisy prawne, co szpital musi
zrobić w takim przypadku. Jeżeli nie musi niczego zrobić, to gdzie Tom
zamieszka?
Miał dużo pytań, a mało odpowiedzi.
Dlatego też postanowił, że gdy tylko wróci do domu, zajmie się tym problemem. Musiał
też porozmawiać o tym wszystkim z Lilly. Czasami zdarzało się tak, że tam gdzie
on nie widział żadnego rozwiązania, kobieta je zauważała. Dlatego właśnie problemy
zazwyczaj omawiali razem. Każde z nich patrzyło na sprawę z innej strony. Zdarzały
się takie sytuacje, że wystarczyło mu opowiedzieć jej wszystko, by rozjaśnił mu
się obraz sytuacji.
– Masz jakieś ciekawe plany na
jutro? Jak pracujesz w środę? – Thomas patrzył na niego intensywnie. Czuł się,
jak gdyby mężczyzna chciał poznać wszystkie jego sekrety za pomocą tylko tego
jednego spojrzenia.
– Nie wiem jeszcze. Jutro powinienem
dostać telefon, o której mam się zjawić i wtedy odbiorę grafik. Zapewne jutro
rano spotkam się z przyjaciółką. – Nagle lekko zgarbione ramiona mężczyzny
zastanowiły Olivera. – Wpada codziennie na kawę, bo uważa, że nikt nie parzy
tak dobrej jak ja. Jeśli będziesz chciał przywiozę ci cały termos, albo kubek
termiczny.
– Chętnie się napiję, chociaż na
początek tylko kubek. – Wyszczerzył szeroko zęby. – Nie zaryzykuję swojego
życia i zdrowia. – Student roześmiał się głośno. No tak. Nie spodziewał się, że
jego słowa zostaną użyte przeciwko niemu.
- Rozumiem… Nie ma sprawy. – Obaj
zaczęli się śmiać. – Poza tym, Lilly wyjątkowo dzisiaj mnie nie odwiedziła,
więc jutro na pewno to nadgoni.
– Przyjaciółka-natręt? – Udręczony
wzrok Olivera powiedział Thomasowi wszystko. – Moja też taka jest. Nic tylko ją
zabić. Wtrąca się we wszystko, niezależnie, czy ją o to prosisz, czy nie.
Ironizuje, traktuje cię jak niedorozwiniętego, zawsze ma rację i to zawsze ty
jesteś wszystkiemu winny, nawet jeśli ratujesz jej dupę z tarapatów. – O co
chodziło Oliverowi? – No, co?
– Wiesz, że właśnie bardzo dokładnie
opisałeś zachowanie swojej przyjaciółki? – Już wiedział. W końcu.
– Tak. Wiem co robi, co lubi, jak
się zachowuje, gdy się stresuje i gdy jest szczęśliwa.
– Jak się nazywa? Jak wygląda? –
Thomas zmarszczył brwi. Nie wiedział. To z kolei spowodowało, że ponownie się
zirytował.
– Nie mam pojęcia, jak się nazywa.
Ma lekko kręcone brązowe włosy – a przynajmniej z tego, co pamiętam sprzed pół
roku – do tej pory mogła zmienić fryzurę. Jest średniego wzrostu. Lubi nosić i
sukienki, i spodnie, uwielbia biżuterię, więc rzadko ją można spotkać bez
kolczyków, pierścionków i bransoletek. Co mnie dziwi, lubi chodzić w
dziesięciocentymetrowych szpilkach i ma taką charakterystyczną bliznę niedaleko
łokcia, znak krzyża, bo w dzieciństwie nabiła się na śrubokręt. Nie pamiętam
nic więcej… Chociaż nie. Ma małą bliznę na szczęce, chociaż człowiek widzi ją
dopiero wtedy, gdy ci ją pokaże.
– Postaram się ją znaleźć, chociaż
szanse mam małe. Twój opis jest dość szczegółowy, ale dziewczyn z brązowymi
lokami jest dość dużo. Nie mam pojęcia, czy mamy jakichkolwiek wspólnych
znajomych, więc trudno mi będzie ją znaleźć. Mimo to postaram się zdobyć jakieś
informacje. Jest w twoim wieku?
-–Tak. Chociaż jest o kilka miesięcy
młodsza. A poza tym… Nie wiem, czy to o nią chodzi, ale pamiętam imię
Charlotte. Ostatnie wspomnienie sprzed wypadku to… moja kłótnia z nią.
-–To już coś. Dzięki.
– Będziesz bawić się w detektywa?
– Nawet nie wiesz, jakie mam w tym
kierunku zdolności. – A co tam? Czasem trochę pewności siebie nie zaszkodzi.
– Dla mnie to dobrze. Ale w
samouwielbienie też nie popadaj. – Uśmiechnął się szeroko do studenta.
– Nie zamierzam. Po prostu wiem, jak
działać, by zdobyć potrzebne informacje. – Po kolejnej godzinie rozmowy, Oliver
w końcu wyszedł ze szpitala. Nawet nie wiedział, gdzie uciekł mu cały ten czas.
Ze względu na to, że się zasiedział postanowił kupić sobie kebaba do jedzenia.
Nie chciało mu się gotować, a chciało mu się jeść.
Nie umawiał się z Thomasem na
kolejne spotkanie. Mężczyzna miał komórkę, więc obiecał napisać sms-a, jeżeli
się na to zdecyduje. Musiał przygotować się psychicznie do pracy, spotkać z
przyjaciółką i jego matka dzwoniła, gdy prawie wychodził od Toma, że już jutro
jego siostra miała przyjść ze swoim chłopakiem do domu. Ciekawe, jak on się z
tym wszystkim wyrobi? Miał trzy godziny
na czytanie i pójście spać. Czekała go pobudka o ósmej. Nie był z tego powodu
szczęśliwy. Jednak było warto. Chyba.
* substancje psychoaktywne – zwykle chodzi o
narkotyki. Jednakże są to również inne używki, mające wpływ na OUN, takie jak
np. alkohol.
przeczytałam na jednym oddechu :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam sprzeciw! Nie zgadzam się! Niby z jakiej racji, hm? Dlaczego ten rozdział jest taki krótki :____;
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jest to jeden z lepszych rozdziałów więcej dialogów jak i akcja troszkę szybciej idzie do przodu.
Rozmowy Oliviera z Thomasem są raczej naturalne i ciekawe. Lubię jak Oli stara się dedukować jaką amnezję ma Thom. Mam nadzieję również, iż mu pomoże. Hmm.. kurcze nie wiem co dalej napisać. Bo rozdział naprawdę ciekawy i raczej nie mam się czego czepiać.
Zastanawia mnie rozmowa Oliviera z Lily.No i mam dziwne wrażenie, iż Thom za niedługo ją pozna. A jak się wprowadzi już do Oliviera... No cóż w trójkę będą pić kawę xP Zastanawia mnie również jego przyjaciółka, ale mam wrażenie, iż nieprędko ją poznamy.
Skoro masz wenę to pisz pisz. Korzystaj z czasu wolnego xP Bo ja zazwyczaj mam wenę kiedy nie mam czasu na pisanie ;/
Pozdrawiam i życzę dużo weny!♥
PS W pierwszym zdaniu zjadłaś "a" odmieniając imię Olivier. W sumie tylko to mi wpadło do oka i zapadło w mej pamięci xD
hej :) zapraszam na blog
OdpowiedzUsuńhttp://kresczarnejmagii.blogspot.com/
Jeden z lepszych rozdziałów, rozmowy Thomasa z Oliverem zawsze czytam jednym tchem <3 Thomas sobie przypomniał coś o przyjaciółce, to chyba dobrze, ale wciąż martwi mnie ta Charlotte...Zobaczymy jak to z nią będzie...Czekam niecierpliwie na dalszą część :D
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo ciekawy, rozmowy Olivera i Thomasa są takie naturalne, och już nie mogę się doczekać kiedy się do niego wprowadzi ;] Oli zachowuje się jak prawdziwy brat, troszczy się o rodzeństwo.... ciekawe jak ten obiad wspólny wypadnie, oby nie było aż tak sztywno ;] Thomas przypomniał sobie o przyjaciólce...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Bardzo mi miło, że rozdział ci się podobał. Thomas sobie przypomniał, a Charlotte trochę namiesza ;) Będzie się działo :)
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniałyrozdział, rozmowy Olivera i Thomasa są bardzo naturalne, nie mogę się doczekać kiedy się do niego wprowadzi... ;] no i nasz Oli troszczy się bardzo o rodzeństwo.... oby nie było aż sztywno na tym obiedzie ;] no w końcu Thomas przypomniał sobie o przyjaciółce...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, te rozmowy Olivera i Thomasa są bardzo naturalne, nasz Oli bardzo troszczy się o rodzeństwo.... oby tylko nie było, "sztywno" na tym obiedzie ;] w końcu Thomas przypomniał sobie o przyjaciółce...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga